7. Potrafisz być naprawdę bezczelny

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Drogi Kairi,

nie wiem, gdzie się znajduję, gdy ten list trafia do twoich rąk. Być może dalej staram się doprowadzić do szału mojego brata samą moją obecnością, a może już znudziło mi się siedzenie w Razan i wracam do Touto. W pewnym sensie wyjeżdżam z domu, żeby wrócić do domu, ale to brzmi zbyt niedorzecznie. Bardzo możliwe, że znowu jestem w podróży.

Tak jest, kiedy piszę do ciebie ten list. Siedzę w powozie, przemierzając lasy w Kano i myśląc o tym, jak bardzo chciałbym znaleźć się gdzieś indziej. Najchętniej pojechałbym znowu nad morze i przyjrzał się temu bezkresowi. Dalej nie wiem, jak może przerażać cię coś, co dla mnie jest w tak przyjemny sposób obezwładniające.

Traktuję cię jak przyjaciela i dlatego to do ciebie piszę – nie chcę, by kiedykolwiek powtórzyło się to, co ostatnio miało miejsce. Kiedy przyjeżdżam do ciebie jako przyszła Królewska Omega Touto jestem dokładnie tym, co mówi ten tytuł – mężem Katsurou i kimś, kto w przyszłości będzie miał prawo regularnie wtrącać się w prowadzoną przez ciebie politykę. I dobrze wiesz, że będę robił to nadzwyczaj często.

Nie życzę sobie, byś traktował mnie w ten sposób. Sprawa między nami jest wystarczająco jasna i nieważne, jak wiele mógłbyś mi zaoferować, ja już dawno podjąłem decyzję i sam byłeś jej naocznym świadkiem. Kiedy mówiłem, że to z Katsurou chcę dzielić swoje życie, dokładnie to miałem na myśli. Skoro nie powstrzymałeś mnie wtedy, straciłeś swoją szansę.

Zignorowałbym to, ale mój mąż w końcu straci cierpliwość do takich zachowań i wiesz, że to ty będziesz jego celem. Liczę, że zdajesz sobie sprawę z mojego stanowiska – jeśli Katsurou będzie chciał cię zniszczyć, nigdy nie stanę po twojej stronie. Byłoby szkoda, żeby tak silna dynastia upadła z powodu twoich kilku nieprzemyślanych decyzji. Dlatego właśnie do ciebie piszę, ostrzegając cię przed konsekwencjami. Do ciebie należy wybór, czy chcesz ryzykować tak wiele, nie mogąc nic na tym zyskać.

Jeśli zastanawia cię co u mnie, marzę o spokoju i możliwości skupienia się tylko na jednym problemie dla odmiany. Dłonie wręcz bolą mnie od nieużywania magii i mimo panującego upału są wręcz lodowate. To chyba najlepsze podsumowanie całej mojej sytuacji. Tęsknię trochę za swobodą, jaką dają wielkie okna w twoim pałacu, bo mój powóz jest wręcz nieprzyjemnie malutki.

ceniący twoją przyjaźń,
Tetsuo

PS: Dziękuję ci za to wino. Podejrzewam, że poczęstowałeś mnie nim tylko po to, by w końcu mieć coś, czego od ciebie chcę. Sprytny ruch, ale pamiętaj, że ja zawsze mogę być sprytniejszy.

Kairi jeszcze przez dobre kilka sekund wpatrywał się w nakreślone na papierze litery. W dalszym ciągu były dość staranne, ale nierówne i niektóre słowa były trudniejsze do odszyfrowania, co potwierdzało, że list został napisany w powozie podczas jazdy.

Tetstuo z pewnością lekko mrużył oczy przy pisaniu i irytował się na to, że atrament mógł mu się gdzieś wylać. Ale i tak chciał do niego napisać i to jeszcze zanim przyjechał co Razan, co było całkiem miłe. Chciał tego kontaktu, choć sprawiał im coraz więcej trudności.

Oczywiście, że nie miał zamiaru przejmować się treścią listu. To znaczy, zapamiętał go sobie, ale wypowiedziane kilka razy nie chcę, żebyś lub nie życzę sobie, żebyś to dalej były tylko słowa bez żadnego potwierdzenia. Ot, kilka sugestii, bo Tetsuo miał humor na bycie odpowiedzialnym, co zaraz mogło mu minąć.

Zbyt wiele razy dostawał od niego sprzeczne sygnały i dlatego z taką łatwością ignorował przynajmniej część z nich.

A jeśli nawet tym razem było to coś więcej niż zrzucenie z siebie odpowiedzialności, to napisany w powozie list nie był wystarczający. Nie tylko dlatego, że to była ich zupełnie prywatna korespondencja, ale też przez to, jak niewiele ona znaczyła dla świata. Jeśli miało się coś zmienić, musieli poważnie porozmawiać i powiedzieć to wszystko, co zawsze pozostawało milczeniem.

Kairi od początku gotowy był mówić o tym szczerze. Ale dostosował się do zasad gry prowadzonej przez Tetsuo. Kiedy przy ich pierwszym spotkaniu książę Razan uśmiechnął się do niego i stwierdził, że słowa wypowiedziane na głos traciły magię, nie próbował zaprzeczać. Być może rzeczywiście dzięki temu to wszystko dalej było wyjątkowe, a może chodziło jedynie o zdobycie trochę więcej czasu. Najwidoczniej zbyt dużo, skoro książę zdążył wziąć ślub, ale to jeszcze nie zniszczyło wszystkiego.

W końcu z jakiegoś powodu Tetsuo dalej nie został Omegą Katsurou i z pewnością chodziło tu o coś więcej niż jego niechęć do posiadania potomstwa.

Odłożył list tam, gdzie wszystkie inne przesłane przez ostatnie miesiące. Pisali ze sobą od pierwszego spotkania na balu w Kano i zawsze palił wszystkie ślady wtedy, kiedy nadchodziła go ochota na obserwowanie ognia w kominku, który najbardziej lubił. Miał wrażenie, że tylko tam fragmenty ich prywatnych rozmów znikają z odpowiednią godnością. Prawdopodobnie pozostawali najbardziej wyjątkowymi ludźmi na tym świecie, więc nawet ich listy musiały być odpowiednio traktowane.

Wyszedł na balkon. Noce w Shiwie były dość chłodne, ale wiatr wcale mu nie przeszkadzał. Kiedy zamknął oczy, mógł na chwilę skupić się na powietrzu dotykającym jego twarzy i rozwiewającym mu włosy. Dawno nie myślał o tym, ale rzeczywiście podobnie czuł się wtedy, kiedy dość nagle wsiadł z Tetsuo do powozu i spędzili kilka godzin drogi, nim dotarli nad morze. Później przyglądał się chodzącej po piachu Omedze i widział coś, czego nie dało się zapomnieć. Ten obraz wracał później do niego w snach – i oprócz wrażenia dobrze przespanej nocy, pozostawiał u niego trudny do zrozumienia ucisk na klatce piersiowej.

Tetsuo zbyt go fascynował, żeby tak po prostu mógł odpuścić.

***

Tetsuo w sumie nigdy nie było po drodze z romantyzmem. Kiedy był młodą Omegą i czytał te wszystkie ballady o Omegach czekających na tę jedyną Alfę w ich życiu, zawsze zastanawiało go, czemu marnują tak czas i same nie próbują spełniać marzeń. Kiedy był już trochę starszy, zrozumiał, że większość nawet bała się marzyć o życiu bez Alfy i zrozumiał, że nienawidzi tak skonstruowanego świata.

Sens romantycznej miłości nigdy w pełni do niego nie dotarł. Próbował to jakoś zrozumieć – czytał o miłości, pytał o nią inne Omegi. Ale bycie tak zależnym od kogoś wydawało mu się jedynie problematyczne. A z obserwacji swoich rodziców wyciągnął raczej niezbyt optymistyczne wnioski. Miłość do drugiej osoby oznaczała kompromisy, a nawet przegrywanie, bo radość drugiej osoby powinna być ważniejsza od własnej racji.

Nie lubił tego, ale tak jak Katashi czasami pozwalał Amano wygrać jakąś dyskusję, w jaką się przypadkiem wdali, tak Tetsuo robił drobne ustępstwa na rzecz Katsurou, udając, że nic takiego nie miało miejsca.

Akurat dzisiaj zupełnie nic go to nie kosztowało. Po prostu znajdując się już jakieś dwie godziny drogi od pałacu w Touto, kazał zatrzymać powóz i pozwolił sobie na krótki spacer w ramach rozprostowania nóg. Nie potrzebował tego, jednak przedłużył ten czas, aby mieć pewność, że Katsurou będzie w pełni przygotowany na powrót swojego małżonka.

To w teorii nie było nawet potrzebne, ale wiedział, że obydwoje na tym skorzystają. Katsurou lubił wiedzieć wcześniej i przygotowywać się na takie chwile. Zanim się zaręczyli, już wtedy zawsze mobilizował służbę do przygotowania odpowiedniego posiłku i spełnienia każdej zachcianki, jaką Tetsuo akurat mógł mieć. Tym razem jednak wszystkie zachcianki ograniczyły się do tego, jak bardzo książę potrzebował chociaż na chwilę znaleźć się w ramionach Alfy wystarczająco silnej, do obronienia go przed ewentualnym niebezpieczeństwem.

Nigdy by tego nie przyznał, ale ostatni atak sprawił, że podczas drogi myślał jedynie o tym, jak samemu poradzić sobie przy kolejnym.

Droga do pałacu zajęła mu ostatecznie dłużej, niż powinna. Jednak kiedy w końcu powóz zatrzymał się i otworzono przed nim drzwiczki, poczuł ulgę. Z pomocą strażnika stanął na ziemi i nie zdążył nawet się odezwać, gdy zaraz jego ciało uniosło się w górę za sprawą zaskakująco silnych ramion.

– Mam wrażenie, że jesteś jeszcze lżejszy niż ostatnio – skomentował Katsurou i zaraz go pocałował, nie dając Tetsuo szansy na odpowiedź. – Nie sądziłem, że tak szybko wrócisz.

– Ja też nie, ale w towarzystwie Tatsuo coraz trudniej jest mi wytrzymać. Nie potrzebujemy jeszcze tej wojny – odparł w końcu książę, obejmując dłońmi szyję swojego małżonka i przyglądając się jego twarzy. – To źle, że już wróciłem?

– Im dłużej cię nie ma, tym bardziej tęsknię.

Tym razem to Tetsuo go pocałował. Po części zrobił to, bo miał na to ochotę, ale po części też po to, by nie musieć na to odpowiadać. Wszystkie kocham cię, tęsknię za tobą czy zależy mi na tobie, wydawały mu się brzmieć dziwnie, gdy próbował je mówić. Uwielbiał Katsurou, ale nie chciał go okłamywać, kiedy nie wiedział, co dokładnie czuł.

Gesty były prostsze i przyjemniejsze. Nie tylko pozwalały uniknąć mówienia czegoś, czego sam nie rozumiał, ale mogły oznaczać dużo więcej. Pocałunek to nie było tylko potwierdzenie tej tęsknoty, ale przypomnienie, że lubił bliskość swojego męża. A tego akurat był całkowicie pewny – kiedy Katsurou znajdował się blisko, Tetsuo nie potrafił wybiegać myślami dalej niż za sypialnię, którą ze sobą dzielili.

– Jak duża jest szansa, że po prostu zaniesiesz mnie prosto do łóżka i zostaniemy tam do rana? – spytał, przesuwając dłonią po karku mężczyzny. Musiał zagryźć wargę, by chociaż trochę pohamować uśmiech, jaki cisnął mu się na usta.

– Mogę cię tam zanieść, ale – Katsurou zrobił krótką pauzę na kolejny pocałunek – musimy pojawić się na kolacji. Moja babka jest w pałacu.

Tetsuo skomentował to cichym westchnięciem. Na chwilę oparł głowę na ramieniu Katsurou, skupiając się na obecności Alfy. Zaraz jednak zreflektował się, jak bardzo to wszystko między nimi może być źle odebrane. Para królewska co prawda ignorowała ich zachowanie, ale miał już okazję poznać wcześniejszą Omegą Królewską Touto i nie chciał, by zmieniła zdanie o swoim wnuku, skoro o jego partnerze już i tak nie myślała zbyt dobrze.

Stanął już samodzielnie i razem ze swoim małżonkiem skierował się do ich wspólnej komnaty. Była dość spora i utrzymana w ciemniejszych barwach, co wieczorem po zapaleniu świec dawało jej wyjątkowego klimatu. Kiedy cienie wspinały się po ścianach, ogień rzucał światło głównie na ich dość spore łóżko, które dla Tetsuo było najbezpieczniejszym miejscem, w jakim mógł się znaleźć. Nawet w ciągu dnia często właśnie tam przesiadywał, opierając się wygodnie na poduszkach i czytając kolejne interesujące go traktaty.

Kiedy znaleźli się w środku, to Katsurou zajął miejsce na łóżku. Tetsuo doskonale wiedział, że mimo zmęczenia, nie może sobie pozwolić na odpoczynek. Zamiast tego zrzucił jedynie płaszcz z ramion i rozwiązał rzemyki koszuli, którą na siebie założył. Zerknął na lustro, tak, aby móc ocenić swój wygląd i jednocześnie patrzeć na swojego małżonka.

– Jak bardzo muszę być na tej kolacji?

– Jeśli tu zostaniesz, możesz urazić moją babkę. Ale to nic oficjalnego. – Katsurou wzruszył ramionami.

– Urażę ją, jeśli się tam pojawię. – Tetsuo cicho westchnął. Przesunął dłonią po włosach, ale zaraz sięgnął do leżącej na komodzie skrzynki obitej czarnym materiałem. Wyjął z niej kilka szklanych słoiczków. – Nie przepada ze mną.

– Dlaczego właściwie?

Przez chwilę milczał. Kiedy przyłożył chłodną maść do swoich policzków, musiał na kilka sekund wstrzymać powietrze, nim przyzwyczaił się do tak zimnego dotyku na swojej skórze. Miał wrażenie, że te kilka niewinnych pocałunków trochę za bardzo na niego wpłynęły. Chciał jedynie znaleźć się tam na łóżku, być blisko Katsurou i pozwolić, aby przez chwilę nic nie miało znaczenia.

– Uważa, że zostałem źle wychowany – powiedział w końcu, nie przerywając starań, by jak najbardziej ukryć fakt, że dopiero co przemierzył cały kontynent i zmęczenie malowało się na jego twarzy. – Coś takiego powiedziała mi po ślubie, że bardzo szanuje mojego ojca jako władcę, ale okazał się beznadziejnym rodzicem. Powiedziałem jej, że właściwie to ma rację, ale mój ojciec nigdy nie próbował udawać, że byliśmy jego marzeniem. Więc stwierdziła, że dodatkowo zupełnie nikt nie nauczył mnie szacunku do innych ludzi.

– Raczej nie zostawiłeś tego bez komentarza.

Tetsuo lekko się uśmiechnął. Odłożył słoiczek z kremem i odwrócił się, a następnie bez nawet chwili zawahania zdjął z siebie koszulę. Samo spojrzenie Katsurou wydawało się palić mu skórę.

– Powiedziałem, że rodzina nie ma aż takiego znaczenia, skoro twój ojciec jest dobrym królem, a jednak jego matka to tylko zrzędliwa Omega.

Być może w innej sytuacji Katsurou poprosiłby go, żeby powstrzymać się od takich komentarzy. Jednak Tetsuo odpowiednio wcześniej zapobiegł przesunięcia dyskusji na poważniejsze tony – zdążył podejść do Alfy i zająć miejsce na jej kolanach. Wiedział, że to już za bardzo wpłynie na całą dyskusję.

– Potrafisz być naprawdę bezczelny – mruknął jedynie Katsurou, opierając dłonie na biodrach swojego małżonka.

– Wiem. Jak bardzo ci to przeszkadza?

– Na tyle, że będziesz teraz musiał udowodnić, że mimo tej cechy dalej zasługujesz na bycie mężem następcy tronu.

Tetsuo jedynie lekko się zaśmiał. Zamilkł jednak, gdy przez ułamek sekundy przy jednej ścianie dostrzegł niewyraźną sylwetkę. Poczuł, jak przeszedł go nieprzyjemny dreszcz.

– Coś się stało? – spytał od razu Katsurou.

– Ze zmęczenia zaczynam majaczyć. – Tetsuo pokręcił głową. – Mam nadzieję, że ta kolacja minie nam szybko.

Nim wstał, jeszcze krótko pocałował swojego małżonka. Ale choć zaraz wrócił do przygotowywania się do wyjścia z komnaty, jeszcze co jakiś czas zaniepokojony zerkał na miejsce, gdzie nikogo już nie było. Miał wrażenie, że przez wcześniejszy atak już nawet w ramionach swojego małżonka nie mógł czuć się całkowicie bezpiecznie.

Być może zaczynał potrzebować czegoś więcej od ich relacji.


Aż ciężko mi uwierzyć, że to już rozdział 7. Szczęśliwa siódemka i moja ulubiona liczba, a jednocześnie kilka ważnych informacji, które możecie wyciągnąć z tekstu. No i mogłam sobie zestawić Katsurou i Kairiego w jednym rozdziale. Uwielbiam ich obu, naprawdę i przez to czasami aż trochę ciężko mi się o nich pisze. Może po tylu rozdziałach powinnam już spytać, który z dwóch książąt bardziej przypadł wam do gustu?

Pozwolę sobie też na małą informację - jeśli jeszcze nie widzieliście, zostałam betą w jednej z wattpadowych grup, więc jeśli chcielibyście, bym zerknęła na wasz tekst i poprawiła w nim błędy, możecie się zgłosić. Wszystkie informacje znajdziecie na moim profilu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro