•Rozdział 7•

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wracałaś właśnie z twojego drugiego oficjalnego treningu z chłopcami, który bardzo cię bawił. Choć wiedziałaś, że są bardzo sprawni i wytrzymali, to nie dawali sobie rady z ćwiczeniami, które były codziennością na treningu Aoba Johsai. Bardzo cię to dziwiło, ale postanowiłaś tego nie komentować. Nie było takiej potrzeby.

- Ai-Chan, poczekaj!

Spojrzałaś przez ramię na Tendō, który biegł w twoją stronę razem z Wakatoshim. Zmarszczyłaś brwi.

- Macie jeszcze siłę, żaby biegać? - Spytałaś ze złośliwym uśmieszkiem.

- Nie, dlatego kazałem ci poczekać. Ai-Chan, mam do ciebie małą prośbę.

- No, słucham.

- Nieś mnie. - Tendō udawał omdlenie i poleciał wprost w twoje ramiona.

Nabrałaś głośno powietrza w płuca i starałaś się z nim nie wywalić, na początku nie zauważyłaś jednak jednej, nieco kontrowersyjnej rzeczy.

- B-Baka! - Krzyknęłaś, ździelając czerwonowłosego w twarz.

Chłopak momentalnie oprzytomniał i zdjął dłonie z twoich pośladków, a ty cała czerwona na twarzy, uciekłaś spojrzeniem w bok.

- Ne, Wakatoshi, żałuj. Takie mięciutkie. - Odparł rozbawiony blokujący, szturchając swojego przyjaciela zaczepnie, łokciem w bok.

Niemalże kipiałaś ze złości, aż w końcu podeszłaś do Tendō. Ten spojrzał na ciebie z niewinnym uśmieszkiem i wystawił dłonie w geście obronnym, natomiast ty spojrzałaś na niego z niepokojącym błyskiem w oku. Tendō nawet nie zdążył niczego powiedzieć, gdy twoja mocno zaciśnięta pięść, spotkała się w dosyć bolesny sposób, z jego kroczem. Siatkarz pisnął niczym przestraszona dziewczynka i łapiąc się za obolałe miejsce, padł przed tobą na kolana.

- To był cios poniżej pasa. - Wysapał, skręcając się z bólu - Dosłownie! - Wypiszczał, spuszczając głowę w dół.

Wakatoshi tylko lekko się skrzywił i schował dłonie do kieszeni dresów. Sądził, że Tendō sobie zasłużył. W końcu jego zdaniem, kobiety nie wolno dotykać w żaden sposób, jeśli ona sobie tego nie życzy.

- Zostawiamy go, czy bierzemy ze sobą? - Spytał jakby od niechcenia.

- Ja mogę mu zaraz pomóc wstać, będzie zapieprzać do domu w podskokach. - Uśmiechnęłaś się szeroko do czerwonowłosego.

- Nie! Dam sobie radę! Wy idźcie! Może za parę lat was dogonię. - Mruknął, siadając na chodniku.

- Jak chcesz.

Wzruszyłaś ramionami na słowa Tendō i razem z Wakatoshim ruszyłaś wzdłuż chodnika, panowała między wami miła cisza.

- Mogłaś trochę go oszczędzić. - Odezwał się, a ty na niego spojrzałaś.

- Po co? Niech zna konsekwencje swoich czynów.

- Wiesz, że go to bolało? Bardzo.

- Gdyby go to nie bolało, to bym go nie uderzyła. - Odparłaś spokojnie, patrząc na Ushijime - Nie lubię, gdy ktoś bez pozwolenia mnie obmacuje.

- Tego raczej nikt nie lubi. - Mruknął, patrząc przed siebie.

- Dziś dzwonił do mnie Oikawa. - Powiedziałaś, pocierając ręce, gdyż zaczęło robić się naprawdę zimno.

- I? Co ci powiedział?

- Chciał, żebym wróciła. Zaproponował nawet, bym z nim zamieszkała, jeśli będzie taka potrzeba.

Na pewną chwilę, nastąpiła cisza.

- Zamierzasz wrócić? - Spytał, a w odpowiedzi jedynie wzruszyłaś ramionami - A chcesz?

- Nie wiem. Jakaś część mnie, tęskni za tymi przygłupami, a druga...Nie chce wracać. Po prostu czuję, że już wystarczająco im pomogłam i nic więcej nie mogę dla nich zrobić, choćbym niewiadomo jak bardzo tego chciała.

Twoja wypowiedź w pewien sposób poruszyła Wakatoshi'ego, nie chciałaś wrócić do Aoba Johsai...Wolałaś zostać...Z nimi. Co było bardzo zadziwiające, ale jednocześnie uszczęśliwiło w pewien sposób siatkarza.

- Mam przez to rozumieć, że wolisz trenować nas?

- Nie chodzi tu tylko o trenowanie. Wydajecie się naprawdę fajnymi i godnymi zaufania chłopakami...No, prócz Tendō. Jemu nigdy nie zaufam. - Mruknęłaś, patrząc w niebo - Poza tym, nie chce byście patrzyli na mnie jak na zwykłą menagerkę, chciałabym się z wami zaprzyjaźnić. Żebyście mieli świadomość, że w pewien sposób macie we mnie oparcie. Jak dla mnie opieka nad drużyną, to coś więcej niż obowiązek.

Westchnęłaś cicho, przymykając oczy.

- Aoba Johsai byli i w sumie...Nadal są dla mnie jak rodzina, wszyscy, bez względu na to, czy któregoś z tamtejszych zawodników lubię, czy nie.

- Aoba Johsai miało szczęście, spotykając cię. - Odwrócił głowę w bok - Wejdziemy na chwilę do sklepu?

- Jasne.

W duchu tańczyłaś makarene, gdyż na dworze zdążyło zrobić się już bardzo zimno, a jak wiadomo w takim sklepiku jest cieplutko. Weszliście do środka i ty poszłaś w swoją stronę, a Ushijima w swoją. Po drodze nie zobaczyłaś niczego ciekawego, nie byłaś głodna, ani spragniona, więc po prostu czekałaś niedaleko kasy na chłopaka. Wrócił po pięciu minutach z butelką wody mineralnej w dłoni i paczką paluszków. Poszliście do kasy, gdzie dostrzegłaś lizaki z tatuażami. Twoje brązowe oczy natychmiast się zabłyszczały. Postanowiłaś poczekać, aż chłopak zrobi zakupy i sama chciałaś kupić lizaka.

- Czy coś jeszcze? - Spytała starsza kobieta za kasą.

- Te dwa lizaki i to wszystko.

Spojrzałaś podejrzliwie na chłopaka, a gdy sama chciałaś już kupić słodkości, on złapał za twój nadgarstek i wyciągnął cię ze sklepu.

- Hej, też chciałam sobie coś kup... - Umilkłaś wraz z chwilą, gdy siatkarz wystawił w twoją stronę lizaka - Dla mnie?

Kapitan pokiwał głową, a ty wzięłaś od niego słodkość.

- Dziękuję, Ushijima-San.

Odwinęłaś papierek i podniosłaś zdumiona brwi, stojąc w bezruchu. Przyglądałaś się obrazowi, aż na twoich ustach zagościł delikatny uśmiech.

- Ushijima-San, spójrz. - Podałaś mu papierek z tatuażem.

Siatkarz spojrzał na niego i podniósł brwi, właśnie patrzył na tatuaż białego orła. Oddał ci go, a ty spojrzałaś na niego.

- Całkiem fajny zbieg okoliczności, prawda?

- Tak.

Spacerowaliście jeszcze chwilę, aż chłopak nie musiał wejść do swojego domu. Nim zdążył zareagować, szybko go przytuliłaś i odbiegłaś, krzycząc na pożegnanie.

Ten zamrugał kilkukrotnie i nie ogarniając co się przed chwilą stało, wszedł na posiadłość. Ty w tym czasie byłaś już w połowie drogi do do domu, sama nie wierzyłaś w to, co właśnie zrobiłaś. No, ale czasu już nie cofniesz.

*****************************************

Ten uczuć, gdy kilka miesięcy temu zaczęłam oglądać Haikyuu i przy jedzeniu lizaka podczas seansu z tego anime, dostałam taki tatuaż :

😎😎😎😎😎

Co z tego, że orzeł Shiratorizawy jest cały biały...Pff...XD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro