26

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jeszcze długo po wyjściu mojej teściowej nie mogłam się pozbierać.  Przez dwie godziny tylko leżałam i wyłam do poduszki. Właśnie teraz, kiedy wydawało mi się, że powoli zaczynam sobie z tym radzić, wspomnienia wróciły, jakby ze zdwojoną siłą. Znowu zaczynałam się za to obwiniać.  Znowu chciałam wszystkich przepraszać. Przepraszać za coś, na co nie miałam wpływu.   Po co? Nie wiem. Może po to, żeby uciszyć swoje bezpodstawne wyrzuty sumienia? Bardzo prawdopodobne, bo innej możliwości nie było. Albo po prostu ja jej nie dostrzegałam. A może tak miało być?  Może to nie był ten moment? Może jestem za młoda i mój organizm zadecydował w tej kwestii za mnie? Tyle że ja tego nie chciałam...


***


- Powiedz mi, czemu ty tak właściwie ze mną jesteś?-spytałam.


-To chyba jasne....


-No właśnie nie rozumiem tego- przerwałam mu. - Jesteś przystojny, mądry,zabawny...możesz mieć każdą, a ty wziąłeś sobie za żonę rozhisteryzowaną wydmuszkę, po której nic nie zostanie- zaniosłam się płaczem.


-Zwariowałaś? Przestań wygadywać takie głupoty!


-Przepraszam.


-I przestań mnie, kurwa, przepraszać! Takie rzeczy się zdarzają, rozumiesz?To nie była twoja wina, zrozum to wreszcie- powiedział błagalnie, przyciskając mnie do siebie.Nie szarpałam się z nim. Po prostu się poddałam i na chwilę przymknęłam oczy.Byłam w stanie wyczuć bicie jego serca, co w jakiś sposób pomogło mi się uspokoić.


-Palpitacje?-zaśmiałam się.


-Nie, stan przedzawałowy - odparował z uśmiechem.


-W wieku dwudziestu trzech lat?


- Ewenement, cóż poradzić?


***


W nocy obudziłam się z płaczem. To dziwne, ale nawet ja nie wiedziałam, czym było to spowodowane.


-Zły sen?- Alek patrzy mi prosto w oczy i kciukiem delikatnie ociera mi łzy.


-Nie. Był piękny-odpowiedziałam bez zbędnego myślenia.


-To czemu płaczesz?


-Bo się nie spełnił- westchnęłam.


-Mogłabyś mi o nim opowiedzieć?


- Długa historia- pokręciłam głową z rezygnacją.


Nie odezwał się. Zamiast tego, pogłaskał mnie po policzku i musnął moje usta swoimi. Bez zastanowienia się mu oddałam, zapominając o całym świecie i( znowu) o zamknięciu okna


***


Minął miesiąc. Niektórzy twierdzą, że po odejściu kogoś dla nas ważnego, przeżywamy kolejno pięć etapów, czyli zaprzeczenie, dezorganizację, bunt, rozpacz i w końcu akceptację. Mogę już powiedzieć, że po wielu bardzo ciężkich tygodniach wreszcie nastąpił ten ostatni, wyczekany etap. Wiadomo, do końca życia będę miała to z tyłu głowy, ale nie jest już tak źle, jak było do niedawna. Przestałam się za to winić i nie budzę się w nocy z płaczem i koszmarami. Od jakiegoś czasu czułam się dość dziwnie i wyglądałam jakoś inaczej. Zdaniem Alka, ładniej.  Coś tam marudzi, że może jestem w ciąży, ale mi niespecjalnie chciało się w to wierzyć Nie wiem, dlaczego, choć biorąc pod uwagę to, co działo się w naszym życiu przez ostatnie tygodnie, powodem negowania przeze mnie jego teorii mógł być mój wręcz paniczny strach przed kolejną stratą. To nie tak, że nie chciałam mieć dzieci. Bo chciałam. Ale po prostu nie chciałam cierpieć. Moje rozmyślania przerwał wracający do domu Alek. Dopiero po chwili myślenia dotarło do  mnie, że nie wiem, gdzie był.


-Zrobisz?- spytał z nadzieją, kładąc koło mnie test ciążowy.


-Alek...daj spokój, to bez sensu- przewróciłam oczami.


- Zadam inne pytanie- ciągnął. -Kiedy ostatnio miałaś okres?


- Jezu...nie pamiętam- przyznałam. 


--Widzisz? No idź...


- Dobra, ale mogę ci przysiąc, że nic z tego nie będzie.


***


Po paru minutach wróciłam do niego, tonąc we łzach. Nogi miałam jak z waty, a ręce trzęsły mi się, jakbym za chwilę miała umierać.\


-Co jest?


-Zaraz zejdę- mruknęłam.


- O co chodzi?


- Domyśl się- rzuciłam, po  czym znowu czym się rozpłakałam.


-Oświeć mnie- zażądał, uśmiechając się szeroko.


- Gratuluję intuicji, jestem w ciąży- wypaliłam.


- I to jest powód do płaczu?No co ty...


-  Ja się boję. Jak cholera.


-Teraz będzie w porządku- zapewnił.



Kochani!

Nie umiem już Was tak męczyć takimi smutnymi rozdziałami, więc napisałam to i oświadczam wszem i wobec, że możecie się cieszyć:)

Mam nadzieję, że jesteście zadowoleni z takiego obrotu spraw.

Do następnego!

P.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro