Rozdział 18: Szkolne zawody

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tego dnia studenci Akademii znów byli bardzo podekscytowani, bo od pewnego już czasu po szkole krążyły pogłoski, jakoby grono profesorskie przygotowywało się do urządzenia szkolnych zawodów. Każdego roku, właśnie w Miesiącu Mgieł, odbywały się różne atrakcje, by nieco rozruszać rozleniwionych studentów i zarazem sprawdzić ich wiedzę w różnych dziedzinach. Czasem był to jakiś konkurs, przedstawienie lub rywalizacja. I tak od tygodnia już większość studentów nie mówiła o niczym innym niż, co tym razem nauczyciele przygotowali. A wszystko było owiane tajemnicą, by dopiero w dzień poprzedzający owe wydarzenie ogłosić rodzaj zabawy. Jednakże wielu uczniów spekulowało, że tym razem będą jakieś zawody wewnątrzszkolne, jako że ostatnie były cztery lata temu.
Melissa wraz z przyjaciółmi również wysuwała swoje domysły co do zabawy.
- Ja myślę, że to będą zawody sportowe – Powiedziała z namysłem Arinela – Pomyślcie. Rozwój sprawnościowy i fizyczny jest w tej Akademii szczególnie ważny. Mamy kilka kierunków związanych z dziedzinami fizycznymi oraz szkoła dysponuje w końcu masą przyrządów do treningu. Założę się, że będą jakieś wyzwania sprawnościowe.
- Czy ja wiem, równie dobrze to mogą być wyzwania czysto naukowe – Odparła Melissa – W moim liceum czasami organizowano takie konkursy naukowe podczas których, na przykład, musieliście napisać poemat lub zrobić unikalną miksturę z alchemii.
Arinela ziewnęła szeroko.
- Ale nuda. Wtedy to nie wezmę udziału, bo prędzej zdechnę z nudów. Mówię ci, to będą zawody sportowe.
- A może pokaz mody? I wtedy wyłaniany jest król i królowa Akademii – Zasugerował Aranel.
Elfka spojrzała na niego spod łba.
- Ty tak poważnie? Chyba się uśmieję, jakby zrobili na serio pokaz mody!
- A niby czemu nie?
Dziewczyna spojrzała wymownie w sufit i nic na to już nie odpowiedziała. Felan stłumił ręką ziewnięcie i dodał od siebie:
- Cóż, to może być wszystko. Zawody mogą dotyczyć nawet całkiem błahych rzeczy lub przeciwnie. Słyszałem, że kiedyś urządzili polowanie na górskie trolle.
Melissa spojrzała na niego zdumiona.
- Naprawdę? Czy to nie było niebezpieczne? Przecież górskie trolle mierzą ponad trzy metry!
Felan wzdrygnął ramionami.
- Nie powiedziałbym, że niebezpieczne. Zauważ, że trolle są z natury głupie i powolne, więc co to za wyzwanie dla adeptów takiej szkoły jak ta. Chyba, że jesteś totalnym kretynem, który celowo ładuje się pod maczugę trolla, by pokozaczyć.
- Już wiem kto pierwszy by oberwał taką maczugą – Wyszczerzyła się Arinela patrząc na brata. Ten tylko uniósł jedną brew do góry podejrzliwie.
Musieli jednak przerwać swoje rozważania, gdy szybkim krokiem przez korytarz szła korpulentna, starsza kobieta z kluczami w ręku. Otworzyła drzwi od sali wykładowej i wszyscy weszli do środka.
Ledwo zajęli miejsca i przywitali się z nauczycielką, ta zwróciła się do studentów lekko piskliwym głosem:
- Zanim zaczniemy kolejne zajęcia z Magizoologii, pragnę poinformować, że za dwa dni odbędą się zawody związane właśnie z owym przedmiotem.
Wszyscy popatrzyli na nią zdumieni i zarazem natychmiast zaczęli szeptać między sobą z entuzjazmem. Profesor Serpens mówiła dalej, nie zwracając uwagi na podniecone głosy uczniów:
- Jak wiecie, w Lavernii żyje bardzo dużo przeróżnych stworzeń. Od zwykłych zwierzątek po potężne magiczne istoty i bestie. Zawody będą mieć na celu poszukiwanie określonego magicznego stworzenia i przyniesienie czegoś, co należy do niego. Przykładowo pióro, jajo lub pazur. Szczegóły zostaną wam podane później. W dniu zawodów będziecie dobrani w małe grupy po dwie lub trzy osoby i w takich utworzonych drużynach musicie odnaleźć zwierzę. Ze względu na spory obszar poszukiwań, zawody będą trwały przez cały dzień.
- A będą za to jakieś nagrody? - Zapytał jeden ze studentów.
- Oczywiście, że tak. O tym też się dowiecie w dniu zawodów. Ale z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Jak mówiłam, zawody mają na celu nie tylko zabawę, ale też sprawdzenie waszych umiejętności. Jak dużo zapamiętaliście z wykładów o magicznych stworzeniach, współpraca z innymi studentami, czy też umiejętności tropienia, odczytywania śladów, a nawet próba walki. Musicie pamiętać, że wiele z tych stworzeń jest niebezpieczna, więc każdy kto wiąże swoją przyszłość ze sztukami magii, może przetestować swoje zdolności. To, jak sobie poradziliście, będzie też brane pod uwagę przy końcowej ocenie w drugim semestrze.
Znów wszyscy zaczęli szeptać jeszcze bardziej podekscytowani. Perspektywa wyższej oceny końcowej z Magizoologii była niezwykle kusząca.
- No, no, ciekawe – Szepnęła Arinela – Podoba mi się ten pomysł. Zawody z poszukiwania jakiś zwierzątek? Brzmi to aż zbyt prosto.
- I zapewne wcale nie będzie to proste – Dodał Aranel siedzący obok – Słyszeliście co powiedziała? Podczas tych zawodów będą potrzebne różne umiejętności. To dość sprytna taktyka profesorów. Niby zabawa, ale jednocześnie będą obserwować, czego się nauczyliście podczas zajęć. Założę się, że będzie miało to nawet wpływ na egzaminy.
Melissa zamyśliła się chwilę i musiała przyznać mu rację.
- Rzeczywiście, byłoby to dość sensowne. Ale nawet jeśli te zawody mają ukryty cel, to mimo wszystko brzmią one fajnie. Wielu z tych magicznych zwierząt nie wiedziałam na oczy.
- Właśnie o to chodzi. Magiczne zwierzęta, podobnie jak magiczne istoty, są rzadsze niż normalne stworzenia. Nie zobaczysz ich tak po prostu biegających po ulicach w mieście. A mogę się założyć, że nauczyciele celowo wybrali takie naprawdę rzadkie, skryte i niebezpieczne. Inaczej by było za łatwo – Powiedziała Arinela.
Melissa westchnęła cicho.
- Oby tylko nie było walki z trollem górskim.
Elfka skrzyżowała ręce poważnie.
- A ja mam nadzieję, że nie będę w drużynie z jakimś idiotą lub co gorsza, drugim Aranelem.
Chłopak spojrzał na nią z urażoną miną.
- A czemu nie chcesz być ze mną?
- Bo stale tylko byś marudził, że ubrudziłeś sobie buty albo, że na włosach masz mnóstwo pyłu.
Aranel otworzył już usta by odparować siostrze, ale zamknął je z powrotem i tylko prychnął cicho. Melissa uśmiechnęła się z lekkim rozbawieniem i skierowała spojrzenie na profesor Serpens, która właśnie zaczęła wykład. Dziewczyna sama nie ukrywała, że ciekawiło ją z kim będzie w drużynie i przede wszystkim, jakie zwierzę przyjdzie im odnaleźć. 

                                                                      ✨

W dniu rozpoczęcia zawodów były całkiem spore tłumy studentów niemal ze wszystkich kierunków. Start miał się odbyć z samego rana, aby uczestnicy mieli jak najwięcej czasu na poszukiwania. W takiej sytuacji już wczesnym rankiem na błoniach Akademii zaczęli się gromadzić chętni na zawody. Przed budynkiem ustawiono mały stoliczek, za którym siedział jeden z nauczycieli spisujący nazwiska studentów. Na podstawie tej listy będą później przydzielane numerki, które studenci sami będą losować i dobierać się w ten sposób w drużyny. A więc do ostatniej chwili nikt nie wiedział, z kim będzie musiał współpracować, by ukończyć zawody. Melissa była spięta i zestresowana myślą, iż mogłaby trafić nawet na Liama.
- Spokojna głowa, nawet nie wiemy czy ten dupek w ogóle bierze udział – Pokrzepiła ją Arinela - Może się uda, że my trafimy na siebie.
Melissa uśmiechnęła się lekko.
- Byłoby super. Każdy będzie lepszy niż Liam.
Ze względu na charakter zabawy, praktycznie każdy ubrał się w odpowiednie stroje, by czuć się jak najswobodniej. Ale jesienny chłód sprawiał, iż przeważnie studenci decydowali się na cieplejsze ubrania. Melissa również nie była wyjątkiem. Ubrała brązowe spodnie z grubego materiału i równie gruby sweter z wełny opatrzony roślinnymi wzorkami. Z kolei Arinela i Aranel mieli zaskakujące, jak na nich, podobne kostiumy, którymi były skórzane, wąskie spodnie, kaftany oraz rękawiczki i wysokie buty. Na kaftanie widniał drobny motyw zielonego bluszczu. Melissa przyznała, że teraz wyglądają dokładnie jak ich przodkowie: leśne elfy.
- O to właśnie chodziło – Mrugnęła okiem Arinela – To tradycyjny strój elfów specjalizujących się w łowiectwie. Jednakże nie umiemy strzelać z łuku, dlatego nasza magia natury w zupełności wystarczy.
Podobnie ubrane były inne półelfy, które również zdecydowały się na skórzane zestawy ułatwiające sprawne poruszanie się po gęstych lasach. Natomiast pozostali studenci postawili na zwykłe bluzy, swetry czy szaty swojej klasy. Każdy był przygotowany na to, że być może przyjdzie im poruszać się po bardzo trudnym terenie i zdecydowanie poza miejskim. Melissa rozglądała się po błoniach ciekawa, czy Elitarna Czwórka również jest obecna. Tym razem to nie oni organizowali zabawę, więc przypuszczała, że chętnie dołączą do współzawodnictwa.
Po jakieś godzinie oczekiwania i zbierania wpisów, z budynku szkoły wyłonił się sam dyrektor Brandeburg, tradycyjnie ubrany w długą szatę pełną zdobień i fioletowy kapelusz na głowie. Powiódł wesołym spojrzeniem po studentach i przemówił głośno:
- Widzę, że w tym roku mamy naprawdę dużą liczbę śmiałków. Dobrze, bardzo dobrze. Żywię nadzieję, że poradzicie sobie wspaniale i nie będziemy musieli organizować zbyt wielu akcji ratunkowych.
Po tłumie studentów przebiegły nieznaczne śmiechy.
- Jak już wspomnieli moi młodsi koledzy, zawody są doskonałym sprawdzianem waszych talentów. Współpraca będzie tu niezmiernie kluczowa. Bez niej może być wam trudniej ukończyć wymagające zadania. A wierzcie mi, to nie będzie niedzielna wycieczka.
Ogarnął raz jeszcze wzrokiem twarze młodych ludzi upewniając się, że każdy wziął sobie do serca jego słowa i mówił dalej:
- Magiczne stworzenia, jak sama nazwa wskazuje, dysponują wieloma potężnymi technikami obronnymi, jak i nie zawahają się by zaatakować każdego, kto zbytnio zbliży się do ich siedlisk. To nie są potulne zwierzątka, jakie trzymacie w domu, ale istoty obdarzone całym wachlarzem magicznych umiejętności. W jesiennym okresie są szczególnie aktywne i podobnie jak wiosną, wiele z nich przechodzi okres godowy, a więc należy zachować szczególną ostrożność. Myślę, że jednak wasz wysiłek się opłaci, bo nagrodą jest nie tylko satysfakcja własna, ale i wyższe oceny z Magizoologii oraz przedmiotu z waszego kierunku. Ponadto przygotowaliśmy dodatkowe nagrody dla trzech drużyn, które zbiorą najwięcej punktów za wykonanie zadania.
Wskazał dłonią na poważnego nauczyciela stojącego obok i ten otworzył drewnianą szkatułkę, którą trzymał w dłoniach. Wewnątrz niej leżały trzy pozłacane i bogato dekorowane fiolki zawierające jakieś kolorowe płyny.
- Są to eliksiry przyrządzone specjalnie przez naszych wybitnych mistrzów alchemii: pierwszy z nich to eliksir szczęścia, który po wypiciu daje dobrą passę na cały dzień oraz dobry humor.
Owa fiolka zawierała mieniący się, żółty płyn i wszyscy studenci od razu rozpromienili się na widok nagrody. Dyrektor wskazał teraz na fiolkę z czerwoną miksturą.
- Kolejna to eliksir odwagi. Jak można się domyśleć, mikstura dodaje odwagi i męstwa, dzięki czemu nie zaznacie przez cały dzień nawet mgnienia lęku. A ostatnia fiolka zawiera eliksir mądrości. Cóż, z pewnością niezwykle przydatne podczas nauki – Mrugnął okiem wskazując na pojemniczek z fioletowym płynem.
- Jak widzicie, nagrody są pociągające, ale pamiętajcie, że liczy się też zabawa. Pokażcie nam swoje najlepsze zdolności i życzę udanego dnia!
Zakończył profesor Brandeburg i studenci oklaskali go z entuzjazmem. Melissa pokiwała głową z uznaniem. Miał rację, nagrody wyglądały wspaniale. Od razu pomyślała sobie, że przydałby jej się taki eliksir szczęścia albo mądrości.
Gdy dyrektor wycofał się nieco na bok, na przód wysunęli się teraz nauczyciele z dwoma pudłami wypełnionymi numerkami. Wszyscy ustawili się w dwie długie kolejki, by wylosować numerek swojej drużyny. A że studentów zgromadzonych na dziedzińcu była ponad setka, trochę to trwało. Gdy przyszła kolej na Melissę, dziewczyna włożyła dłoń do pudełka i chwyciła pierwszą z brzegu złożoną karteczkę. Odsunęła się na bok i rozwinęła ją. Na karteczce wyrysowana była wielka cyfra „8". Skinęła do siebie głową i od razu zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu drugiej osoby, która ma lub będzie mieć ten sam numer. W międzyczasie podeszła do niej Arinela, unosząc swoją karteczkę.
- Mel, jaki masz numerek?
- Osiem. A ty?
Elfka zrobiła zawiedzioną minę.
- Och, ja mam dwadzieścia cztery. Szkoda. Nie udało się nam dobrać w jedną drużynę.
Melissa uśmiechnęła się lekko czując też nieco rozczarowanie, ale to jeszcze nie znaczyło, iż trafi na mniej sympatyczną osobę.
Na błoniach zaczęło się robić coraz większe zamieszanie, gdy każdy poszukiwał członków swojej drużyny. Wielu ludzi po prostu wykrzykiwało głośno jaki mają numerek, a niektórzy krążyli tu i tam pytając wprost, co wylosowali. Arinela również postanowiła wołać współtowarzysza po numerze, wymachując jednocześnie kartą nad głową. Melissa zawahała się jednak czując się skrępowana tym, że miałaby krzyczeć przez całe błonia, kto wylosował ósemkę. Próbowała dojrzeć więc samotne osoby, które jeszcze nie utworzyły drużyn. Podchodziła do kilku studentów pytając co mają, po czym szła dalej przeciskując się pomiędzy tłumem. W końcu ktoś inny do niej podszedł i dziewczyna usłyszała znajomy, spokojny głos:
- Melissa, jak dobrze pamiętam? Chyba mam ten sam numerek co ty.
Melissa odwróciła się prędko i zastygła na moment w miejscu. Aż oniemiała ze zdumienia widząc przed sobą Chrisa. Chłopak uśmiechał się szeroko do niej i uniósł karteczkę, na której również widniała cyfra „8".
- Łał, to dopiero niezwykły przypadek – Odparła rumieniąc się lekko na twarzy – Nigdy bym nie przypuszczała, że trafimy na siebie. A mogłam mieć kogokolwiek. Bardzo się cieszę, że jesteś to ty... To znaczy, bałam się, że trafię na Liama – Poczerwieniała jeszcze bardziej.
Chris zaśmiał się lekko.
- Powiadają, iż nic się nie dzieje przypadkowo. Mnie też jest bardzo miło, że jesteśmy w jednej drużynie. A co do Liama, o niego nie musisz się martwić, bo i tak nie zjawił się na zawodach. Pewnie uznał, że to poniżej jego godności biegać po lesie za jakimiś zwierzątkami.
Melissa zachichotała, w duchu odczuwając ogromną ulgę, że nie będzie musiała współpracować z Liamem lub z kimś z jego bandy. Popatrzyła na Chrisa, który nie przestawał się uśmiechać wesoło i już miała coś powiedzieć, gdy poczuła dotknięcie na swoim ramieniu.
- Chodź na słówko – Szepnęła Arinela, która tylko rzuciła mały uśmiech w stronę chłopaka i nim Melissa zdążyła zaprotestować, elfka pociągnęła ją mocno na bok.
- Jak nic to przeznaczenie! Mel, teraz masz szansę! - Szepnęła z entuzjazmem.
Melissa uniosła brwi zdziwiona.
- O co ci chodzi?
- No jak o co?? Dziewczyno, będziesz z nim sam na sam przez kilka najbliższych godzin! To wymarzona okazja byś go uwiodła!
Młoda półnimfa spłonęła znów czerwienią na twarzy i odparła wzburzona:
- Oszalałaś?! Za kogo ty mnie masz? Nie mam zamiaru nikogo uwodzić, a tym bardziej nie jego!
Arinela uśmiechnęła się chytrze.
- Dlaczego? To prawie jak randka! Kto wie, kiedy będzie znowu taka okazja. Cichy las, nikogo dookoła, tylko ty i najlepsze ciacho Akademii! Serio nie kusi cię ani trochę? Nawet troszeczkę?
Melissa popatrzyła na Chrisa, który wciąż stał w miejscu cierpliwie, choć widać było w jego oczach wielki znak zapytania na gorączkowe szepty dwójki dziewczyn.
- Przestań, mówiłam ci już, że nie jestem jedną z tych sfiksowanych fanek, które na okrągło knują, jak podać mu eliksir miłości – Odparła cicho Melissa – Chris jest dla mnie jak przyjaciel. Owszem, może i podoba mi się, ale bez przesady. Jestem wdzięczna, że w ogóle chce się zadawać z kimś takim jak ja. Ta przyjaźń jest dla mnie bardzo ważna i nie chciałabym jej zepsuć.
Arinela popatrzyła na nią z politowaniem, ale uśmiechnęła się szerzej.
- Ech, co ja z tobą mam. No wiem, że nie jesteś taka i całe szczęście. Niemniej, nadal uważam, że to wspaniała okazja byś choć spróbowała go sobie okręcić. Jesteś śliczna, mądra i zdolna.
Przemyśl to.
Mrugnęła okiem figlarnie. Melissa przewróciła oczami i w końcu pchnęła ją mocno za ramiona.
- Nie masz nic lepszego do roboty? Lepiej szukaj swojego partnera z drużyny, zamiast dawać mi lekcje podrywu!
Dziewczyna roześmiała się i prędko odbiegła wracając do poszukiwań. Melissa z kolei wróciła do Chrisa i uśmiechnęła się nieco zakłopotana.
- Wybacz, przyjaciółka chciała mi coś przekazać.
- Nic nie szkodzi. Porady przyjaciółki na pewno okażą się bardzo pomocne – Odparł spokojnie.
Melissa skrzywiła się nieznacznie.
- Hah, z pewnością pomocne...
W końcu wszyscy utworzyli swoje drużyny i kolejny nauczyciel oznajmił, że mogą wylosować teraz zadanie. Chris skinął głową na Melissę i ta podeszła do następnego pudełka z karteczkami. Gdy wyciągnęła jedną, od razu wróciła. Rozłożyła kartkę, a Chris zajrzał jej przez ramię.
- „Pióro feniksa ognistego" – Odczytała na głos, po czym rozwarła szeroko oczy – Pióro feniksa? Czy to w ogóle jest możliwe do zrobienia??
Chris zmarszczył nieco brwi z namysłem.
- Istotnie, feniksy ogniste są cholernie rzadkie. W Lavernii żyje ich już zaledwie około sto sztuk. Są bardzo skryte i bardzo płochliwe. Zdobycie ich pióra graniczy z cudem.
Melissa potarła czoło z głębokim westchnięciem.
- Aranel miał rację. To będą trudne zawody. Jeśli uda nam się znaleźć choć jednego feniksa, to już będzie sukces. Obawiam się tylko, że prędzej spali nas na skwarki niż pozwoli wyrwać sobie piórko.
- Cóż, trzeba spróbować. Jeśli zaatakują, mamy przynajmniej czym się bronić. Oboje posiadamy magię wody.
- Ale ja jeszcze nie umiem jej kontrolować. Nie chcę być dla ciebie kulą u nogi – Odparła smętnie Melissa.
Chris uśmiechnął się.
- Jestem pewien, że nie będziesz. Nie przejmuj się, jeśli coś pójdzie nie tak. W końcu to tylko zabawa.
Dziewczyna odwzajemniła lekko uśmiech.
- No niby racja.
Dookoła nich wszyscy uczestnicy zawodów również przypatrywali się zapisanym zadaniom i omawiali je ze swoimi partnerami z drużyny. Melissa dojrzała niedaleko Arinelę, która właśnie odczytała swoją notatkę.
- Włos złotoryja grzywiastego? A co to za cholerstwo?? - Zawołała dziewczyna.
Obok niej stał inny półelf, którego Melissa nie znała i wyglądał na raczej starszego. Być może nawet z trzeciego roku. Spojrzał nieco wyniośle na Arinelę i uniósł wysoko brwi.
- Nigdy nie słyszałaś o tym stworzeniu? Czego was tam uczą na Magizoologii?
Elfka popatrzyła na niego z buntowniczą miną.
- No jak widać, nie o złotoryjach grzywiastych. Znam wiele magicznych zwierząt, ale nie muszę umieć ich wszystkich.
Chłopak westchnął tylko cicho do siebie i nic więcej nie powiedział.
- To co? Idziemy? - Rozległ się głos Chrisa i Melissa oderwała spojrzenie od przyjaciółki i jej ponurego towarzysza.
- Jasne, chodźmy. Nie ma sensu tracić czasu.
I oboje skierowali się w stronę poza miejskich terenów, by zdobyć pióro feniksów. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro