♫ Pierwsza utrata ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

 Zespół następnego dnia miał zaplanowaną próbę. Wszyscy wstali wcześnie by wszystko na spokojnie przyszykować. Jedynym ,który nadal spał był Jungkook. Przekręcał się z boku na bok, mrucząc coś pod nosem. Na sobie miał tylko bokserki, a kołdra leżała na ziemi. W pokoju unosił się jakiś duszący zapach. Brunet po usłyszeniu swojego imienia, otworzył oczy. Gdy natknął się na światło słoneczne od razu je przymknął z jękiem. 

Bolały go powieki i gardło. Przypominał sobie wczorajszą noc i uśmiechnął się lekko. Od razu po tym automatycznie wstał. Nie pościelił łóżka, nie ubrał się. Wziął ze sobą to co było potrzebne i udał się na mały balkonik, połączony z pokojem. Powoli na specjalną folię wysypał używkę na bibułkę i sprawnie zaczął tworzyć skręta. Wziął go w palce i odpalił. 

-Co ty robisz?

Spiął się momentalnie. Głos Hoseoka obijał mu się o uszy. Zapomniał ,że dzieli z nim pokój. Nie pamiętał o dzisiejszej próbie. I mimo mocnego zaciągnięcia się ziołem nie odczuł nagłych skutków. Ogarnęła go panika, Hoseok już wiedział ,że wracał powoli do nałogu. A za niedługo dowie się i Yoongi. Jednak po chwili się rozluźnił, przecież to tylko marihuana, a nie twardsze narkotyki ,które kiedyś zażywał.  

-Palę?

-To widzę, ale nie są to fajki-zmarszczył brwi-Co palisz.

-Chyba wiesz, to nawet nie brzmiało jak pytanie.

-Zaś bierzesz Jungkook? Mówiłeś i wykłócałeś się z Yoongim o to ,że wszystko gra. A to jedno wypalenie trwaki to tylko wypadek. Co ty właśnie teraz robisz? Wytłumacz mi-Hoseok tak samo jak Yoongi nie owijał w bawełnę. Zawsze mówił to co uważał jednak z jednym wyjątkiem. Odzywał się tylko w ostatniej konieczności. Stał na przeciwko basisty ze zdenerwowaną miną-Odpowiesz? Czy zabrakło ci języka w gębie? Dobrze wiesz ,że  w tej sytuacji nikt nie będzie się z tobą cackał i głaskał po główce. Wszyscy przerabialiśmy to, wystarczająco dużo razy.

-To tylko zioło. Nie wziąłem nic innego.

-Tylko? Słyszysz siebie?

-Nie matkuj mi teraz, sam nie jesteś święty-mocniej się zaciągnął.

-Do czego teraz niby nawiązujesz? Nie rozmawiamy o mnie czy o innym z nas. Tylko o tobie i twoim problemie do narkotyków. Wiem do czego jesteś zdolny, wszyscy wiemy. 

-Będziesz się teraz bawił ze mną  w dom?-prychnął-Leć powiedzieć staremu ,że palę. Yoongi!-zaczął się śmiać.

-Jungkook, przestań-warknął. Nie podobało mu się zachowanie przyjaciela. Wiedział ,że cała sytuacja znów zaczyna się powtarzać. Dostrzegł jak ten, jest bliski wypalenia całego skręta. I jedyne co mu przyszło do głowy był chłopak mieszkający obok nich-Co powie na to Jimin? Myślałeś w ogóle o nim? Wie o wszystkim?

Brunet upuścił niedopałek i stanął niebezpiecznie blisko gitarzysty. Źrenice miał mocno powiększone. Widocznie dawkę zioła jaką dał do środka była bardzo silna. Hoseok się nie odsunął, czuł jedynie lekką narastającą panikę. Jednak nie pokazał jej, nie może pokazać ,że ten ma nad nim kontrolę.

-Nie wplątuj Jimina do naszych kłótni- warknął-Zrozumiałeś? Jimin nic do tego nie ma.

-Nie ma? To jak mu to wyjaśnisz? Myślisz ,że będzie cię chciał takiego?

-Przysięgam jeszcze raz coś o nim powiesz to po prostu-

-Co tu się dzieje-przy wejściu do balkonu stanął Yoongi, z poważną miną. Szybko ocenił sytuację. Spojrzał najpierw na gitarzystę, a następnie na Jeona. Zilustrował go wzrokiem ,zatrzymując się na oczach. Do tego wszystkiego poczuł zapach palącej marihuany.

Jungkook nie sądził ,że kiedykolwiek jeszcze zobaczy ten wyraz twarzy u przyjaciela. Yoongi nie był zdenerwowany, nie zaczął go wyzywać. Był nim zawiedziony. Zawsze tak było gdy Jungkook powracał do rutyny. Momentalnie sytuacja się zmieniła. Brunet nie mógł wytrzymać spojrzenia Yoongiego, ani chwili dłużej. Wyminął ich i w pośpiechu założył dresy następnie wyszedł z mieszkania. Nikt go nie wołał.

Bez namysłu wpisał pamiętający już kod do apartamentu Jimina i wszedł z trzęsącymi się dłońmi do środka. Pot spowodowanym nagłym stresem spływał mu po czole. Zatrzasnął za sobą drzwi, w panice zaczął szukać chłopaka po pokojach. Znalazł go  w końcu na tarasie. Głośno oddychając stanął przed nim.

-Jimin.

Wzrok Jimina z zeszytu skierował na Jungkooka. Miał wrażenie ,że się przesłyszał. Po wczorajszych wiadomościach i zawodzie nie zamierzał do niego pisać. Czuł się okropnie. Pierwszy raz Jungkook bez żadnego wyjaśnienia go olał. Zawiódł się na nim, mimo iż był to pierwszy raz. Jednak Jimin zbyt wiele razy przeżywał tego typy sytuacje. A gdy taka również nastała w ich relacji, zdał sobie sprawę z bolącej prawdy. Jungkook był taki jak reszta. Nie był wyjątkowy jak myślał. Wczoraj w nocy poczuł jak jego wyobrażenia o basiście się rozpadają. 

-Jungkook co ty tu robisz?-zmarszczył brwi dostrzegając w końcu jego stan. otworzył szerzej oczy-Jak wszedłeś do środka?

-Znam kod?-Jungkook nie zrozumiał zbytnio tego pytania, przecież Jimin zdawał sobie sprawę ,że ten go pamięta-Chce porozmawiać. 

-O tym jak kazałeś mi wczoraj spadać i nie przyszedłeś wieczorem? Nie mamy o czym rozmawiać, tak mi się wydaje-zmarszczył brwi, a ton przybrał obojętny- Możesz już iść. 

-O czym ty mówisz?-Jungkook nie wiedział do czego chłopak nawiązuje. Z nagłej paniki na ponowną zapowiadając się kłótnie z kieszeni dresów wyczuł kolejnego skręta. Ze stolika kawowego wziął zapalniczkę. Jednak gdy prawie wyciągnął używkę z kieszeni, natknął się na przeszywający go wzrok Jimina. Popatrzył na swoje ręce ,które automatycznie pochwyciły zapalniczkę. Rzucił ją na krzesło-Nigdy nie kazałbym ci spadać. A tym bardziej czekać.

Na te słowa Jimin prychnął zirytowany ,a Jungkook nie miał pojęcia o co mu chodzi. Mówił prawdę. Dlaczego chłopak się tak zachowywał?

-Mówisz ,że nie pamiętasz jak się umówiliśmy? Miałeś wczoraj przyjść do mnie wieczorem. Zrobiłem nawet ramen, ale ty nie raczyłeś mnie nawet poinformować ,że cię nie będzie. A gdy mi w końcu odpisałeś to miałem dać ci spokój, bo jesteś "zajęty"-przy ostatnim słowie zrobił cudzysłów, palcami. Zamknął zeszyt i rzucił go na stolik- Olałeś mnie i udowodniłeś ,że niczym się nie różnisz od pozostałych.

-O czym ty do cholery mówisz?-Jungkook miał tą samą minę. Nie miał bladego pojęcie o czym Jimin opowiada i co chce mu przekazać. On? Kazał Jiminowi dać mu spokój? 

-Kurwa dalej będziesz udawał?-odblokował telefon wchodząc w rozmowę. Odwrócił ekran ku basiście-Teraz wiesz nagle o czym mówię?

-J-ja tego nie pamiętam, byłem gdzieś. Nie pamiętam ,że to pisałem-odparł spanikowany. Nie był w stanie sobie przypomnieć,  nawet tego jak umawiał się z Jiminem. Nie wiedział gdzie był wczoraj i co robił. Jedyne co zapamiętał to różnorodne zapachy ziół i tytoniu, które palił z jakimiś ludzmi. Przetarł ręką spoconą twarz. Ręce znacznie bardziej zaczęły mu się trząść. I jak zwykle marihuana przyniosła mu spokój , tak w tym przypadku jedna dawka nie spowodowała mu niczego. Odwrócił się do Jimina plecami.

-Jungkook? Coś się dzieje? Widzę ,że się trzęsiesz?-jego ton głosu zmienił się na łagodniejszy. Słyszał jak wstaje z hamaka i podchodzi w jego stronę- Ej, odpowiesz mi?

-Niczym się nie różnie od pozostałych?-tylko to zapamiętał z całej konwersacji. To ,że Jimin nie uznaje go za kogoś wyjątkowego i jedynego w swoim rodzaju. Te słowa przywarły do jego skóry niczym poparzenie. 

-Co się dzieje? Widzę ,że coś jest nie tak.

-Naprawdę dopiero teraz to widzisz? Powiedz mi, jestem taki jak reszta?-odparł przepełniony irytacją, smutkiem i gniewem. Ton głosu był szorstki, co zwykle nie miało miejsca.

-Cały się trzęsiesz-położył rękę na jego ramię, a ten odrzucił ją gwałtownie.

-Nie dotykaj mnie!-wrzasnął niekontrolowanie. Oddychał szybko, źrenice wciąż miał powiększone ,a pragnienie uspokojenia się napędzały go do wypalenia zioła. Dostrzegł przerażone oczy Jimina i od razu pożałował tego ,że tu przyszedł. Nigdy nie chciał by ten oglądał go w takim stanie. Nie miał zamiaru pokazywac Jiminowi jaki się staje przez uzależnienie. Tym razem to on złamał swoją własną obietnicę. Wyminął go pospiesznie by jak najszybciej zapobiec dalszym sytuacjom. Co by się stało, gdyby niekontrolowanie go uderzył? Był do tego zdolny, wiedział to. Nie wybaczyłby sobie tego.

-Jungkook!

-Nie idź za mną-odparł mimo ,że wcale nie chciał tego powiedzieć-Wiem ,że jestem taki jak reszta i niczym cię do siebie nie zachęciłem. Nie martw się, już nie musimy rozmawiać-łzy powoli leciały po jego policzku. 

-Dlaczego nie powiesz mi co się dzieje? Nie bierz moich głupich słów już pod uwagę. Za pochopnie zareagowałem. Nie chce cię stracić a mimo to powiedziałem coś głupiego.

-Powiedziałeś prawdę.

-Wcale nie. Nie wychodź, odwróć się do mnie. Chcę porozmawiać. 

-Problem w tym ,że nie mamy już o czym-uchylił drzwi frontowe, spojrzał na Jimina ten ostatni raz-Nie będę już ci zawracać głowy- wyszedł. Nie chciał mu mówić co się dzieje. Wystarczyło mu ,że przyjaciele siedzą w jego problemach. Nie chciał niszczyć Jimina, tak jak zniszczył ich.

-Kurwa, kurwa, kurwa-panika straty ,która wzrosła w Jiminie spowodowała, że ten wybiegł po chwili za chłopakiem. Przez swoje głupie słowa tracił właśnie najważniejszą osobę, która pomogła mu znów ujrzeć szczęście w życiu- Jestem taki głupi.

Jimin znalazł się przed szeregiem apartamentowców. Szukał wzrokiem Jungkooka, nie widział go. Pobiegł w prawo mając nadzieję ,że tam właśnie skręcił. Bez skutku, Jungkook w ciągu kilku minut rozpłynął się w powietrzu. 

-Nie mogę cię stracić..


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro