26. Kochanie, musimy coś z tym zrobić

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Wiki.. jesteś tam? - z zamyśleń wyrwał mnie szatyn.

- Tak. - odpowiedziałam obojętnie - Mogę już iść spać? Jestem zmęczona.

- Jasne. Ale porozmawiamy później?

- Nie wiem, Igor. Dobranoc. - nie czekałam na odpowiedź tylko zakończyłam połączenie. Podpięłam telefon do ładowarki i odłożyłam go na szafkę. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i przez zmęczenie szybko zasnęłam.

Adrian

- Kochanie, musimy coś z tym zrobić. Nie potrafię patrzeć jak Igor cierpi.. jest moim przyjacielem. Tak samo jak Wiki jest twoją przyjaciółką i też byś chciała dla niej jak najlepiej. - powiedziałem patrząc na blondynkę.

- Wiem, Adi.. coś wymyślimy, obiecuję.

- Cześć. - powiedziała Wiktoria schodząc po schodach.

- No hej. - przywitałem się - Obudziliśmy Cię?

- Nie, spokojnie. Niedawno wstałam. - uśmiechnęła się co odwzajemniłem - Co ty tu robisz tak wcześnie?

- Musiałem porozmawiać z Natalią, ale to nic ważnego, nie musisz się martwić - skłamałem.

- No dobrze. To ja idę się ogarnąć i muszę lecieć, bo mam pare spraw do załatwienia na mieście.

- To powodzenia. - powiedziała Natalia - A tak w ogóle to dzisiaj idziemy na imprezę. Idziesz z nami?

- Przepraszam was, ale nie mam ochoty na imprezy. - po tych słowach odeszła znikając za drzwiami łazienki.

- Spokojnie, wyciągnę ją. - zapewniła mnie dziewczyna i złożyła na moich ustach delikatny pocałunek, który odwzajemniłem.

- W porządku. Będę leciał, bo muszę jeszcze Igora namówić, a to będzie ciężkie - zaśmiałem się na samą myśl i pożegnałem się z Natalią. Wyszedłem z domu i udałem się w kierunku swojego mieszkania.

Wiktoria

Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w świeże ubrania. Zrobiłam lekki makijaż i użyłam swoich ulubionych perfum. Poszłam do swojego pokoju, żeby wziąć resztę potrzebnych mi rzeczy. Spakowałam moje podręczne perfumy, kluczyki do domu i od samochodu, portfel i telefon. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół, gdzie siedziała moja przyjaciółka.

- Nati, wychodzę. Jak coś wiesz gdzie są klucze. Tylko nie zrób z mojego domu burdelu, proszę. - na te słowa obie się zaśmiałyśmy.

- Obiecuję, że będę grzeczna. - przyłożyła na palce do skroni i stanęła jak na baczność, na co wybuchnęłam śmiechem.

- Pa. - cmoknęłam dziewczynę w policzek i wyszłam z domu, udając się w kierunku samochodu.

Miejscem, do którego miałam się udać była galeria. Muszę kupić jakieś nowe ubrania i oczywiście prezent dla Natalii, która za kilka dni ma urodziny. Pewnie znowu pomyśli, że zapomniałam.

Na miejsce dojechałam po trzydziestu minutach. Zaparkowałam samochód na parkingu i ruszyłam w kierunku wejścia. Wchodziłam prawie do każdego sklepu, ale nic ciekawego jak na złość nie było. W końcu trafiłam na jakiś nowy sklep, którego wcześniej nie widziałam, więc weszłam do niego rozglądając się. Ujrzałam śliczny crop top w kolorze pudrowego różu i czarne spodnie z wysokim stanem z dziurami na kolanach. Poszłam do przymierzalni, żeby przymierzyć komplet, który wzięłam. Pasował idealnie, więc go wzięłam. Pomyślałam też o Natalii i kupiłam jej takie same ubrania a do tego wzięłam jeszcze dla nas koszulki z napisem „Girl Power" w kolorze czerwonym. Na pewno coś jeszcze jej dokupię, ale jeszcze mam czas. Poszłam do kasy, żeby zapłacić za zakupy i poszłam dalej. Weszłam do kiosku, żeby kupić sobie papierosy i coś do picia. Od tego chodzenia strasznie zaschło mi w gardle.

Po kilku godzinach chodzenia i załatwiania spraw w końcu mogłam wrócić do domu. Wsiadając do samochodu zobaczyłam znajomego mi chłopaka, który miział.. a raczej „pożerał" z jakąś lalką barbie. Zamknęłam drzwi od samochodu, założyłam okulary przeciwsłoneczne i przejechałam obok tej „zakochanej" pary. Chwilę później jednak cholernie żałowałam tego, że tamtędy pojechałam.. i tego, co zobaczyłam..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro