IV

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Chłopak otworzył drzwi do swojego domu, a mi kolejny raz zrobiło się słabo. Skąd ludzie mają pieniądze na tak drogie meble? Każde pomieszczenie miało inny kolor ścian, wszystkie meble były inne. Tak jakby każdy pokój opowiadał inną historię... 

Po lewej stronie była ogromna kuchnia w kolorze czarnym. Wszystko było czarne! Coś dla mnie. Meble z połyskiem, na środku wielka wyspa, również na połysk. Lodówka była jedynym przedmiotem, która była matowa. Była zwykła, czarna, matowa. On nawet mikrofale miał na połysk. 

- Masz - powiedział szeptem i podał mi suche ubrania, które nie wiem skąd wytrzasnął. Chyba zauważył, że przyglądam się jego kuchni, ale nie skomentował tego tylko wskazał na pusty korytarz na przeciwko niej.

Ten korytarz mnie przerażał... Był pusty i ciemny. Nic nie można było dostrzec. Spojrzałam na niego ze zdziwieniem, a ten jedynie uśmiechnął się pocieszająco i pchnął mnie w stronę tego przeklętego korytarza.

NIE DOTYKAJ.

NIE DOTYKAJ.

NIE DOTYKAJ.

Byłam cała mokra i jak najszybciej chciałam się przebrać, bo ciekło ze mnie jak z kaczki i czułam się niekomfortowo. To, że mnie dotykał wcale nie pomagało. 

Poszłam za nim. Bałam się, ale bywałam w gorszych miejscach, sama. Nadal żyje więc tutaj też powinnam dać sobie radę. 

Rozglądałam się na boki i zauważyłam drzwi, z których wydostawało się światło. Jak to jest kurwa możliwe? Przed chwilą było tu kompletnie ciemno! 

Oddychaj. Wdech, wydech, wdech, wydech. Powtórz.

Doszłam do wniosku, że całkiem możliwe jest, że coś mi się tutaj stanie. Moja ciekawość jednak wygrała i weszłam do środka. Okazało się, że było to białe pomieszczenie z czarnymi elementami. Na środku stało dwuosobowe łóżko, z czarną pościelą, a po obu stronach białe szafeczki nocne. Nad łóżkiem było okno z czarnymi zasłonami, a oprócz tego w pokoju nie było nic. Wróć, pominęłam jeden szczegół. Był nim chłopak siedzący na łóżku. Ten sam, który mnie "zaprosił". Patrzył na mnie, nie był nachalny, ale czułam na sobie jego wzrok.

- Tam jest łazienka - wskazał na drzwi, które kurwa nie wiem jak znalazły się na lewej ścianie pokoju. Potrzebuję okulisty czy spotkałam czarodzieja? - Na blacie masz ręcznik, a w szafce pod zlewem powinien być jakiś damski szampon i żel do włosów. Nie wstydź się, jak czegoś nie będziesz mogła znaleźć to krzycz, będę na dole w kuchni - i tyle go widziałam. Poszedł, jak się spodziewam, na dół, a ja bez zastanowienia weszłam do łazienki. 

Była w tej samej kolorystyce co pokój, w którym przed chwilą byłam. 

Po prawej stronie umywalka z ogromnym lustrem, po bokach śliczne, czarne lampki, które były jedynym źródłem światła w tym pomieszczeniu. Po lewej, za drzwiami toaleta, a na wprost wanna i prysznic.

Na wannie dostrzegłam męski szampon i żel, więc stwierdziłam, że nie ma sensu, aby otwierać nowy i nawet nie zajrzałam do szafki. 

Rozebrałam się i już po chwili siedziałam w wannie pełnej wody. Podśpiewywałam sobie podczas kąpieli, zawsze tak robię. Wymyłam ciało jego żelem, a włosy jego szamponem i na tym moja kąpiel się skończyła. Osuszyłam ciało ręcznikiem, który faktycznie leżał na blacie. 

Podczas, gdy tak sobie patrzyłam na ubrania, które dostałam dostrzegłam damskie majtki, ukryte pomiędzy męskimi spodenkami i koszulką.

- Co? - szepnęłam i wzięłam majtki do ręki, a z nich wyleciała jakaś karteczka. Zrobiłam wielkie oczy ze zdziwienia i podniosłam kawałek papieru.

"Nie martw się :) nowe"

Że co? 

Aż się zaśmiałam z tej sytuacji. Przecież to było komiczne.

Ubrałam NOWE majtki, przy których bardzo się uśmiałam, bo były tak wycięte, że przypominały stringi. Na to wciągnęłam za duże spodenki i tu uśmiech zszedł mi z twarzy. 

- Co z tego, że mam gacie jak nie mam stanika? - mruknęłam sama do siebie i chwile stałam gapiąc się w lustro.

Chociaż wiele razy chodziłam w domu bez stanika to chyba tu będę czuć się niekomfortowo. Niestety mam takie warunki, a nie inne, więc szybciutko zrzuciłam ręcznik i włożyłam koszulkę chłopaka. Była za duża, ale kto by się tym przejmował. Lepiej dla mnie.

Zgarnęłam mokre rzeczy, ręcznik złożyłam i położyłam na blacie, a sama skierowałam się do kuchni. 

Z bijącym ze stresu sercem doszłam do tej czarnej dziury zwanej kuchnią i stanęłam w progu. Na wyspie stał kubek z herbatą i karteczka obok. Co jest? On kurwa nie używa języka czy o co chodzi? Rzeczy rzuciłam na podłogę i podniosłam karteczkę.

" Wypij, będzie Ci lepiej. Zaraz wracam, poczekaj"

Aha?

- Ziom, ja Cię nie znam i mam czekać u Ciebie w domu? - powiedziałam sama do siebie, ale chwyciłam kubek i usiadłam na jednym wysokim krześle. 

Świetnie, nawet nie mam telefony, żeby się nie nudzić albo chociaż sprawdzić godzinę. Właśnie! Godzina. Może jest coś około 21 i wrócę do domu przed 23.

Z kubkiem w ręku wstałam i rozejrzałam się po kuchni, ale nie dostrzegłam zegara, który był mi w tym momencie potrzebny. 

No nic, trzeba zobaczyć gdzieś indziej. 

Wyszłam z pomieszczenia i od razu zobaczyłam ten okropny korytarz, który teraz nie wyglądał tak groźnie, jednak nadal nie chciałam tam wchodzić. Obok tego przeklętego korytarza na ścianie wisiał zegar. Gdy zobaczyłam godzinę myślałam, że się przewidziałam. Była 1 w nocy! 

- Jak? - szepnęłam sama do siebie i wróciłam do kuchni. Znalazłam długopis, odwróciłam kartkę, na której chłopak zostawił wiadomość i sama napisałam:

"Pożyczam buty, nie wiem kiedy oddam, ale moje są całe mokre i nie nadają się do chodzenia. Dzięki za herbatę i kąpiel. Ta od jeziora, morza i oceanu"

Tak jak napisałam tak zrobiłam. Wzięłam pierwsze lepsze buty i bluzę, którą znalazłam gdzieś obok nich i dopisałam tylko: "Wzięłam jeszcze bluzę :)".

Zgarnęłam moje mokre ubrania, odłożyłam kubek i wyszłam z domu. Oby rodzice już spali...

Na szczęście pamiętałam drogę i już o 2.30 byłam w domu. Cichutko przeszłam do mojego pokoju. Ściągnęłam buty chłopaka i w jego ubraniach położyłam się spać. To był dziwny dzień...





XYZ






























Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro