•Rozdział 80•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ziewnęłaś cicho, wychodząc z autokaru. Na twoje nieszczęście, w ciemności nie dostrzegłaś jednego ze schodków, przez co straciłaś równowagę i poleciałaś do przodu. Zamknęłaś oczy, czekając na bolesne spotkanie, które o dziwo nie nadeszło.

- Ewidentnie na mnie lecisz. - Usłyszałaś rozbawiony ton kapitanki - Nie, żeby mi to przeszkadzało. - Roześmiała się głośno, stawiając cię do pionu.

- Dziękuję. - Skłoniłaś się wpas, a niebieskowłosa pogłaskała cię po głowie, podnosząc drugą dłonią z ziemi twój bagaż.

- Nie ma za co, miłej nocy. - Pożegnała się z tobą i ówcześnie podając ci torbę, odeszła.

- Nawzajem! - Krzyknęłaś za nią.

Rozejrzałaś się i po chwili dostrzegłaś machającego do ciebie Tendō, którego widać było już z daleka, ale postanowił być jeszcze bardziej widoczny i zaczął podskakiwać. Podeszłaś do niego.

- Yo, Tendō. - Uśmiechnęłaś się delikatnie i przytuliłaś go na powitanie - Gdzie reszta?

- Graliśmy w papier, kamień, nożyce. Wygrałem, więc po ciebie przyjechałem. - Zaśmiał się.

- Chyba nie rozumiem... - Zmarszczyłaś brwi.

- Każdy z nas chciał po ciebie jechać i prowadzić, a że kierowca może być jeden, a wszyscy byśmy się nie zmieścili w samochodzie po odebraniu ciebie, to zagraliśmy i wygrałem.

- Oh...Teraz to ma sens. - Kiwnęłaś na zgodę - To...Jedziemy?

- Jasne!

~•••~

Weszłaś do domu, zastając kompletną ciszę. Tendō zszedł za tobą, zamykając drzwi. Zdjęłaś buty i bluzę w przedpokoju i zostawiając tam rzeczy wraz z torbą, poszłaś do salonu. Zobaczyłaś śpiących chłopaków, Iwaizumi i Oikawa spali na kanapach, a Ushijima i Semi na fotelach. Parsknęłaś cicho pod nosem i zerknęłaś na Tendō, który wzruszył ramionami.

- Mnie nie pytaj, mieli być przytomni. - Wskazał na nich dłonią - A co tu się stało, to ja już nie wiem. - Rozłożył ramiona.

- Mhm... - Mruknęłaś - Budzimy, czy zostawiamy?

- Może dzisiaj dajmy im spokój, zrobili niezłą debatę na temat meczu. Oczywiście kłótni było w cholerę. - Wywrócił oczami.

- Naprawdę oglądaliście mecz? - Spytałaś zdziwiona.

- Oczywiście. Jak moglibyśmy nie oglądać twojego pierwszego, poważnego meczu? Toż to byłby wstyd! - Odparł oburzony - Aż tak nisko nad cenisz?

- Nie, broń Boże. - Wystawiłaś dłonie w geście obronnym - Chyba pójdę spać, jestem zmęczona. - Mruknęłaś, kierując się do pokoju - Dobranoc.

- Dobranoc, Ai-Chan. - Czerwonowłosy odpowiedział ci radośnie i również postanowił iść do swojego pokoju.

~•••~

Obudziło cię otwieranie drzwi do pokoju, nie wiedziałaś, która była godzina, jednak nie było jeszcze zbyt widno. Przekręciłaś się na bok i wtuliłaś twarz w poduszkę, nasłuchując kroków Wakatoshi'ego. Zielonowłosy położył się obok ciebie i nakrywając kołdrą, spokojnie leżał. Otworzyłaś oczy i patrzyłaś na jego profil. Miał zamknięte oczy, a w pewnym momencie wziął głęboki wdech. Obserwowałaś jak jego klatka gwałtownie się unosi i powoli opada.

- Nie chciałem cię obudzić. - Powiedział nagle, otwierając powoli oczy.

- Nie szkodzi. - Powiedziałaś sennie - Może jeszcze pójdę spać. - Przeciągnęłaś się i rozłożyłaś na łóżku, kładąc na udach Wakatoshiego swoją nogę, a na torsie, dłoń.

- No to dobranoc.

- Żadne "dobranoc". - Mrukęłaś - Jak wrażenia po meczu? Jak dla mnie szału nie było. - Nieco nagięłaś prawdę, co zauważył, po prostu chciałaś wiedzieć, co myślał o twojej grze.

- Widziałem przecież, jak cieszyłaś się po strzeleniu bramki, więc nie czaruj mi tu. - Odwrócił głowę w twoją stronę.

- Może troszeczkę. - Pokazałaś dłonią małą odległość pomiędzy palcami - W końcu to była moja pierwsza bramka. - Patrzyłaś w sufit z lekkim uśmiechem - Ty byś się nie cieszył?

- Na pewno nie tak bardzo, jak ty. - Parsknął śmiechem - Mało co z korków nie wyskoczyłaś.

- Przesadzasz. - Przewróciłaś się na bok i podkładając sobie pod głowę jedną z dłoni, zaczęłaś przyglądać mu się z delikatnym uśmiechem.

- Co? - Spytał, widząc twoją minę.

- Nic. - Pokręciłaś głową - Zupełnie nic. - Podniosłaś wolną dłoń i pokazałaś ją rozłożoną zielonowłosemu - Co widzisz?

- Ciemność.

- A co w tej ciemności? Przyjrzyj się. - Wywróciłaś oczami.

- Pierścionek. - Powiedział po chwili zastanowienia, delikatne światło z zewnątrz odbijało się od niego.

- Dalej nie mogę uwierzyć, że jestem zaręczona. - Przyznałaś, wzdychając z zadowolenia - Kiedyś zapierałam się nogami i rękami, gdy ktoś powiedział, że będę mieć chłopaka. - Zaśmiałaś się cicho, a Wakatoshi do ciebie dołączył - Zawsze twierdziłam, że zostanę starą panną z jakimś zwierzakiem i będę ganiać małe gnojki, które będą łazić po mojej działce. - Zachichotałaś cichutko.

- Widzisz, jak miłość zmienia człowieka? - Zerknął na ciebie - Ja kiedyś twierdziłem, że najważniejsza jest siatkówka i znajdę sobie kogoś dopiero, gdy trafię już do reprezentacji.

- Wysoko mierzysz. - Przyznałaś - Ale wierzę, że ci się uda. - Objęłaś go w pasie i przytuliłaś się jego ramienia.

Poczułaś ciepłą dłoń na biodrze. Spojrzałaś na nią i zamknęłaś na chwilę oczy. Jego skóra przyjemnie cię ogrzewała, więc było ci wygodnie, nie miałaś na co narzekać.

- Pamiętasz ten zeszyt, za który zamknęłaś mnie na balkonie? - Spytał nagle.

- Tak, pamiętam.

- Obiecuję, że niedługo pokażę ci, co tam jest. - Potarł kciukiem materiał twojej koszulki - Więc na razie nie próbuj go przeglądać, dobrze?

- No... - Udawałaś, że się zastanawiasz - Niech ci będzie.

~•••~

Jadłaś w spokoju śniadanie, zerkając co jakiś czas na Kiseki, który leżał brzuchem do góry i wystawiał język. Przez kuchnie przewijalo się chłopcy, a to po szklanki, po jakieś owoce, po picie, czy nawet sprawdzić, czy tu jesteś. Do pomieszczenia wszedł Oikawa, wziął jabłko do ręki i oparł się tyłkiem o blat. Podniosłaś na niego wzrok, gdy zauważyłaś, że na ciebie patrzy.

- Chce pogadać. - Powiedział jakby od niechcenia.

- Nasza ostatnia rozmowa zbyt dobrze się nie skończyła. - Mrukęłaś, odkładając do miski łyżkę i oparłaś się wygodniej o oparcie krzesła.

- Właśnie o tym chcę porozmawiać. Wiem, że głupio zrobiłem.

- Dobre spostrzeżenie, tylko szkoda, że tak późno to sobie uświadomiłeś. - Powiedziałaś zirytowana.

- Po prostu... - Potarł kark dłonią - Ten pocałunek...

- Zapomnij o tym, to się nigdy nie zdarzyło, jasne? - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem - Po prostu zapomnij i nie komplikuj nam obu życia.

- Postaram się. - Podszedł i wyciągnął dłoń w twoją stronę - To co? Przyjaźń?

Spojrzałaś na jego rękę, a następnie na jego twarz. Wstałaś i uścisnęłaś jego dłoń, pierwszy raz od bardzo dawna, szczerze się do niego uśmiechając.

- Przyjaźń. - Przymknęłaś oczy i przechyliłaś głowę na bok.

Wtedy zza rogu wyszedł Wakatoshi ze szklanką w dłoni, spojrzał na was, jednak jego twarz nie zmieniła wyrazu. Była tak samo poważna, jak wcześniej.

- Ai, możemy porozmawiać? - Spytał, patrząc ci w oczy.

- Oczywiście. - Puściłaś rękę szatyna i poszłaś za zielonowłosym, gdy ten odłożył szklankę.

Weszłaś do pokoju i usiadłaś na łóżku, czekając aż siatkarz zamknie drzwi.

- O czym chciałeś porozmawiać?

- Jaki pocałunek? - Odwrócił się do ciebie - O czym on mówił?

Twoje źrenice pomniejszyły się, a oddech zrobił się płytki.

- Lepiej, żebyś mówiła prawdę.

**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro