•Rozdział 73•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*rok później*

Nareszcie mogłaś być sobą. Cała klasa zaakceptowała twoją nagłą zmianę, bez potrzeby tłumaczenia czegokolwiek. Znów stałaś się spokojna i małomówna, czyli taka, jaka byłaś wcześniej. Mogłaś odetchnąć z ulgą, gdyż miałaś świadomość, że nawet twoja szczerość może zostać doceniona. Nie odepchnęli cię, wręcz przeciwnie, czekali z otwartymi ramionami. Na samą myśl o tym, chce ci się płakać, ale zachowujesz spokój. Minął rok, odkąd wszystko powiedziałaś Ushijime, a on bardzo cię wspierał. Nie naciskał na planowanie ślubu, bo po co? Na razie zaręczyny wam wystarczały, a na uniwersytecie każdy wiedział, że nie ma co podbijać do Wakatoshi'ego, czy ciebie.

Okazało się, że Chizuru twardo trzymała się swojego planu zdobycia uznania w oczach Hajime i z twoją małą pomocą, udało się jej to. Teraz tworzyła z atakującym szczęśliwy związek, z którego i ty się cieszyłaś. Iwaizumi nie był nigdy zbyt śmiały wobec dziewcząt, więc podchody do Chizuru trwały pół roku, tyle czasu mu zajęło, by zaprosić jasnowłosą na randkę.

Co do Semi'ego, historia znacznie się komplikowała. Niby podobała mu się jakaś dziewczyna, znałaś jej imię, ale chłopak za cholerę nie chciał ci niczego więcej wyjawić. Z natury byłaś osobą bardzo ciekawską, więc od kilku miesięcy razem z Tendō prowadziłaś śledztwo odnośnie luby Eity.

Oikawa dalej pozostawał wolny i czekał, aż sama znajdziesz mu odpowiednią dziewczynę. Możliwe, że postanowił tak po jednej z akcji, którą zrobiłaś, gdy rzekomo zakochana dziewczyna w Tooru, leciała tylko na jego popularność i ładne ciało. Kiedy się o tym przypadkowo dowiedziałaś, krew cię zalała i nie byłaś w stanie się powstrzymać, a Chizuru tylko ci pomogła. Oczywiście później miałyście niezły opieprz od dyrektora, który zrobił wam wykład na temat tego, że dziewczyny nie powinny się bić. Oikawa był wdzięczny, że tak o niego dbasz, więc pozostawiał ci wolną rękę, choć z aktualnym statusem singla dobrze mu się żyło.

A Tendō...To Tendō. On jakoś szczególnie nie lgnął do przedstawicielek przeciwnej płci. Przez to również miałaś dużo wątpliwości co do jego orientacji, ale z czasem wytłumaczył ci, że na razie nie potrzebuje szukać dziewczyny i czeka na tę jedyną. Uszanowałaś to i więcej nie pytałaś, po co stresować chłopaka?

- Ai, wróciłem. - Ushijima wszedł do pokoju, odkładając torbę w kąt.

- Cieszę się. - Kiwnęłaś głową i oderwałaś wzrok od książki, by zadrzeć głowę w górę i otrzymać całusa of zielonowłosego.

Ostatnio się rozchorowałaś i siedziałaś w domu pod stertą kocy i kołdrą, a Wakatoshi jak to on, postanowił o ciebie zadbać.

- Potrzebujesz czegoś? - Spytał, ściągając z siebie bluzę i rzucając ją na fotel.

Postanowiłaś skorzystać z okazji i bezczelnie przyglądałaś się jego umięśnionemu ciału. Kiedy zielonowłosy nie usłyszał odpowiedzi, spojrzał w twoją stronę i dostrzegł, jak mu się przyglądasz. Parsknął pod nosem.

- Podoba ci się? - Podniósł jedną brew.

Twoje policzki ozdobił róż, więc schowałaś się w swoim bunkrze, zwanym także pościelą i kocykami. Siedziałaś w ukryciu, aż poczułaś, jak materac się ugina. Podniósł kołdrę i patrzył na twoją skuloną sylwetkę, dalej nie miał na sobie koszulki.

- Ushi...Co...Co robisz? - Spytałaś, gdy schował się pod kołdrą razem z tobą.

- Odkąd przestałaś udawać, zrobiłaś się strasznie nieśmiała. Podoba mi się to. - Przejechał nosem po twojej szyi, opierając się dłońmi o obu stronach twojego ciała.

Przełknęłaś cicho ślinę i położyłaś dłonie na jego ramionach, nabierając powoli powietrza.

- Ushi, brzuch mnie boli. - Mruknęłaś, by nie dać po sobie poznać, że tak naprawdę strasznie cię onieśmielał.

Tak, zawsze udawałaś taką bezwstydną. Jednak wszystkiego kiedyś nadchodzi kres, więc i twojego udawania czas się skończył.
Siatkarz położył się na boku i zgarnął cię do siebie, byś mogła wtulić się w jego rozgrzany tors.

- Ushi? - Wymruczałaś w jego tors.

- Tak? - Odkrył wasze głowy spod kołdry, gdyż zaczęło brakować świeżego powietrza i zrobiło się duszno.

- Mogę zdradzić ci sekret? - Ciaśniej owinęłaś swoje dłonie wokół jego talii.

- Oczywiście.

- No więc... - Zawstydziłaś się jeszcze bardziej - Zanim związałam się z tobą...Ja... Nigdy wcześniej nie miałam chłopaka. - Schowałaś twarz w jego torsie, żeby nie pokazywać swojego zażenowania.

Chłopak chwilę przyglądał się twojej głowie w milczeniu, podniósł dłoń i pogłaskał cię po włosach z delikatnym uśmiechem.

- Naprawdę, Ai? To tym tak bardzo się stresowałaś? - Pomimo tego, że spytał łagodnie, ty odebrałaś to w trochę inny sposób, niż by tego oczekiwał.

- Jasne, łatwo ci się śmiać z tego. Pewnie sam miałeś mnóstwo dziewczyn. - Burknęłaś, robiąc minę wkurzonego dziecka.

- Tu cię zdziwię. - Szepnął ci do ucha - Jesteś moją pierwszą dziewczyną.

Podniosłaś się gwałtownie i spojrzałaś na niego ze zdziwieniem widocznym w oczach, położyłaś dłonie na swoich udach.

- Nie spodziewałam się tego. - Spuściłaś wzrok na swoje dłonie - Po prostu...Jesteś przystojny i masz świetny charakter, więc pomyślałam, że...

- Akurat charakter według wielu dziewczyn mam do dupy. - Wywrócił oczami - Ale miło słyszeć z twoich ust, że jestem przystojny. - Złapał cię w talii i pociągnął w swoją stronę , więc wylądowałaś pomiędzy jego nogami, leżąc na nagim torsie chłopaka.

- Ta, nadawałbyś się na bisha. - Prychnęłaś kpiąco pod nosem.

- To nie było szczere. - Położył dłonie na twoich plecach i spojrzał na twoją twarz - Mam być twoim bishem?

- Już jesteś. - Zerknęłaś gdzieś w bok, nadymając policzki, gdy Ushijima pocałował cię w czoło - Ale z ciebie się pantoflarz zrobił.

- Nie wiem, o czym mówisz. - Wzruszył ramionami.

- Nie wiesz? - Podniosłaś jedną brew - Zrobisz mi kakao?

- Jasne, poczekaj. - Chciał już wstać, ale usłyszał twój zrezygnowany głos.

- O tym właśnie mówię. - Podniosłaś się i usiadłaś na kolanach - Nie możesz być na każde moje zawołanie. Jesteś moim narzeczonym, nie służącym. - Przekrzywiłaś głowę w bok.

- Ai, nie robię tego z przymusu, czy przez twoje zachcianki. - Podparł się z tyłu dłońmi - Robię to dlatego, że się o ciebie martwię i chce, żebyś miała jak najlepiej.

Jęknęłaś żałośnie i opadłaś na niego, wywołując u niego zduszony jęk bólu. Kiedy jeździłaś palcem po jego odkrytej skórze na piersi, zauważyłaś, jak złapała go gęsia skórka.

~•••~

- No dalej, Ai-Chan! Tańczymy! - Powiedział radośnie Oikawa, łapiąc cię za nadgarstek.

Posłałaś mu znudzone spojrzenie, a on niemal natychmiast puścił twój nadgarstek i zaczął szukać innego partnera do tańca. Coś mu się usrało w głowie że mysi nauczyć się tańczyć, tak z niczego. Po prostu mu się zachciało i tyle. Patrzyłaś błagająco na Iwaizumi'ego, a on jakby rozumiejąc się bez słów, wstał i skierował się w stronę szatyna. A może po prostu miał go dość i chciał mu raz, a porządnie wytłumaczyć, że jest debilem? Druga opcja jest bardziej prawdopodobna.

- Oikawa jest ostatnio jakiś taki dziwnie radosny. - Powiedziałaś, patrząc jak szatyn ucieka przed swoim przyjacielem.

- Może wreszcie znalazł sobie dziewczynę? - Tendō klapnął obok ciebie na kanapie i westchnął - Przydałaby mu się taka, która umiałaby go ustawić.

- Mam nadzieję, że nie szuka jej na siłę tylko po to, żeby się pierwszy ożenić, czy coś. - Wywróciłaś oczami - To by było nieodpowiedzialne i idiotyczne. - Zrobiłaś zirytowaną minę - Czyli w stylu Oikawy.

Czerwonowłosy parsknął śmiechem i pokręcił głową ze zrezygnowaniem, obserwując, jak Iwaizumi pada na ziemię razem z Tooru i zaczyna okładać go kapciem.

- Iwa-Chan ma fetysz kapci i uroczych rękawiczek. - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem i podniosłaś kolana, opierając stopy o kanapę - W ogóle to...Gdzie Ushi?

- A bo ja wiem? Poszedł chyba do pokoju. - Wzruszył ramionami.

- Zaraz wrócę. - Podniosłaś się i chowając dłonie do kieszeni dresów, poszłaś do pokoju.

Otworzyłaś cicho drzwi i zajrzałaś do środka, zastając siedzącego na fotelu chłopaka. Bazgrał coś w zeszycie z miną poety, był na tyle skupiony, że nawet cię nie zauważył.

- Co robisz? - Spytałaś opierając się biodrem i ramieniem o futrynę.

Zielonowłosy podskoczył na miejscu i podniósł szybko głowę, wpatrując się w ciebie. Zamknął zeszyt z cichym klaśnięciem i odłożył na bok, wstając.

- Nic takiego. - Podszedł do ciebie i przekrzywił głowę w bok, zbliżając się ku tobie - Idziemy do salonu?

- Pytam się, co robiłeś? - Podniosłaś na niego wzrok nieznoszący sprzeciwu.

- To niespodzianka, na razie o tym nie myśl. - Odparł wymijająco.

- Pokaż mi, co tam jest. - Zarządałaś.

- Ai...

- Pokaż.

Ushijima westchnął.

- Nie. - Pokręcił głową - Nie pokażę ci, bo na razie nie jest to twoja sprawa.

- Okej, skoro nie chcesz mi pokazać...Sama sobie to wezmę.

Przeszłaś pod jego ramieniem i złapałaś za zeszyt, wybiegając na balkon. Oparłaś się plecami o drzwi balkonowe, żeby Wakatoshi nie wszedł, ale jak zwykle w takich momentach, zapomniałaś o najbardziej oczywistej rzeczy. Wakatoshi ma dużo więcej siły, niż ty. Poleciałaś do przodu, robiąc fikołka i wyłożyłaś się na betonowym podłożu. Otworzyłaś zeszyt i zdążyłaś zobaczyć tylko pierwsze zdanie, a przedmiot został wyrwany z twoich dłoni. Nadęłaś policzki i wstałaś, wychodząc z balkonu.

- No Ai, daj spokój...

W odpowiedzi zamknęłaś mu drzwi tuż przed nosem i przekręciłaś klamkę. Zielonowłosy zapukał do drzwi, a ty tylko wzruszyłaś ramionami i poszłaś się położyć na łóżku. Niestety, zeszyt został z nim na balkonie.

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro