♫ Duży krok ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


 Po krótkiej konwersacji z pielęgniarką, Jungkook mógł podpisać papiery o skończeniu pobytu w ośrodku. Czy był całkowicie wyleczony? Nie do końca. Jednak wraz z doktorem są umówieni na kolejne sesje jak i dodatkowe zajęcia w grupie. 

Gdy brał swoją kopię papierów, przyszłą mu wiadomość.

Jimin

Czekam już przed


Jimin

 Przy moim stylowym aucie ;)

Uśmiechnął się szeroko. 

Z budynku wyleciał tak szybko ,aż się za nim kurzyło. Zobaczył ,że trochę dalej przed nim stoi Jimin oparty o samochód. Miał na sobie czarny dres, a na nosie ciemne okulary. Podbiegł do niego i mocno go objął. Przyjemne ciepło rozniosło się po jego ciele, a serce zaczęło szybciej bić. Zagłębił twarz w szyję chłopaka, czując ten znajomy uspokajający zapach. Nic się nie zmieniło.

-Cześć Jungkookie- pogłaskał go po głowie, uśmiechając się, a tym samym starając się nie rozpłakać-Odliczałem dni do naszego spotkania. Jak się cieszę ,że mogę znów cię dotknąć-głos na ostatnim słowie mu się już załamał. 

-Nie płacz bo sam się zaraz poryczę-powiedział prześmiewczo, co zadziałało na Jimina, powodując u niego cichy śmiech. Park chwycił go za barki i oddalił od siebie. Uśmiechnął się ponownie gładząc jego ramiona. Jungkook dopiero wtedy dostrzegł cienką gumkę przechodzącą przez jego czoło. Ściągnął mu okulary i zmarszczył brwi-Co się stało ,że masz przepaskę?

 -Jęczmień. Fatalnie to wygląda więc wolałem to zakryć. Nie przejmuj się. Powinien mi przejść do tygodnia-przeniósł dłoń na jego policzek- Pocałujesz mnie w końcu czy mam to zrobić za ciebie?

-Już, już-położył dłoń na jego karku, łącząc ich usta.


Wcześniej wybrali odpowiedni adres na nawigacji do domu państwa Jeon. Jungkook nie dostał od nich żadnej odpowiedzi, mimo iż wysłał im z pięć listów. Dlatego by upewnić się ,że rodzina się nie przeprowadziła zdecydowali się tam pojechać.

-A może po prostu mnie już tam nie chcą? Wyrzekli się mnie i tyle.

-Jungkook spokojnie. Może faktycznie już tam nie mieszkają i...

-A co jak mieszkają? Nie wiem co zrobię jak ich zobaczę tym bardziej jak nie odpisali mi na żaden list.

-Możliwe jest również to ,że chcą cię tu zwabić byś ich w końcu odwiedził.

-Nie wiem, może zawróćmy?

-Nie ma odwrotu już jesteśmy w połowie drogi moim luksusowym autem. A paliwo wcale nie jest tak pięknie tanie-położył mu rękę na udzie-Słuchaj nie ważne jak będzie, jestem tu. Nawet jak będzie strasznie, to cię wezmę i pojedziemy-jeździł dłonią wzdłuż uda-Na pewno za tobą tęsknią. 

Jeon jedynie westchnął opierając głowę o zagłówek. Przymknął oczy, biorąc dłoń  Jimina w swoją.


Pod dom państwa Jeon dojechali dość szybko. Dlatego Jimin postanowił nie budzić Jungkooka od razu. Stwierdził ,że sen dobrze mu zrobi, w takiej sytuacji. Przez to stoją na miejscu parkingowym, z dwa kilometry przed domem jego rodziny. Obniżył mu oparcie by było mu wygodniej. Delikatnie jeszcze przeczesał mu włosy. Niezmiernie się cieszył z faktu ,w jakim się oboje znajdowali. Przez te całe półtorej roku Jimin pracował nad swoimi lękami i uzależnieniem. Teraz codziennie zostaje w mieszkaniu, spędzając naprawdę miło czas. Nawet trochę przystroił wnętrze. Wstawił też bas Jungkooka, w końcu chłopak się do niego przeprowadzi na stałe. Tak ustalili w swoich listach. 

Park obserwował otoczenie dzielnicy przez szyby. Ścieżki między domami miały swój styl, co przypominało mu o swoich rodzinnych stronach. Też tak jak Jungkook chciałby wrócić do rodziny. Jednak jego już dawno oznajmiła mu ,że go nie chce. Z Jungkookiem jest inaczej, tu dalej istnieje nadzieja. 

-Jesteśmy już?-mruknął zaspany- Czemu mnie nie obudziłeś?

-Sen dobrze robi na stres w takim przypadku. 

-Jezu-zaczął się rozglądać-Nic się tu nie zmieniło. Dalej nie wyremontowali tego chodnika.

-Przepięknie wygląda na tle tych domów. Czysta estetyka.

-Raczej połamane przez nie kostki.

Wyszli z samochodu, kierując się powoli do domu rodzinnego Jungkooka. Było tak samo jak dawniej, otoczone murem, a na podwyższeniu był umieszczony dom. Jednak gdy stało się przed bramą było z daleka widać jedyne jego dach. 

-Ciekawe czy ogród jest dalej taki sam jak wtedy gdy byłem tu po raz ostatni.

-Gdy wejdziesz to się przekonasz.

Z trzęsącą się dłonią nacisnął na dzwonek. Usłyszał po chwili donośny głos jakiejś dziewczyny, że zaraz otworzy. Kroki ,które nadchodziły z domu stawały się coraz głośniejsze w jego głowie. W końcu brama się otworzyła ,a w niej stanęła niska brunetka. Zilustrowała go wzrokiem po czym zakryła z szoku usta.  Oboje z Jiminem weszli do środka, zamykając za sobą bramę. Wtedy jedna z sióstr Jeona zawiesiła mu się na ramiona.

-Ty żyjesz!-zaczęła  szlochać-Nawet nie wiesz jak się martwiliśmy przez te wszystkie lata. Mei o mało co nie spaliła twoich listów.

-Aż tak mnie nienawidzi?

-Nie to nie tak-puściła go przecierając dłonią policzki-Widziałam jak je zabierała do pokoju-uśmiechnęła się smutno. Jungkook również nie oszczędzał się w emocjach. Łzy już dawno leciały mu po policzkach.

-Dlaczego nie-

-Honglu dlaczego wrzeszczysz na ogrodzie?-na ścieżce pojawiła się nagle matka obojga rodzeństwa ,a za nią szła siostra bliźniaczka, Meiji. Gdy obie zdały sobie sprawę kto stoi im na przejściu, stanęły jak wryte-Jungkook...mój boże, Jungkook!-starsza kobieta podbiegła do syna we łzach. Chwyciła w obie dłonie jego twarz, przyglądając jej się ze zdumieniem-To naprawdę mój syn-uśmiechnęła się smutno by po chwili uderzyć do w ramie z dłoni-Jak mogłeś się nie odzywać przez tyle lat! Odchodziłam od zmysłów! Myślałam, że-

-Wiem, mamo przepraszam-objął ją siłą by ta przestała go okładać.

 A gdy chciał iść w stronę Meiji i zrobić to samo, ta podeszła do niego i z impetem uderzyła go z otwartej dłoni w twarz następnie doprowadzając do przytulenia. Jimin stał wciąż przy bramie. Nie wiedział tak dokładnie jak się zachować dlatego przyglądał się całej sytuacji. Łzy wzruszenia same do niego w końcu przyszły.

-Ty parszywy gnoju! Jak mogłeś nam to robić nawet nie wiesz jak bardzo jestem na ciebie wkurzona. I jeszcze te pierdolone listy!

-Meiji wyrażaj się-upomniała ją matka.

-Przecież tata mówił to samo.

Na samo jego wspomnienie Jungkook się spiął. To spotkanie z nim napędzało w nim panikę, w końcu to ojciec widział go w bardzo złym stanie. Powiedział mu wtedy naprawdę przykre słowa ,które w ogóle nie powinny wyjść z jego ust. To nie była jego wina ,że wujek skończył tak a nie inaczej.

-W końcu przyszedłeś Jungkook-chropowaty głos dobiegł od strony wejścia do domu. Wszyscy spojrzeli się w tamto miejsce, oprócz Jungkooka. Nie potrafił na niego spojrzeć-Jak widzę ze wsparciem ,ale jesteś-Jimin na to stwierdzenie ukłonił się w stronę ojca jak i później kilka razy w stronę kobiet.

Starszy siwy mężczyzna zszedł wyprostowany w jego stronę. Jedna z bliźniaczek oddaliła się od brata robiąc miejsce dla ojca.  Jungkook wciąż nie podniósł głowy, nie potrafił, tak bardzo się wstydził tego co zrobił i powiedział.

-Popatrz na mnie-rozkazał stanowczo. Nastała chwila ciszy ,której nikt nie postanowił przerwać. Jimin miał ochotę w tej chwili chwycić Jungkooka za rękę jednak by to zrobić musiałby przejść przez siostry i matkę Jeona. Postanowił się jednak nie ruszać-Synu proszę spójrz na mnie-głos już nie był szorstki, bardziej załamany a wręcz ku płaczu. 

Jungkook z lekkim zaskoczeniem podniósł głowę i dostrzegł ,że jego ojciec, płakał. Momentalnie przytulił się do niego mocno, płacząc jak dziecko.

-Przepraszam, tak bardzo cię przepraszam tato. N-nie chciałem ci tego mówić. Nie miałem tego na myśli. Ja po prostu brałem i mówiłem głupoty, ale teraz jestem już czysty i prawie zdrowy.

-Wiem synu, czytałem listy. Wejdźmy do domu, wraz z twoim towarzyszem.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro