21. To naprawdę nie są żarty

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dziś trochę krótszy rozdział na zachętę 🤗 Muszę zobaczyć waszą aktywność, żeby wiedzieć czy warto kontynuować. ❤️

_____________

Usłyszałam dzwonek do drzwi i ledwo zwlekłam się z łóżka. Byłam wyczerpana po tym pobycie u Igora w szpitalu, ale przecież nie będę wiecznie leżeć w łóżku. Założyłam bluzę i poszłam zobaczyć kogo niesie o tej porze. Podeszłam bliżej drzwi i otworzyłam je. Zobaczyłam wysokiego blondyna, który miał ze sobą jakąś teczkę.

- Pani Wiktoria Czajkowska?

- Tak. A o co chodzi?

- Mam dla Pani kilka listów. Chciałem wrzucić do skrzynki, ale coś blokowało, więc pomyślałem, że lepiej jak przyniosę osobiście.

- No jasne. - wzięłam listy i podpisałam się na kartce, że odebrałam. Uśmiechnęłam się do blondyna i oddałam mu długopis wraz z kartką.

- Dziękuję bardzo. Do widzenia.

- Do widzenia.

Zamknęłam za kurierem drzwi i poszłam do salonu. Otworzyłam je i okazało się, że zapomniałam zapłacić rachunków. Cholera. Zrobię to jutro. Jednak ciągle zastanawiałam się nad tym dlaczego moja skrzynka jest zablokowana. Może lepiej pójdę to sprawdzić, bo jakby mnie nie było w domu, to później odbiorę. Wstałam z kanapy i ruszyłam w kierunku wyjścia. Wyszłam z domu i podeszłam do skrzynki. Wsadziłam kluczyk i przekręciłam, żeby otworzyć. Wyjęłam list, który był tak włożony, że faktycznie było zablokowane wejście na listy. Zamknęłam skrzynkę, wróciłam z powrotem do salonu i usiadłam wygodnie. Dziwne. Nie ma żadnego adresata. Otworzyłam delikatnie kopertę i zobaczyłam w niej jakąś kartkę. Kogoś wzięło na listy miłosne czy co? Wyjęłam list i zaczęłam czytać.

„Radzę Ci odpierdolić się od Igora, jeśli jeszcze Ci życie miłe. A jeśli nie, to pamiętaj, że tak łatwo się mnie nie pozbędziesz. Zniszczę twoje życie jak i twojej rodziny. Módl się, żeby mnie nie spotkać. Jeżeli Igor się wybudzi, to pamiętaj, żeby zakończyć tą znajomość. Inaczej mnie popamiętasz do końca swoich dni."

Co to kurwa ma być?!

Odłożyłam kartkę na stolik i szybko wzięłam telefon, żeby wykręcić numer do Adriana. Po trzech sygnałach usłyszałam męski głos po drugiej stronie słuchawki.

- Adrian.. proszę przyjedź do mnie. - powiedziałam ze łzami w oczach prawie drżącym głosem.

- Wiki, co się dzieje?

- Po prostu przyjedź.

- Będę za dwadzieścia minut.

Usłyszałam już tylko dźwięk zakończonego połączenia. Odłożyłam telefon obok siebie i przybliżyłam nogi tak, że brodę oparłam o kolana i zaczęłam płakać. Miałam tego wszystkiego naprawdę dość. Dlaczego kurwa mnie zawsze musi coś spotkać.

_________

Usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi, ale nie miałam siły wstać, więc krzyknęłam „wejdź", tak żeby Adrian usłyszał. Po chwili chłopak siedział już obok mnie.

- No więc? - brunet spojrzał na mnie a ja tylko wskazałam mu palcem na kartkę leżącą na stole. Chwycił ją i zaczął czytać. Przez dłuższą chwilę nic się nie odzywał tylko wpatrywał się w to co jest tam napisane jak w obrazek.

- Adrian? - próbowałam go wyrwać z zamyśleń.

- Powinnaś to zgłosić. To są groźby. - odpowiedział po chwili.

- Adrian, ale ja nawet nie wiem kto to przysłał. Znając życie pewnie wszystkie ślady poszły się jebać. - odpowiedziałam a po moich policzkach spłynęły łzy, które chłopak wytarł jak tylko zauważył.

- Wiki.. to naprawdę nie są żarty..

Chłopak przytulił mnie do siebie a ja wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Miałam ochotę skończyć to wszystko. Z jednej strony zależy mi na Igorze, ale z drugiej.. boję się.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro