♫ Spotkanie ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Randka ,a zwykłe spotkanie z nowo poznaną osoba dość się od siebie różniły. Chociaż jedno z drugim dość się pokrywają. Nowa osoba może nam się w jakimś stopniu spodobać. Mimo że nie znamy jej charakteru. I przekonanie, że w życiu liczy się "charakter" jest hipokryzją. Nie ważne jak walczymy ze sobą i tak z punktu widzenia oceniamy innych po wyglądzie. Fakt jest taki, że im dłużej poznamy osobę, tym bardziej może nam się spodobać lub też nie.

Są takie przypadki gdzie jeden chłopak zakocha się w dziewczynie, na którą wcześniej mówił okropne rzeczy. Zmienił zdanie, bo po czasie zaczęła mu się podobać i z charakteru i z wyglądu. Potrzebował czasu. Karcił samego siebie za to jak zachowywał się wcześniej. Miał klapki na oczach, które wskazywały mu tylko kobiety o pięknych posturach. I tylko na takie spoglądał. Okazało się jednak, że jego typ był całkowicie inny.

-Jeon ma dzisiaj randkę!-wrzasnął Taehyung na całe pomieszczenie.

Jednak żaden z chłopaków się nie przejął. Yoongi był zbyt zajęty sprawdzaniem nut i danych dźwięków. Hoseok natomiast majstrował coś przy sprzęcie. Jeon był im szczerze mówiąc wdzięczny. Nie lubił rozmawiać na tematy miłosne lub osobiste. Oboje z nich to wiedzieli. Tae jednak był inny. Dość żywy i dosadny. Szanował decyzję Jungkooka ale i tak robił wszystko po swojemu. Na początku mu to przeszkadzało, ale później przyzwyczaił się do jego charakteru. Oczywiście przed tym wszystkim co chwilę się kłócili.

-A ci jak zwykle mają to w dupie-przewrócił oczami.

-Są zajęci nie męcz ich. Poza tym to nie randka.

-Ta jasne.

-Taehyung dzięki że załatwiłeś mu mój numer. Jednak naprawdę to nie randka. Zwykłe wyjście na piwo by bliżej się poznać.

-Właśnie! By bliżej się poznać a później żyć razem długo i szczęśliwie!

-Ta, jak w bajce-prychał Guk-Chce mieć go jako przyjaciela.

-Pan maruda. Dobrze wiem czego chcesz. Widziałem jak na niego patrzysz.

-Niby jak?

-Pożerająco-nagle Hoseok i Yoongi spojrzeli w ich stronę. Tae zaśmiał się  na reakcje przyjaciół, która była taka sama. Jungkook tylko pokiwał głową na boki wstając z miejsca.

-Jungkook chcesz o tym pogadać?

-Yoongi błagam cię nie próbuj nawet. Nawet cię to nie obchodzi do póki Jimin nie byłby tutaj.

-Co prawda to prawda. Czekaj chwile Jimin?

-Ten z baru.

-Ten pijak?-Yoon zmarszczył brwi.

-Z anielskim głosem Min-wtrącił się Hoseok by jakkolwiek złagodzić sytuację która zaczęła się tworzyć. Yoongi tylko spojrzał na Jeona i wrócił do swojej roboty. Hobi się zaśmiał rzucając w niego brudną szmatą.

Zbliżała się godzina dwudziesta pierwsza a Jeon już dawno był w centrum. Nie żeby jakkolwiek się stresował. On niezmiernie się stresował. Chodził w kółko to wymyślając różne scenariusze. Nie miał bladego pojęcia jak się z nim przywitać. Co zrobić najpierw. Przytulić? Podać rękę? Powiedzieć po prostu "Hej". Za dużo rozmyślał. Nic niestety nie mógł na to poradzić. Ten chłopak doprowadził go do takiego stanu. Nigdy tak nie miał. Nie panikował. Stał zawsze twardo na ziemi i dokonywał szybkich decyzji. To co przeżywał było mu zupełnie obce.

Jimin siedział na ławce już dobre klika minut. Widział Jungkooka, jak ten chodzi w kółko. Nie ukrywał uroczego śmiechu, który został tym spowodowany. Chłopak był przeuroczy. A on uwielbiał urocze rzeczy. Po kilku minutach obserwowania chłopaka, podszedł do niego. Tak naprawdę po prostu się do niego zakradł. Dotknął jego barku mówiąc ciche "Hej". Jeon jak poparzony odwrócił się w jego stronę i nerwowo się uśmiechnął.

-Od dawna tu jesteś?

-Nie będę ci ściemniać ale obserwowałem cię z dobre kilka minut-z jego ust wydobył się cichy śmiech, a Guka zamurowało. Jego uszy stały się czerwone z zawstydzenia przez co się odwrócił. Co z tego, że dalej były one widoczne.

-Tak się nie robi...

-Oj no Jungkook nie obrażaj się. Po prostu byłeś uroczy.

-Chyba w snach.

-Hm w snach może i też.

-Byłem w twoich snach?

-Może?-zaglądnął mu przez ramię z uśmiechem.

-Mam pytanie.

-Zadawaj ich ile chcesz. Ale najpierw trzeba mieć coś do picia!

-Ah no tak. Mieliśmy iść na piwo.

-Co proponujesz Jungkook?

-Alkohol z tego monopolowego jest dobry..-"Naprawdę Jungkook? Monopolowy?"te słowa przeszły po jego myślach.

-W każdym monopolowym alkohol jest dobry.

-No dobra kurwa. Mam po prostu tam zniżkę i nabijam punkty.

-I taką szczerość rozumiem-oboje się zaśmiali, ruszając w stronę sklepu.

Jimin po staremu zakupił czteropak piwa a Jungkook tylko dwa i przekąski. W czasie wybierania produktów oboje zdecydowali się iść na plażę. O tej porze mało ludzi chodzi na zachodnią stronę. Jeon powiedział nawet Parkowi że ma specjalne miejsce gdzie zawsze popijał alkohol z chłopakami. Udali się tam rozmawiając na przeróżne tematy. Jimin dowiedział się, że Jungkook nienawidzi wszystkiego co związane z polityką. Sądził że każdy w rządzie jest siebie warty. I nigdy nie oglądał telewizji. Uznawał to za stratę czasu. Jungkook natomiast zdał sobie sprawę że Jimin panicznie boi się owadów. Nie ważne czy był to motyl czy pająk. Po prostu go przerażały.

-Na jakim instrumencie grasz w zespole?

-Zgadnij.

-Jezu Jungkook nie mam na to chęci-mruknął niższy siadając na murku w "tajnej" miejscówce.

-No to się nie dowiesz do póki nie zobaczysz mnie na scenie.

-Utrudniasz poznawanie ciebie. Wiesz o tym?

-No cóż nikt nie powiedział że będzie łatwo.

- A myślałem że po tym piwie jakoś pójdzie.

-Bas. Gram na basie i lekko robię za wokal.

-Dość niespotykane...

-Też tak sądzę. Ale jakoś tak wyszło. Teraz ja mam pytanie.

-Błagam tylko nie o tym czy cokolwiek widzę jak się uśmiecham.

-Nie, to zadam później jeszcze raz-zaśmiał się głośno-Jak długo jesteś samotny?

Jimina zamurowało. Nie spodziewał się takiego pytania. Szczególnie w takim momencie. W ogóle nie podejrzewał Jungkooka o odkrycie jego wady. A chłopak jak nigdy nic po prostu go przejrzał. Park przez dłuższy czas nie odpowiadał patrząc się w brązowe tęczówki chłopaka. Ten natomiast się do niego uśmiechał. Nie cofnął pytania. Tak jak przeważnie osoby w jego otoczeniu robiły. Wycofywały się. Od razu stwierdzały, że nie mają zamiaru go niańczyć. A co dopiero wpuszczać do swojego życia. Jimin już wiedział. Jungkook także był samotny.

-Z kilka lat będzie na pewno. A ty?

-Kilka czyli ile?-brnął dalej. Chciał się dowiedzieć więcej. Nie unikał tego tematu.

-Dziesięć lat.

-Ja pięć. Chociaż aktualnie nie wiem czy to liczyć. Mieszkam z trzema różnymi osobowościami pod jednym dachem. Niespotykane i trudne w przyzwyczajeniu się.

-Samotność nie zawsze znaczy całkowite odosobnienie. Możesz mieć mnóstwo przyjaciół a i tak poczujesz to gówno.

-Dokładnie tak. Mamy wspólny cel, widzę.

-Pozbycie się tego ścierwa? Bo ja naprawdę bym tego chciał.

-W takim razie Park Jimin. Czy chcesz razem ze mną pozbyć się tej szmaty?

Park siedział nieruchomo kiedy Jeon skierował w jego stronę butelkę z piwem. Nigdy nikt mu tego nie zaproponował. Nie zadawał mu takich pytań. Nie sądził nawet, że ktoś będzie w stanie. Uśmiechnął się po dłużej chwili a po plaży rozległ się dźwięk stukających się o siebie butelek.

-Z wielką kurwa przyjemnością.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro