20.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Bell napiła się wody z butelki, którą odstawiła na ławkę i poprawiła kucyk. Spojrzała na Ketch'a, który stoi przy drugim końcu długiej ławki i również napił się wody, otarł twarz ręcznikiem odwracając się twarzą do brunetki. Już od ponad dwóch godzin siedzą w sali treningowej i ćwiczą. 

-Dajesz rade?- zapytała Bell kładąc dłonie na biodrach przyglądając się mężczyźnie z lekkim uśmiechem.

-Zawsze. Ostatnia runda?

-Jeżeli chcesz znowu przegrać to nie mam nic przeciwko.

-Coś czuje, że tym razem będzie inaczej. Może mały zakład?

-Zakład? A o co chcesz się założyć?

-Myślę że... zgodzisz się obejrzeć ze mną film w naszym pokoju filmowym, który sam wybiorę gdy wygram z tobą.- uśmiechnął się szarmancko.

-Macie tu w bazie pokój filmowy, poważnie?

-Oczywiście. Nie spędzamy 24 godzin na dobę pochłonięci obowiązkami, też potrzebujemy relaksu. Aż tak bardzo sztywni nie jesteśmy.

-Okay, a gdy ja wygram... - Bell zastanowiła się przygryzając dolną wargę co nie uszło uwadze Ketch'a, który spojrzał na jej usta i oblizał swoje wargi.- dasz mi przejechać się swoim motorem.

-Zgoda.- szatyn wyciągnął w jej stronę dłoń, którą brunetka uścisnęła i potrząsnęła jako znak przypieczętowania ich umowy. 

Ustali na przeciw siebie na macie do treningów i przygotowali się do pojedynku. Bell jako pierwsza przystąpiła do ataku uderzając w Ketch'a, ale ten zablokował jej cios i sam przystąpił do ataku, ale Bell była szybsza i zrobiła unik. Odskoczyli od siebie i zaczęli krążyć do okoła obserwują przeciwnika i analizując jaki będzie jego następny ruch. Tym razem Arthur zaatakował doskakując do brunetki. Dziewczyna odskoczyła w bok i złapała szatyna za nadgarstek. Wykręciła mu do tyłu rękę, ale tak by nie zrobić mu większej krzywdy tylko go unieruchomić i stanęła za nim kopiąc go w tył kolana przez co upadł na jedno kolano. Złapała drugą ręką  za tył jego głowy bardziej go unieruchamiając i przeniosła ciężar swojego ciała na prawą nogę by móc pochylić się w jego stronę.

-Wygrałam. Poddaj się.- szepnęła mu do ucha z triumfalnym uśmiechem na ustach i odrobinę mocniej zcisnęła uścisk przez szatyn co cicho syknął, ale Arthur spodziewał się podobnego ruchu z jej strony. W końcu tyle czasu z nią dziś ćwiczył i mógł przewidzieć co zrobi mimo, że brunetka starła się nie powtarzać swoich ruchów by nie być zbyt przewidywalną.

-Nigdy.- szatyn przełożył swój ciężar na lewą nogę, na którą nie uklęknął, a drugą wyprostował do tyłu podcinając prawą nogę Bell, na której opierała większość ciężaru swojego ciała. 

Brunetka nie spodziewała się tego. Straciła równowagę i upadła do tyłu na plecy, które gdy zetknęły się z matą wydała z siebie cichy jęk. Zanim brunetka się podniosła Arthur usiadł okrakiem na jej udach i złapał za jej nadgarstki przyciskając je do podłogi nad jej głową. Bell szarpnęła się, ale uścisk Ketch'a wzmocnił się nie pozwalając jej na wydostanie się z tej dwuznacznej pozycji, w której się znaleźli. 

-Ja wygrałem.- spojrzał w jej oczy będąc nad nią pochylony. Bell spojrzała na jego twarz czując się zawstydzona. Nie tyle, że pokonał ją to jeszcze zrobił to w taki sposób.- Poddajesz się?

-Tak.- westchnęła ze rezygnacją.

Ketch zszedł z niej i wstał. Wyciągnął w jej stronę dłoń. Bell chwyciła ją, a Arthur podciągnął ją do góry dość mocno przez co wpadła na jego klatkę piersiową. Szatyn położył dłonie na jej ramionach lekko je masując.

-Miałeś farta.- bąknęła Bell.

-Nie, po prostu cierpliwie znosiłem porażki by w końcu wygrać.

-Warto było?

-Zdecydowanie tak. Mam nadzieje, że spodoba ci się film, który wybiorę.- puścił ją i podszedł do ławki, na której leży jego torba.

-Oby to nie był żaden dramat.- Bell również podeszła do ławki by wziąść swoją torbę i zawiesić sobie ją na ramie.

-Na pewno nie będzie. I jeśli nadal chcesz może kiedyś dam ci się przejechać moim motorem.- Bell uśmiechnęła się co Arthur odwzajemnił.

Ketch zawiesił na ramie torbę i razem z Bell wyszli z sali.

Szli korytarzem. Dwóch agentów przeszło obok nich nawet na nich nie patrząc. Bell zmarszczyła brwi. Odkąd wróciła do bazy brytyjczyków zachowanie agentów w stosunku do jej osoby znacznie się zmieniło. Żadnych pogardliwych spojrzeń ani wyniosłości, zaczęli być nawet dziwnie mili jakby czegoś się obawiali albo raczej kogoś. Bell spojrzała na Ketch'a idąc z nim ramie w ramie.

-Nie zauważyłeś, że inni inaczej się zachowują odkąd wróciłam?

-Co masz na myśli?

-Nie wiem. Są dziwnie... mili.- brunetka wzruszyła ramionami.

-To chyba dobrze?

-Tak, zdecydowanie tak.

~~~~~

Bell wzięła szybki prysznic i zmieniła ubrania. Jako że "dołączyła" do Brytyjskich Ludzi Pisma dostała własny pokój w ich bazie. Nieduży, w tonacji jasnych kolorów i wyposażony w łóżko, szafę i biurko z krzesełkiem. Niewiele ale wystarczająco, przecież ma swój pokój w bunkrze wiec nie ma zamiaru jakoś specjalnie urządzać tego i nigdy nie wiadomo jak wszystko się potoczy.

Brunetka wzięła szczotkę by rozczesać włosy, miała zamiar je jakoś związać. Nawet myślała nad skróceniem ich, są tak długie że sięgają jej do połowy pleców. I mimo to nie przeszkadzają jej w polowaniach i do tego Sam lubi robić jej różne fryzury gdy mają chwile wolnego czasu wiec tym bardziej nie mogłaby ich ściąć. Choć Dean nie raz mówił jej że z krótszymi będzie jej wygodniej, ale zawsze spotykał się z srogim spojrzeniem Sam'a gdy tylko zaczynał ten temat wiec wolał odpuścić i pozwolić długowłosym na cieszenie się swoimi włosami. 

Zielonooka odłożyła szczotkę i jednak postanowiła zostawić włosy rozpuszczone. Ktoś zapukał do drzwi jej pokoju.

-Proszę.- powiedziała głośno by ten ktoś po drugiej stronie ją usłyszał. Drzwi otworzyły się, a w nich stanął Ketch i oparł się o framugę.- Hej, nie wejdziesz?- Bell uśmiechnęła się.

-Zastanawiałem się jaki popcorn wolisz, solony czy maślany? I czy lubisz żelki?- Bell zaśmiała się.- Co w tym śmiesznego?- zapytał uśmiechając się słysząc jej uroczy śmiech, który mógłby słuchać godzinami. Brunetka wzruszyła ramionami.

-Po prostu zabawnie brzmi to z twoich ust. I tak lubię żelki, a popcorn najlepiej jakby był maślany.

-Wiec tak będzie. I jeszcze jedno za 10 minut odprawa.

-Ah, serio.- jęknęła Bell.- Nie mogę dzisiaj sobie tego darować? To takie nudne.

-Niestety nie skarbie, ale dzisiaj będzie krótsza i myślę, że ciekawsza.

-A to dlaczego?

-Bo mamy gości.

-Kto to?

-Chodź to sama się dowiesz.

Ketch odsunął się robiąc miejsce w drzwiach dla Bell by mogła przejść. Ruszyli razem do sali. 

Arthur otworzył drzwi przed Bell. Brunetka weszła chichocząc i patrząc cały czas na Arthura, który też był rozbawiony i wszedł do sali tuż za nią. Po drodze żartowali z nudnych wykładów Mick'a, który mógłby w końcu to zmienić a nie zanudzać wszystkich. 

Zielonooka na początku nawet nie zwróciła uwagi na osoby stojące z Mick'iem przy stole i chciała z Arthur'em usiąść na swoich miejscach. Tak bardzo była zapatrzona w niego. Ale szatyn zatrzymał się i spojrzał na kogoś przed sobą.

-Bell, nie przywitasz się?- zapytał Dean krzyżując ramiona i posyłając Ketch'owi ironiczny uśmiech, na którego Arthur odpowiedział obojętnością. Bell spojrzała na osoby przy stole i zobaczyła Sam'a i Dean'a stojących razem z Mick'em i Mary. Brunetce zrobiło się głupio. Uśmiechnęła się do braci serdecznie i przytuliła ich na powitanie.

-Wspaniale was widzieć. Co tu robicie?- zapytała gdy ich przytuliła. 

-To był pomysł Sam'a.- powiedział Dean, widać było że niezbyt cieszy się że tu jest. Ale mógł zobaczyć się z mamą i jego siostrzyczką wiec jakoś dał się Sam'owi udobruchać. 

-Koleś.- powiedział do Dean'a Sam, na co blondyn wzruszył ramionami.- Chcieliśmy zobaczyć co tam u ciebie i u mamy.

-Nie widzieliśmy się tylko trzy dni.

-Wystarczająco długo by zatęsknić za taką złośnicą jak ty.- blondyn ze złośliwym uśmiechem poczochrał Bell włosy.

-Idioto!- pisnęła brunetka roześmiana.- A ja za tobą nie tęskniłam.

-Jak możesz, ranisz moje serce.- powiedział dramatycznie łapiąc się za serce i robiąc minę jakby go to na prawdę bolało.

-Zachowujecie się jak przerośnięte dzieci.- skomentował Sam chichocząc pod nosem z ich niedojrzałego zachowania.

-Myślę, że możemy zaczynać. Możemy?- zwrócił się do trójki rodzeństwa Mick. Skinęli mu głowami na co mężczyzna zadowolony poszedł na swoje miejsce. 

Wszyscy zajęli swoje miejsca. Ketch chciał usiąść obok Bell, ale Dean mu na to nie pozwolił, a Sam usiadł po drugiej stronie brunetki tak że Arthur musiał usiąść gdzieś indziej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro