1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od dłuższego czasu nie potrafię poruszać się  po Warszawie bez strachu.  Odkąd zaczęła się wojna, nawet we własnym domu nie czuję się do końca bezpieczna. Codziennie się  boję, że gestapowcy wejdą nam do domu i wywiozą na Szucha,a z tego, co się dowiedziałam, mało kto wraca stamtąd żywy, o ile oczywiście w ogóle wraca. Coraz częściej władze mówią o powstaniu, przez co nie śpię po nocach.A to wszystko przekłada się na rozkojarzenie i dużo gorsze oceny. Nigdy nie byłam i raczej nie będę orłem z przedmiotów ścisłych, ale teraz z moimi ocenami z matematyki, fizyki i chemii jest   najgorzej od kilku lat.W przyszłym roku zdaję maturę, więc nie jest to najlepszy prognostyk. Wiem,jak to zabrzmi, ale nauka jest ostatnią rzeczą, o której jestem w stanie w tym momencie myśleć. Skupiam się raczej na tym, żeby po prostu żyć, bo nie wiem, ile mi tego życia zostało.Do cholery, mam siedemnaście lat i myślę o śmierci!To chore! Może wyjdę na idiotkę, ale nadal mam nadzieję, że to tylko zły sen,że zaraz się obudzę i Warszawa znowu będzie piękna i, co najważniejsze, wolna. 


***

-Jest Basia?- usłyszałam, kiedy moja mama otwierała komuś drzwi do domu. Owym kimś okazał się mój przyjaciel, Krzysiek Baczyński. Harcerz i początkujący poeta.Nie przeszkadzało mi to, że jest kilka lat starszy. Wręcz przeciwnie,łatwiej było mi się dogadać z ludźmi troszkę starszymi niż ja.


- Idę!- wrzasnęłam, puszczając się biegiem w stronę przedpokoju.


-Cześć, Baśka. Mam dobrą wiadomość- mówiąc to, posłał mi szeroki uśmiech- Załatwiłem ci korepetycje!


- Dzięki, ale...gdzie? U kogo?


- Ubieraj się.  Pójdziemy na spacer i wszystko ci powiem - powiedział szybko.


- Tylko wróćcie przed godziną policyjną - poprosiła moja mama.


- Jasne. Oddam ją całą i zdrową- obiecał.


***

-No to słucham pana, panie poeto- zaśmiałam się.


- Pamiętasz Alka? Mojego kolegę ze szkoły?Był na rozszerzeniu z matematyki i fizyki. Pomyślałem, że może mógłby ci trochę pomóc. Opowiedziałem mu o tobie i się zgodził.  Fajnie, prawda?


- Chyba kojarzę- przyznałam.- Który to był?


- Ten wysoki. Ciągle się uśmiechał i straszna gaduła z niego jest. To niegłupi gość. Polubicie się-zapewnił, obejmując mnie po przyjacielsku ramieniem.


- Co mu o mnie mówiłeś?


- Że jesteś śliczna, mądra i zabawna, ale masz problemy z cyferkami


-Ty mi chcesz pomóc z matematyką, czy mnie z nim wyswatać?-prychnęłam.


-Hmmm...pomóc, oczywiście, że pomóc- stwierdził , udając, że namyśla się nad odpowiedzią.


- Oj, Krzysiu, Krzysiu- pokręciłam głową z dezaprobatą


-Chciałabyś go poznać? -zmienił temat.


- W sumie... czemu nie? W końcu ma mi pomagać- wzruszyłam ramionami.


***

Krzysiek przyprowadził mnie pod kamienicę.Przyznam szczerze,że byłam dość mocno zdenerwowana. Potrzebowałam się oderwać. 


-Ma rodzeństwo?-zadałam Krzysiowi pierwsze pytanie, na jakie wpadłam.


- Ma siostrę, Marylkę


-Ile lat jest ode mnie starszy?


- Jeśli dobrze liczę, cztery


-Boję się- wypaliłam,sama nie wiedząc,czego tak naprawdę się boję.


-Spokojnie, Baśka! Alek nie jest psychopatą, nie zabije cię!


- Ale na pewno?


- Na milion procent.


- Trzymam za słowo- mruknęłam.


***

Mój towarzysz zapukał do drzwi. Otworzył nam bardzo wysoki,wysportowany chłopak. Uśmiechnął się na nasz widok.


- No więc, to jest Basia- Krzysiek niemal wepchnął mnie do środka.


-Maciej Aleksy Dawidowski, dla przyjaciół Alek-przedstawił mi się z wielkim uśmiechem na twarzy. - Miło cię poznać- dodał po chwili.


- Mi też miło poznać- powiedziałam przez zaciśnięte gardło.



Hej!

Przybywam z nową książką. Tym razem na podstawie moich ukochanych ,,Kamieni na szaniec". Trochę zmieniłam ramę czasową, ale mam nadzieję, że Wam się spodoba:)

P.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro