rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od tamtego momentu było coraz gorzej. Ze wszystkimi było źle. Większość po prostu narzekała, lub ogólnie zadawała mnóstwo pytań. Kto będzie nowym trenerem? Czemu Tsurugi gra wśród nas? I najważniejsze: co dalej? Nie wiadomo. Na pewno wszystko się wyjaśni. Ważne że menadżerki wraz z Tenmą i Shinsuke byli w dobrym stanie, i na prawdę wydawało się że to kolejny normalny dzień. Dodatkowo nie mogę od wielu nocy zwyczajnie zasnąć. Moje przemiany są co noc. Nic innego mi nie pozostaje. Nie muszę się zmieniać jak wilkołak w konkretny moment, ale kiedy tylko chcę. Kiedyś ze względu na zmęczenie, i brak czasu nie miałam takiej potrzeby, a teraz... Kilka dni później wydarzyło się jednak coś, co diametralnie miało przywrócić morale drużyny. Ale po kolei..
Dzień jak co dzień. Robiąc coś, a jednocześnie nic kontempluję rzeczywistość. I znowu pada pytanie: jak mamy grać, i po co trenować, skoro nie mamy trenera? I wtem za nami słyszymy męski głos. Odwracamy się, a tam on...Mark Evans. Spojrzałam od razu na Tenmę i ujrzałam jak że zdziwienia jego wyraz twarzy przeobraża się w podekscytowanie. Inni również byli zaskoczeni, ale aż tak nie wyglądali. Mark powoli schodził, i że swoim sławnym już uśmiechem oznajmił nam że to on będzie nami dowodził. To wszystko działo się tak szybko. Oczywiście ja też byłam zdziwiona, ale z drugiej strony ciekawa, co się stanie w związku z zastępstwem. Więc wprowadził pewnego rodzaju aurę, atmosferę przyjazną, wręcz dziecinną. Na początku stanął na bramce, i powiedział aby każdy zawodnik strzelił najmocniej jak umie . Wywoływał po kolei. Obserwowałam to z daleka, przybierając bardzo profesjonalną postawę, ale gdy został zaproszony Tsurugi, momentalnie się rozbudziłam z tego rodzaju transu. Nie wyglądał na zainteresowanego, wręcz rękę bym dała za to, że chętnie zerwał by Markowi skórę z twarzy za uśmiech wieczny od ucha do ucha. Jednak bez słowa podszedł, i wkładając całą swoją siłę, strzelił. Byłam niezwykle ciekawa, co Mark z tym zrobi. Spodziewałam się wszystkiego. Myślałam że zatrzyma to jednym ze swoich niebywałych technik. Jednak nie. Spokojnie przechylił głowę, i trach. Piłka w siatce. Już szczerze się bałam że trener oberwie, ale w sumie to Mark Evans. Jest profesjonalistą. I na tym trening się skończył. Nikt nie zrozumiał powodu takiej formy, a nie innej. Ja się tylko zastanawiałam, co planuje na dłuższą metę. W końcu czeka go poważne zadanie. Nawet z tych emocji nie poczułam, że Aoi patrzyła na mnie od pewnego czasu. Odwróciła wzrok dopiero, gdy ja się na nią spojrzałam.
- Byłaś naprawdę podekscytowana tym przebiegiem wydarzeń, co?
- Nie. Nie aż tak bardzo. No może troszeczkę, trochę chociaż.
- Nie musisz się tak wstydzić za to. Każdy ma prawo do zdziwienia.
- Nie o to chodzi.
- A o co?
- Nie ważne.
Po czym poszłam. Przez resztę drogi zastanawiałam się, o co mu chodzi. Jaki ma w tym cel? Co zrobi? Teraz treningi nabiorą kolorów.
Pov. Tenma
To było coś. Mark Evans, istna legenda piłkarska będzie nas trenować. To prawdziwy zaszczyt. Nikt tego nie przewidział. Miałem ochotę podskakiwać że szczęścia. Na pewno byśmy się dogadali. Na pewno będzie super. Ciekawe, czy tylko ja się tak cieszę, czy nie. Jutro będzie jeszcze lepiej.
........................................................................
I koniec. Bayo-
Amika-chan

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro