•Rozdział 3•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Masz jeszcze coś do powiedzenia? - Spytałaś, trzymając dwie szklanki z herbatą w dłoniach.

- Umm...Może to ci się przyda? - Podniósł dłoń z paczką pocky.

- Naprawdę mam ochotę rzucić w ciebie tą herbatą. Ale zrobię to, gdy nie będzie świadków. - Posłałaś mu złośliwy uśmiech i ruszyłaś do swojego pokoju.

Powoli weszłaś do pokoju i zostałaś całkiem uroczy widok, Ushijima siedział tak jak go zostawiłaś, jednak wokół niego biegały psy.

- Już jestem. - Postawiłaś herbatę na stoliku i zamknęłaś drzwi, by przypadkiem szczeniak chłopaka nigdzie nie wybiegł.

Ty zamiast usiąść na fotelu jak cywilizowany człowiek, postanowiłaś zająć miejsce na ziemi i bawić się z psami. Kiedy zaczęłaś rozmowę z chłopakiem, na początku czułaś się lekko skrępowana i nie chciałaś nic pytać. Dopiero później zaczęłaś czuć się coraz swobodniej w towarzystwie kapitana drużyny i zaczęłaś prowadzić z nim normalną rozmowę jak z kimś, kogoś znałaś już bardzo długo.

- Zastanawiałaś się już nad zostaniem menagerką naszej drużyny? - Spytał, popijając herbatę i uważnie ci się przyglądając.

- Wiesz...To był dopiero mój pierwszy dzień w szkole...Nawet nie zdążyłam o tym pomyśleć. - Przyznałaś szczerze, głaszcząc psa po pyszczku.

- Od jutra zaczynamy treningi, będą zaraz po lekcjach. Mogłabyś przyjść i poobserwować mecz, jako obserwator na pewno zauważysz więcej błędów, niż my podczas gry.

- Nie jestem pewna, nie chce znów zbytnio się angażować w drużynę, tak jak to zrobiłam wcześniej. Kto wie? Może znów będę musiała się przeprowadzić? - Westchnęłaś cicho, opierając brodę o dłoń.

- Niemniej jednak, naszej drużynie przydałaby się tak zorganizowana menagerka.

- Dlaczego ci tak zależy? Nawet nie wiesz jaką menagerką byłam. - Wyprostowałaś się, patrząc na niego podejrzliwie.

- Dostałem multum wiadomości od Oikawy, które brzmiały, tutaj zacytuję..."Ty cholerna łajzo, oddaj nam naszą menagerkę". - Zrobił cudzysłów w powietrzu - Poza tym, poprowadziłaś Aobe do mistrzostw krajowych, które zakończyły się sukcesem. Jestem w stanie zaakceptować każdego, kto przyczyni się do wygranej mojej drużyny.

Wysłuchałaś jego słów do końca, jednak ku zdziwieniu Ushijimy, skomentowałaś ja głośnym prychnięciem.

- To co powiedziałeś, było bardzo egoistyczne, wiesz? "Mojej drużyny". - Pokręciłaś głową - Bycie kapitanem nie oznacza posiadania drużyny na własność. Rozumiem, jesteście najsilniejszą szkołą w prefekturze, ale nie ma się czym szczycić. - Wzruszyłaś ramionami - Z zawodnikami Aoba Johsai byłam w stanie się dogadać tylko dlatego, że byli świadomi jednej rzeczy. - Wstałaś, opierając dłoń o biodro - Nie istnieje coś takiego jak jednoosobowa drużyna, albo grają wszyscy, albo nie gra nikt.

- Nie bardzo rozumiem do czego zmierzasz.

- Nie zostanę menagerką kogoś, kto ma ego większe niż umiejętności. - Uśmiechnęłaś się delikatnie i spojrzałaś w okno, zza ciemnych chmur wyszło piękne słońce - I po burzy.

- Na mnie chyba już pora, dziękuję za gościnę i opiekę nad psem.

Odprowadziłaś chłopaka pod drzwi, gdzie się ubrał i wyszedł. Przy samej furtce się zatrzymał.

- Byłoby miło, gdybyś jednak przyszła na trening. - Odrzekł, nie odwracając się i ruszył w stronę swojego domu.

Pokręciłaś głową, podczas zamykania drzwi i weszłaś wgłąb domu, gdzie walnęłaś się na kanapę plackiem, tuż obok swojego brata.

- Chyba nie ma ma świecie ludzi, którzy choć raz by cię nie zirytowali. - Zaśmiał się, patrząc na twoją poirytowaną minę.

- A żebyś wiedział.

~•••~

Następnego dnia już po szkole, planowałaś wrócić do domu. Przechodząc obok hali sportowej, usłyszałaś piski butów i uderzenia piłek, zatrzymałaś się na chwilę. Zerknęłaś w tamtą stronę i starałaś się oprzeć pokusie oglądania meczu. Próbowałaś odejść, ale gdy usłyszałaś "Szansa na piłkę!", nie wytrzymałaś. Powoli podeszłaś do hali, gdzie o dziwo, dostrzegłaś przed nią dwóch chłopców. Jednak nie byli oni z twojej szkoły, czarne spodenki, biały podkoszulek i czarne, dresowe bluzy z napisem "Karasuno". Wyższego chłopaka, rozgrywającego Kruków, rozpoznałaś niemal od razu. Kładąc mu dłoń na ramieniu sprawiłaś, że omal nie dostał zawału.

- Tobio-San, co ty tutaj robisz?

Kiedy Kageyama spojrzał na ciebie, odetchnął z ulgą. Miał bowiem już przypuszczenia, że to ochrona szkoły, bądź któryś z nauczycieli.

- I ty, Shōyō-San?

Odkąd pamiętałaś, miałaś już taki tik słowny, by do każdego mówić z końcówką "San". Nie wiedziałaś dlaczego akurat tak, nawet do młodszych się tak zwracałaś. Oczywiście Hinata wydawał się bardzo radosny z tego faktu, Kageyama już trochę mniej, w końcu są tutaj incognito i ktoś ich nakrył.

- My...Wakatoshi powiedział, że możemy tutaj przyjść.

- Serio? - Zmarszczyłaś brwi - Shiratorizawa jest obiektem prywatnym, mogą tutaj przebywać tylko pracownicy, uczniowie i ich rodzice bądź opiekunowie, którzy chcą się czegoś dowiedzieć. - Skrzyżowałaś ramiona pod biustem - Czy on naprawdę jest taki głupi i myśli, że nie będzie miał przez to problemów? - Spytałaś sama siebie.

Spojrzałaś na nich swoimi ciemnymi brązowymi oczami i westchnęłaś.

- Lepiej żebyście już poszli, no chyba, że chcecie mieć problemy. - Mówiłaś, wskazując kciukiem na zbliżających się w oddali, nauczycieli wfu - Nie wydam waszej dwójki, bo was lubie. No już, uciekajcie. - Ponagliłaś ich dłonią.

- Dziękujemy, Ai-Senpai! - Krzyknęli, następnie biegnąc do wyjścia.

Już samotnie, weszłaś na hale, gdzie ćwiczyli wszyscy chłopcy z drużyny. Nie dostrzegłaś nigdzie managerki, ale za to zobaczyłaś tego starego i podłego dziada, trenera Shiratorizawy. Kiedy tylko mężczyzna cię dostrzegł, na jego twarzy wymalował się czysty szok. Kiwnęłaś mu głową na powitanie i podeszłaś, choć niechętnie.

Chłopcy chwilowo zaprzestali gry, obserwując cię. Na ustach Wakatoshi'ego pojawił się mały, delikatny i ledwo widoczny uśmiech, właśnie udało mu się przyciągnąć cię na hale. To już było coś, teraz wystarczyło tylko sprawić, byś została menagerką drużyny i zwycięstwo mają w kieszeni. Tak przynajmniej uważał Ushijima.

- Kto to? - Shirabu wskazał na ciebie palcem.

Zaczęłaś rozmawiać z trenerem, który też w pewien sposób próbował zachęcić cię do zostania menagerką drużyny.

- Co będę z tego miała? - Spytałaś, krzyżując ramiona pod biustem.

- Wiele udogodnień, do tego będziesz się kolegować z najpopularniejszymi chłopakami w całej Shiratorizawie.

- Czy pan myśli, że zależy mi jedynie na popularności? - Podniosłaś jedną brew, zirytowała cię jego wcześniejsza odpowiedź - Chce opiekować się drużyną, która jest zgrana i gotowa na zmiany. Potrzebni mi zawodnicy będący w stanie się poświęcić i najważniejsze, nie będę tolerować graczy, którzy uważają się za bogów. Egoistycznych i samolubnych.

- Duże masz wymagania. - Westchnął - No ale niech będzie, przez twoje słowa mam rozumieć, że chcesz prócz bycia menagerką, pełnić rolę zastępcy trenera?

- Dokładnie. Jeśli jest w czymś problem, to proszę mówić, chce mieć wszystko wyjaśnione.

- Chciałbym zobaczyć jakie masz podejście do zawodników, poprowadzisz dzisiejszy trening. Dobrze?

- Dobrze.

Odwróciłaś się i zaczęłaś iść w stronę chłopców, wołając ich gestem dłoni. Stanęłaś prosto i splotłaś dłonie za plecami.

- Cześć, chciałabym się przedstawić i was poznać. Możliwe, że będę od dzisiaj waszą menagerką oraz zastępcą trenera, więc dobrze by było gdybyśmy się dogadywali. Ja nazywam się Yamashita Ai, jestem w trzeciej klasie razem z Tendō. - Spojrzałaś na czerwonowłosego - Wcześniej pełniłam rolę zastępcy trenera i managerki drużyny Aoba Johsai, którą jak już mogliście słyszeć, udało mi się w pewnym stopniu przygotować do tamtych zawodów. - Uśmiechnęłaś się do nich łagodnie - Byłoby miło, gdybyście się przedstawili, powiedzieli, w której klasie jesteście i na jakiej pozycji gracie. Może...Zacznijmy od ciebie. - Wskazałaś na wysokiego chłopaka o platynowych włosach, których końcówki były czarne.

- Um...Nazywam się Eita Semi, jestem w klasie trzeciej. Gram na pozycji rozgrywającego. - Przedstawił się, patrząc ci w oczy.

- No dobrze, miło mi cię poznać... - Spojrzałaś na następnego chłopaka.

- Nazywam się Tsutomu Goshiki i jestem jedynym pierwszorocznym w wyjściowym składzie! Gram na pozycji atakującego! - Krzyknął entuzjastycznie, uśmiechając się szeroko.

- Mhm...A ty? - Spojrzałaś na chłopka o jasnych brązowych włosach.

- Kenjirō Shirabu, klasa druga, rozgrywający.

Spojrzałaś pytająco na Tendō, który podniósł rękę do góry.

- Tak?

- Czy ja też mam się przedstawić?

- Jeśli czujesz taką potrzebę. - Parsknęłaś rozbawiona.

- No dobrze, to specjalnie dla ciebie...Jestem Cudowny chłopcem o imieniu Satori! Najlepszym zgadującym blokującym i od wczoraj, twoim najlepszym przyjacielem! - Krzyknął, stając obok ciebie i zarzucając ci dłoń na ramiona.

Po tym przedstawiła ci się reszta drużyny, poznałaś ich nieco lepiej i naprawdę byli bardzo przyjemni.

- To co? Zabieramy się do pracy. - Klasnęłaś w dłonie z uśmiechem.

*****************************************

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro