~9~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszliśmy do małej, ale bardzo przytulnej kawiarenki. Wszystkie ściany były delikatnie kremowe, a na nich wisiały jakieś fotografie szczęśliwych ludzi, dzieci, starców, a nawet psów. Kawiarnia nazywała się Spokojny zakątek z czym mógłbym się zgodzić. Nie było dużego ruchu, przy jednym stoliku w rogu siedziało jakieś starsze małżeństwo. Muzyka, która delikatnie i cicho grała naprawdę dodawała atmosfery. Usiadłem z Lie przy jednym okrągłym, drewnianym stoliczku, na którym była okrągła, biała serwetka. Na niej, w wazonie było kilka różowych tulipanów.

Będę tu przychodzić częściej, nie tylko ze względu na Lie.

Podeszła do nas, mniej więcej tego samego wzrostu co blondynka obok, brunetka. Jednak ona była nieco grubsza.

-Coś podać?-zapytała z uśmiechem-O, Lie! Hejka!-krzyknęła uradowana.

Blondynka podniosła wzrok i uśmiechnęła się szeroko.

-Hejka Marnie(czyt.MARNI)-wstała i przytuliła ją-poznajcie się-wskazała na mnie-to jest Luke.

-Cześć-uśmiechnąłem się miło podając dziewczynie dłoń.

-Marnie-uścisnęła-a więc, co podać gołąbeczki-zachichotała.

Uśmiechnąłem się pod nosem.

-Ja chce te pyszne gofry z bitą śmietaną, czekoladą oraz owocami-powiedziała blondynka.

-Oby poszło w cycki-szepnęła i obie się zaśmiały.

-I jeszcze kawę mrożoną, o tak-uśmiechnęła się ucieszona.

-Ja też poproszę gofry, ale z samą bitą śmietaną i zwykłą czarną-posłałem jej uśmiech.

-Rozumiem-odpowiedziała wesoło i odeszła.

-Mam nadzieję, że nie za dużo zamówiłam?-spojrzałem na blondynkę, która miała zmarszczone brwi.

-Lie-dotknąłem jej ręki-nie zamówiłaś, spokojnie, mam sto dolców za etui.

Wyciągłem telefon i ściągnąłem obudowę, wyjmując dwa banknoty.

-Widzisz? Nie martw się ani nic-uśmiechnąłem się delikatnie.

-Proszę-Marnie położyła na stoliku nasze zamówione jedzenie.

-Dzięki-odpowiedzieliśmy w tym samym czasie.

Dziewczyna odeszła, a Lie zabrała się za jedzenie gofra. Była cała uwalona czekoladą oraz bitą śmietaną i tak jak obiecałem, wyjąłem telefon.

-Uśmiech-powiedziałem i gdy blondynka uśmiechnęła się zrobiłem jej zdjęcie.

-Pokaż-zaśmiała się.

Wszedłem w galerię i pokazałem jej zdjęcie.

-Wyszłam jak jakiś cwelus-zaśmiała się po raz kolejny.

-Nie prawda, strasznie słodko-powiedziałem, a blondynka się zarumieniła.

Ustawiłem sobie zdjęcie na tapetę i pokazałem ją Lie.

-Śliczna, co nie?-zapytałem biorąc gofra do lewej ręki.

-A co sądzisz o tej?-zapytała z uśmiechem, pokazując mi swój telefon.

-Muszę przyznać, że wyszedłem bardzo seksownie na tym zdjęciu-mruknąłem.

-Jaki skromny-zaśmiała się, chowając telefon do tylnej kieszeni spodni.

Ja jednak położyłem na stole, bo jeszcze nie skończyłem.

Hyhyhy.

-Poczekaj-powiedziałem do blondynki, która piła swoją kawę i zabrałem telefon ze stoliczka kierując się do kelnerki.

Miriam? Marnie? Tak, chyba Marnie.

-Cześć po raz kolejny-uśmiechnąłem się uroczo, opierając o lade.

-Jestem zajęta, a tam siedzi dziewczyna, która jest warta twojej uwagi-odpowiedziała mi zadziornie.

Zaśmiałem się.

-Nie no wiesz, jesteś ładna i w ogóle, ale właśnie tam siedzi dziewczyna, która mi się cholernie podoba i nie przyszedłem cię poderwać.

-Nawet nie wiesz jak mi ulżyło-zaśmiała się.

Spojrzała na mnie swoimi brązowymi oczami.

Niebieskie są ładniejsze.

-Zrobiłabyś mi i Lie zdjęcie takie z ukrycia, ale nie z ukrycia?-nie bardzo wiedziałem jak o to zapytać.

-To znaczy?-zaśmiała się.

-Nie ma nikogo dzisiaj oprócz nas, Lie się nie zgodzi na to zdjęcie, ale ja ją weznę czy coś i zrobisz nam, ale bez jej wiedzy, dam ci swój telefon-powiedziałem prawie, że na jednym wdechu.

-Rozumiem-uśmiechnęła się-jesteś taki słodki-zaśmiała się.

-Myślisz, że poleci na mnie?-zapytałem poważnie.

-Myślę, że już leci, bo mi posyła jakieś dziwne gesty-spojrzała w bok.

Również się odwróciłem i zobaczyłem jak blondynka nerwowo macha jak gdyby nigdy nic.

Tak żeby blondynka nie zobaczyła, dałem Marnie telefon i przyłożyłem palec do ust mówiąc ,,cii".

Podszedłem do Lie i złapałem ją za rękę ciągnąc żeby wstała.

-Co ty chcesz-zaśmiała się uroczo.

-Mam pytanie, zrobimy sobie zdjęcie takie słodkiee?-zrobiłem minę szczeniaczka.

-Po cio?-zapytała słodko.

-Bo chce się pochwalić kolegom-uśmiechnąłem się.

-Tylko kolegom?-zapytała z uśmiechem.

-No i może mamie, bo chciała cię poznać, nawet zapraszała cię na obiad-zaśmiałem się.

-Żebym zgrubła?

-Nie jesteś gruba.

-Jak to nie, patrz-złapała sie za płaski brzuch.

Jest okazja.

Złapałem ją w biodrach i podniosłem do góry zmuszając ją do owinięcia się nogami.

Blondynka złapała mnie za szyję dwoma rękami i zaczęła się śmiać.

-Puść mnie-powiedziała ciągle się śmiejąc.

Położyłem ręcę na jej pośladkach.

No co?

-Łapy przy sobie, kochanie-powiedziała rozbawiona, ale chyba jej to nie przeszkadzało.

-Nie słońce-wystawiłem jej język.

-Już wiem jak się czują wysocy ludzie-spojrzała na podłogę i zaczęła się śmiać.

Również się zaśmiałem.

-Co ludzie powiedzą?-zapytała z uśmiechem.

-Tu nie ma ludzi.

-No cóż.

-Jesteśmy sami-poruszyłem zabawnie brwiami na co dziewczyna odchyliła głowę do tyłu śmiejąc się.

Przybliżyłem głowę i ppowiedziałem jej do ucha:

-Podnieciłaś mnie.

Zaśmiałem gdy blondynka spojrzała na mnie z uśmiechem, ale tym razem miała czerwone policzki.

Zbliżyła swoja twarz i tym razem to ona mi szepnęła do ucha:

-Właśnie czuje.

Zaśmiała się cicho i zrobiła coś czego nigdy bym się nie spodziewał po tej nieśmiałej osóbce.

Przytuliła się do mnie.

-Dziękuję, że jesteś jakkolwiek absurdlanie to brzmi-szepnęła.

-Ja też dziękuję-pocałowałem ją w czubek głowy i widząc, że zbliżają się ludzie postawiłem ją na drewnianej podłodze.

Podszedłem do lady żeby odebrać telefon.

-Jest jakieś ładne?-zapytałem z uśmiechem.

-Narobiłam ci tyle zdjęć, że pod koniec pojawił się komunikat, że zaczyna ci brakować pamięci-zaśmiała się-jesteście tacy uroczy-mruknęła po czym dodała-nie spierdol tego.

-Tak jest, pani kapitan-zaśmiałem się i odeszłem wracając do ślicznej blondyneczki.

-Pokaż teraz te zdjęcia, które zrobiłeś bez mojej zgody-westchnęła.

-Nie, bo usuniesz-wystawiłem jej język.

-Ej noo-zrobiła smutną minkę.

-Jak będziesz grzeczna to ci prześle-cmoknąłem w powietrzu.

Blondynka prychnęła przewracając oczami.

Siedzieliśmy jeszcze tam chyba z godzinę cały czas śmiejąc się i rozmawiając na praktycznie wszystkie tematy.

-Muszę się zbierać-powiedziałem patrząc na wyświetlacz oraz widniejącą na nim godzinę-umówiłem się z chłopakami na piwo.

-Okej, nie ma sprawy-uśmiechnęła się-przyjdziesz dzisiaj też ze mną spać?-zapytała nieśmiało patrząc się na buty.

-Nadal się boisz?-zapytałem z uśmiechem.

Musimy częściej oglądać horrory.

-Minął dzień-powiedziała podnosząc głowę do góry.

-Jasne, że wpadne-uśmiechnąłem się. 

Podszedłem do lady, a za mną była Lie.

-Rachuneczek poproszę.

-Trzynaście funtów-uśmiechnęła się.

Podałem jej odpowiednią sumę i odwróciłem się do niebieskookiej.

-Będę o dwudziestej-pocałowałem ją w policzek i skierowałem się do wyjścia.

Mogłem się założyć, że się zarumieniła.

Jak ona na mnie wpływa.

***
Kolejny bedzie nie wiem, jutro? Albo i dzisiaj? Musze się zastanowić😏😂

Do kolejnego kochani xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro