•Rozdział 81•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- I w sumie tak to było. - Mruknęłaś, unikając jego spojrzenia.

- Dlaczego nie powiedziałaś mi tego zaraz po tym, jak się to wydarzyło? - Spytał, przecierając twarz - Powinienem wiedzieć o takich rzeczach.

Nie odezwlywałaś się chwilę.

- Pogodziłam się z Oikawą, chce, żeby było tak, jak dawniej. Mieliśmy zapomnieć o wszystkim lub chociaż spróbować, a gdybym ci to powiedziała wcześniej... Doszłoby pewnie pomiędzy wami do kłótni, oboje jesteście cholernie uparci, więc nie jestem w stanie przewidzieć, jakby skończyła się wasza rozmowa, ale na pewno nie byłoby miło.

- No dobrze. Rozumiem. - Usiadł obok ciebie - Ale proszę cię, mów mi o takich rzeczach. To nie jest błahostka. Co ty byś zrobiła, gdybym ci powiedział, że jakaś dziewczyna mnie pocałowała?

- Wyrwałabym jej kudły. - Uśmiechnęłaś się niepokojąco - A co?

- No widzisz. - Położył ci dłoń na ramieniu i przechylił w bok, więc położyłaś głowę na jego ramieniu - To działa w obie strony.

Byłaś świadoma, że przez ten czas Wakatoshi zrobił się naprawdę wyrozumiały. Doceniałaś to, choć czułaś się źle z tym, że jednak mu tego nie powiedziałaś. Żadne z was nie było bez wad, oboje czasami byliście zmuszeni do ukrywania czegoś, ale pomimo tego kochaliście się nawzajem bardzo mocno.

- Nic mu nie zrobisz, prawda? - Spytałaś, obejmując go w talii.

- Nie. Jeśli faktycznie tego żałuję, to nie zrobi tego ponownie, a jeśli... - Westchnął - Wtedy już zainterweniuje i to dość...

- Nie kończ. - Mruknęłaś, kładąc dłoń na jego udzie i westchnęłaś - Po prostu przestań o tym myśleć...Albo chociaż spróbuj.

- No dobrze. - Pogłaskał cię po głowie.

~•••~

Siedziałaś na ziemi i głaskałaś po pyszczku Kiseki, który siedział grzecznie i zamykając oczy, poddawał się takim pieszczotą. Wakatoshi coś bazgrał w swoim tajemniczym zeszycie i co jakiś czas na ciebie zerkał, słuchając twoich komentarzy odnośnie psa i tego, jak uroczo do niego mówiłaś.

Rozmawiałaś z psem, jakby był prawdziwym człowiekiem, co nieco zaniepokoiło twojego chłopaka, ale nie przejmowałaś się tym. Lubiłaś tak robić, mimo, że nigdy nie otrzymałaś odpowiedzi, to czasami fajnie było wygadać się psu. Poza tym, Kiseki nie narzekał, wręcz przeciwnie, cieszył się z okazji do przebywania w twoim towarzystwie. Wakatoshi często bywał zazdrosny o psa i na odwrót.

Chłopak sięgnął po telefon i zrobił ci zdjęcie, jednak nie przewidział, że ma włączony dźwięk i lampę błyskową. Ty i Kiseki spojrzeliście jednocześnie na niego, przez co niezauważalnie się wzdrygnął.

- Usuń to. - Powiedziałaś poważnie, robiąc groźną minę.

- Nie, mało mam twoich zdjęć na telefonie. - Pokręcił głową, chowając komórkę, gdy wstałaś i zaczęłaś powoli do niego podchodzić.

- Ushi...Usuń to. - Stanęłaś obok niego, natychmiast schował zeszyt i komórkę.

- Magiczne słowo?

- Teraz. - Zarządałaś i spróbowałaś zabrać mu telefon.

Użył swojej siły i wyłożył cię na łóżku, przytwierdzając twoje nadgarstki do pościeli.

- Naprawdę chcesz się ze mną mierzyć? - Podniósł brwi i kpiąco się uśmiechnął.

- Ty chyba nie wiesz, do kogo to mówisz. - Podniosłaś głowę i wpiłaś się w jego usta, nieco zbyt zachłannie.

Nawet nie dostrzegł drugiego dna twojej wypowiedzi, po prostu przez pocałunek zwyczajnie ogłupiał, jak to miał już w zwyczaju robić. Kiedy poluzował uścisk, dłonie przeniosłaś na jego pośladki. Na oślep wymacałaś telefon i odwracając jeszcze bardziej jego uwagę, wsuwając język pomiędzy jego usta, wyciągnęłaś komórkę i schowałaś ją do swojej kieszeni.

- Muszę do łazienki. - Zepchnęłaś go z siebie i wybiegłaś z pokoju, cicho się śmiejąc.

Ushijima przez chwilę nie ogarniał, aż zdał sobie sprawę, że przecież drzwi od łazienki macie w pokoju. Zmarszczył brwi i usiadł, a gdy nie wyczuł telefonu w kieszeni na tyłku, wreszcie go olśniło. Poderwał się gwałtownie do góry i wybiegł za tobą, ale ty byłaś już na zewnątrz u próbowałaś odgadnąć hasło do jego telefonu. Wpisałaś datę jego urodzin, ale to nie było to, wpisywałaś różne rzeczy, ale nie mogłaś go odblokować.

W końcu wpisałaś swoje imię i nazwisko, gdyż imię było zbyt krótkie i zdziwiłaś się. Udało się! Już miałaś wchodzić w galerie, by usunąć to jedno zdjęcie, ale otworzyła się strona internetowa. Przeczytałaś tylko pierwsze zdanie, a telefon został wyrwany z twojej dłoni.

- Ej! - Zawołałaś oburzona i odwróciłaś się do Wakatoshiego.

- Żadne "ej", to mój telefon. - Zablokował go i schował do kieszeni.

- Ale to moje zdjęcie tam jest!

- Naprawdę? Jesteś moją narzeczoną, a złościsz się o zdjęcie? - Spytał z rozbawieniem.

- Naprawdę? Jesteś moim narzeczonym, a złościsz się o telefon? - Naśladowałaś go.

Wywrócił oczami.

- Swoją drogą, ciekawe masz hasło. - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem.

- O czym mów... - Ucichł, a na jego policzkach dostrzegłaś delikatne rumieńce - Przeszkadza ci to w czymś?

- Hasło? Nie. Zdjęcie? Tak.

- Przecież moich zdjęć masz dziesiątki. - Zwrócił ci uwagę.

- Ale ja nie jestem tak fotogeniczna, jak ty. - Przyznałaś, odwracając głowę w bok - A i jeszcze jedno...Co do strony, którą miałeś otwartą... - Widziałaś, jak się śpiął - Po co przeglądasz imiona?

- A dlaczego nie? - Podniósł brwi - Ostatnio oglądałem w telewizji jakiś film i było tam dziwne imię, którego nie zrozumiałem. Chciałem je znaleźć.

Zmrużyłaś delikatnie jedno oko, nie wierząc mu w ogóle, ale ostatecznie pokiwałaś głową. Nie chciałaś się z nim kłócić, więc postanowiłaś odpuścić.

- Idę spać. - Przeszłaś obok niego, jak gdyby nigdy nic - A zdjęcie możesz zatrzymać. Pod warunkiem, że nikomu go nie pokażesz.

Ushijima złapał cię za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę.

- Wiesz kto będzie mieć zaszczyt oglądania tego zdjęcia? - Spytał wprost do twojego ucha, bardzo cicho.

- No? Niby kto? - Spytałaś monotonnym głosem.

- Nasze dzieci.

Otworzyłaś szerzej oczy, gdy tylko to usłyszałaś. Odwróciłaś głowę w jego stronę, ale on tylko się zaśmiał, widząc twoją minę.

- Ciekawie zareagowałaś. - Delikatnie oparł się na twoich barkach.

- Myślisz z dużym wyprzedzeniem. - Powiedziałaś, uspokajając się.

- To chyba dobrze, prawda? - Ucałował płatek twojego ucha - Nie chciałabyś zobaczyć takiego słodkiego maluszka, który biega po domu?

Spuściłaś wzrok, ta rozmowa ewidentnie zbaczała na zły tor.

- Co masz na myśli? - Wyplątałaś się z jego uścisku - Tak nagle z tym wyskoczyłeś. - W odpowiedzi wzruszył ramionami - Mam nadzieję, że nic nie kombinujesz. - Pokazałaś na niego palcem.

- Skąd. - Pokręcił przecząco głową - Po prostu byłem ciekaw, jak na to zareagujesz.

- Chcesz znać moje zdanie na ten temat? - Podniosłaś brwi, a on spojrzał na ciebie wyczekująco - Za wcześnie. Za. Wcześnie. - Dałaś nacisk na te słowa - Zdecydowanie.

On tylko parsknął śmiechem i biorąc cię pod ramię, poszedł z tobą do domu. Dałaś się prowadzić, niby Wakatoshi żartował, ale ty zaczęłaś nad tym wszystkim myśleć. O dziwo do tego stopnia, że siedziałaś przez dwie godziny na fotelu w ciszy i patrzyłaś się tępo w ścianę, bo naprawdę nie wiedziałaś, co o tym myśleć.

**************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro