Rozdział 15

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kiedy pacjentka wyszła zamknęłam jej dokumentację ginekologicznym w naszym systemie i podeszłam do urządzenia Vita. Była to osiemdziesięcio calowa pozioma tuba. Pacjentka kładła się na półokrągłej podstawie tuby i zamykana była pod przeźroczystą pokrywą. Urządzenie pozwalało wykonać wiele badań, które kiedyś były niemożliwe do zrobienia podczas jednej wizyty. Miało ono w pokrywie i miękkim materacu, pod pacjentką, dużą ilością czujników, sensorów oraz diod. Wiele lat temu, gdy wypuszczono tę serię maszyn mogła ona wykonać tylko USG. Dziś, konkretnie ta maszyna o handlowej nazwie Vita; życie, może przeprowadzić badania prenatalne, zapobiegać krwotokom wewnętrznym w obrębie dróg rodnych, pokaże dokładnie co w środku gra, a system może nawet zaproponować drogę leczenia. Standardową metodą i umiejętnością tej maszyny jest utrzymywanie czynności życiowych oraz do określonego stopnia, w zależności od stanu zdrowia.

Technologia, trzeba się jej poddać... Nawet lekarze już mają informatyczne przeszkolenie. Nie jest ono tak zaawansowane jak studia, ale pozwala nam funkcjonować z tymi maszynami.

Automatycznie zamknęłam pokrywę urządzenia i na panelu wcisnęłam opcję dezynfekcji. Wtedy na ekranie pojawił się zegar, który odliczał pięć minut.

Płynem do dezynfekcji potraktowałam również cały fotel do badania, a zużyty wziernik schowałam do specjalnego pojemnika, który pod koniec dnia zaniosę do maszyny, która się zajmie dezynfekcją oraz sterylizacją. Nic nie da takiej pewności, jak samodzielne sprawdzenia, co się wewnątrz dzieje. Kiedy zakończyłam wszystkie działania poprosiłam następną pacjentkę. Była nią młoda, uśmiechnięta, aczkolwiek zdenerwowana kobieta.

— Dzień dobry. Nazywam się Susan Peyton. — Przedstawiłam się, gdyż widziałam w systemie, że jest to pierwsza wizyta pani Stacy Murphy. — Jak mogę pomóc?

— Dzień dobry. Chciałabym potwierdzić, czy jestem w ciąży, gdyż testy ciążowe wyszły pozytywnie.

— Dobrze. Kiedy wykonano testy?

— Wczoraj — odpowiedziała, a ja zanotowałam w komputerze.

— Kiedy miała pani ostatnią miesiączkę?

— Niestety nie pamiętam. Ostatnio byłam troszeczkę rozkojarzona — odparła zakłopotana.

— Dobrze, rozumiem. Rodziła już pani?

— Nie.

— Czy przechodziła pani operacje, w tym operacje ginekologiczne?

— Nie.

— Choroby przewlekłe?

— Nie.

— Zażywa pani leki na stałe?

— Nie.

Wszystkie informacje wylądowały w raporcie, a system wystawił tej pani opinie: Bezwzględnie zdrowa.

Akurat durny komputerze, ty wiesz...

Czasem wkurzają mnie te wewnętrzne opinie. To nic nie wnosi i w ogóle nie jest obiektywne. No jak bezwzględnie zdrowa, jak nic szczególnego nie wiadomo! Ci ekscentryczni eksperci powinni się walnąć w głowę, bo coraz bardziej zaczynam uważać, że nie mają wykształcenia medycznego tylko marketingowe...

— Dobrze. Zobaczymy, jak to wygląda. — Odsunęłam się od biurka, wstałam i zaprosiłam kobietę do urządzenia.

Poleciłam, by się wygodnie ułożyła, a następnie zamknęłam nad nią pokrywę. Teraz całe urządzenie wyglądało jak rura o średnicy czterdziestu cali. Kobieta nie czuła spięcia, bo standardem było, że pacjentki już znały to urządzenie nie tyle pod kątem ginekologicznym. Ja podeszłam do panelu, który znajdował się na wysokości piersi kobiety. Dzięki temu miałyśmy kontakt wzrokowy, co ułatwiało kontakt wzrokowy i dbałość o poczucie psychiczne pacjentki. Na ekranie ustawiłam, co konkretnie chcę zbadać i dzięki temu miałam obraz ultrasonograficzny płodu, bo pani Murphy była w ciąży. Jakoś obrazu była o niebo lepsza niż parędziesiąt lat temu, gdy było to tylko pomieszanie czarno-białych linii. Teraz pacjentki widzą każdą granicę zarodka.

— Tak. Jest pani w ciąży. Około szóstego tygodnia. Proszę spojrzeć — powiedziałam i wyświetliłam nad głową kobiety ten sam widok, który oceniałam. — Pani parame... — Kontynuowałam lecz kobieta pisnęła ze łzami w oczach:

— Och, to cudownie! Bardzo się cieszę! Jonathan też na pewno się ucieszy i już nie będzie miał wyboru, będzie musiał do mnie wrócić!

Dosłownie na chwilę zastygłam po usłyszeniu imienia mojego narzeczonego, ale szybko się otrząsnęłam. Byłam zmieszana, ale nie mogłam sobie pozwolić na uchybienie w pracy. Przecież to popularne imię i nie musi wcale należeć do Hurringotna. Przypadki także się zdarzają.

— Pani parametry są w należytym porządku. Nie widzę tutaj nic niepokojącego i to samo podpowiada mi system. — Może w tym wypadku ta uśmiechnięta buźka mówiąca, że wszystko okej z pacjentką ma rację, ale nigdy nie można temu ufać. Człowiekowi także nie.

Przesłałam do swojego komputera wszystkie zgromadzone przez Vitę informacje o stanie płodu, w tym cały jego kod genetyczny. Czy to połówka kodu genetycznego Jonathana? Szybko odrzuciłam te myśli. Susan, wariujesz... To tylko głupie imię.

Gdy podniosłam pokrywę nad kobietą, a ta wygramoliła się z półokrągłego stołu, zaprosiłam ją ponownie do biurka.

— Och, pani doktor! — Była przerażona i szybko usiadła naprzeciwko mnie. — Dwa dni temu byłam na balu charytatywnym w Midtown, swoją drogą co to była za fenomenalna impreza. Troszeczkę tam wypiłam. Nie podejrzewałam, że mogę być w ciąży. A Jonathan mnie przestrzegał, żebym tyle nie piła, ale się nie dało. No ale mam pytanie, czy ten alkohol zaszkodzi dziecku?

Dwa dni temu i bal charytatywny?! No przecież ona mówi o tym samym balu, na którym byłam z Jonathanem, a na którym mnie upokorzono! Może to, że mnie wysłał do domu to nie był przypadek i specjalnie to zrobił?! Bo chciał się z nią spotkać?! Jakie to ma teraz znaczenie! Okej, mógł się umawiać z jakąś babą, ale sam prosił o dyskrecje, by nie wyszedł skandal, a sam czego się dopuścił?! Będą mieli dziecko, więc to jest skandal jak nie wiem?! Mam być jego żoną i wiedzieć, że jeździ sobie do swojej prawdziwej rodziny?! No jest to zgoła chore i upokarzające! Mam nadzieję, że to pozwoli mi uniknąć małżeństwa, ale także niebezpieczeństwa!

Wróciłam myślami do kobiety, która była jednak moją pacjentką.

— Niestety spożycie alkoholu w każdej ilość, zwłaszcza w pierwszym trymestrze może mieć niedobre skutki dla płodu. Vita określiła stan płodu na zdrowy, ale dzięki kodowi genetycznemu mogę przeanalizować z genetykiem te wyniki i stwierdzić, jak będzie wyglądało życie pani dziecka i z czym przyjdzie się mu mierzyć.

— Rozumiem. — odparła przestraszona.

— Proszę do wszystkich badań podchodzić bez zbędnego stresu. Wiem, że łatwo się mówi, jednak warto mieć też pod uwagą to, że stres również źle na nas wpływa. Czy chciałaby pani, żebym prowadziła pani ciążę?

— Tak! Słyszałam o pani wiele dobrego! — Rozpogodziła się.

— Dobrze — odparłam ponuro.

Wyjaśniłam kobiecie co i jak w związku z ciążą, ale robiłam to wyjątkowo w szybkim tempie, bo była to ostania pacjentka tego dnia, a ja bardzo chciałam nakrzyczeć na Jonathana. Nie mogłam mu wyjawić, czego się tutaj dowiedziałam, ale mogłam mu wyrzucić że jest hipokrytą i nieodpowiedzialnym dupkiem! 

blacK_orchiD

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro