2. Czego ty właściwie ode mnie chcesz?!

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wstałam dość wcześnie rano. Przez to, że nie zasłoniłam rolet obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez okno wprost na moją twarz. A miałam taką ochotę pospać dłużej, no cóż. Chciałam jeszcze chwile poleżeć, lecz usłyszałam jakieś hałasy dobiegające z kuchni. Wstałam z łóżka i podeszłam bliżej drzwi i lekko je uchyliłam. Nagle usłyszałam coś jakby kłótnię? Bardziej się wychyliłam, żeby podsłuchać rozmowę.

- Mówiłem mu, że z nią nie będzie tak łatwo to się uparł. To nie jest moja wina!

- Nie znam go, ale przez jego zachowanie moja przyjaciółka wyszła z imprezy. Zajebiście co nie?!

- Natalia uspokój się. On taki już jest, nic na to nie poradzę.

Wyszłam z pokoju, żeby dowiedzieć się więcej. Byli tak zajęci kłótnią, że nawet mnie nie zauważyli.

- Możecie mi łaskawie powiedzieć o co kurwa chodzi?! - oburzona podeszłam do nich zakładając ręce pod piersiami.

- Emm.. Wiki? - podrapał się po karku Adrian. - Obudziliśmy Cię?

- Nie zmieniaj tematu. Chodzi o tego frajera z wczoraj, tak? Z łaski swojej nie mówcie o nim przy mnie. - powiedziałam stanowczym tonem - Ten człowiek dla mnie nie istnieje. Zwykły dupek szukający laski na jedną noc - dodałam.

- Dobrze, przepraszam. - powiedziała Natalia.

- Temat skończony, jasne? - oboje skinęli głową, że się zgadzają. - Super. To teraz pozwólcie, że pójdę się wykąpać i ogarnąć, bo zaraz muszę wyjść. - skierowałam się w kierunku łazienki, biorąc po drodze najpotrzebniejsze rzeczy.

Po około godzinie byłam już gotowa do wyjścia. Wzięłam klucze, gdyby Natalia miała ochotę gdzieś wyjść i nie miałabym jak się dostać do mieszkania. Zjechałam windą na dół i wyszłam z klatki udając się w stronę sklepu, który miałam za rogiem, żeby kupić papierosy. Gdy to zrobiłam poszłam w kierunku parku, który miałam bardzo blisko swojego bloku. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam papierosa, którego po chwili odpaliłam. Zaciągnęłam się używką, gdy nagle poczułam bliskość drugiej osoby, która usiadła obok mnie. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć kogo widzę.

Kurwa! Czy ten człowiek mnie teraz będzie prześladował?!

- No cześć, maleńka. - odezwał się szatyn.

- Śledzisz mnie?! - odsunęłam się od niego, bo aż mnie brało na wymioty jak go widziałam.

- Nie, skąd ten pomysł. Po prostu.. podobasz mi się. - oblizał usta dając mi tym znak, że pewnie ma ochotę mnie zaliczyć jak inne swoje laski.

Ale ma tupet, ja pierdole.

- Sory, ale nie jestem zainteresowana. - znowu zaciągnęłam się używką nie zwracając uwagi na chłopaka. - Nie jestem i nigdy nie będę jedną z twoich zdobyczy.

Wstałam z ławki i ruszyłam w przeciwną stronę od domu, bo nie chciałam, żeby wiedział gdzie mieszkam. Może w końcu da mi spokój, bo mam go dość.

Kilka godzin później

Byłam już u siebie w mieszkaniu, bo stwierdziłam, że dzisiaj ja zabieram Natalię na małą imprezkę. Tym razem będzie to babski wieczór. Natalia jak zwykle ubrała krótką spódniczkę i obcisłą, krótką bluzkę. Ja postanowiłam, że dzisiaj ubiorę czerwoną sukienkę, która była lekko za tyłek i do tego czarne szpilki. W końcu to ma być odjechany babski wieczór, czyż nie?

- Natalia jesteś gotowa? - krzyknęłam z pokoju kończąc swój makijaż.

- Tak. A ty? - odpowiedziała wchodząc do mojego pokoju.

- W sumie to.. tak. Możemy iść. - wstałam z fotela, biorąc kilka potrzebnych rzeczy i wkładając je do torebki. - Chodźmy!

Uradowane wyszłyśmy z mieszkania idąc w kierunku pobliskiego pubu. Po krótkim czasie byłyśmy na miejscu i weszłyśmy do środka. Było mnóstwo ludzi, ale nam wcale to nie przeszkadzało. Poszłyśmy do baru zamówić dwa mocne drinki.

Jak szaleć to szaleć.

Gdy już wypiłyśmy kilka drinków poszłyśmy na parkiet, żeby potańczyć. Zawsze w tym pub'ie puszczają nasze ulubione kawałki, więc dobrze się bawimy.

Nagle poczułam jak ktoś obejmuje mnie od tyłu. Odwracam się a moim oczom znowu ukazuje się ten pieprzony dupek.

Czy jemu się kurwa nie nudzi śledzenie mnie?!

- To chyba jakieś przeznaczenie, że znowu na siebie wpadamy, co? - poruszył swoimi brwiami ukazując przy tym szereg swoim zębów.

- Przeznaczenie? Hah, chyba sobie kpisz. - zarzuciłam włosami i dołączyłam do przyjaciółki, która siedziała przy barze.

Brunet jednak nie odpuszczał i nadal za mną chodził. Usiadł obok mnie, chwytając za moje kolano. Gwałtownie wstałam z miejsca i spojrzałam w jego brązowe oczy. Chłopak przybliżył się do mnie, lecz ja się odsunęłam nadal patrząc w jego oczy.

- Czego ty właściwie ode mnie chcesz?! - krzyknęłam w jego kierunku czując jak robi mi się gorąco z nerwów.

- Ja? To oczywiste czego chce.. - zaczął i przybliżył swoją twarz do mojej, po czym szepnął mi do ucha - Chce, żebyś była moja.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro