~6~
-A więc ile się znacie?-zapytała podejrzliwie.
-Dwa tygodnie prawie, mamo-przewróciłam oczami gdy po raz kolejny zadała pytanie.
-Całowaliście się?
Spojrzałam na Luke'a, który był trochę robawiony tą całą sytuacją.
-Nie, proszę panią-zaśmiał się po czym powiedział cicho żebym tylko ja usłyszała-jeszcze.
Gdy to usłyszałam zaczęłam głośno kaszleć.
-Coś nie tak? Mówiłam żebyś tak szybko nie jadła-kobieta przewróciła oczami.
-Nie mówiłaś-również to zrobiłam.
-Ale mówiłam to w myślach-powiedziała na co się zaśmiałam.
Gdy nie piła była w ogóle inną kobietą i się uśmiechała. Robiła to szczerze.
-Jednak nie idę na imprezę-powiedziałam gdy blondynka podała mi oraz chłopakowi obok, porcję nowo zrobionej jajecznicy.
-Oh, czemu? To możemy ogladnąć film jak chcesz.
-Właściwie to miałam iść to zrobić z tym o to tutaj-wskazałam na blondyna-w sensie oglądnąć film-szybko wyjaśniłam gdy matka spojrzała na mnie nieco zaskoczona-ale mogę zostać.
-Nie spokojnie, idź-uśmiechnęła się delikatnie-oglądniemy jutro.
-Okej-powiedziałam i dokończyłam swoją porcję.
Gdy chwile jeszcze porozmawialiśmy, poszłam do swojego pokoju wraz z chłopakiem.
-Poznasz moich znajomych, no chodź-po raz kolejny powiedział Luke prosząc mnie o to by z nim oraz jego przyjaciółmi poszła na pizzę.
-Nie mam w co się ubrać-burknęłam przewracając oczami.
-To ja ci pomogę, no proszę-zrobił minę szczeniaczka na co nie mogłam się nie zgodzić.
-Ugh, nienawidzę cię-mruknęłam i podeszłam do szafy otwierając ją.
Wybrałam niebieskie, jeansowe, bardzo potargane boyfriendy, czarne kabaretki z dużymi oczkami oraz czarny, obcisły top na szelkach. Do tego czarne vansy.
-Poczekaj tu-powiedziałam do chłopaka i poszłam do łazienki by się przebrać.
Zamknęłam na klucz drzwi i rozebrałam się. Weszłam do kabiny i włączyłam wodę.
Rozsmarowałam truskawkowy żel i spłukałam go ciepłą wodą. Wyszłam i obkręciłam się ręcznikiem. Podeszłam do lustra i umyłam zęby po czym dokładnie się wytarłam.
Założyłam wcześniej przygotowane ciuchy jak i buty i wyszłam z pomieszczenia, kierując się w stronę swojego pokoju.
-Co ty robisz?-zapytałam gdy zobaczyłam blondyna trzymającego czarne stringi.
-Fajne-uśmiechnął się głupkowato.
Podeszłam do niego i szybko wyrwałam mu moją rzecz, po czym wrzuciłam do szafki zamykając ją.
-Zamknij się już-przewróciłam oczami.
-Dobra dobra-podniósł ręce do góry.
Po raz kolejny przewróciłam oczami i usiadłam przy białej toaletce. Nałożyłam korektor pod oczy oraz na moją małą bliznę obok ucha. Rzęsy podkręciłam zalotką i pomalowałam tuszem do rzęs.
-Nie wiem po co się malujesz-usłyszałam głos chłopaka gdy zaczęłam robić sobie czarną kreskę na prawej powiece.
-Żeby stać się ładną-odwróciłam się do niego-a po ci innego?
-Jesteś ładna bez tego-powiedział na co prychnęłam.
-Skończ pierdolić-mruknęłam i zrobiłam drugą kreskę na lewej.
Usta podotykałam lekko brązową szminką i roztarłam ją. Włosy związałam w luźnego koka, wyciągając przy tym kilka pasm blond włosów.
-Co sądzisz?-odwróciłam się do niego.
-Brałbym-puścił mi oczko.
Zaśmiałam się i wstałam. Złapałam za rękę chłopaka pomagając mu się podnieść z podłogi.
-Dzięki.
Wyszliśmy z pokoju i skierowaliśmy się dębowymi schodami w dół.
-Pa mamo!-krzyknęłam widząc ją w salonie.
-Pa! Nie wracaj późno!-albo ona coś brała albo ją podmienili.
-Wiesz, że nie musisz mnie trzymać za rękę cały czas, znaczy ja nie narzekam-mruknął rozbawiony Luke.
Puściłam szybko jego dłoń i spuściłam głowę gdy poczułam gorąc na policzkach.
-Nie musisz się chować-podniósł mój podbródek zmuszając mnie do popatrzenia na niego.
-Ja tu jestem! Jeszcze nie wyszliście!-usłyszałam rozbawiony głos mojej rodzicielki.
-Już idziemy-mruknęłam czując jeszcze większy gorąc.
Wyszliśmy z domu i skierowaliśmy jakąś uliczką.
-Najpierw do mnie, bo muszę się przebrać-zaśmiał się.
-Okej.
Szliśmy w ciszy, ale nie przeszkadzała mi. Przechodząc obok wielkiego krzewu coś się poruszyło.
-Coś tam jest-złapałam się za prawą rękę chłopaka, przybliżając się do niego.
-Zje cie-zażartował na co zrobiłam naburmuszoną minę.
-Ja się przestraszyłam-przewrócił oczami.
-Musiałaś aż chwycić mnie za rękę?-zapytał ze śmiechem.
Od razu po słowach chłopaka, puściłam jego kończynę.
-No dawaj-przewrócił oczami i chwycił mnie za dłoń.
O kurwa, zaraz tu zejdę. Japierdole ogarnij się, przestań, nie myśl o nim, nie bądź głupia i weź przestań rozmawiać sama ze sobą!
-Lubie jak się rumienisz-uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołki, które tak bardzo dodawały mu uroku.
-Pierdol się-mruknęłam.
-Masturbacja mi się już znudziła.
-Co?
-Co?
Spojrzałam na niego z rozbawieniem.
-Jesteś debilem-stwierdziłam.
-Dziens.
Po dziesięciu minutach wędrówki doszliśmy do jego domu. Otworzył drzwi kluczem, który był w doniczce i wszedł do domu, a ja za nim.
-Poczekaj tu dosłownie pięć minut-powiedział i nie czekając na odpowiedź pobiegł schodami do góry.
Usiadłam na niskiej, dębowej szafce w holu i spojrzałam na swoje buty.
Luke był chłopakiem uroczym, zabawnym, kochanym, słodkim, szczerym, ale też i wrednym oraz sarkastycznym. Miał duże niebieskie oczy, blond włosy, dołki w policzkach, fajne usta oraz kolczyk w nich. Bóg po prostu.
Ogarnij się już.
-Jestem!-usłyszałam krzyk chłopaka, a potem wyłonił się zza ściany. Miał na sobie biały, duży podkoszulek, jakąś czarną kurtkę, ale była bardzo fajna i w tym samym kolorze joggery. Na stopy założył również czarne vansy, jednak jego były bardziej schodzone.
-Chodź-wystawił do mnie rękę, którą z lekkim wahaniem złapałam.
Zamknął drzwi i poszliśmy w świat.
HEHE.
-Jest blisko, więc możemy iść na nogach-oznajmił na co kiwnęłam głową.
Szliśmy przez jakieś piętnaście minut, cały czas rozmawiając i śmiejąc się z byle czego.
Coraz bardziej go lubiłam i może to być śmieszne, bo znaliśmy aię zaledwie dwa tygodnie, ale mi naprawdę coraz bardziej zależało na tym blondynie. Nie chciałam tego, to było dla mnie o wiele za szybko poza tym Luke raczej wolił wysokie z długimi nogami dziewczyny, a nie takie kurduple jak ja. Prawdopodobnie nie należałam do jego typu. Po prostu robi mi nadzieję albo nie traktuję tego wszystkiego na poważnie.
Skończ już nad tym myśleć.
-Strasznie się zamyśliłaś-powiedział rozbawiony blondyn.
-Nie, czemu?-zapytałam głupio.
-Bo zadałem ci pytanie, na które kompletnie nie zareagowałaś i do tego gdybym nie ja to byś weszła w jakiegoś chłopaka-zaśmiał się na co przewróciłam oczami.
-A więc jakie to pytanie?
-Pomogłabyś mi jeszcze z historią, bo jesteś dobra w tym uczeniu-poruszył zabawnie brwiami.
-No wiem wiem, znaczy dziękuję-mruknęłam.
-Mówię poważnie, jeszcze nigdy ze sprawdzianu nie dostałem czwórki.
-To jednak nie jestem taka dobra skoro cztery-podniosłam lekko prawą brew do góry.
-Pomyliłem sobie dwie daty tak to by była piąteczka-powiedział ucieszony.
-Będzie następnym razem.
-Następnym razem to będzie szósteczka-uśmiechnął się szeroko.
-Wysokie masz ambicje-zaśmiałam się.
Weszliśmy do jakiejś kawarni gdzie siedział jakiś chłopak z dziewczyną.
-Siema-Luke przybił żółwika z brunetem, a potem puścił oczko do brunetki obok.
O ta szmata pierdolona, chamska dzida jebana, nie żebym była zazdrosna.
-Lie-podałam rękę chłopakowi przedstawiając się.
-Colin-uśmiechnął się-to jest Miriam, moja kuzynka-wskazał na dziewczynę obok.
Powstrzymałam się od prychnięcia, niechętnie podałam jej rękę powtarzając swoje imię.
-No więc-zaczął brunet-trochę niezręcznie-powiedział i nerwowo się zaśmiał.
-Troszkę-mruknęłam spoglądając złowrogo na Miriam.
Ogarnij się, nic ci nie zrobiła.
-Chcesz coś?-usłyszałam głos blondyna przy uchu.
Jego ciepły oddech sprawił, że przez moje ciało przebiegły dreszcze.
-Czekoladowego shake'a, proszę-uśmiechnęłam się słodko.
-A wy? Chcesz coś Miriam?-spojrzałam na dziewczynę.
Mówię wam, gdybym mogła zabijać wzrokiem już dawno by nie żyła.
-Ja już sobie zamówiłam-spojrzała na mnie lekko zaniepokojona?
-Ok-powiedział i zawołał kelnerkę.
Kiedy złożył zamówienie rozmowa zaczęła się toczyć luźno. Jednak ja się nie odzywałam tylko prawie, że miażdżyłam tą brunetkę. Miała większe szanse u niego. Miała długie nogi, była opalona, a ja to prawie, że biała; szczupła, z idealną figurą, a nie taki pulpet jak ja. Długie, brązowe, sięgające do pępka włosy. Zgrabny nos, duże niebieskie oczy i pełne usta. Ja to byłam gówno.
Tyle kurwa w temacie.
Colin, czy jak mu tam było, okazał się bardzo zabawnym facetem, z wielkim dystansem do siebie. Naprawdę bardzo fajnie mi się z nim rozmawiało i go polubiłam.
Jednak Miriam nadal nie polubiłam i nie miałam zamiaru tego zrobić.
No bitch.*
***
-Jesteś zła?-zapytał mnie blondyn, siadając na kanapie obok mnie.
-Nie-powiedziałam oschle wpatrując się w telefon.
-Czy ty jesteś zazdrosna?-spojrzałam na niego.
Zagryzał dolną wargę i przypatrywał mi się wyczekując odpowiedzi.
-O co?-przewróciłam oczami.
-O to, że przytuliłem Miriam na pożegnanie?
-Nie?
Czy ja naprawdę byłam zazdrosna?
W cholere.
-Wcale?-zaśmiał się, a ja prychnęłam.
-No nie?
-A mogę cię przytulić?-uśmiechnął się słodko.
Idź do tamtej.
-Po co? Nie?
Tak naprawdę z nim nie byłam i nie mam prawa być zazdrosna i czemu w ogóle byłam zazdrosna.
Tak nie powinno być.
-No weź, bardziej wolę ciebie niż ją-wtulił się we mnie.
Modliłam się żeby nie usłyszał jak szybko oraz mocno bije moje serce.
***
Nie mam pomysłu na cokolwiek by tu napisać. Kolejny jutro.
Żegnajcie :(
*Chyba każdy wie co to znaczy, ale jeśli nie to z tłumaczenia z ang. znaczy to ,,nie suko".
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro