19. Następnym razem może być tylko gorzej

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dzisiaj dodaje już drugi rozdział, bo jakoś moja wena jest lepsza niż ostatnio. Mam nadzieję, że wam się podoba. Liczę na jak największą aktywność ❤️

___________________

Właśnie dojechałam do Warszawy. Trochę dziwnie po tak długim czasie tutaj wrócić, ale jednak tęskniłam za tym miastem.. nawet bardzo. Wzięłam swój bagaż i wysiadłam z pociągu. Zobaczyłam, że na peronie nikogo nie ma, więc pomyślałam, że pewnie ktoś czeka na mnie na zewnątrz. Udałam się w kierunku wyjścia, rozejrzałam się, jednak nikogo nie zobaczyłam. Postanowiłam, że zadzwonię do Adriana. Wyciągnęłam już telefon, gdy nagle usłyszałam jak ktoś woła moje imię. Odwróciłam się i zobaczyłam moją przyjaciółkę, która szybko do mnie podbiegła i mocno mnie przytuliła.

- Tęskniłam wariatko. - powiedziała ze łzami w oczach - Nie opuszczaj mnie więcej.

- Spokojnie. Jak na razie nigdzie się nie wybieram. - zaśmiałam się i otarłam jej policzki z łez. - Ale następnym razem jedziesz ze mną, bo też cholernie tęskniłam. - przytuliłam dziewczynę mocno do siebie i cmoknęłam ją w czubek głowy.

- Dobra chodź. Bo wszyscy się już pytali o Ciebie.

Wsiadłyśmy do samochodu Natalii, który stał niedaleko i szybko ruszyłyśmy w kierunku szpitala. Cholernie się bałam tego co zaraz zobaczę lub tego czego się dowiem.

- Jak z Igorem? - zapytałam przyjaciółkę patrząc przed siebie.

- On.. no wiesz.. jest w śpiączce. Nie wiadomo kiedy się wybudzi. - czułam jak do moich oczu napływają łzy. Bałam się o niego. Sama nie wiem dlaczego. Poczułam dziwne ukłucie w brzuchu na samą myśl o tym.

- Proszę, jedź szybko. Chcę jak najszybciej tam być. - Natalia przyspieszyła i po około dziesięciu minutach byłyśmy już na miejscu. - Które to piętro?

- Pierwsze. - szybko wyszłam z samochodu i wbiegłam do środka udając się na odpowiednie piętro. Zobaczyłam Adriana, Kacpra i Dawida, którzy siedzieli przed salą. Domyśliłam się, że to właśnie tam leży Igor. Przywitałam się z chłopakami i podeszłam do okienka, przez które zobaczyłam Igora jak leży na tym szpitalnym łóżku.

- Hej, wszystko będzie dobrze. Zobaczysz. Jest silny, poradzi sobie. - Adrian mocno mnie do siebie przytulił a ja znowu poczułam jak lecą mi łzy.

- Mogę do niego wejść? - zapytałam lekarza, który akurat wychodził z sali Igora.

- A kim Pani jest dla pacjenta? - zadał mi pytanie a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież nie mogę powiedzieć, że znajomą ani dziewczyną, którą zranił.

- N-narzeczoną.. - ledwo przeszło mi to przez gardło, ale lekarz uśmiechnął się w moim kierunku, co pewnie oznaczało, że mi uwierzył.

- W takim razie najpierw zapraszam Panią do gabinetu. Musimy porozmawiać. - trochę się obawiałam, ale skinęłam głową, że się zgadzam i ruszyłam za nim.

Weszliśmy do pomieszczenia lekarskiego i usiadłam na wskazanym miejscu przez lekarza. Założyłam nogę na nogę i czekałam niecierpliwie co chce mi powiedzieć.

- Pani..

- Wiktoria. - dokończyłam na co lekko się uśmiechnął.

- Dobrze. Pani Wiktorio. Stan Pani narzeczonego jest stabilny, na szczęście uratowaliśmy go, ale nie było łatwo.. - zaczął a ja już poczułam jak nogi robią mi się jak z waty - Wziął sporą ilość narkotyków i do tego wymieszał je z alkoholem. Teraz jest w śpiączce, ale gdy tylko się wybudzi proszę go przypilnować, aby więcej tego nie zrobił. Następnym razem może być tylko gorzej. - dokończył, a ja próbowałam tylko powstrzymać się od wybuchu łez. Serce waliło mi jak oszalałe. Dlaczego nikt mi kurwa tego nie powiedział?! Wzięłam kilka oddechów i zaczęłam mówić.

- Dobrze. Dziękuję Panu bardzo. - wstałam z miejsca i ruszyłam w stronę drzwi, jednak zanim wyszłam odwróciłam się jeszcze w stronę wysokiego bruneta. - Mogę do niego wejść?

- Tak, oczywiście. - uśmiechnęłam się i wyszłam z gabinetu. Ruszyłam w stronę sali, jednak nawet nie zdążyłam wejść a już zostałam zasypana masą pytań.

- I co z nim? - zapytała przerażona Natalia.

- Jest dobrze. Jego stan jest stabilny i wyjdzie z tego. Jednak musimy na niego uważać, bo za drugim razem może się nie udać go uratować. - posłałam im lekki uśmiech i weszłam do sali, w której leżał szatyn i usiadłam obok niego na krześle. Chwyciłam jego rękę, która była ciepła. Tak cholernie brakowało mi tego widoku. No.. może nie dokładnie takiego jak ten. Jego twarz była taka niewyraźna, nigdy nie dało się z niej nic wyczytać, ale dzisiaj to jeszcze bardziej.

- Dlaczego ty to zrobiłeś, Igor? Powiedz mi dlaczego?! - oparłam swój policzek o jego klatkę piersiową, która lekko się unosiła. - Proszę, nie rób tego nigdy więcej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro