~19~
Powoli szłam szkolnym korytarzem patrząc na wszystkich uczniów, którzy mnie otaczali i zobaczyłam jego. Chłopaka, który sprawiał, że dzień był o wiele lepszy, który sprawiał, że na mojej twarzy od razu pojawiał się uśmiech i tak też było tym razem.
Podeszłam do Luke'a i z wielkim uśmiechem się do niego przytuliłam.
-Cześć księżniczko-dał mi buziaka w głowę przez co zrobiło mi się bardzo miło.
-Hejka, co tam masz teraz?-zapytałam zaciekawiona, próbując się odsunąć, ale duża i silna dłoń chłopaka mi to uniemożliwiła.
-Gdzie się wybierasz?-zaśmiał się uroczo, a w jego policzkach pojawiły się dwa dołeczki, które tak bardzo lubiłam.
-Jak najdalej od ciebie-zaśmiałam się.
-Dlaczego?-udał smutnego.
-Śmierdzisz.
-Ale jesteś okropna!-puścił mnie i spojrzał na mnie z oburzoną miną.
-Przepraszam kochanie-zaczęłam się śmiać.
-A chciałem cię zabrać na jedzonko.
Już chciałam coś odpowiedzieć, ale przeszkodził mi dzwonek oznaczający koniec przerwy.
-Złapię cię potem-dał mi szybkiego buziaka w policzek i oddalił się ze swoimi kolegami.
Uśmiechnęłam się delikatnie i skierowałam się do sali matematycznej gdzie miałam zajęcia z panią White.
Przez całą lekcje gadała nam o swoich życiowych porażkach i wspomniała także o nas. Przewróciłam oczami i wróciłam do pisania z moim chłopakiem.
Jak to cudownie brzmi.
Lekcja minęła dosyć szybko, więc gdy usłyszałam dzwonek, spakowałam książki, które nie były nawet otwarte na tej lekcji i wyszłam z klasy od razu zauważając słodkiego blondyna, który czekał na mnie pod klasą.
-Jak lekcja z szanowną panią White?-zapytał z lekkim uśmieszkiem.
-Nie denerwuj mnie nawet-mruknęłam.
-Jedziemy gdzieś na obiad?-zapytał chwytając mnie za rękę.
Naprawdę miałam wielką ochotę na jedzenie, ale niestety mój budżet na to nie pozwalał, a nie zapłaciłam jeszcze rachunków, więc odmówiłam.
-Na pewno? Ja stawiam-uśmiechnął się delikatnie.
-No dobrze, obiecuję, że ci oddam za to jak będę miała wypłatę.
Chłopak tylko coś mruknął i wyszliśmy ze szkoły kierując się do jego auta.
Po pięciu minutach dojechaliśmy na miejsce. Chłopak zaparkował pod McDonaldem. Ucieszona spojrzałam na niego na co zaczął się śmiać.
Wysiadłam z samochodu razem z Lukiem i skierowaliśmy się w stronę budynku gdzie był mały tłok. Chłopak zamówił sobie cały zestaw, a ja wzięłam tylko burgera i cole.
Usiedliśmy gdzieś w rogu pomieszczenia i rozmawiając czekaliśmy na nasze zamówienia. Po dwóch minutach wyświetlił się nasz numerek na tablicy, więc Luke wstał i poszedł odebrać nasze jedzenie. Uśmiechnęłam się do niego gdy wrócił z dwiema tacami. Podziękowałam cicho i zabrałam się za pysznego burgera.
Nie minęło nawet pięciu minut gdy dołączyła do nas jakaś dziewczyna, która najwyraźniej znała mojego chłopaka. Usiadła obok blondyna i nie zwracając uwagi na mnie zaczęła coś do niego mówić. Spojrzałam na nią, a potem na chłopaka, który prowadził normalnie rozmowę.
Była to bardzo ładna brunetka. Włosy sięgały jej do połowy pleców i były lekko zakręcone na końcach, ubrana była w zwykłe obcisłe spodnie z wysokim stanem oraz krótki biały top na ramiączkach.
-Hej?-przywitałam się gdy po dwóch minutach nadal mnie nie zauważyła.
-O hej? A ty to kto?-zapytała mierząc mnie wzrokiem.
-Lie, jestem jego...
-Przyjaciółką-przerwał mi.
Spojrzałam na niego nie wiedząc o co mu chodziło, jednak unikał mojego wzroku.
-A okej-powiedziała obojętnie-to kiedy zaczęliście się przyjaźnić?
-Nie twoja sprawa Amber-westchnął i przetarł dłonią.
-No dobra dobra.
Nie minęło pięć minut gdy dostała wiadomość. Szybko odczytała i oznajmiła nam, a bardziej Luke'owi, że musi nas opuścić.
-Ależ to przykre-pomyślałam.
Posłała mi fałszywy uśmiech i odeszła zarzucając swoimi włosami.
Odczekałam kilkanaście sekund i spojrzałam na Luke'a.
-Przyjaciółką? Serio?-zaśmiałam się sama z siebie, że byłam taką idiotką.
Zabrałam swoje rzeczy i skierowałam się do wyjścia.
-Czekaj!-Luke podbiegł do mnie.
Nie zwracając uwagi na niego szłam dalej przed siebie.
-Lie-złapał mnie za ramię i obrócił w swoją stronę.
Nie patrzyłam na jego twarz, tylko swój wzrok trzymałam na jego klatce piersiowej.
-To nie tak-powiedział, a ja zaśmiałam się pod nosem.
-To nie tak-powtórzyłam udając jego głos.
-A dobra kurwa obrażaj się jak chcesz-wybuchł i odszedł zostawiając mnie na parkingu.
Patrzyłam jak jego sylwetka oddala się coraz bardziej ode mnie. Chłopak wyciągnął papierosa, którego od razu wsadził do ust i zapalniczką go odpalił.
-Idealny manipulator-powiedziałam sama do siebie.
Luke był kimś tak skomplikowanym, że wciąż nie udawało mi się do niego dotrzeć.
Stwierdziłam, że skoro jestem jego przyjaciółką to nie będę się odzywać pierwsza. W końcu się tylko przyjaźniliśmy.
Nie patrząc na otoczenie, poszłam przed siebie, jednak szybko stanęłam, podskakując w miejscu i mając szybki zawał.
Zdenerwowany kierowca zaczął na mnie trąbić, a swoim wzrokiem dawał mi do zrozumienia żebym bardziej uważała i nie targała się na swoje życie.
Ruchem warg przekazałam mu, że go przepraszam po czym facet mnie ominął i wyjechał na główną ulice. Patrzyłam przez chwilę w którą stronę jedzie jednak szybko się ocknęłam.
-Lekcje!-krzyknęłam, ale szybko zamilkłam gdy jakaś rodzina dziwnie się na mnie popatrzyła.
No tak, pewnie uciekła z psychiatryka.
Zaśmiałam się i pośpiesznie pognałam na przystanek, żeby dostać się z powrotem do szkoły.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro