[Seria II] #8# [Epilog]

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

20 Sierpnia 2021

Od dostania się do U.A. minęło ledwie kilka miesięcy, ale Izuku Midoriya czuł się coraz gorzej. Coś co ignorował od jakiegoś czas, a pewne osoby dostrzegały jako coraz większy problem. Starał się trzy razy bardziej niż jakikolwiek inny uczeń, a mimo to choroba nie dawała o sobie zapomnieć. Zaśmiał się nerwowo do Uraraki, gdy chwycił w przestrzeń, o ledwie kilka centymetrów mijając klamkę do klasy. Dziewczyna uznała to za gapiostwo i również parsknęła. Dostrzegł wówczas groźne spojrzenie Katsuki'ego, ale starał się je usilnie ignorować. Prawie nie rozmawiali ze sobą od egzaminu do dostania się do szkoły. Bakugo uważał, że Midoriya go okłamał i udawał Quirkless, a potem wymyślił durną bajeczkę o otrzymaniu daru od kogoś. 


Wypadek, który wydarzył się zaledwie tydzień temu, wciąż zbierał swoje żniwa. Kacchan widział wszystko, a Izuku starał się udawać, że nie wie o niczym. Złoczyńcy zaatakowali USJ. Niejaki Shigaraki Tomura chciał zabić Tsuyu, więc Izuku instynktownie ruszył jej na ratunek i tak zderzył się z Bakugo, którego nie widział. Wciąż w głowie dudniły słowa przyjaciela z dzieciństwa, które niczym mantra powracały na jawie jak i we śnie, nie dając wytchnienia, a myśli z przeszłości powróciły ze zwielokrotnioną siłą.


- Iida, czy sądzisz, że osoba schorowana może być bohaterem?


Czuł palące spojrzenie Kacchan'a na swoich plecach, ale tak jak od przeszło tygodnia, udawał, że wszystko jest dobrze.


- Mówisz o sobie?


- Ach, nie, nie! - Izuku widocznie się zapeszył, a napastliwe spojrzenie blondyna wypalało w nim dziurę na wylot.. - Pytam tak czysto hipotetycznie, czy osoba, której wzrok jest uszkodzony, bo to wada genetyczna. Ma super Quirk, ale powoli traci ostrość, wszystko dookoła staje się zatapiać w ciemności i pewnego dnia będzie niewidomy, a lekarze dają znikome szanse na powodzenie operacji, która jest dość kosztowna... Myślisz, że ktoś taki mógłby nadal być bohaterem?


- Hm, mówisz, że to czysto hipotetycznie? - Zagadnęła Uraraka.


- Tak, całkiem czysto hipotetycznie... - Uśmiechnął się ciepło.


- Cóż...


Miał nadzieję, że da radę brnąć dalej w okłamywaniu samego siebie...


- Bez szans. - Prychnął Katsuki, zwracając na siebie uwagę pozostałej trójki. - Ktoś taki byłby tylko utrapieniem i wrzodem na dupie, aż w końcu zdechłby przy pierwszej okazji.


- Bakugo! Nie wyrażaj się proszę w klasie! - Zaperzył się Iida, po czym odchrząknął krótko. - Ale, cóż, masz rację. Taka osoba mogłaby stanowić zagrożenie dla siebie i innych, bo nie byłaby w stanie dobrze ocenić sytuacji. - Poprawił okulary, patrząc na zamyślonego Deku. - Czy coś się stało, Midoriya?


- Nie, wszystko w najlepszym porządku. - Znów obdarował ich uśmiechem. - Dziękuję Kacchan.


...ale serce najeżone szpilkami powoli nie miało siły dalej bić, krwawiąc bez ustanku.


Pierwszy raz zabrakło miejsca na więcej szpilek...


"A więc, Midoriya Izuku, chyba czas na ciebie, nie sądzisz?"


Słowa Himiko zadudniły w jego głowie. Czekała na niego na dachu. Niczym w transie wstał, mamrocząc, że potrzebuje się przewietrzyć. Wyszedł z klasy z maską sztucznego uśmiechu, którym obdarowywał ostatnimi tygodniami każdego z osobna. Udawanie szczęścia jest takie proste. Nie zatrzymany przez nikogo ruszył na samą górę po schodach. Pchnął drzwi i podszedł do krawędzi, gdzie usiadł do niej tyłem. Zamknął oczy rozkoszując się lekkim powiewem wiatru. Nie musiał patrzeć w bok, żeby czuć obecność Himiko. Zawsze obok, całą ostatnią klasę gimnazjum. 


Zawsze tam była. 


Rozmawiali, śmiali się, uśmiechali i cieszyli chwilą wieczną. Siedziała jak zawsze tuż obok, uśmiechając się ciepło, szczerze, bez fałszu.


"Skaczesz?"


Na jego ustach zakwitł pierwszy szczery uśmiech od dawna.


- Tak.



[Koniec serii II]

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro