♫ Kłamstwo♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Pani Jeon zaprosiła wszystkich do jadalni gdy na stole pojawiła się lasagne wraz z ulubionymi przekąskami Jungkooka. Wszyscy w ciszy zaczęli rozkoszować się daniami. A gdy większość skończyła jeść główne danie, Jungkook w końcu z odwagą zaczął rozmowę.

-Chciałbym wam wszystko opowiedzieć na żywo mimo ,że pisałem o tym w listach. Nie było dla mnie łatwe nawet przyjechanie tu. Tak szczerze nawet nie miałem tego w planach-wziął głębszy wdech-Nie odpisywaliście jednak na listy więc się zmartwiłem, że może się przeprowadziliście lub coś złego się wam stało.

-Od razu się wtrącę, że to wina taty. Wrzeszczał na wszystkich jak dostał twój pierwszy list, byśmy na niego nie odpisywali. 

-Nawet z początku nie chciał dać nam go do przeczytania!

-Dziewczyny, dajcie dokończyć Jungkookowi- wtrąciła się łagodnie matka uśmiechając się w stronę Jimina. Nałożyła mu na talerz kolejną porcję. 

-Więc, po tych całych wydarzeniach z wujkiem w ogóle nie miałem w planie stać się taki jak on. Byłem nim nawet zawiedziony gdy dowiedziałem się o kradzieży. Jednak nie zrezygnowałem z muzyki. Dalej ją kocham i wciąż jestem w zespole-uśmiechnął się blado-Zależy im na mnie w zupełności-Jimin położył rękę na jego udzie, pod stołem by dodać mu wsparcia- Po tym gdy wujek zmarł zdecydowanie sobie nie radziłem. Na tyle ,że nie chciałem z wami gadać i po prostu postanowiłem wziąć jakieś prochy od nieznajomego. I tak bywało codziennie. Z dnia na dzień nie byłem tutaj tylko u kogoś nieznajomego. Zatraciłem się w tym na tyle..

Głos mu się załamał, przetarł ręką twarz by następnie kontynuować dalej. Spojrzał jeszcze na Jimina, który posłał mu uśmiech. 

-Nigdy nie czułem się tak źle. Kocham was i wtedy też. Jednak po tym co ci powiedziałem tato-skierował na niego wzrok- Nie chciałem już ci się pokazywać na oczy. Po prostu zniknąłem. Nie była to dobra decyzja, ale sądziłem wtedy ,że w taki sposób mogę was odciążyć od kolejnego problemu narkotykowego. W końcu ty i mama męczyliście się z wujkiem. Nie chciałem być dla was takim samym ciężarem. 

-Nigdy byś nim nie był-kobieta złapała go za dłoń-Jesteś moim dzieckiem, nigdy w życiu bym się tobą nie zmęczyła. Kocham cię najbardziej na świecie i nawet nie wiem jak mogłeś tak pomyśleć, Jungkookie. Nawet nie wiesz jak każdego dnia aż do dzisiaj się o ciebie martwiłam. Wciąż cię wszyscy szukaliśmy. 

-To ja dałem ci odjeść i tego nie przemyślałem-mruknął Pan Jeon.

-Tato..to ja sam odszedłem.

-A ja na to pozwoliłem. Mogłem cokolwiek...

-Już dość obwiniania się nawzajem. Ważne jest to ,że jest cały i pracuje nad sobą-wtrąciła się Meiji-A teraz przedstawisz nam w końcu Jimina? Czy będzie tak tu siedział i posyłał ci  uśmiechy wsparcia? 

Druga z bliźniaczek się zaśmiała, a po niej również i matka. Nawet ojciec uśmiechnął się delikatnie. Jimin zarumienił się natychmiastowo. A Jungkook dumnie chwycił za jego dłoń, splótł je, kładąc na stole.

-Jimin jest moim chłopakiem i to dzięki niemu zdecydowałem się na terapię.

-N-nie do końca to moja zasługa, a przede wszystkim twoja.

-Już nie bądź taki skromny. Dobrze wiesz ,że pierwsze dni były dla nas mordęgą.

Chłopak jedynie przeczesał dłonią włosy, kiwając następnie głową. Czuł się lekko spięty w towarzystwie tak ciepłej rodziny. Od dawna nie odczuwał takich przyjemnych emocji. Szkoda ,że jego rodzina wcale nie chciała się z nim widzieć. 

-Jestem ci wdzięczna Jiminie ,że zaopiekowałeś się naszym Jungkookiem. Wcale nie musiałeś tego robić, a jednak-kobieta chwyciła dłoń syna jak i Jimina-Niech szczęście wam sprzyja.

-Sądzę ,że powinienem i tak się przedstawić. Mimo iż zapewne byłem wspominany w listach Jungkooka -zaśmiał się lekko-Nazywam się Park Jimin i jak Jungkookie zawdzięcza mi swoje szczęście ,to i ja mu tak samo. Tak naprawdę to dzięki niemu w ogóle wszystko się zaczęło.

-Czekaj Park Jimin? Od tych Parków?-tym razem odezwała się Honglu- Znaczy od tych prawników? Wiem ,że nazwisko się często powtarza ,ale z ciekawości pytam.

-Można tak powiedzieć-uśmiechnął się niezręcznie.

-Honglu przestań go dopytywać o status rodzinny- warknęła w jej stronę siostra.

Reszta dnia minęła im na wspólnej rozmowie. Śmiali się i opowiadali przeróżne sytuacje. Nawet temat zszedł do tego kiedy i jak Jungkook poznał się z Jiminem. Ten dzień był zdecydowanie jednym z najlepszych w ich życiu. W końcu gdy zrobiło się dość późno wszyscy poszli do swych pokoi by przespać te wszystkie emocje. Jimin wylądował wraz z Jungkookiem w jego pokoju. Był taki sam jak go zostawił. Nawet duże podwójne łózko było wciąż popodpisywane różnymi cytatami. 

-Chodź pomogę ci z tą opaską, sznurek zaplątał ci się we włosach-gdy Jeon chciał do niego podejść i pomóc, Jimin odsunął się znacznie. Trochę zdziwił się tą reakcją-Spokojnie nie zarażę się przecież.

-Nie o to chodzi-powiedział cicho- Nie powiedziałem ci o czymś ,bo nie chciałem byś się dodatkowo stresował-westchnął-Tylko proszę nie panikuj za bardzo, okej?  

-Co się dzieje?-zmarszczył brwi, a gdy Jimin w końcu rozwiązał sznurek za głową i opaska opadła, podszedł szybko, kładąc rękę na jego policzku-K-kto ci to zrobił? Boże Jimin obiecaliśmy wszystko sobie mówić.

-Wiem, nie chciałem tego ukrywać, ale teraz był jedyny dobry moment i przepraszam ,że cię okłamałem. 

-Powiedz mi najpierw, kto ci to zrobił? 

-Mój brat-nastała cisza. Jungkook wciąż wpatrywał się w wielkie opuchnięte i zsiniałe oko-Był u mnie z kilka dni temu. Przyjechał wraz z jakimiś ochroniarzami do apartamentu. Pokłóciliśmy się o spadek ,który babcia ma komuś zapisać. Wypomniałem mu to i owo. Wkurzył się i rzucił we mnie zegarem elektronicznym ,który leżał na biurku. 

-Co za sukinsyn. W dupie mam to ,że jest inwalidą, zrobiłbym mu coś.

-Przestań, nie trać na niego nerwów.

-Jak? Skoro jest zdolny do czegoś takiego? Jesteś jego młodszym bratem a nie konkurencją na rynku. Tym bardziej walka o spadek twojej babci jest absurdalna.

-Też mu to powiedziałem. A on na to ,że nie ja o tym decyduje i że on go chce i mam jakoś przekonać do tego babcie. Odmówiłem mu mówiąc ,że to od niej zależy i ja na to wpływu nie mam. Sądził ,że kłamie i wtedy mu powiedziałem ,że nie kłamałem nigdy nie to co w jego przypadku.

-I wtedy w ciebie tym rzucił? 

-Powyzywał, darł się i rzucił-odwrócił wzrok-Przepraszam ,że mówię ci dopiero teraz.

-Nie jestem zadowolony, ale wiem ,że zrobiłbym tak samo na twoim miejscu- złożył delikatny pocałunek na jego ustach- Za bardzo cię kocham by się złościć tym bardziej ,że chciałeś dla mnie dobrze-westchnął-Jeżeli kiedykolwiek go spotkam to sam mu oko podbije.

-Jungkookie!-zaśmiał się lekko wtulając się w jego klatkę piersiową- Też cię kocham i cieszę się z tego ,że masz tak cudowną rodzinę.

-Teraz to i twoja rodzina Jiminie.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro