◈Biały Pocałunek◈ || FRAGMENT||

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dźwięk pracującej golarki ucichł, a w pomieszczeniu zabrzmiał refren piosenki Must be nice Nickelback. O'Connor pogładził ręką policzek, upewniając się, czy nie przeoczył żadnego niepożądanego włoska, po czym zadowolony z efektu, odłożył urządzenie.

Był prawie gotowy. Muzyka na chwilę przycichła i wróciła do poprzedniej głośności. Zerknął na ekran, aby sprawdzić, czego dotyczyło powiadomienie. Wywrócił oczami, widząc nick Helen przy małej ikonce przedstawiającej aparat Instagrama. Walcząc ze sobą, zatrzymał kciuk parę milimetrów od wyświetlacza.

Jednak przegrał.

Dotknął ekranu, czekając, aż post się załaduje. Po paru sekundach wyświetliło mu się zdjęcie, na którym jego była żona z okazji walentynkowej kolacji pozowała w nowej, sięgającej ziemi, bordowej sukni.

O'Connor uniósł brew. Oczywiście, nie mógł przepuścić takiej okazji. Po chwili na jego Instastory pojawiła się relacja. Na zdjęciu widać było jedynie białą koszulę opinającą tors i rozchylony kołnierzyk ukazujący kawałek opalonej skóry. Wpis kończył się podpisem „#valentinesday".

Zadowolony z siebie odłożył telefon, jednocześnie obiecując sobie, że wstawi jeszcze jedną relację z Liv. Spojrzał ponownie na swoje odbicie.

Wszystko zaczęło się od tego, że młody pokazał mu tę uzależniającą aplikację. Później zaraziła się nią Sylvia, choć twierdziła, że tak naprawdę miała już profil na długo przed tym, zanim zostali parą.

Nie zdążył nawet zablokować ekranu, a już przyszło powiadomienie od Liv, która odpowiedziała na jego relację. Chris wszedł na ich kanał, gdzie wymieniali się postami, i poczuł, jak oblewa go gorąco. Tak samo jak on nie pokazała twarzy, zasłaniając ją dłonią, w której trzymała telefon. Stała naprzeciwko okrągłego lustra, mając na sobie granatową sukienkę w białe groszki. Całości dopełniała biała marynarka narzucona na jej drobne ramiona. Jednak to nie miało znaczenia. On i tak zwrócił uwagę na nagie, zgrabne nogi kobiety.

Poczuł rozlewające się w podbrzuszu ciepło i z trudem zapanował nad wzwodem.

Jego wyobraźnia zadziała, a on zapragnął znaleźć się z Liv w Cillizn Hall, a dokładnie w cesarskim apartamencie. Na łóżku, chociaż w grę wchodziło też jacuzzi.

Nic nie mógł poradzić na to, że za każdym razem, kiedy wysyłała mu takie zdjęcia, pożądanie przejmowało nad nim władzę. W tym momencie pogratulował sobie pomysłu na spędzenie tego wieczoru.

Odpisał szybko, że za parę minut będzie, i schował telefon do kieszeni marynarki. Spryskał się wodą kolońską, wsunął buty oraz ostatni raz rzucił okiem na swoje odbicie, po czym wyszedł.

Droga do mieszkania Liv zajęła mu niecałe pół godziny. Nacisnął guzik domofonu i oparł się o framugę, czekając, aż jego wybranka wyjdzie.

Po chwili drzwi się uchyliły i stanęła w nich Liv. Wiedział, że jest bezczelny, ale nie przeszkadzało mu to w zmierzeniu jej wzrokiem od stóp do głów. Przesunął powoli spojrzeniem po jej zgrabnych nogach, talii osy, pełnych piersiach i kuszących ustach pociągniętych krwistoczerwoną szminką.

- I jak? - spytała z uśmiechem, doskonale znając odpowiedź.

Zamiast tracić czas na zbędne i niezdarne komplementy, przyciągnął ją do siebie i pocałował namiętnie.

- Mmm... na taką reakcję liczyłam - mruknęła, kiedy zakończyli pieszczotę.

- Bądź pewna, że to dopiero wstęp. - Chwycił zbłąkany kosmyk jej włosów i założył za ucho. - Będziesz zachwycona.

- Trzymam za słowo, detektywie.

Wyszli z kamienicy. O'Connor pomógł jej wsiąść do samochodu, po czym obszedł samochód, aby zająć miejsce kierowcy. Ruszył, obserwując Liv kątem oka, a jedną rękę położył na jej kolanie, delektując się dotykiem nagiej i gorącej skóry.

Stanął na czerwonym świetle, a podczas czekania na jego zmianę popuścił wodze fantazji. Siedząca obok Liv uśmiechnęła się jedynie, doskonale wiedząc, co mu chodzi po głowie.

Oczami wyobraźni widział, jak chwyta ją i sadza sobie na kolanach, atakuje jej pełne usta niczym wygłodniały zwierz, całuje namiętnie, aby po chwili wtulić się w krzywiznę jej łabędziej szyi i zaciągnąć się obezwładniającym, kuszącym zapachem spoconej z podniecenia skóry. Następnie przeszedłby do tego, czego oboje pragnęli, i zakończyłby, dopiero gdy wykrzyknęłaby jego imię.

Może i miał myśli jak niewyżyty nastolatek, ale nic nie mógł poradzić na to, że siedząca obok niego kobieta powodowała, iż pragnął zatrzymać samochód na poboczu i dać upust swoim fantazjom.

Dźwięk klaksonu sprowadził go na ziemię. Zerknął przez ramię na stojący za nim samochód i ruszył dopiero, kiedy sygnalizacja ponownie zmieniła się na czerwone. Kolejne trąbnięcie zostało zagłuszone przez śmiech Liv. Skręcając, O'Connor mrugnął do niej, uśmiechając się zadziornie.

Minął jeszcze parę przecznic, po czym zwolnił, zjeżdżając na parking pięciogwiazdkowego hotelu. Ponownie zerknął kątem oka na Liv. Na jej twarzy malowało się zdziwienie, na które odpowiedział tajemniczym uśmiechem. Wiele razy mówiła, jak bardzo chciała wybrać się do spa mieszczącego się w Cllizn Hall, a że ostatnio prowadził tutaj śledztwo, zerknął przy okazji na ofertę.

Zaparkował na wykupionym miejscu i pomógł wysiąść Liv, która nadal rozglądała się, jakby nie wierzyła, że to się dzieje naprawdę. Weszli do głównego holu, w którym królowały złoto i czerwień. Krocząc po miękkim dywanie, przeszli do recepcji i odebrali rezerwację na jego nazwisko, po czym udali się w stronę wind.

- Wykosztowałeś się na Cillizn Hall? - Obróciła się do niego, gdy tylko metalowe drzwi się zasunęły.

- Od razu wykosztowałeś. Stwierdziłem, że to o wiele ciekawszy pomysł niż tandetne czekoladki i bukiet róż - odpowiedział, obejmując ją w pasie i przyciągając do siebie. Przesunął ręką wzdłuż talii, a kiedy dotarł do końca materiału sukienki, zacisnął dłoń na jej udzie, przez co cicho jęknęła. - A to dopiero początek, maleńka.

Przygryzł płatek jej ucha, wywołując tym delikatny dreszcz pożądania. Gorąco uderzyło w jej twarz, odbierając dech w piersi, i dobrze, że ją podtrzymywał, ponieważ nogi ugięły się pod nią z wrażenia.

- Czyli szykuje się nam noc pełna wrażeń - wydukała, odzyskując głos.

- Mhm - mruknął zmysłowym tonem, wywołując kolejną falę ciepła, która tym razem rozlała się w okolicach jej brzucha.

Nie była sobie w stanie wyobrazić, co ją czekało po takim wstępie.

- Nie znęcaj się... - powiedziała zachrypniętym głosem, na co O'Connor zrobił jedynie minę niewiniątka.

W takich sytuacjach zawsze była rozdarta. Z jednej strony uwielbiała to, co z nią wyczyniał. Przy nim mogła poczuć się jak nastolatka, która dopiero poznaje, co to prawdziwa rozkosz. Te wszystkie emocje, które narastały w niej, żeby na końcu osiągnąć apogeum i spełnienie ich obojga. Z drugiej strony nienawidziła tego uczucia równie mocno, a powodem był fakt, że od wcześniej wspomnianej przyjemności dzieliła ją jeszcze masa rzeczy.

Nagły dźwięk windy, który oznajmił dotarcie na właściwe piętro, wybawił ją od dalszego powstrzymywania się. Drzwi rozsunęły się, a ona wyszła na korytarz urządzony w nowoczesnym stylu.

O'Connor poprowadził Liv w stronę najbardziej oddalonych, dwuskrzydłowych drzwi. Na białym drewnie zawieszone były trzy złote jedynki. Całości dopełniała framuga w tym samym kolorze z fantazyjnie wyrzeźbionymi ornamentami. Przyłożył kartę do czytnika, a kiedy zamek się otworzył, zerknął na towarzyszącą mu kobietę i ponownie się uśmiechnął.

- Mademoiselle, zapraszam do cesarskiego apartamentu. - Pchnął drzwi, a Liv zaniemówiła z wrażenia.

Przeszła przez próg i zaczęła obracać się dookoła, podziwiając apartament. Stukot jej szpilek ucichł, kiedy z ciemnego drewna weszła na biały dywan. Oniemiała, przesunęła wzrokiem po ścianach pokrytych bordową tapetą w szlaki złożone z jaśniejszych rombów. Wiszące półki wypełnione książkami i najnowszymi magazynami plotkarskimi, lustro w złotej ramie, obrazy wypełniały pustą przestrzeń. Naprzeciwko zawieszonej plazmy stała sofa oraz stolik, na którym ustawiono kompozycję z bordowych róż. W rogu znajdował się barek z alkoholami najlepszej klasy, a przynajmniej tak było napisane w ogłoszeniu. Zza uchylonych drzwi widać było wannę hydromasażem. Na jej brzegu dostrzegła dwa kieliszki oraz butelkę czerwonego wina.

Jednak O'Connora nie obchodził wystrój.

Opierając się o futrynę i mając w głębokim poważaniu, czy ktoś aktualnie przechodził korytarzem, obserwował Liv. Przesuwał wzrokiem od jej twarzy, na której malowało się szczęście, po jej krągłościach i z powrotem.

Powolnym, wręcz kuszącym krokiem podeszła do dwuosobowego łóżka. Pochyliła się lekko, aby przesunąć palcami po bordowej narzucie, obrzucając go uwodzicielskim spojrzeniem.

- Rzeczywiście kwiaty wypadłyby przy tym blado. - Odwróciła się w jego stronę, przyłapując go na tym, jak z zadowoloną miną obserwował jej reakcję. - Co robisz?

- Podziwiam.

Postąpił krok do przodu i zatrzasnął drzwi, po czym w dwóch szybkich krokach znalazł się przy niej. Pocałował ją, napawając się powoli jej smakiem. Nie pozostała mu dłużna, oddając pieszczotę, wplatając palce w jego ciemne włosy. Pogłębiając pocałunek, O'Connor chwycił Liv za uda i uniósł. Z cichym jęknięciem oplotła go nogami w pasie i obsypała pocałunkami.

Nie widzieli się przez miesiąc. Wezwana na kontynent, musiała wyjechać służbowo. Niby pozostawali w stałym kontakcie, jednak to nadal nie było to samo. Tęskniła za jego głosem, ciałem, ciepłem, silnymi ramionami, a przede wszystkim za nim. Za tym, co powodowało, że dzień stawał się lepszy, za byciem kochaną i pożądaną. Nadal nie miała pojęcia, jak mogła wcześniej funkcjonować bez niego. Jak mogła...

Spięła się lekko na wspomnienie dawnych czasów. Pocałowała ponownie O'Connora, licząc na to, że nie zauważył reakcji jej ciała sprzed chwili.

Niestety, przeliczyła się.

O'Connor obrzucił ją badawczym, lecz jednocześnie troskliwym spojrzeniem, na które pokręciła lekko głową, dając mu do zrozumienia, że to nic takiego. Nie miała zamiaru psuć wieczoru opowieściami o swojej przeszłości. Dla niej liczyło się tu i teraz, a poza tym nie była jeszcze gotowa podzielić się z nim tymi wspomnieniami. Może kiedyś, ale nie dzisiaj.

Nie naciskając na nią, uśmiechnął się, składając pocałunek na jej czole, i odgarnął z twarzy zbłąkany kosmyk, zakładając go za ucho. Delikatnie wsunął palce pod jej brodę, zmuszając ją, aby spojrzała mu w oczy.

- Dzisiaj nie ma czasu na smutki - powiedział zachrypniętym głosem, muskając jej lekko zadarty nos. - Chodź. Mam coś dla ciebie. Po tym zrobi ci się lepiej.

Ujął jej dłoń, drażniąc skórę zgrubieniami powstałymi po treningach z bronią. Uśmiechnął się kącikiem ust, kiedy poczuł, jak zadrżała. Wyszli na balkon, na którym ustawione były dwa drewniane krzesła, a pomiędzy nimi stolik. Na szczęście hotel dysponował zabudowanymi balkonami, które umożliwiały zażywanie kąpieli nawet w zimie. Dlatego O'Connor postarał się, żeby wybrać apartament z jacuzzi. Relaksacyjna kąpiel pod gwiazdami, tego obydwoje potrzebowali.

Obok misy z owocami stała elegancka papierowa torba z logiem jednego z lepszych sklepów odzieżowych. Liv zerknęła na niego, zaciekawiona, minęła cicho szumiące jacuzzi i zajrzała do torby, po czym obróciła się do niego, udając oburzoną.

- To ja mam się rozbierać i moczyć, a ty tylko będziesz podziwiał? - spytała, trzymając w dłoni dwuczęściowy strój.

O'Connor przełknął ślinę, ponieważ nagle zaschło mu w gardle. Po tym, jak wybrał dla Liv komplet, wiele razy wyobrażał sobie jej zgrabne ciało w bikini i nie mógł się doczekać, aż kobieta go założy.

- Taki był plan. - Uśmiechnął się szeroko.

- O nie, nic z tego. Ja też mam zamiar sobie popatrzeć. - Podeszła do niego i pocałowała gwałtownie, jednocześnie zaczęła rozpinać górne guziki jego koszuli.

Mruknął zadowolony, odwzajemniając pocałunki. Kiedy jego marynarka i koszula wylądowały na podłodze, zaczął pieścić jej gołe ramiona, przesuwając dłonie w stronę suwaka sukienki.

Później wszystko potoczyło się niezwykle szybko. Kolejność nie miała znaczenia. Jacuzzi, kolacja i łóżko przeplatały się ze sobą tak, jak ich ciała splecione w miłosnym uścisku.

W takie wieczory jak ten zdawał sobie sprawę, że Liv pomogła uleczyć jego duszę. Stała się balsamem, który ukoił go i pozwolił otworzyć serce, i za to pokochał ją do szaleństwa.

c.d.n.

Drogi Czytelniku!

Właśnie przeczytałeś fragment opowiadania, które już w 2020 roku pojawi się w wydanej antologii. O dalszych krokach, jakie zostaną podjęte, dowiesz się w kolejnych postach lub na stronie autorskiej na Facebooku: Camille O'Naill - strona autorska.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro