♫ Decyzja ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Po kolejnej niespokojnej nocy Jimin nie miał pojęcia co dalej robić.  Nie sypiał prawie w ogóle. Sama myśl ,że obudzi się, a w pokoju obok zastanie Jungkooka nieprzytomnego, napędzała go o zawroty głowy. Dlatego by nie usnąć, pił kilka kubków kawy. Po wizycie Eunwoo, sytuacja wcale się nie poprawiła. Bywało nawet gorzej, a Jeon nie dał odpowiedzi odnośnie wyboru. Jimin zdawał sobie sprawę ,że za tak agresywnym zachowaniem stoi odstawienie. I tak wchodził do pokoju. Nie obyło się bez krzyku, ze strony basisty czy agresywnych czynów. Czasami wręcz płakał mu w ramię by ten cokolwiek mu dał. Jimin pomimo ogromnego bólu i łez , odmawiał. Wtedy to wszystko znów zaczynało się od nowa.

Jungkook przez te miniony tydzień czuł się wypruty z emocji. Sam niekiedy nie wiedział co czuł. A decyzja ,która zależała od niego, wisiała mu nad głową. Po każdym ataku agresji, miał wyrzuty sumienia. I gdyby nie to ,że w pokoju nie było okna , to dawno by z niego wyskoczył. Bywały dni w ,których siedział z Jiminem w kuchni lub oboje spędzali czas w salonie. Jednak to noce były najcięższe. A w szczególności sytuacje ,które powodowały nadmierną panikę i stres u Jungkooka. Pragnął wtedy zapaść się pod ziemie , poczuć wolność i brak problemów czy odpowiedzialności. Zatracić się w cudownym śnie, pełnym szczęścia.

-Masz na coś ochotę? Jesteś głodny?-z transu wyrwał go Jimin. Leżeli oboje na łóżku w sypialni. Przytulał się do jego boku, a ten czytał aktualne wiadomości na telefonie. 

-Nie jestem.

-Nie jadłeś nic oprócz śniadania.

-Wiem ,ale nie mam apetytu, ani chęci by cokolwiek w siebie wcisnąć-cały czas miał zamknięte oczy i wtulał się w klatkę piersiową chłopaka-Czy ktoś coś pisał?

-Masz na myśli ich?-wzrokiem skierował w bok, insynuując apartament ,w którym znajdował się zespół. Kiwnął twierdząco głową- Pisali ,ale nie chce cię stresować. 

-Czym?

-Nie jest to teraz ważne Jungkook. 

-Jeśli o to pytam to chyba jest ważne- burknął i poczuł jak Jimin mimowolnie na jego ton się spiął- Przepraszam, boisz się mnie. Prawda?

Nie dostał żadnej odpowiedzi. Jimin sam do końca nie wiedział jak na to odpowiedzieć. Umysł mówił mu ,że Jungkook nie jest złą osobą i to odstawienie , ma na niego taki wpływ. Jednak ciało reagowało mimowolnie. Pod tym względem wiedział ,że musi to zdecydowanie przepracować. 

-Jimin?

-Nie boję.

-Nie kłam.

-Jungkook, nie mam wpływu do końca jak reaguje teraz moje ciało. Fakt jest taki ,że zrobiłeś mi kilka razy krzywdę. Organizm sam zaczyna reagować ,ale ja wiem ,że nie chcesz dla mnie źle. Mam tą świadomość jednak strach mnie również przerasta. Ja też w pewnym momencie nie daje rady. 

-Co masz na myśli ,że nie dajesz rady?-odsunął się, spoglądając na jego zmęczoną twarz-Zostawisz mnie?

-Nie, broń boże. Mówiłem ,że z tobą zostanę , nie ważne co wybierzesz. Jednak potrzebowałem cię w tym uświadomić, rozumiesz?

-Nie ważne co wybiorę? Chcesz powiedzieć ,że jak nie zdecyduje się na terapię to będziesz ze mną ćpać i chodzić po tych wszystkich obskurnych uliczkach?-ton jego głosy stawał się ostrzejszy co kolejne słowo- Nie możesz, nie zezwalam.

-Sam przed chwilą się spytałeś czy cię zostawię. Nie, nie zostawię. 

-Jesteś nienormalny ,że dla mnie chcesz pójść na dno-momentalnie Jimin chwycił w dłonie jego twarz. 

-Posłuchaj, ty i ja jesteśmy zniszczeni przez pewne sytuacje w naszym życiu. Każdy z nas zaczął przez coś innego. Do póki ciebie nie spotkałem miałem myśli by nie budzić się kolejnego dnia ,ale byłem zbyt tchórzliwy by to samodzielnie zrobić. Dlatego śpiewałem, by pozbyć się tego lęku i wyrzucić z głowy to co niepotrzebne. Upijałem się prawie codziennie, nie zważając na to czy mój organizm na to sobie pozwoli-wziął głęboki oddech- Pomogłeś mi, od kiedy pojawiłeś się w tym pierdolonym barze i na molo. Twoje słowa, które i może rzucałeś na wiatr pomagały bardziej niż alkohol ,który przy tobie piłem. Jak nie byłeś przy mnie odczuwałem ogromną pustkę, nie potrafiłem wtedy odsunąć od siebie piwa i zostawać w tym mieszkaniu ani chwili dłużej. Dobrze wiesz ,że przychodziłem tu tylko spać. 

-Wiem, ale to nie powód byś znów wracał do innego rodzaju dna.

-Jungkook problem w tym ,że bez ciebie ja zawsze w nim będę. Odejdziesz, a ja po raz kolejny zatopię problemy w jakiś drinkach. Powoli będę się zataczał i nawet muzyka mi nie pomorze. Gdybym teraz cię wyrzucił i kazał nie wracać to sam bym siebie zniszczył. I tak, jestem samolubny i można powiedzieć ,że wykorzystuje ciebie dla swojego dobra. Jednak ja też chce dla ciebie dobrze. Chcę byś śmiał się jak tamtego dnia we Florencji-przyłożył czoło do jego-Chcę przez to powiedzieć ,że cię kocham i nie chce byś był sam. Na dnie czy nie, zawsze będę u twojego boku.

Złączył ich usta w delikatny pocałunek, nie dając Jungkookwi dojść do słowa. Nie oczekiwał odwzajemnienie, chciał to po prostu powiedzieć. Przestać się zamartwiać i uświadomić go w jego wyborze. Lekko się zdziwił gdy Jungkook odwzajemnił pocałunek powodując powstanie kolejnych. Naparł  na niego ciałem, kładąc rękę na szyję Parka. Gdy ten przegryzł jego dolną wargę z ust niższego wydobyło się westchnienie. 

-Zaczekasz na mnie?

-Hm?

-Pójdę na ten odwyk, a ty na mnie zaczekasz-powiedział między kolejnymi pocałunkami ,które stawały się coraz bardziej namiętne

-Tak, zaczekam-uśmiechnął się i pociągnął nosem. Oboje zaśmiali się przez łzy, które spływały po ich policzkach.


Jimin wraz z Eunwoo odprowadzał Jungkooka do ośrodka. Sam do końca nie wiedział , jak przetrwa czas , w którym będą kontaktować się tylko przez listy. Jednak przyjaciel ,który postanowił wziąć pod opiekę Jungkooka ,również zaproponował mu wspólne sesje i polecił danego psychologa. Ostatnie pożegnanie było cholernie trudne dla nich obydwu. 

-Zaczekasz na mnie. Masz być radosny byśmy mogli znów polecieć do Włoch, dobra?

-Tak, jestem już zapisany u Eunwoo i jakiejś psycholog-Jungkook tylko kiwnął twierdząco i pocałował go w czubek głowy- Na pewno nie chciałeś by oni przyjechali? 

-Nie chcą mnie widzieć, tym bardzie po tym co zniszczyłem.

-Nie mów tak. Jasne ,że chcą cię zobaczyć tym bardziej jak postanowiłeś wybrać trudniejszą drogę.

-Jednak następnym razem sam cię nie odbiorę. Wezmę ich ze sobą.

Dongmin poklepał po ramieniu Jungkooka, by dać mu doz rozumienia ,że już czas. Oboje pożegnali się z Jiminem idąc następnie do wejścia, budynku.

-Jungkook ty cholerny idioto!-wrzask był tak donośny i agresywny ,że basista mógł rozpoznać go wszędzie. Odwrócił się automatycznie. Przy Jiminie stał Yoongi ,a za nim chłopaki z zespołu. W rękach trzymał fioletowy bas. W oczach Jeona mimowolnie pojawiły się świeczki. Przypomniał sobie dlaczego chciał tworzyć muzykę. Na czym wcześniej się skupiał i co tak naprawdę mu to odbierało-Będziemy czekać! Nie zaczniemy bez ciebie! Dlatego kurwa walcz ty pusty łbie!- z ust Jungkooka wydobyło się prychniecie.

-Wrócę!

Pomachał im, wchodząc do ogromnego budynku, który w oknach miał założone kraty. Przed nim była jeszcze masa drogi, do pokonania. Jednak teraz nie zdawała się być aż taka trudna. Na pewno dało się ją jakoś przejść. Jednak to on sam musi na to wpaść.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro