Set #2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Stanął przed wejściem na Halę Energia. Rozejrzał się wokół, odetchnął i wszedł do środka. Był tak cholernie zmęczony jednak wiedział, że dzisiejszy mecz, to okazja do tego, by dowiedzieć się czegokolwiek więcej.

– O! Przyszedł. Arczi, znowu spóźniony? Co się dzieje? - spytał jeden z szkoleniowców, wybijając przyjmującego z wiru myśli.

– Korki i te sprawy, rozumiesz - powiedział uśmiechając się sztucznie. - No następnym razem będę na czas!

– Przepraszam, że spytam, ale dobrze się czujesz? Nie wyglądasz najlepiej.

– Tak.. Po prostu nieprzespana noc. Nie mogłem zasnąć jakoś po prostu.

– Dzień bez kaszlu, noc przespana..

– Nie ma Dexapico, zamknij się dzieciaku.

– Ładnie to tak do starszych się wyrażać tak niegrzecznie? - odpowiedział Kłos, przejeżdżając ręką po włosach przyjmującego. - No i prawda, nie ma Dexapico skoro noc nieprzespana.

– Z kim ja żyje..

– Oczywiście, że z swoją najwspanialszą drużyną!

– Widzisz? A było zostać w Gdańsku? - odpowiedział młody środkowy.

– A było zostać w Olsztynie? - Szalpuk spojrzał z beznamiętną miną na kolegę z drużyny i ruszył w kierunku szatni.

_***_

Wziął głęboki oddech stał w skupieniu trzymając w dłoni piłkę. Trzeci set. Jego drużyna była na prowadzeniu, dwa wygrane sety, trzeci postawili przeciwnikom na wyjątkowo wysokiej poprzeczce. 23:14 dla team'u młodego przyjmującego. Podrzucił piłkę i przygotował się do zagrywki.

Piłka przeleciała na drugą stronę, a przeciwnicy z trudem ją przyjęli. Przyjęcie, wystawa, atak! Piłka jakby podwładna bełchatowskiej drużynie nabija się na blok i wpada w boisko przeciwników. 24:14. Młody przyjmujący ponownie staje na zagrywce.

Piłka z dużą prędkością leci w kierunku boiska przeciwników. Wpada na doświadczonego libero przeciwników, który jednak nie daje sobie rady z piłką. 25:14. Siatkarze z Bełchatowa zdecydowanym wynikiem wygrywają dzisiejszy mecz.

– Chłopaki, to był zdecydowanie dobry mecz, oby tak dalej! Skra...

– Gra! - odpowiedzieli jednogłośnie siatkarze w żółto-czarnych strojach.

Część drużyny rozeszła się do szatni, część została, by się rozciągnąć, a jeszcze inni zostali, by spędzić chwilę z kibicami. On należał do tej trzeciej grupy.

Po chwili rozciągania wyruszył w stronę barierek. Zaczął rozmawiać z kibicami, rozdawać autografy, robić zdjęcia. Wyglądało to zupełnie tak, jak ostatnio. Z jednym małym wyjątkiem. Nie było paczki i nie było jej - średniego wzrostu brunetki, którą tak bardzo pragnął zobaczyć.

W momencie, gdy zrobił zdjęcie z ostatnią chętną osobą, ruszył do szatni. Idąc zerkał do tyłu, czy na pewno nie czeka na niego ktoś jeszcze. Jedna dziewczyna, z którą tak bardzo chciał porozmawiać.

– I jak?

– Pusto. Nie było jej.

– A może po prostu jej nie rozpoznałeś?

– Nie. Nie ma nawet takiej opcji. Rozpoznałbym ją..

– Gościu, ty nie wiesz jak ona wygląda. Jak ty byś ją rozpoznał przepraszam bardzo? Spojrzał na losową laskę, która twoim zdaniem mogłaby być nią i powiedzieć "O hejka! Chciałbym zapytać czemu mnie prześladujesz! Może pójdziemy na kawę i poznamy się?" Tak, na tym według ciebie by to polegało? Bo jeśli tak to grubo się mylisz. 

– Nie, ale.. nie wiem no! Na pewno wiedziałbym, że to ona. Jestem pewny. 

– Szczerze? Nie chcę znać twojego toku myślenia. Nie rozumiem go i chyba nie chcę rozumieć. Ale lepiej uważaj i ogarnij się zanim będzie za późno na podjęcie dobrej decyzji. 

– Czyli zostaję z tym sam? - spytał przyjmujący. 

– Będę w stanie ci pomóc, jeśli zaczniesz myśleć. Jeśli zdecydujesz się powiedzieć o tym komuś więcej daj znać. Na razie zjeżdżam, narka! - odpowiedział i uścisnął dłoń przyjaciela. 

_***_

Zaparkował samochód przed swoim miejscem zamieszkania. Zmęczony ruszył w kierunku drzwi. Wchodząc po schodach wyjmował powoli klucze. Doszedł do drzwi swojego mieszkania, a na jego ciele pojawiły się ciarki. 

Pod drzwiami leżała paczka. 

Podszedł bliżej i rozejrzał się wokół. Przejrzał klatkę schodową, jednak jedyne co usłyszał to echo, a zobaczył kurz lewitujący w powietrzu. Wszedł do mieszkania, rzucając torbę w przed pokoju. Wszedł do salonu. Wszystko wyglądało identycznie jak po ostatnim meczu, istne déjà vu. Jedyne co różniło dzień dzisiejszy z ostatnim to emocje. Wtedy nie wiedział co go czeka, nie wiedział, że zwykła paczka zmieni jego życie z spokojnego o 180 stopni. Usiadł i odplątał od paczki trzy czerwone balony z helem. Poleciały ku sufitowi, a on zaczął rozplątywać czarno-czerwone wstążki. Otworzył karton, a serce zaczęło bić mu niemiłosiernie szybko.

Cześć! I co, znowu się "widzimy"?

Zdjął z wierzchu kartkę a pod nią leżało zdjęcie siatkarza przybijającego w powietrzu piątkę z młodym środkowym. Podniósł je i zobaczył kolejną kartkę.

  Sprawa miała zostać między nami, dowiedział się o niej Kochanowski. Może go też wplączemy w tą radosną zabawę?  

Jego oczy przybrały kształt pięciozłotówek. Czemu jego przyjaciel miał być wplątany w to cholerstwo? Podniósł kartkę i zobaczył swoje zdjęcie przed jednym z bełchatowskich sklepów. 

Jak się spało? Zapomniałeś o mnie, czy chwyciła Cię bezsenność?

Przeszedł do kolejnej kartki.

Tu rameczka z zdjęciem. Będzie idealnie pasować stojąc koło dzisiejszego MVP. Pamiętaj, nie rób nic głupiego. Mam Cię na oku, xoxo.

Wyjął ramkę z zdjęciem na którym stał z swoimi kibicami. Był tam tak szczęśliwy, w przeciwieństwie do dzisiejszego dnia oraz tygodnia.  Znowu dostał zdjęcia. Dużo zdjęć. Ostatnie wyjścia na spacery, do sklepu, na trening, zasłonięte okna, załamanie. Ona po prostu była wszędzie. Wziął zdjęcia w ręce i spojrzał na ich tył. Na co niektórych widniały przyklejone z gazetkowych liter napisy.

"Gdyby każde słowo było warte tyle, ile dałabym za miłość do Ciebie"

"Nauczę Cię rozumieć moje słowa. Będziemy tacy szczęśliwi"

"Spróbuj zasnąć z sklejonymi na taśmę myślami"

"Jak to jest posiadać nie przespane dni i noce, a jednocześnie przespać każde słowo i wskazówkę, które kieruję w Twoją stronę?"

Rzucił zdjęcia na podłogę. Z furią zaczął popychać i rzucać krzesłami, poduszkami i wszystkim co napatoczyło się na jego ręce. Chciał zrozumieć jedno. Czemu akurat on?

Zbliżył się do okna, odsłonił rolety. Podniósł do góry chusteczkę. Miał nadzieję, że widzi go w tym momencie. Chciał, żeby zobaczyła, że się poddaje. Miał dość. Chciał mieć po prostu spokój. Coś, czego w tej chwili brakowało mu jak nigdy.

_***_

Witajcie! 🎈

Nowy rozdział, jak zawsze na moim poziomie (wiecie o co chodzi, a bynajmniej mam taką nadzieję haha). Widziałam, że macie niezłe pomysły co do tego, co może się stać, kto może stać za tym co się dzieje. Jednak przykro mi - jeszcze nikt z Was nie zgadł!😂

Co u Was? Zaczęliście już ferie? A może już kończycie? Niezależnie od tego życzę Wam mile ich spędzenia!

Buziaki💋,

(xoxo, hyhy😏)

Tunia! 🎈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro