♫ Wieczorne piwo ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Jungkook nie miał bladego pojęcia gdzie tak właściwie jedzie. Jedyne co miał w głowie to, to by być jak najdalej od mola. Informacja o tym ,że Jimin uderzył tamtego artystę lekko go zaszokowała. Czuł napiętą atmosferę pomiędzy nimi ,ale nie sądził że może być aż tak źle. Gdy przemierzali dalsze ulice, Guk dalej zastanawiał się nad miejscem zatrzymania. Wtem go coś olśniło. Poczuł zaciskające się bardziej na jego tali dłonie. Park obudził go z kłębku nerwów, mówiąc: 

 -Jedzmy pod pizzerie! Nie możesz opuszać pracy!

Jungkook tylko kiwnął głową, kierując się w stronę miejsca pracy. Przez dotyk chłopaka jak i całą sytuację zapomniał ,że tak właściwie w niej jest. Jego szef  i Taehyung go zabiją. Najchętniej by tam nie wracał. Niestety ,nie chciał pokazać jako tchórz. Dotarli na miejsce w dość szybkim tempie. Zbyt szybkim. 

-Dzięki za podwózkę i przepraszam ,że tak wyszło-uśmiechnął się lekko w jego stronę czarnowłosy, odkładając kask na miejsce. 

-Nic się nie stało. Naprawdę. Poza tym, dałeś naprawdę genialny występ. 

-Tak? Długo ćwiczyłem swój głos do takiej tonacji. Cieszę się ,że ci się spodobało-spojrzał w jego oczy szeroko się uśmiechając. 

-Mam jeszcze pytanie..

-Tak?

-Czy ty coś widzisz jak się tak uśmiechasz i śmiejesz?

Po tych słowach Jimin wybuchł głośnym śmiechem. Ludzie wokół restauracji zaczęli na niego spoglądać. A Jeon? Stał nieruchomo ze skołowaną miną. Lecz i on po chwili zaczął się śmiać.

-Tak widzę. Jeśli cię satysfakcjonuje ta odpowiedz. 

-Mam nadzieję ,że cię to nie uraziło. Po prostu... byłem ciekawy-podrapał się nerwowo po karku.

-Nie ,nie. Spokojnie, wszystko gra. Masz może ochotę na wieczorne piwo?

-Chęt-

W odpowiedzi przerwał mu głośny krzyk Taehyunga, który rzucił w jego stronę laczkiem. Jungkook zawsze był dobry w unikaniu latających przedmiotów. Nie ważne jak to brzmiało, ważne że działało. Uniknął bez problemu latający przedmiot. Spojrzał się w strony przyjaciela z przerażonym wzrokiem.

-Gdzieś ty się kurwa podziewał! Masz w pizdu zamówień do zawiezienia! Chyba se jaja robisz!-krzyknął podchodząc do ich obojga- O cześć Taehyung jestem-pomachał uroczo do Jmina- Zaś pewnie włóczyłeś się po sklepach muzycznych. Po prostu nie wytrzymam z tobą Jungkook! Czekaj...-chłopak spojrzał to na Jungkooka to na Jmina i już zdał sobie sprawę co się tak naprawdę tu stało.

-Tae to nie-

-Jiminie czy chcesz może zaczekać na Jungkook aż skończy pracę? Ma kilka zamówień do rozwiezienia a później będzie wolny jak ptak-odrzekł radośnie w ogóle nie zwracając uwagi na zaszokowanego Jungkooka.

-Nie ,nie. Znaczy nie chodzi o to że bym nie chciał. Po prostu nie będę mu przeszkadzać w pracy. Całkiem zapomniałem o tym ,że po to tu przyjechaliśmy-zaśmiał się nerwowo- Na spokojnie niech zajmie się pracą. Kiedy indziej pójdziemy na piwo.

-To może wymienicie się numerami? Będzie wam prościej się umówić-puścił oczko w stronę przyjaciela. Ten tylko posłał mu skołowane spojrzenie. Po czym skierował całkiem spokojny wzrok na Jimina.

-Pewnie.

Oboje wymienili się numerami i pożegnali. Taehyung z Jungkookiem skierowali się do pizzerii by zając się swoimi obowiązkami. A Jimin? Poszedł w swoją stronę. Nie, nie w stronę swojego domu. W całkiem przeciwną stronę. Do najbliższego baru.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro