•Rozdział 1•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Proszę. Przedstaw się klasie. - Odrzekł nauczyciel, posyłając ci delikatny uśmiech.

- Um...Nazywam się Yamashita Ai, wcześniej uczęszczałam do liceum Aoba Johsai. Z powodów osobistych razem z mamą musiałyśmy się przeprowadzić, więc zmuszona byłam zmienić szkołę. Obecnie poza szkołą zajmuje się tresurą psów. - Podrapałaś się po policzku, patrząc na wszystkich.

- Dobrze, zajmij proszę miejsce.

Kiwnęłaś głową i zaczęłaś szukać wzrokiem wolnego miejsca, przy okazji idąc pomiędzy ławkami.

- Hej, nowa! Mój pies jest głupszy od kapcia, może masz na to jakiś swój sposób? Tresereczko. - Usłyszałaś, a po klasie rozeszły się chichoty.

- Podobno jaki właściciel, taki pies. - Odpowiedziałaś, a cała klasa zaczęła się śmiać, choć ty nie widziałaś w tym nic śmiesznego.

- Chodź tu! Chodź tu! Chodź tu! Chodź! Do! Mnie! - Spojrzałaś lekko zaniepokojona na czerwonowłosego chłopaka o brązowych oczach, który ukazywał ci miejsce obok siebie, na różnorodne i całkiem zabawne sposoby.

Zajęłaś miejsce obok nadpobudliwego chłopaka, który usiadł bokiem do nauczyciela, a przodem do ciebie i posłał ci szeroki uśmiech. Przełknęłaś cicho ślinę i odważyłaś się na niego spojrzeć.

- Ładna jesteś. - Wypalił, a na twoich policzkach mimowolnie zagościły rumieńce - Wiesz, czuję, że się zaprzyjaźnimy.

- Panno Yamashita i Panie Tendō, randki po lekcji. - Mężczyzna rozbawiony waszym zachowaniem, zwrócił wam uwagę.

Wyprostowałaś się i wyjęłaś potrzebne rzeczy, starając się nie zwracać uwagi na swojego nowego towarzysza.

- Jestem Tendō...Satori. - Zaczął szeptać.

- Ai. - Odpowiedziałaś krótko, zapisując wszystko, co mówił mężczyzna stojący przy tablicy.

Niedługo potem, zabrzmiał dzwonek. Wyszłaś z sali i od razu zostałaś zasypana lawiną pytań ze strony uczniów. Byłaś w większości obiektem zainteresowania u męskiej części klasy, jednak dziewczyny także do ciebie dopadły. Jak się okazało, twoim wybawcą okazał się Tendō, który łapiąc cię za nadgarstek, pociągnął wgłąb szkoły.

- Dzięki. - Kiwnęłaś do niego głową - Byli zbyt ciekawscy.

- Nie ciesz się tak, pewnie jeszcze nie raz cię złapią. - Zaśmiał się głośno - Ale mniejsza o to, chodź! Idziemy do Wakatoshi'ego.

- Waka....Co? - Spytałaś, próbując nadążyć za szybkim tempem chodu czerwonowłosego.

- Wakatoshi. Kolega z drużyny.

- Mhm. - Mruknęłaś, aż zatrzymaliście się przed wejściem do hali.

- Z tego co wiem, teraz mamy dwie wolne lekcje. Klasa Wakatoshi'ego też.

- Chwila. - Tendō spojrzał na ciebie pytająco, a ciebie nagle olśniło - Wakatoshi...Ushijima?

- Tak, a co? Znacie się?

- No...Poznaliśmy się... - Nie spodziewałaś się, że chłopak będzie ucieszony z twoich słów.

- No to super! Nie będę musiał cię przedstawiać! Chodź!

Znów zostałaś pociągnięta do przodu, westchnęłaś cicho. Chłopak miał długie nogi, a jego jeden krok był równy twoim trzem. W pewnym momencie drugą dłonią złapałaś za jego bluzę, ciągnąc jej materiał w swoją stronę.

- Wolniej...Proszę.

Satori zatrzymał się i uśmiechnął, wskazując dłonią na otwarte drzwi hali. Weszłaś do środka i wtedy zobaczyłaś to. Ushijima wyskoczył w górę, uderzając w piłkę, która idealnie ominęła blok dwóch wysokich chłopaków. Tak jak zawsze oglądałaś mecze siatkówki, bądź te na żywo w szkolnych rozgrywkach, tak jeszcze nigdy nie widziałaś takiego potężnego ataku.

- Niesamowite, co nie?

- To było... - Zawiesiłaś się - Nie wiem co powiedzieć.

Spojrzałaś na piłkę, która przytoczyła się pod twoje nogi. Schyliłaś się i podniosłaś ją, wtedy też zobaczyłaś przed sobą czubki czyichś, sportowych butów. Wyprostowałaś się i podniosłaś wzrok, a twoje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Wakatoshi'ego. Wyciągnęłaś piłkę w stronę siatkarza, który kiwnął głową i ją od ciebie przyjął.

- Wakatoshi-Kun! Zobacz kogo ci przeprowadziłem!

- Cześć. - Przywitałaś się, łapiąc materiał swojego szkolnego sweterka w palce.

- Cześć. Co tutaj robicie? Nie powinniście mieć teraz lekcji?

- Mamy dwie godziny wolne. - Tendō wzruszył ramionami - Widzę, że nie marnujesz czasu, może pogramy?

- Możemy.

- Ai-Chan, grasz z nami?

- C-Co? Ja nie umiem. - Zaprzeczyłaś, nie chcąc zrobić sobie wstydu.

Dwójka chłopców spojrzała po sobie i westchnęli cicho. Czerwonowłosy złapał cię za nadgarstek i zaprowadził na boisko.

- Nie czaruj nas. Byłaś menagerką w Aoba Johsai, to niemal pewne, że pomagałaś im w treningach.

- Tak...Przynosiłam im bidony. - Prychnęłaś - Do gry się nie nadaje, będę wam tylko przeszkadzać.

- I tak nie mamy kompletnej drużyny, będziemy grać trzech na trzech, jeśli się dołączysz. - Spojrzałaś lekko zdziwiona na Wakatoshi'ego.

Kiedy go zobaczyłaś po raz pierwszy, wydawał ci się spokojnym i raczej małomównym chłopakiem. Nie spodziewałaś się, że prócz przywitania, jakkolwiek się do ciebie odezwie. Choć było to dla ciebie miłe zaskoczenie.

- No dobrze...Ale nie obiecuję cudów. - Uprzedziłaś, poprawiając spódniczkę.

To również był swojego rodzaju problem, nie mogłaś zbytnio angażować się w grę, gdyż dolna część mundurka była dosyć zwiewna. Reszta klasy siedziała pod ścianą hali, obserwując was. Niektóre dziewczyny zazrościły ci, pierwszy dzień szkoły, a ty już wpasowałaś się w towarzystwo siatkarzy. Byłaś w drużynie z Wakatoshim i Tendō, a w drugiej drużynie...W sumie to nie wiedziałaś kto jest. Choć była tam również dziewczyna, stanęłaś na pozycji rozgrywającego, a na przeciwko ciebie stanęła czarnowłosa uczennica.

- Ohayo!

Kiwnęłaś jej głową z delikatnym uśmiechem, wydawała się miła. Chłopak z drużyny przeciwnej serwował, gdy piłka leciała w waszą stronę, odbiła się od taśmy. Odbiłaś ją sposobem górnym, do tyłu, gdzie Tendō wystawił ją na skrzydło do Wakatoshi'ego. Ten z kolei zaatakował i zdobył punkt, spojrzałaś na swoje dłonie.

- Wow. - Cicho mruknęłaś do siebie, ostatni raz grałaś w siatkówkę w pierwszej klasie gimnazjum, to już było coś, że udało ci się odbić tę piłkę.

- Brawo, Ai-Chan! - Tendō wystawił rozłożoną dłoń w twoją stronę - Yay!

- Yay! - Przybiłaś z nim piątkę.

Przez następne dwie lekcje graliście w siatkówkę, było naprawdę miło. Dużo śmiechu, Tendō nawet czasami sam się wywracał, by jakoś rozluźnić atmosferę i sprawić, byś poczuła się pewniej w ich towarzystwie. Udało mu to się, na chwilę zdawałaś się zapomnieć o tym, że jesteś tutaj nowa, czułaś się, jakbyś znała ich już kupę czasu.

Czas wolny dobiegł końca, a reszta lekcji minęła ci dosyć szybko. Przebrałaś buty i wyszłaś ze szkoły, jednak zatrzymałaś się, gdy zobaczyłaś przed sobą paskudną pogodę. Ścisnęłaś mocniej ramię swojego plecaka, patrząc na ulewę, która ukazała się przed tobą.

- To chyba jakieś żarty. - Przetarłaś twarz dłonią - No nic...

Wyszłaś ze szkoły i starałaś się jakoś szybko dotrzeć do domu, jak na złość, miałaś spory kawałek do mieszkania. Po pokonaniu połowy drogi byłaś już na tyle przemoczona, że zrezygnowałaś z szybkiego kroku. Po prostu zaczęłaś sobie spacerować, a twoje włosy były już na tyle przemoczone, że cała woda spływała ci po twarzy. Musiałaś jednak przyznać, za lubiłaś deszcz, którego krople dzisiejszego dnia były naprawdę ciepłe.

Zatrzymałaś się, gdy przed tobą znów pojawił się ten sam szczeniaczek, co wczoraj. Zamrugałaś parokrotnie, myśląc, że to tylko złudzenie. Jednak kiedy pupil podbiegł do ciebie i przytulił się do twoich nóg, podrapałaś się po policzku. Mały był cały w błocie, ale za to radośnie szczekał.

- Zostawić to ja cię tutaj nie zostawię. - Mruknęłaś, głaszcząc go - Chodź, zabiorę cię do domu.

Szczenię grzecznie za tobą podążało, aż pod sam dom. Weszłaś do środka, gdzie od razu powitał cię Miru. Gdy tylko pies zobaczył kogo ze sobą przyprowadziłaś, zaczął radośnie szczekać i skakać wokół psiaka.

- No...Trzeba cię wykąpać.

*****************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro