2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Później w szkole jakoś rozniosła się wieść, że to właśnie mój tata zamordował fajną i śmieszną panią. Wszyscy mnie znienawidzili jako syna mordercy. Zacząłem żałować, że wariat jest moim ojcem. Przezywali mnie różnie i znajdowali różne sposoby, żeby mnie zgnębić, poniżyć czy zdołować. Tak bardzo mi dokuczali, ale mimo wszystko zależało mi na zdaniu tylko jednej osoby. Zapewne domyślacie się jaką osobe mam na myśli. Tak jest zależało mi tylko na tym co powie o mnie Aśka. Bałem się, że przez tą sytuację Asia zacznie mnie nienawidzić, tak jak większość szkoły, co spowoduje, że nie będzie chciała być moją dziewczyną. Jednak myliłem się. Asia spułczuła mi to, jak mnie traktowali. Do dziś mnie tak traktują, ale już trochę mniej, ale co mnie to obchodzi skoro liczy się dla mnie tylko ona, jak i stryjek, a no i kurka Becia... Odziedziczyłem ją po ojcu, co z tego, że nadal żyje, ale w więzieniu nie pozwolili mu jej mieć, gdyż siedzi w odosobnieniu... Chyba zwariuje jeszcze bardziej...

Następnego dnia nie uwierzycie, co się stało. Dziewczyna moich marzeń, która wcześniej mnie nie zauważała, wreszcie do mnie zagadała. Moja radość była wielka, ale starałem się tego nie okazywać. Później po lekcjach Aśka podeszła do mnie, kiedy dochodziłem do siebie po tym, jak moi ekskoledzy mnie okropnie wyśmieli i pocałowała mnie, ale nie byle jak. Co z tego, że prawdopodobnie zrobiła to nieuczciwie i po tym jak wszyscy (oprócz pani) wyszli, ale zrobiła to! Wtedy odważyłem się zapytać czy zechce ze mną chodzić. Uklękłem i czekałem na odpowiedź. Moja radość stała się większa, gdy powiedziała "Ok". Zwykle mówi się "Tak", ale ona pewnie chciała być oryginalna. Od wtedy zaczeliśmy się spotykać. Nawet nie wyobrażałem sobie co zrobi psychiczny i zazdrosny o nią mój ojciec... Logiczne, bo siedział w odosobnieniu...

Tydzień później Aśka nie pojawiła się w szkole. Natomiast po szkole rozniosła się wieść, że mój ojciec uciekł z więzienia. Dowiedziałem się o tym dopiero w trakcie zamieszki z chłopakami z klasy. W szkole dowiedziałem się też, że Aśka miała wypadek i leży w szpitalu. Od razu po szkole, ile miałem sił w nogach pobiegłem do domu i poprosiłem stryja, żeby mnie zawiózł do szpitala. Musiałem wiedzieć, co dolega mojej dziewczynie. Przecież nie umiałem bez niej żyć... Kiedy wreszcie dotarliśmy, nie czekając na stryja wybiegłem z auta i pobiegłem do szpitala. Zdyszany spytałem pielęgniarki, w którym pokoju leży Aśka. Po uzyskaniu odpowiedzi szybko zacząłem szukać wskazanego pokoju. Po chwili siedziałem już obok Asi. Wcześniej, gdy tam wbiegłem dwie pielęgniarki, które były przy niej zdziwiły się na mój widok. Asia leżała na łóżku z głową w bandażu i złamaną lewą ręką. Oprócz tego miała jeszcze jakieś sinaki i drobne skaleczenia, ale to nie ważne. Ważne jest tylko to, że w tym trudnym dla niej momencie byłem przy niej. Udowodniłem jej, że jest dla mnie wszystkim... Nagle do pokoju wszedł mój ojciec z nożem w ręku.

- Jak śmiałaś mi go odebrać? To mój syn i tylko mój! Tak to przeze mnie leżysz w szpitalu. Chciałem cię przejechać, ale coś nie wypaliło. Teraz dokończę swe dzieło!- krzyknął ojciec, robiąc zamach i chcąc zabić Aśkę.

W tym momencie wkroczyłem do akcji. Odważnie, szybko podszedłem do ojca i walnąłem go pięścią w twarz. Trochę bolało mnie to (oczywiście w sensie uczuciowym), że go walnąłem, ale inaczej by do niego nie doszło, że nie powinien tak robić. Po za tym musiałem obronić Asię, przecież nie umiałem bez niej żyć. Niestety ojciec puścił nóż, upadając, a ten wbił się w prawe podbrzusze mojej dziewczyny... Widziałem na jej twarzy ogromny ból. Pielęgniarki szybko wywiozły ją na ojom, co ułatwiło łóżko na kółkach. Pobiegłem za nimi, nie zważając na ojca. Po drodze minąłem się ze stryjkiem i po krótce opowiedziałem mu co się stało. Nie wiem czy coś zrozumiał, ale w tamtym momencie liczyła się dla mnie tylko Asia. Potem czekałem już tylko na jakiekolwiek wieści od lekarzy. Byłem tak bardzo przejęty stanem Aśki, że nawet nie zauważyłem jak biorą mojego ojca z powrotem do więzienia. Po długim czekaniu wreszcie wiedziałem jak wygląda sytuacja...

Dziś jesteśmy już razem i nikt nam nie przeszkodzi. Oboje czujemy do siebie to samo. Tamte sytuacje pokazały, że nasza miłość jest w stanie wiele znieść. Cieszę się, że mój ojciec wreszcie odpowie za swoje przewinienia, choć nie wiem czy powinienem... W sumie po dłuższym zastanowieniu należy mu się i bardzo się z tego cieszę, że wreszcie nie zagraża nikomu. Jest pod stałą obserwacją w odosobnieniu. Naprawdę na to zasłużył. Jeśli chodzi o szkołę nadal mi dokuczają, ale już znacznie mniej. Żałuję, że ucierpiała przez mojego ojca rodzina pani Petak. Osierociła osiemnastolatka i dwulatkę. To okropne, że przez niego mała dziewczynka straciła matkę. Niestety to, co się stało to się już nie odstanie, ale pomagamy tej rodzinie wraz z Asią i stryjkiem, jak tylko możemy. Mówią: czas leczy rany. Mam nadzieję, że to się sprawdzi. Czuję, że mam wobec tej rodziny dług... No i na tym kończę. Dobrze raz z siebie wyrzucić te wszystkie uczucia, które męczą duszę.

Koniec

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro