~4~
*LIE*
Przetarłam lekko oczy rękami i zabrałam się za kolejne zadanie. Dochodziła już północ, a ja nadal robiłam te jebane przykłady z majcy.
Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, więc oderwałam się od biurka i prawie, że rzuciłam się na łóżko, na którym leżał mój telefon.
Odblokowałam szybko urządzenie i sprawdziłam kto napisał.
Od Luke:
Idziesz na imprezę jutro?
Do Luke:
Nie bardzo mi się chce
Od Luke:
No nie daj się prosić, poznasz nowych ludzi
Do Luke:
I nie będę zmuszona na twoje towarzystwo? :*
Od Luke:
Pefefe, myślałem, że mnie lubisz :((
Lubiłam i to aż za bardzo.
Do Luke:
Żatuje tylko
Od Luke:
Masz szczęście :D
Do Luke:
No wiadomo, dobra ja lece luli bo mi się spać chce
Od Luke:
Mmmm, idę z tobą *mina pedofila*
Mimowolnie uśmiechnęłam się.
Do Luke:
Okej, to chodź
Od Luke:
To otwórz okno, bo mi zimno
Odłożyłam telefon i podeszłam do okna. Otworzyłam je i spojrzałam na blondyna.
-Co ty tu robisz?-zapytałam patrząc mu w oczy.
-Przyszedłem z tobą spać-uśmiechnął się.
Przewróciłam oczami. Spojrzałam na uliczke i zauważyłam idącą jakąś kobietę, która się ledwo wlekła.
Moja matka.
-Szybko wchodź-powiedziałam szeptem nieco spanikowana.
Odsunęłam się od okna żeby chłopak mógł wejść. Zgasiłam szybko światło i domknęłam drzwi.
Luke włączył latarkę w telefonie i zamknął okno.
-Czemu?-zapytał.
-Cicho-szepnęłam-moja matka wróciła, albo pójdzie sobie do łóżka albo przyjdzie tutaj jak mnie usłyszy, więc cii.
-Rozumiem-powiedział bardzo cicho.
Odwróciłam się do drzwi wyczekująco. Z doły było słychać jak mamrocze coś pod nosem.
Kiedy usłyszałam huk nie wytrzymałam.
-Poczekaj tu.
Nie czekając na odpowiedź wyszłam z pokoju kierując się schodami na parter.
Zobaczyłam swoją matkę na środku salonu. Prawdopodobnie tak się schlała, że padła nawet nie dochodząc do kanapy.
Westchnęłam i podeszłam do śmierdzącej alkoholem kobiety i starałam się ją podnieść.
Na samym początku wzięłam ją za ramiona i obróciłam, a później podniosłam.
-Współpracuj ze mną-syknęłam.
-Eijbak-plątal jej się język.
Zaczęła lekko się trzymać na swoich nogach przez co łatwiej mi było ją utrzymać. Zaczęłyśmy się kierować do schodów.
-Cholera!-krzyknęłam kiedy kobieta prawie walnęła się o szafkę.
-Co się stało? Pomóc ci?-nie czekając na moją odpowiedź podszedł do bondynki i wziął ją w stylu panny młodej.
-Do tego pokoju i najlepiej do łazienki-powiedziałam gdy byliśmy już na piętrze.
Luke położył mamę w wannie tak jak poprosiłam i wyszedł.
-To, że pijesz to nie moja sprawa, ale nie będziesz śmierdzieć w tym domu-powiedziałam.
Ściągłam z niej jakąś męską bluzę, która była brudna i śmierdziała i spodnie oraz skarpetki. Wrzuciłam wszystko do prania i włączyłam wodę, zostawiając ją w samej bieliźnie. Nałożyłam na gąbkę trochę płynu i zaczęłam nią myć ciało mojej rodzicielki.
-Nie będę patrzeć jak staczasz się na dno-powiedziałam do ledwo przytomnej kobiety.
Nie odpowiedziała tylko otworzyła oczy i spojrzała na mnie.
Kiedy skończyłam mydlić jej ciało, zaczęłam spłukiwać pianę z jej ciała.
Wziełam ją za ramiona i położyłam ją obok wanny tak żeby siedziała. Oczywiście wcześniej ją wycierając i obkręcając ręcznikiem.
Poszłam, po jakiś czysty podkoszulek i jakiekolwiek szorty. Pod ręcznikiem ściągłam jej dolną część bielizny i założyłam niebieskie, dresowe szorty. Na górę założyłam biały podkoszulek, a pod nim ściągnęłam stanik.
Umyłam jeszcze rodzicielce zęby i zmyłam do końca makijaż. Pomogłam jej wstać i skierowałyśmy się do jej łóżka. Pomału ją położyłam i przykryłam.
-Przepraszam, że nie jestem dla ciebie matką oraz wzorem do naśladowania-powiedziała smutno i po kilku sekundach już spała. Wyszłam z pokoju zamykając drzwi za sobą.
Wróciłam do swojego pokoju i zaczęłam szlochać.
Hemmings do mnie podszedł i mnie przytulił.
-Przepraszam-mruknęłam i bardziej się w niego wtuliłam.
-Za co?-zapytał ze zdziwieniem w głosie.
-Że musiałeś tego słuchać i tak dalej no i zmoczyłam ci podkoszulek.
-Nie musisz przecież przepraszać za to-powiedział czule.
-Co tu robiłeś?
-Wracałem od kolegi, a że napisałaś o tym spaniu to się zatrzymałem pod twoim domem.
-Mama nie będzię się martwić?
-Nie mam jej w domu przez dwa dni-powiedział i mnie mocniej przytulił-jeśli chcesz to mogę sobie pójść.
-N-nie, nie idź-mruknęłam cicho.
-Mam spać na podłodze?-zapytał odsuwając się ode mnie.
Tak bardzo chciałam jeszcze raz go przytulić.
-Nie, podłoga jest twarda, możesz spać ze mną jak chcesz-spuściłam głowę.
Jak dobrze, że było zgaszone światło, bo by widział moje rumieńce, które zagościły na policzkach.
-Napewno?-zapytał niepewnie.
-Tak.
Podeszłam do łóżka i odchyliłam pościel po czym się położyłam. Chłopak ściągnął swój podkoszlek i odłożył go na biurko.
Szkoda, że jest ciemno, bo bym mogła zobaczyć jego... Oh zamknij się już.
Położył się obok i nie bardzo wiedział co ma zrobić, w sumie jak ja.
-Skąd macie pieniądze?-zapytał cicho.
-Ja pracuje czasami po szkole w kawiarni, a tak to co miesiąc babcia oraz moja ciocia przesyłają mi pieniądze.
-A twoja matka ma dostęp do nich?
-Nie, na dzień daję jej dwadzieścia dolców, a skąd bierze resztę to nie wiem-mruknęłam.
-Nie musisz pracować, mogę ci pomóc-odwrócił się do mnie.
-Co chcesz przez to powiedzieć?
-Mogę ci coś dawać z moich kieszonkowych-szybko odwróciłam do niego głowę.
-Nie mam mowy-spojrzałam w jego oczy, które były ledwo widoczne przez panującą ciemność w pokoju.
-Czemu?
-Źle bym się z tym czuła, bardo źle.
-Ale gdybyś potrzebowała to możesz poprosić-powiedział niepewnie.
Pokiwałam przecząco głową.
-I co? Mam przyjść do ciebie i powiedzieć: ,,pożycz mi czterdzieści funtów, bo mi brakło"?
-No tak-szepnął.
-No nie, jak to w ogóle brzmi?
-Normalnie-westchnął-Lie, czemu nie odejdziesz od niej?
-Bo nie jestem pełnoletnia, moja babcia mieszka w Seattle, moja ciocia w Berlinie, a reszta rodziny mojej matki w Atenach. Rodzina ojca jest gdzieś w Kanadzie, jak mam niby do nich pojechać? No i ty tu jesteś...
-To zamieszkaj ze mną, mama się napewno zgodzi.
-Moja mama mnie potrzebuję, nie dam jej stoczyć się na dno.
-Rozumiem, ale do mnie drzwi zawsze są otwarte, okej?
-Okej-szepnęłam.
-Idź spać, dobranoc-szepnął i pocałował mnie w policzek.
-Dobranoc Luke.
Przewróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy próbując zasnąć.
Kiedy po godzinie, a może i dwóch nadal nie spałam odwróciłam się do chłopaka obok. Spał spokojnie na plecach z lekko rozchylonymi wargami. Zagryzłam lekko wargę i zaczęłam toczyć walkę sama ze sobą.
Długo nie myśląc podniosłam lekko prawą rękę oraz lewą i położyłam głowę na torsie chłopaka przybliżając się do niego. Gdy już się wygodnie ułożyłam zabrałam jego ręcę i położyłam na sobie tak żeby mnie przytulały po czym zakmknęłam oczy.
Po kilku sekundach blondyn wzmocnił uścisk i powiedział:
-Spokojnie, ze mną nic ci nie grozi, sprawię, że będziesz najszczęśliwszą dziewczyną na świecie-mruknął sennie i delikatnie przejechał dłonią po moich plecach.
Moje serce zabiło trzy razy szybciej.
***
Tak długo czekaliście, ale już jest. Rodzialy będą co tydzień, a po egzaminach juz będą prawie codziennie, bo będę miała czas i ogólnie wyjebane na szkołę XDD
Kocham xx
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro