•Rozdział 24•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

                *dwa tygodnie później*

- Ai, co robisz? - Hayato wszedł do twojego pokoju, akurat w momencie, w którym złamałaś jedną dłonią długopis.

- Kuźwa... - Mruknęłaś i rzuciłaś go za siebie, na stosik, który zdążył się już utworzyć.

- Hej! To moje długopisy! - Krzyknął przerażony i zabrał ci piórnik z długopisami - Ty potworze! - Spojrzał na pięć długopisów, które jako jedyne przeżyły - Naprawdę?! Nie oszczędziłaś nawet tych metalowych?!

Metalowe długopisy leżały ma stosiku, niektóre wykrzwione, a inne zgięte wpół. Plastikowe odpowiedniczki nie miały tyle szczęścia i leżały w kawałkach.

- Kobieto, co cię napadło? - Złapał cię za ramiona i zaczął tobą potrząsać.

- Nic, a co miałoby? - Zmarszczyłaś brwi.

- Bez powodu byś nie psuła moich długopisów!

- A skąd to możesz wiedzieć? Każdy ma inne fetysze. - Prychnęłaś, kładąc nogi na biurku i odchylając się na fotelu do tyłu.

- Co znowu zrobiła? - Spytał opierając się tyłkiem o biurko.

- Czemu od razu zakładasz, że to grzeczne dziecko słońca coś zrobiło? - Spytałaś z taką ironią w głosie, że nawet Hayato był w szoku - Polecam ci mieć się na baczności. - Ostrzegłaś go.

- Niby po co?

- Niedługo ta blondyna zrobi sobie ołtarzyk z twoimi zdjęciami. - Prychnęłaś.

Hayato zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową z rozbawieniem.

- Jesteś zazdrosna?

- Nie, poza tym i tak nie mam o co. Jesteś od niej sporo starszy.

- Wiesz siostra, miłość nie zna granic. - Powiedział żartobliwie, ale gdy spojrzałaś na niego, ucichł - Przecież żartuje, a ty dobrze o tym wiesz.

Wywróciłaś oczami i złapałaś za książkę, otwierając ją na losowej stronie i zaczęłaś czytać. Hayato wyszedł z twojego pokoju i akurat do drzwi ktoś zadzwonił. Natsu poderwała się z kanapy i pobiegła otworzyć.

- Witaj, Waka-Chan!

Ushijima patrzył chwilę na nią dosyć poważnie, po czym równie poważnym głosem rzekł :

- Nie mów do mnie Waka-Chan. - I tak po prostu ją wyminął, kierując się do twojego pokoju - Ohayo, Ai.

- Ohayo. - Twoją twarz rozjaśnił uśmiech, gdy zobaczyłaś swojego chłopaka - Co tutaj robisz? Nie miałeś biegać?

- Miałem, ale stwierdziłem, że wolę posiedzieć z tobą.

Podniosłaś brwi i zaśmiałaś się, odkładając na biurko książkę. Wakatoshi zamknął drzwi i podszedł do ciebie, opierając się dłońmi o boki fotela i ucałował twoją skroń. Potem pocałował twój policzek i linię szczęki. Odsunęłaś go od siebie za pomocą dłoni.

- Ty coś chcesz... - Podniosłaś jeden kącik ust ku górze.

- Nic z tych rzeczy. Po prostu uznałem, że ostatnio za mało czasu ci poświęcam.

- Nie sądzę, poświęcasz mi go wystarczająco dużo. - Pokiwałaś głową.

- Okazuje ci za mało miłości.

- Czy ja wiem? - Wzruszyłaś ramionami - Nie narzekam, w każdym razie.

- Czasami naprawdę nie rozumiesz aluzji. - Westchnął i delikatnie się uśmiechnął.

- Wręcz przeciwnie. - Uśmiechnęłaś się prowokująco - Po prostu lubię się z tobą drażnić.

- Ah tak? To świetnie. - Położył dłonie pod twoimi udami i podniósł cię do góry, a ty oplotłaś jego kark swoimi dłońmi.

Wakatoshi położył cię na łóżku, a następnie wyprostował się i podszedł do drzwi. Uważnie obserwowałaś jego poczynania, podpierając się na łokciach. Ushijima zamknął drzwi na klucz, który następnie wyjął i rzucił gdzieś na podłogę, niezbyt się nim interesując. Teraz, najważniejsza byłaś dla niego ty.

- Ai! - Spojrzeliście oboje w kierunku drzwi - Wychodzę na zakupy i zabieram ze sobą Natsu! Grzecznie mi tam!

Spojrzałaś w oczy Ushijimy, w których dostrzegłaś dziwny blask. Położyłaś się na plecach i czekałaś, aż wreszcie do ciebie przyjdzie. Chłopak na czworaka przeszedł kawałek po łóżku i oparł dłonie po bokach twojej głowy. Dłonią sprawił, że odchyliłaś nieco głowę do tyłu. Usta siatkarza przyssały się do twojej skóry, na co cicho jęknęłaś, aby od razu po wydaniu z siebie tego dźwięku, zrobiłaś się czerwona jak burak. Zakryłaś twarz dłońmi, gdy Ushijima się odsunął i chciał spojrzeć w twoje oczy. W jego mniemaniu, wyglądałaś uroczo.

- Nie zakrywaj twarzy. - Odsunął twoje dłonie i wyciągnął je w górę nad twoją głowę.

Oddychałaś nienaturalnie szybko, gdy zielonowłosy włożył dłoń pod twoją koszulkę, zaczynając jeździć opuszkami palców po twojej skórze. Jego dotyk pozostawiał za sobą gorące ślady, których z każdą chwilą przybywało. Twoje ręce dalej były unieruchomione, patrzyłaś jak w skupieniu składa pocałunki na twoim odkrytym brzuchu. Mokre pocałunki na twojej skórze nie miały końca, aż w pewnym momencie dotarł do twojej twarzy. Kciukiem przejechał po twojej dolnej wardze, a potem delikatnie musnął twoje usta swoimi.

Czekałaś na to, aż nazbyt długo. Wyrwałaś swoje nadgarstki i objęłaś jego kark, mocniej do siebie przyciągając. Oplotłaś nogami jego biodra, krzyżując stopy na dole jego pleców i pogłębiłaś pocałunek. Przygryzł twoją wargę, na co weatchnęłaś i wplotłaś palce w jego włosy.

- O ile zakład, że ktoś nam przerwie? - Spytałaś rozbawiona, gdy się od niego oderwałaś.

- Nie byłby tego taki pewny. - Prychnął, zdejmując koszulkę.

~•••~

Hayato wszedł do domu wraz z Natsu i kilkunastoma siatkami z zakupami. Odłożył je na stół i podreptał na górę. W połowie drogi do swojego pokoju, usłyszał cichy jęk. Zatrzymał się wpół kroku i zmarszczył brwi. Dźwięk usłyszał jeszcze parokrotnie, ale tym razem głośniejszy i bardziej przeciągnięty. Podszedł pod drzwi twojego pokoju.

- Mogłeś być delikatniejszy. - Usłyszał twój głos - To twoja wina, teraz mnie boli. - Hayato zrobił duże oczy wielkości spodków do kawy.

Twój brat szybko zbiegł na dół, cały czerwony na twarzy i ignorując pytania Natsu, zabrał się za rozpakowywanie zakupów. Ty w tym czasie leżałaś na brzuchu, masowana przez Ushijime.

- Następnym razem spróbuj użyć mniej siły...Wiem, że chciałeś dobrze, ale nie chce znowu grzmotnąć o podłogę. - Mruknęłaś, zaciskając palce na pościeli.

- Przecież nie zrobiłem tego specjalnie. To ty zrobiłaś fikołka.

- Za to ty, podrzuciłeś mnie do góry. Zdecydowanie za mocno. - Jęknęłaś ponownie, gdy mocniej ucisnął twoje plecy - Jak mogłeś nie zauważyć, że łóżko się skończyło? - Spytałaś zirytowana.

- Nie ciągnijmy już tego tematu, po prostu leż.

- Mhm...

******************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro