17. Jesteś moim przyjacielem

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jest siódma rano, a ja dopiero wróciłem do domu. Byłem jeszcze trochę najebany, ale cóż.. trzeba było jakoś odreagować. Postanowiłem porozmawiać z Adrianem o jego wczorajszej rozmowie. O sms'ie mu nie powiem, żeby nie było, że sprawdzałem jego telefon. Wtedy by już na pewno nie chciał ze mną rozmawiać.

- Adrian, śpisz? - zapytałem wchodząc do mieszkania, nie robiąc przy tym zbyt dużego hałasu.

- Nie, wchodź. - na jego słowa wszedłem do pokoju i zobaczyłem Borowskiego jak ogląda jakiś film. Czyli w sumie żadna nowość, tylko dziwne, że o tak wczesnej porze. Usiadłem na skraju łóżka i zastanawiałem się od czego zacząć rozmowę. Nagle ten wyrwał mnie z zamyśleń. - Gdzieś ty był całą noc?

- Na imprezie, potem trochę chodziłem po mieście.. ale to jest teraz najmniej ważne. Chciałem Cię o coś zapytać..

- No to śmiało, co się dzieje? - zapytał podnosząc się w pozycje siedzącą i patrząc prosto na mnie.

- Słyszałem wczoraj twoją rozmowę. - zacząłem trochę niepewnie, ale wiedziałem, że skoro chce się czegoś dowiedzieć, to muszę z nim porozmawiać - Wiem, że nie powinienem był podsłuchiwać, ale domyśliłem się, że rozmawiasz na mój i Wiktorii temat. Możesz powiedzieć o co chodziło? - odetchnąłem z ulgą, gdy w końcu to z siebie wydusiłem, jednak bałem się jego odpowiedzi.

- Igor.. jesteś moim przyjacielem, ale obiecałem, że nic nikomu nie powiem.. a na pewno nie teraz. Przyjdzie moment, że sam się dowiesz.. - poklepał mnie po ramieniu i uśmiechnął się. - Obiecuję Ci to.

Wstałem bez słowa i wyszedłem z jego pokoju i poszedłem do siebie. Zamknąłem drzwi na klucz i usiadłem na skraju łóżka. Schowałem twarz w dłonie a łokciami oparłem się o kolana. Zacząłem nad tym wszystkim rozmyślać i nie wiedziałem już co robić. Sięgnąłem do mojej szafki obok łóżka, a dokładniej do jednej z szuflad i wyciągnąłem jeden woreczek z białym proszkiem. Miałem więcej tego nie robić, ale to jest silniejsze ode mnie. Rozsypałem proszek na stolik, zwinąłem banknot w rulonik i wciągnąłem najpierw w jedną dziurkę a później w drugą. Poczułem taką dziwną ulgę.. spokój. Wziąłem z barku whisky i nalałem sobie całą szklankę. Wypiłem ciecz, na której smak się lekko skrzywiłem. Mefedron i whisky to najlepsze połączenie. Położyłem się na łóżku i zacząłem zastanawiać się co dalej będzie.

Wiktoria

- Adrian, ale co ja mogę? Wiesz doskonale co mi zrobił.. nie mak ochoty rozmawiać na jego temat a tym bardziej z nim. - powiedziałam odpalając w tym samym czasów papierosa i zaciągając się dymem.

- Wiem o tym, ale dzisiaj już pytał o moją wczorajszą rozmowę z Natalią. Ciesz się, że nie zobaczył sms'a, bo bym nie miał spokoju i jeszcze bardziej by mnie dręczył. On tęskni za tobą..

Nie wiedziałam co już o tym myśleć. Z jednej strony go nienawidzę, ale z drugiej coś mnie do niego ciągnie. Sama nie wiem dlaczego. To wszystko jest pojebane.

- Nie wiem co Ci powiedzieć, Adi. Porozmawiam z nim kiedyś. Jeszcze nie jestem na to gotowa. Ale proszę, nie mów mu nic. - poczułam jak łzy lecą po moich policzkach, ale szybko je wytarłam.

- Okej. Pamiętaj, że możesz liczyć na mnie i Natalię. Buziaki.

Rozłączył się a ja poszłam do kuchni zrobić sobie herbatę. Tego wszystkiego jest naprawdę za dużo jak na jeden raz. Mam cichą nadzieję, że to wszystko się jakoś ułoży.

Wzięłam herbatę i poszłam na taras. Było dzisiaj bardzo ciepło, więc raczej spędzę tu większość swojego czasu. Upiłam łyk cieczy z kubka i odstawiłam na stolik. Wyciągnęłam telefon i zaczęłam sprawdzać portale społecznościowe. Trochę mnie tam nie było.

Weszłam po dłuższym czasie na facebook'a. Ale to co zobaczyłam.. matko! Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Wiadomość, którą dostałam od Kacpra bardzo mnie zszokowała.

//
Wybaczcie, że taki krótki rozdział, ale nie mam siły, żeby coś wymyślić. Postaram się w następnych rozdziałach nadrobić. ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro