Prolog

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


Witam. Publikuje kiedyś już publikowane opowiadanie. Rozdziały powinny się pojawiać co najmniej 2 razy w tygodniu.

_______________________

– Więc ja mu mówię, że chciałbym go pieprzyć, a on na to takie „Przecież to ja będę pieprzyć ciebie kochanie" Jarzysz? Zayn myśli, że będzie topem – prycha Payne skonfundowany.

– Nie powiedziałeś mu tego. Tej części z pieprzeniem – Louis unosi brwi wysoko lekko odwracając głowę do przyjaciela z powątpiewającą miną. Jak zwykle Payne koloryzował i robił z tego niefortunną bajeczkę

– No może zasugerowałem, że chce go zabrać na randkę, a on wyskoczył mi z takim tekstem kurczę no! – przyznaje się brunet poprawiając włosy i jak nie alfa krzyżuje ręce na piersi jak obrażone dziecko. On wywraca tylko oczami nie mogąc uwierzyć, że musi wysłuchiwać tych jego zatrważających problemów. Aż mu skóra od tego cierpnie.

– To może czas najwyższy by zamiast za alfą zacząć uganiać się za jakimś normalnym człowiekiem? Albo omegą. – prycha odpalając fajkę i stając na schodach u wejścia do sex shopu który pomimo, że był wieczór był otwarty całodobowo. Co prawda wyszedł z Liamem do supermarketu by kupić zero procentowe jogurty dla dziewczyn, jednak pamiętał, że robił paczkę na święta Niallowi, temu małemu smerfowi który wszędzie za nim łazi i ma nadzieje, że się odczepi jak dostanie od niego jakąś erotyczną zabawkę i zaczerwieni się przed klasą odpakowując swój prezent.
Z natury nie był aż tak złośliwy (no może był ale nie w stosunku do tak słodkich osóbek) jednak ten blond włosy Irlandczyk może przysporzyć mu wiele problemów tak ciagle go śledząc i traktując jak jakiegoś mentora. Jeszcze zobaczy za dużo i będzie rozpowiadał o tym na prawo i lewo. Nikt nie może wiedzieć, że alfy i omegi istnieją, a on jako alfa stada w całym Glasgow musi o to dbać.

– Oszalałeś!? Na maksa podoba mi się Zayn. Nie chce nikogo innego! – prawie krzyczy i horrendalnie unosi ręce w górę – A tak właściwie co my robimy obok sex shopu? Weź jeszcze Zayn nas zobaczy i będzie ze mnie się naśmiewał! Zawsze tak jest! Mam władzę. Przyszpilam go do ściany, jest miło, barwimy się, a on nagle wyskakuje z jakimś tekstem, ja się zawstydzam, a on mi ucieka i mówi, że nie nadaje się na aktywa w naszej relacji.

– Wyluzuj stary. To tylko propozycja. Wszystko bylebyś nie wiązał się z jakimś paskudnym krwiopijcą. – wywraca oczami – A tutaj chce tylko zrobić niecną paczuszkę tej blondi. Po za tym za chwile będzie ciemno jak w dupie. Nawet jak będzie przechodził to nas nie dojrzy. – zaciąga się ostatni raz i wyrzuca niedopałek rozdeptując go – Ostatnio ten irlandczyk mówił, że inspiruje się filmami fantasty i widzi świat w podobnych barwach i wierzy, że wilkołaki i wampiry istnieją, a już na pewno w naszym wiecznie deszczowym Glasgow.
Chce mu to wybić z głowy zanim w końcu odkryję, że na prawdę istniejemy. Sam na sobie ściągnie niebezpieczeństwo wiedząc nieodpowiednie rzeczy – pcha drzwi do seks shopu, a Liam podąża za nim czerwieniąc się nieco na twarzy, widocznie spięty i drapiąc niezręcznie swój biceps. Chyba nie czuł się dobrze w miejscu otoczonym sztucznymi kutasami, różowymi wibratorami i sex lalami. On przeciwnie. Strasznie go jarało, że może sobie popatrzeć na te zabawki dla napaleńców.

– Niall tylko tak wymyśla i gada Tommo. I tak nikt by mu nie uwierzył bo cały czas buja w obłokach i lata z tymi swoimi filmami i zaprasza dziewczyny do kina by z nim obejrzały sagę zmierzch. – wzdycha – Erm. Może wyjdźmy stąd. Dziwnie tutaj. Tak czerwono. Jak w Grayu.

On się szczerzy i chwyta za gigantycznego brązowego kutasa.

– Zostajemy Liam. Nie pękaj.
Taki wszedłby w blondi, myślisz?

– Pohamuj się – Payne rozgląda się na boki czy ktoś to widzi i uśmiecha niezręcznie do sprzedawcy który patrzy na nich znudzony ale pilnując by nic nie zniszczyli. – Odłóż to kurna no Tommo!

– Zluzuj gacie Li. Jest fajnie.

– No chyba nie

– Popatrz ile różnych różności. Bielizna. Rajstopy. Sukienki. Przezroczyste ciuszki. Cholera. Ile kolorów i rozmaitych kutasów. Nawet żółty.

– Wszyscy patrzą na nas Louis. Wynośmy się – mówi Liam stojąc przy jego boku i rozglądając się po mężczyznach którzy też sobie czegoś szukali.

– Jesteśmy prawie sami cepie. Myśle, że taki prezencik sprawi, że będzie trzymał się z daleka ten blond Irlandczyk – mówi szczerząc się i lekko przekrzywiając głowę – Funkcja zaczepienia na ścianę. No nieźle. Skoro obaj chcecie być topami Li, może kup wam wibrator i obaj se wkładajcie. Każdy będzie dominował – śmieje się złośliwie, a Payne go uderza w ramie czerwony jak burak i ucieka na drugi koniec sklepu by Louis mu nie dokuczał. Żałosne.

Tomlinson kładzie ręce na biodrach i ogląda zaciekawiony ofertę sklepu. Tak na prawdę nie miał pojęcia, że jest tak wiele tu przeróżnych dziwact. Niewiarygodne. Nigdy nie sadził, że seks potrzebuje jakiś urozmaiceń. Sam uprawiał tradycyjny seks, a podczas ruji zwyczajnie zajmował się sobą ręką. Nawet nie angażował w to omegi z sąsiedztwa Eleanor które od dłuższego czasu była w nim zakochana. Też ją lubił, ale nie chciał psuć ich przyjaźni bo sądzi, że i tak z ich związku na dłuższą metę i tak nic by nie było.

Z działu z jakimiś kulkami które wkłada się w odbyt i rzekomo jest przyjemnie bo dają duże tarcie podczas chodzenia i utrzymują w stanie bycia twardym nawet przez dwie doby przechodzi na różowe grube kutasy ze sztucznymi włoskami. Bierze jeden do rąk i uśmiecha się głupawo. Wyglądał prawie jak prawdziwy.

– Ekologiczne – dociera do jego uszu i na plecach jeżą mu się włoski. Czuł za swoim ciałem słodkawy zapach perfum jakiegoś śmiertelnika oraz chłodną poświatę więc obraca lekko głowę by dojrzeć chłopaka. Nie słyszał jak się zbliża a ma na sobie cholerne obcasy. To widzi najpierw. Czyżby aż tak zafascynował się tym gównem, że ogłuchł?

– Co? – pyta po chwili dostrzegając za sobą bardzo wysokiego mężczyznę, skanując go od jego szpiczastych ekskluzywnych butów po bardzo długich szczupłych nogach ukrytych w cholernie obcisłych czarnych dżinsach z dziurami. Biła od niego dziwna lodowatość. Może to przez te ostre rysy i szczękę oraz idealne proporcje twarzy i pulchne zarysowane malinowe usta. Jeszcze chwile obczaja jego dziwny staromodny płaszcz która niewątpliwie dodaje mu lat, ale przez który nie może całkowicie dojrzeć figury mężczyzny i ciemne luźno spuszczone kręcone włosy które prawie sięgały jego ramion. Całościowo był gorący. Bardzo. Niby poważny ale którz o takim wdzięku może wyglądać inaczej.

– Włosy ekologiczne. Na kutasie w twoich rękach. Mam taki podobny. Przyjazny dla środowiska – mówi powolnie i dokładnie, aż się niecierpliwi i oblizuje wargi zanim mężczyzna dociera do końca swojej wypowiedzi. Jego kącik lekko drga jakby chciał się uśmiechnąć ale tego nie robi i zostaje poważny. Bardzo dziwny człowiek. Aczkowiek w jego typie. Zdecydowanie. Ma ochotę się na niego rzucić. Jego alfa jest oczarowana i chce zbliżyć się do mężczyzny na niebezpieczną odległość i próbować zaciągać się jego ludzkim zapachem.

Tomlinson w końcu spogląda na gumowego kutasa w swoich dłoniach i szeroko i głupawo się uśmiecha. Pod jego oczami z pewnością widać kurze łapki i ten wyraźnie zaznaczających się na twarzy zarost gdy to robi. Nie golił się trzy dni i cieszy się z efektu. Wie, że wyglada to seksownie. Jest seksownym samcem.

– Och. Nie miałem pojęcia. I jak się sprawuje? Polecasz? – mimowolnie wraca mu nonszalancja i czarny humor. Kręcono włosy ma na twarzy cień uśmiechu i oblizuje wargi jakby lekko zaskoczony ale przyjmujący właściwie i zadowolony taki ciąg rozmowy.

– Idealnie powiedziałbym.

– Mam nadzieje, że to twoja recenzja, a nie twojej dziewczyny lub chłopaka – mruga do lokatego chcąc wręcz błyskać szarmancją i brakiem dyskrecji w pytaniu czy jest singlem i chyba mu się udaje, bo teraz lokowany już przejrzyście pokazuje rząd białych zębów w uśmieszku. Jest tak cholernie piękny, że aż sam niedowierza.

– Nie mam chłopaka. Jestem Harold.

– Cóż. Będąc swoistym Louisem zaproponowałbym, że kupię ci coś ładnego z gej sekcji i będziemy mogli razem wypróbować ponieważ klimat tego miejsca tak mi podpowiada Haroldzie, jednak może po prostu zaproszę na kawę byś mnie nie opieprzył i nie zwiał? Jesteś tak dostojny, że aż chyba nie wypada zapraszać cię od razu do łóżka – flirtuje. Och tak. Flirtuje z tym przystojnym człowiekiem. Od zawsze wiedział, że człowiek to o wiele lepsza opcja niż jedna z omeg których w jego mieście było razem z osiem, w tym Eleanor, nie licząc jego krewnych. Nie mógł mieć tak małego wyboru. Wie, że nie zakocha się w żadnej z nich. Potrzebuje zaskoczenia i swobody. Ten długonogi taki był. Taka zagadka którą ma ochotę się rozwiązywać.

Mężczyzna się uśmiecha. Oczywiście. Ma na twarzy ładny nieco lubieżny uśmiech i kolejny raz oblizuje usta. On zauważa ten nawyk i jest oczarowany, że mimo ciągłego nawilżania językiem te nie są suche i spierzchnięte. Dopiero teraz Louis zniża wzrok na jego dłonie, długie palce, na nich stalowe stare pierścionki, a w dłoniach na czarną koronkową bieliznę i bananowe prezerwatywy. Marszczy brwi z zapytaniem i lekką kpiną, a chłopak chowa to za sobą nadal pozostając opanowanym i pięknym.

– Ja nie komentuje twoich wyborów. Ale do rzeczy. Powiedzmy, że mogę się zgodzić jeśli będzie to jutro, dzisiaj jest już prawie ciemno i muszę się rozpakować, a tą kawą będzie latte z mlekiem migdałowym i cynamonem.

– Właściwie robię prezent koledze na paczkę, wiec podyskutowałbym nad tymi swoimi wyborami – mówi zadziornie patrząc na ręce lokatego które chowają się w dalszym ciągu za plecami – Jutro będzie idealne. Jestem tu teraz z kolegą wiec i tak bym średnio mógł teraz po za tym musiałbym jeszcze wejść do marketu. Może wymienimy się numerami czy coś bym cię znalazł śliczny chłopcze?

– Chodzisz do tego liceum na rogu, prawda? – pyta mężczyzna, a mu aż zapiera dech w piersiach, kiedy ta wysoka piękność mierzwi włosy i odgarnia je w tył. Jest w tym tak niesamowicie atrakcyjny. Z pewnością ten mężczyzna był arcydziełem. Nawet jego wzrok podąża za tym jak Harold zmienia ciężar z jednej nogi na drugą. Po prostu nie ma żadnych obiekcji i pierwszy raz ktoś jest tak kurewsko niesamowity.

– Och? Rozszyfrowujesz mnie skarbie? Co jeszcze o mnie wiesz? – mówi żartobliwie i patrzy w zielone oczy które błyszczą. Lokowany wzrusza ramionami i dusi uśmiech w kącikach – Tak, dokładnie w tym liceum Harold. Choć myślałem, że wyglądam na starszego – mruga

– Więc zgaduje, że ktoś musi mnie oprowadzić bym się nie zgubił.– kontynuuje z uśmiechem nie komentując jego zaczepki o to na ile lat wyglada.

– Oczywiście, że zaopiekuje się nowym uczniem. Nie musisz się bać śliczny chłopcze. Tak mi się wydawało, że cię nie kojarzę z okolicy. A znam prawie wszystkich mieszkańców.

– Niewątpie, że znasz – odpowiada i ma wrażenie przed kilka sekund, że widzi ogień w tęczówkach mężczyzny jednak skupia się bardziej na jego pulchnych wargach i sposobie w jakim kolejny raz odgarnia niesforne loki – Wprowadziłem się kilka dni temu w te tereny. Mam dużo jeszcze do rozpakowania, a po za tym spieszę się na kolację.

– Mogę cię odprowadzić. Już się robi ciemno. W naszym mieście to tylko kilka minut i już całkowity mrok. Będzie bezpieczniej – oferuje patrząc na szczupłą sylwetkę ukrytą pod płaszczem i na twarz która uśmiecha się wdzięcznie i nieco rozbawiona na jego słowa. Nie wiedział czemu. Bawi go, że jest dżentelmenem? Chciał tylko chronić go przed niebezpieczeństwem. Nie brakuje tu napalonych alf czy przybłęd wampirów mających ochotę na krew, a już w ogóle krew tak atrakcyjnych ludzi jakim jest lokowany. Swoje siostry zawsze chroni jak oczek w głowie.
Na szczęście klątwa chroni by nie mogli wejść bez zaproszenia do własności prywatnej. Jedyne dobre.

– To bardzo miłe Louis. Ale mieszkam niedaleko. Z pewnością dotrę w jednym kawałku. Ale dziękuje za troskę. – mówi z lekką chrypką, a jego długie gęste rzęsy uroczo zostawiają cień na policzkach. Och. Nie chciał go puszczać samego nawet jeśli było jeszcze  tylko trochę szaro. Może i w Glasgow ostatnimi miesiącami było spokojniej ale to tylko kwestia czasu, aż kolejni nieproszeni goście spróbują wybrać sobie tę lokalizacje na swój teren – To do zobaczenia rano Louis?

–  W porządku, w porządku. Jeśli idziesz od razu do domu to nie będę się aż tak martwić. Tak. Do jutra. I smacznej kolacji śliczny chłopcze.

Mężczyzna dziękuje i odchodzi z wdziękiem i czarującym uśmiechem, zostawiajac za sobą tylko chłód swojej gorącej osobowości. On odkłada na półeczkę wibrator i słyszy tylko dzwoneczek który oznajmia wyjście klienta. Lokowanego już nie było. On jednak jest cholernie zadowolony i idzie poszukać Liama by opowiedzieć mu o tym dziwacznym ekscytującym człowieku który już jutro dołączy do ich liceum.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro