Pełna wersja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Pewnego razu żyła sobie pewna młoda kobieta o imieniu Elizabeth. Była skromną i uczciwą osobą, lecz bardzo zapracowaną. Gdy nastał dzień wigilii w specyficznym roku 2020, Lizzy przebywała w biurze segregując potrzebne dokumenty. Szef słynnej korporacji uznał ten dzień za wolny, lecz jeśli ktokolwiek chciał pracować to dał wolną rękę. Lizzy jako jedyna przyszła do biura. Koło 18 do biurowca przychodziła Alice, która jak zwykle o tej porze sprzątała i dbała o lokalny porządek. 

-Elizabeth, ty jeszcze tutaj?- spytała zdziwionym głosem staruszka.

-Dzień Dobry Alice- odpowiedziała miłym tonem- Tak, zostałam aby posegregować dokumenty

-Kochana, rodzina pewnie na Ciebie czeka - odparła z troską Alce

Eliza mimo różnych wydarzeń w życiu znalazła swą miłość. Mieszka z ukochanym Jamesem. Mąż zawsze był zaangażowany w organizację świąt. Jako wykwintny kucharz, potrafił wyczarować nietypowe lecz wyśmienite dania oraz desery. Pomyślała od razu o rodzinie spoglądając na zegar.

-Masz rację Alice. Dokończę tylko jedną teczkę i mogę iść- odparła kierując swą dłoń w stronę stosu teczek. Jednakże magiczny mop kobiety uniemożliwił jej przeanalizowanie kolejnej dokumentacji.

-Nie, zabraniam- powiedziała z powagą staruszka. Mimo wieku wciąż miała swoisty temperament.

Eliza spojrzała na starszą Panią spod okularów. Po raz kolejny zaskoczyła Ją w tym roku. Wobec tego wstała i uszanowała wolę kobiety. Podchodząc i biorąc torebkę, zaprosiła Alice do swego domu na kolację wigilijną. Po kilku prośbach, udało się Ją namówić. Szybko dokończyła swą robotę w biurze, po czym obie gotowe do wyjścia wyszły z biurowca. Eliza tego dnia wzięła samochód. Pojechały razem do rodzinnej chatki w Zielonkach. Gdy dotarły na miejsce od razu wyszła z samochodu i pomogła kobiecie w drodze do domu. Panująca atmosfera na zewnątrz nie sprzyjała na ścieżkach, które momentami przeistoczyły się w lodowisko.

Drzwi otworzył im James zapraszając kobiety do domu. Alice szybko się rozgościła. Pomimo namowy gospodarzy, pomogła w przynoszeniu lokalnych potraw oraz przygotowaniu zastawy. Gdy już wszystko było gotowe, to wszyscy zasiedli do stołu i rozpoczęli uroczystą kolację. Atmosfera bardzo dopisywała wśród grupki osób.

W późniejszym czasie przyszedł moment na rodzinne historie. Każdy z uczestników znał pewną opowieść. Na samym początku rozpoczął James opowiadając legendę o świątecznych elfach. Eliza natomiast opowiadała o gwieździe magicznej co spełnia każde marzenia. Na samym końcu pałeczkę przejęła Alice opowiadając historię dziewczynki, która spotkała św. Mikołaja. Była Jego swoistą pomocnicą dla osób nieszczęśliwych w ten magiczny czas bądź dla osób potrzebujących pomocy w każdym wymiarze. Owa historia prezentowana przez staruszkę tak wciągnęła młodą parę, iż nie poczuli jak późno się zrobiło.

Zaoferowali Alice nocleg aby nie chodziła sama po mroźnej nocy. Kobieta zgodziła się i przystała na warunki. Po sprzątaniu i organizacji pokoju dla gości, każdy z domowników rozszedł się w swoją stronę. Małżeństwo jednym ruchem padło na łóżko ze zmęczenia. Nie poczuli kiedy zasnęli.

Jedynie co niespodziewanie wybudziło Elizę ze snu to nagłe zimno w pomieszczeniu. Otworzyła oczy i próbowała zdiagnozować skąd pochodzi. Wyszła z pokoju i od razu skierowała się na dół. W salonie koło choinki dostrzegła fruwającą firankę oraz otwarte okno. Zdziwiona owym faktem podeszła i momentalnie go zamknęła. Gdy się obróciła, stał przed nią mężczyzna z długą białą brodą i czerwonym strojem.

-Przepraszam, ale kim jesteś?-spytała niepewnym tonem

-Ho ho ho dziecinko. Jak to mnie nie poznajesz? Przecież to ja święty Mikołaj.

-Dobre żarty James. Nie wygłupiaj się ze mnie bo jeszcze elfką się stanę w takim razie- odparła młoda kobieta z uśmiechem. Jednakże nie wiedziała z kim ma do czynienia.

-Aby Ci lekko uzmysłowić, przenieśmy się do mej siedziby.- nim Eliza coś powiedziała, tajemniczy mężczyzna klasnął w dłonie 2 razy.

Szybko znaleźli się w dobrze znanym jej miejscu. Szatynka dobrze się przyjrzała dookoła i nie mogła uwierzyć własnym oczom. Było to stare mieszkanie w Paryżu, gdzie spędziła dzieciństwo. Niestety los skierował Jej rodzinę w inne miejsce i musiała się przeprowadzić. Prócz klasycznego wystroju, zauważyła dodatkowe drzwi, które nigdy tam nie widniały. Były złote i przyciągały swym blaskiem. Eliza miała wrażenie jakby one tworzyły pozytywną aurę. Zawahała się czy je otworzyć, lecz pewna osoba Ją wyręczyła. Drzwi szybko się otworzyły ukazując mały fragment drugiego świata. Kobieta powolnymi krokami przeszła przez próg. To co zobaczyła przerosło jakiekolwiek jej oczekiwania. Owe pomieszczenie było pracownią dla elfów. Mała pracownia produkcyjna okazała się nietypowym miejscem dla przeciętnego człowieka. Owe zapakowane zabawki trafiały do kominka, który wystrzeliwał prezent po wprowadzeniu współrzędnych w nawigatorze. Po dogłębnej obserwacji, Eliza już wiedziała kim jest magiczny kompan, który zjawił się w jej domu.

-Ale jak to możliwe?-spytała z niedowierzaniem szatynka. W życiu nie pomyślałaby, iż będzie stała w pracowni elfów. Na dodatek w obecności świętego Mikołaja.

-Nic nie musisz rozumieć. Wystarczy uwierzyć- odpowiedział przyjaznym tonem staruszek.- Skoro mnie już poznałaś, to chodź za mną. Mam dla Ciebie misję- powiedział Mikołaj, po czym błyszczącą ścieżką wskazał drogę do kolejnych tajemnych drzwi.

Eliza pomyślała sobie co ją jeszcze dziwnego może spotkać. Nie sądziła, iż na jej drodze czekają jeszcze niespodzianki. Przeszli wspólnie do wydzielonego pomieszczenia. Jak się okazało później to było Jej biuro. Została główną pomocnicą świętego Mikołaja. Jej bojowym zadaniem była pomoc innym w różnych sprawach dotyczących przygotowań do nadchodzących świąt. Wraz z Mikołajem odwiedzała domy potrzebujących. Z każdym małym sukcesem poczuła ogromną satysfakcję z wykonanej pracy. Jednakże na swej drodze natrafiła na pewne wyzwania.

Jednym z nich była młoda pisarka. Gdy dolecieli do Jej miejsca zamieszkania, weszli przez okno na piętrze. W ten sposób wystraszyli przechodzącą brunetkę. Kobieta szybko zapaliła światło. Miała bowiem wrażenie, iż zmysły płatają Jej figle.

-Eliza?- spytała ze zdziwienia. Aż z wrażenia upuściła kubek z zrobioną wcześniej kawą- Boże, jaka ze mnie niezdara- odparła i schyliła się po kubek.

Eliza czym prędzej podeszła do przyjaciółki i pomogła w sprzątaniu bałaganu. Potem jak za starych dobrych lat udały się do pokoju pisarki. Szatynka objaśniła okoliczności swej obecności oraz rolę jaką pełni. Violet była uradowana nadejściem przyjaciółki.

-Normalnie mi z nieba spadłaś- odparła z zachwyceniem

-Powiedzmy, że tak. Usłyszałam, że męczy Cię pewien problem

-Tak- odpowiedziała pisarka- Piszę świąteczną komedię i nie mam pojęcia co dalej. Akcja mi się urwała i nie wiem co dalej.- wzdychała Violet- Liczę na Twą pomoc. Inaczej to nie uda mi się powieści napisać przed świętami.

Eliza spojrzała w laptop brunetki. Przyglądała się uważnie opisom bohaterów i przeanalizowała przebieg akcji. Wyszukała motywy świąteczne idealne dla tego gatunku w popularnych filmach. Zadanie nie należało do łatwych, lecz po kilku godzinach dyskusji, udało się zainspirować młodą pisarkę. Od razu dopisała nowe strony do książki. Eliza stwierdziła, że nowy poruszony wątek śledczy idealnie wkomponuje się w fabułę powieści. Violet bardzo Jej podziękowała. Wręczyła Jej mały podarek w podzięce za pomoc. Szatynce było głupio odmówić, także przyjęła go. 

W Jej nadajniku pojawiło się nowe powiadomienie. Kolejna osoba w potrzebie- pomyślała

-Leć i ratuj świat- odparła brunetka z serdecznym uśmiechem.

Pożegnały się i w oka mgnieniu po szatynce nie było śladu.

Eliza nie wiedziała jeszcze jakie kolejne zadanie na nią czyha. W przeszłości jako pomocnica technika mogła podglądać tajniki tworzenia niebywałych melodii. I tym razem los się do niej uśmiechnął.

Szatynka od razu znalazła się w ciemnym korytarzu. Jednakże lądowanie było dość przyjemne. Dotknęła materiał i poczuła, że siedzi na czymś dmuchanym. Ciemność panowała do momentu gdy z jakiegoś pomieszczenia wyszedł mężczyzna. Jego głos wydawał się być znajomy.

-Poczekajcie chwilę. Zaraz wracam i będziemy myśleć- odparł po czym przymknął drzwi i zaświecił światło. Na widok Elizy aż podskoczył z wrażenia. Szatynka jedynie uśmiechnęła się nieśmiało przywitała dawnego przyjaciela.

-Wooow Lizzy- odpowiedział brunet. Podszedł do niej, podał dłoń w Jej kierunku i pomógł wstać- kopę lat. Normalnie spadłaś mi z księżyca.

-haha, tak. Wpadłam bo usłyszałam, że potrzebujesz pomocy- odpowiedziała szatynka

-Skąd to wiesz?- spytał trzymając się za głowę- Zaczynam się bać- dodał śmiejąc się

-Spokojnie-odparła z uśmiechem- Tajemnica zawodowa. Nie mogę powiedzieć. Bardziej wolę się dowiedzieć w czym mogę pomóc..

-Dobrze- powiedział Ayan- w takim razie proszę za mną- dodał wskazując Elizie drogę. Lizzy spojrzała na otoczenie. Turecko-indyjski wzorzysty dywan w połączeniu z kremowo-kawowymi ścianami ożywiał pomieszczenie. W dodatku, brązowa duża pufa pięknie stanowiła uzupełnienie do wiszących nagród zespołu. Nim się obejrzała a była w pokoju nagraniowym, gdzie ujrzała pozostałych członków zespołu. Od razu co jej się rzuciło w oczy to brązowy kolor ścian oraz porozrzucane kartki.

-Hej chłopaki- przywitała się szatynka machając ręką- widzę, że praca wrę- dodała chcąc zagaić temat

-Tak, próbujemy stworzyć nową piosenkę. Myślimy już którą godzinę z rzędu, lecz pomysłów brak- odparł Ayan wchodząc do środka. Wyjaśnił całą sytuację o przybyciu Elizy. Planowali wypuścić na rynek utwór, który byłby hitem w różnych rankingach muzycznych. Producent wytwórni się niecierpliwi a zespół miał coraz mniej czasu na jego realizację.

Eliza z zapałem zaczęła obmyślać nowy pomysł. Każdą z możliwych opcji przedstawiła chłopakom, lecz żadna z nich nie stanowiła efektu wow. Długo myśleli nad nią, szukali inspiracji, lecz na próżno. Postanowili zrobić sobie przerwę. Szatynka siedząc na pufie zaczęła mruczeć jakąś melodię pod nosem, co nie uszło uwadze Ayanowi.

-Eliza, mogłabyś powtórzyć?-spytał uśmiechnięty brunet. 

Szatynka powtórzyła melodię przy reszcie zespołu. I w ten sposób ruszyła w mig symfonia dźwięków. Jacob dyktował pierwsze riffy na gitarze, które idealnie łączyły się z nowoczesnymi bitami w sprzęcie Michaela. Na dodatek Ayan dodał swoje 4 grosze tworząc w mig z Elizą niepowtarzalny tekst. Kobieta poczuła, iż spełniła swe zadanie. Sprawiło jej to ogromną przyjemność, gdyż powróciła do swej dawnej pasji. Wiedziała, że to co dobre mija, więc powolutku zaczęła zbierać swe rzeczy. Już prawie miała wychodzić z pomieszczenia, lecz znajomy głos ją zatrzymał.

-A panienka z okienka gdzie się wybiera?- spytał blokując drzwi wyjściowe

- Widzę jak jesteście utalentowani. Nie traćcie nadziei, gdyż przygoda czeka tuż za rogiem. Moja misja dobiegła końca.

-W sumie Twoja przygoda się nie skończyła- odparł tajemniczo Ayan znacząco ruszając brwiami.

-Została jeszcze jedna rzecz do spełnienia- dodał Michael wręczając mi słuchawki do nagrań.

-Czy chcecie abym zaśpiewała w waszym utworze?- spytała zdziwiona szatynka

-Owszem. Ja innej drogi nie widzę. Jest to podziękowanie od nas za pomoc.- odpowiedział frontman zespołu- to jak, ready?

-Avec plaisir*- odparła Eliza wiedząc kto odczyta jej komunikat.

Weszła do kabiny z przygotowanym tekstem. Bardzo się stresowała dlatego wykonała ze swym trenerem kilka ćwiczeń emisyjnych. W ten sposób odżyły wspomnienia z zajęć śpiewu. Po ćwiczeniach z uśmiechem rozpoczęła swą kwestię. Nagranie nie zajęło dużo czasu. Szybko przekazano materiały Michaelowi aby dopieścił nagranie od początku do końca.

Eliza spojrzała na czas. Zbliżał się początek nowego dnia. Podziękowała wszystkim za udział w projekcie. Pożegnała się z każdym z osobna życząc pomyślności w dalszym rozwoju. Z uśmiechem od machali Elizie, która zniknęła przenikając przez ścianę. Jednakże nie dostała się do biura świętego jak dotychczas. Usłyszała czyjeś głosy.

-Eliza.. skarbie wstawaj. Czemu śpisz na sofie?- spytał James, wybudzając delikatnie swą ukochaną ze snu. Otworzyła powoli oczy i niemrawo coś powiedziała.

-Dziś jest pierwszy dzień świąt. Spodziewamy się gości, więc szybko się przebierz w coś eleganckiego i działamy- odparł z werwą Jej mąż.

Szatynka szybko pobiegła na górę. W międzyczasie zastanawiała się kogo będą dziś gościć. Z zamyślenia weszła do pokoju gościnnego w którym leżała jeszcze Alice.

-Oj wybacz Alice. Obudziłam Cię- powiedziała skruszona dziewczyna

-Nie szkodzi kruszynko- odpowiedziała staruszka- Czasem w życiu dzieją się nieoczekiwane zdarzenia, które odmieniają nas na całe życie. Ah ten Mikołaj- odpowiedziała uśmiechnięta Alice.

-Czy ja dobrze słyszałam? Powiedziałaś Mikołaj?- spytała szatynka dla pewności. Staruszka się jedynie jeszcze bardziej się uśmiechnęła i dodała - uwierz w magię świąt skarbie. Po czym udała się na dół pomóc przy świątecznym stole.

Eliza podeszła do szafy i wybrała odpowiednią kreację. Wciąż w głowie miała wydarzenia ze snu. A być może to nie był sen? Dla niej pozostanie zagadką. Szybko się przebrała i przyszykowała. Następnie zeszła na dół pomóc w przygotowaniu stołu przed przybyciem gości.

Nie odczuła jak szybko minął czas. Nadeszła godzina 15:30. Usłyszała punktualnie dzwonek do drzwi. Za nimi ujrzała uśmiechnięta Violet. Wraz z Jamesem zaprosili ją do środka. Porozmawiali chwileczkę. Oczywiście prezenty były obowiązkową tradycją. Gdy odpakowała mały prostokątny podarek, ujrzała coś kolorowego. Była to książka o ciekawej okładce. Współpraca czerni z fioletem stanowiła nietypowe połączenie. A postacie główne wyróżniono z tła.

-Gratuluje Ci!- odparła szatynka- Udało Ci się ją wydać przed końcem roku

-To Twoja zasługa. Dlatego daje Ci egzemplarz premierowo. Jeszcze nie trafiła do sprzedaży. - odpowiedziała zadowolona pisarka- Gdyby nie ty, to nie wiem czy udałoby mi się ukończyć książkę. Także jeszcze raz Ci dziękuję- dodała brunetka puszczając oczko na końcu. Szatynka wiedziała co rozmówczyni ma na myśli.

W pewnym momencie usłyszała dzwonek do drzwi. Przeprosiła towarzystwo i odeszła od stołu. Skierowała się do wrót. Była wręcz w szoku, gdy ujrzała znajome twarze.

-Czy ktoś tutaj zamawiał muzyków?-spytał z uśmiechem Ayan.

Gestem ręki zaprosiła ich do środka. Mężczyźni przywitali się z gospodarzami i Violet. Po czym zasiedli do stołu. A zatem można było oficjalnie rozpocząć popołudniowy posiłek świąteczny. Atmosfera była bardzo przyjazna. Wiele opowieści zostało poruszonych. Między innymi zespół opowiedział o nagłej inspiracji, dzięki której utworzył nowy utwór. W trakcie rozmowy zadzwonił telefon Ayana.

-Przepraszam najmocniej. Widocznie biznes nie śpi. Dzwoni menedżer- odparł frontman i oddalił się kierunku korytarza. Z innego pomieszczenia było słychać radość i zdziwienie. Po rozmowie Ayan poprosił aby Eliza natychmiast włączyła radio. Na popularnej stacji ogłosili nowy świąteczny hit. Gdy już go puścili, szatynka jak i reszta była w szoku- Ej czy ja śnię?- spytał Jacob

-Wytwórni tak się spodobał nasz kawałek, że postanowili go szybko upublicznić. Ekipa z RMF-u prędko go zauważyła i jak widać jesteśmy w radiu.

Wszyscy przysłuchiwali się nowej piosence. W pewnym momencie uświadomiła sobie, że jej misja mikołajkowa wydarzyła się naprawdę. Po odsłuchaniu, wszyscy spojrzeli na kobietę. Jedni byli wręcz zdziwieni, drudzy oczekiwali na reakcję gospodyni. W tym momencie Eliza nie wiedziała co ma powiedzieć. Jako, że w domu zapanowała swoista cisza, to przemówił lider zespołu. Wraz z pozostałymi członkami powstali i skierowali się w Jej stronę. Kobieta wstała i oczekiwała na dalszy rozwój akcji.

-Elizo-zaczął Ayan- Jeszcze raz w obecności innych osób chcielibyśmy podziękować za pomoc przy tworzeniu utworu. Z tej okazji mamy dla Ciebie prezent. Jest to zgrany złoty krążek autorski, w którym zostały opublikowane świeże utwory. Znajdziesz na nim nasz świąteczny kawałek. Będzie on dla Ciebie swoistą pamiątką z tej przygody- powiedział brunet i wręczył skromny upominek.

-Bardzo Wam dziękuję za niepowtarzalny prezent. Na pewno nie raz będę powracała do tej historii-odparła szatynka, po czym przytuliła każdego członka zespołu. Ponownie wszyscy kontynuowali posiłek rozmawiając i spędzając mile czas.

Morał opowieści jest taki. Życie bez marzeń jest jak święta bez przyjaciół. W ten oto sposób tegoroczne święta stały się dla Elizy niepowtarzalne. 

Dopiska autorki:

avec plaisir (z fr.) oznacza z przyjemnością

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro