44. On kocha tylko Ciebie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wiktoria

Minęło kilka dni od spotkania Igora z Leną. Nadal nie wiadomo czy to faktycznie ona mi groziła. Niby poruszyła ten temat, ale nadal nie mamy pewności. Póki co jest cisza, nie dostaje żadnej wiadomości ani żadnych telefonów. Może odpuściła? Mam taką cichą nadzieję.

- Kochanie, przyjdziesz do nas? - usłyszałam głos Igora z kuchni, więc założyłam na siebie czarne krótkie spodenki oraz białą koszulkę i wyszłam z pokoju. W przedpokoju zobaczyłam walizki, co bardzo mnie to zdziwiło.

- Wyjeżdżasz gdzieś? - zapytałam lekko zmieszana i usiadłam przy wysepce, gdzie znajdowało się moje śniadanie, które podejrzewam, że zrobił Igor.

- Ja? Nie. Adrian wyjeżdża - usiadł na przeciwko mnie, a zaraz obok nas pojawił się Adrian z Natalią.

- Cześć Wiki - powiedzieli równocześnie, a ja tylko na nich spojrzałam.

- Nie mówiłeś, że gdzieś wyjeżdżasz. - zaczęłam i upiłam łyk soku ze szklanki.

- Nie miałem tego w planach, ale póki Igor nie koncertuje postanowiłem, że wyjadę w delegację. Kasa się przyda, a na dodatek dostałem super ofertę. - wyjaśnił.

- Rozumiem. - wzięłam kilka kęsów swojego śniadania - A Natalia? Jedziecie razem?

- Nie, ja tutaj zostaję. - uśmiechnęła się, ale miałam złe przeczucia, co do tego wyjazdu.

A może tylko mi się tak wydawało?

- No to.. powodzenia Adi - przytuliłam chłopaka, na co ten uśmiechnął się odwzajemniając mój gest.

- Dzięki, przyda się.

- O której wyjeżdzasz? - zapytałam robiąc w tym samym czasie herbatę ziołową.

- Za dwie godziny - odpowiedział.

- To szybko.. nawet nie zdążyliśmy zrobić imprezy pożegnalnej. - trochę posmutniałam.

- Ej, spokojnie. - podszedł do mnie i mnie przytulił - Przecież wrócę do was. Nie wyjeżdżam na stałe. To tylko kilka tygodni, no chyba, że coś się przedłuży.

- No dobrze - lekko się uśmiechnęłam.

***

- Pa Adi. - przytuliłam chłopaka mocno do siebie i dałam mu buziaka w policzek, a po chwili kopa w tyłek - To na szczęście - zaśmiałam się.

- Na razie stary, trzymaj się - Bugajczyk zbił grabę z przyjacielem i również go przytulił. Na samym końcu podeszła Natalia.

- Pa kochanie, wracaj do mnie szybko - mocno go do siebie przytuliła, po czym wpiła się w jego usta - Kocham Cię.

- Ja Ciebie też kocham - odparł Adrian. - Do zobaczenia gamonie - zaśmiał się i jeszcze raz pożegnał z wszystkimi, po czym odszedł. Odwrócił się, żeby jeszcze nam pomachać.

- No to co? Jedziemy do domu? - zapytałam patrząc na Igora i Natkę.

- Tak, jedźmy - odparła Natalia. Widziałam po jej minie, że nie jest zbyt zadowolona z tego wyjazdu, ale obiecałam sobie, że się nią zajmę, bo Igor chce zacząć pisać jakieś nowe kawałki zanim Adrian wróci, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik. W sumie się nie dziwie, będzie miał długą przerwę.

Wsiedliśmy do samochodu i udaliśmy się w kierunku domu. Po około dwudziestu minutach Igor zaparkował samochód na podwórku, a ja z Natalią poszłam już do środka.

- Kochanie - krzyknął Igor, więc odwróciłam się w jego kierunku.

- No co tam? - podeszłam bliżej.

- Muszę jechać do sklepu, trzeba zrobić jakiś obiad, a później wbija do mnie Dawid z Kacprem.

- No jasne, leć. - cmoknęłam go delikatnie w usta - Kup mi i Natalii jakieś winka. Muszę teraz się nią zaopiekować, sam rozumiesz.

- No pewnie, że rozumiem. Kupię wam wina i coś słodkiego. To na pewno jej pomoże - uśmiechnął się tak słodko, że w tym momencie mogłabym się na niego rzucić.

Ugh, Wiki.. ogarnij się.

- Dobrze, to wracaj szybko - wysłałam mu buziaka w powietrzu i weszłam do domu. Natalia siedziała na kanapie i przeglądała jakieś kanały w telewizji. Usiadłam obok niej i po prostu ją przytuliłam.

- Dlaczego on musiał jechać? - usłyszałam jej ciche pytanie i od razu na nią spojrzałam.

- Myszka, spokojnie. Wróci. - przytuliłam ją mocniej i poczułam jak jej łzy kapią na moją rękę. - Nie płacz, proszę. - otarłam jej łzy.

- Wiem, że chce dobrze, bo dobrze tam zarobi, ale już tęsknię za nim, a dopiero co pojechał. Nie wiem co będzie tam robił. A może kogoś pozna? - zaczęła bardziej płakać.

- Nie mów tak nawet. Jestem pewna, że nikogo tam nie pozna. On kocha tylko Ciebie. - próbowałam ją pocieszyć, chociaż sama nie wiedziałam czy tak będzie. Nagle usłyszałam jak drzwi do domu otwierają się, a w salonie nagła pojawił się Igor z kilkoma wielkimi siatkami.

- Co ty sklep obrabowałeś? - ukradkiem spojrzałam na chłopaka i się zaśmiałam.

- Można tak powiedzieć - podszedł do nas i położył na stole cztery butelki wina i całą siatkę słodyczy i innych przekąsek. - To dla was.

- Dzięki, Igor. - odpowiedziała Natalia.

- Nie ma za co, od tego jestem - zaśmiał się i przyniósł nam 2 kieliszki. - Za wasze zdrowie! - polał nam wina do kieliszków, a sam nalał sobie whisky z lodem. Wzięłyśmy nasze kieliszki i stuknęliśmy się wszyscy.

- Pora się wyluzować, skarbie. - odezwałam się w kierunku przyjaciółki.

- Masz rację. Muszę mieć więcej zaufania. - zobaczyłam w końcu uśmiech na jej twarzy.

- I taką właśnie Cię kocham najbardziej - posłałam jej buziaka w powietrzu, po czym wypiłam połowę wina.

- To ja was zostawiam, bo zaraz mają przyjść chłopaki, a wy za bardzo nie szalejcie. - dał mi szybkiego buziaka w usta i wyszedł z salonu. Wstałam ze swojego miejsca i podeszłam do telewizora, obok którego leżał pilot. Wzięłam go do ręki i włączyłam YouTube, żeby włączyć jakieś fajne piosenki. Oczywiście moja playlista to większość piosenki Igora, ale coś innego też się znajdzie.

- To co? Zabawa? - spojrzałam na blondynkę i wyciągnęłam rękę w jej stronę. Chwyciła ją po chwili i krzyknęła na cały dom.

- Zabawa!

Jedna butelka oczywiście poszła szybciej niż przypuszczałam. Otworzyłyśmy kolejną i zaczęłyśmy wywijać w rytm muzyki. Kieliszki już nie były nam potrzebne, bo każda z nas piła z butelki. Zabawa trwała w najlepsze, gdy nagle do pomieszczenia wszedł Igor z Kacprem i Dawidem.

- Możemy się dołączyć? - zapytał Kacper , a Dawid zaśmiał się patrząc na mnie i Natalię jak na wariatki.

- Dawajcie! - odezwała się Nati i wzięła Kacpra do tańca, a ja wzięłam Igora.

- Dobrze się czujesz, kochanie? - zapytał patrząc na moje ruchy.

- Oczywiście, skarbeczku - wzięłam większego łyka z butelki i spojrzałam na bruneta, a po chwili na Dawida. - Dawid, chodź do nas, nie będziesz tak sam stał. - pociągnęłam go za rękę i koniec końców wszyscy tańczyliśmy w jednym kółeczku.

- Tobie chyba już wystarczy. - szepnął mi do ucha szatyn, ale nie zwracałam na to uwagi.

- Dla mnie zawsze jest za mało, wiesz o tym. Trzeba się bawić, a nie zamulać. - zaśmiałam się i zaczęłam tańczyć na samym środku.

Szkoda, że nie ma z nami Adriana..

***
Adrian i Natalia przetrwają czy może coś stanie im na drodze? 😌
Dzisiaj bez progu 😎

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro