♫ Poniedziałek ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Każdy dobrze zdaje sobie sprawę ,że poniedziałki nie należą do cudownych dni. Przeważnie wszyscy ich nienawidzą. Zaczynanie nowego tygodnia jest trudne. Wtedy myślmy tylko o tym by nastał piątek. A co z tym idzie, weekend. 

Jednak w przypadku Jungkooka poniedziałek był jak kolejny trudny dzień. Nie uważał go za gorszy. Szczerze mówiąc dla niego każdy dzień był okropny jeżeli musiał budzić się na kacu.
Po wczorajszym udanym koncercie w barze nie mógł przestać myśleć o chłopaku z przecudownym głosem. Gdy pił kieliszek za kieliszkiem, ciągle rozmyślał o jego przekazie. Był dogłębny i trafny.  Jednakże niesamowicie smutny. Wiedział ,że nie tylko on to wtedy poczuł. Hoseok również powiedział mu swoją opinię na ten temat. Stwierdził tylko ,że było to przygnębiające ale i przepiękne. 

Jungkook błądził dłonią po swoim materacu w poszukiwaniu miękkiego koca. Poczuł dość duże zimno i od razu wiedział czym to było spowodowane. Otworzył zmęczone oczy i rozejrzał się po swoim materacu. Nigdzie nie dostrzegał koca. Podniósł się niedbale. Dwa ziewnięcia wydobyły się z jego ust po czym rozejrzał się po piwnicy ,w której mieszkali.

Wszyscy traktowali to jako swój dom i salę do prób. Pomieszczenie było naprawdę przytulne jak w normalnym mieszkaniu. Miało to swoje plusy i minusy. Jednak najważniejsze było to ,że mieli gdzie spać.

Chłopak ujrzał swój koc ,który był ściskany przez Taehyunga. Przyjaciel leżał na zimnej betonowej podłodze tuż koło materaca Jungkooka.  Basista zmarszczył brwi, chwytając za koc, a nogą odpychając od niego Tae. Chłopak nawet się nie zbudził. Jedyne co zrobił to mocniej przytulił koc, mlaszcząc.

-Jungkook, Tae, Yoongi! Wstawać mam nasze śniadanie!-krzyknął Hoseok trzaskając mocno drzwiami, tak że huk obudził Taehyunga a ze strony Yoongiego można było usłyszeć tylko ciche "pierdol się".

-O boże jak się dobrze wczoraj wybawiłem w tym barze-ziewnął Kim, podnosząc się do pozycji siedzącej. Jednak dalej trzymając koc Guka. Spojrzał to na chłopaka to na swoje ręce. I wiedział, wiedział że jest w dupie.

-Oddawaj.

-Em... przepraszam? 

-Gówno a nie przepraszam!-wrzasnął wyrywając mu w końcu koc z rąk. Od razu się przykrył przewracając na drugi bok.

-Możecie łaskawie zamknąć mordy? A tobie Hoseok urwę jaja.

-A rób co chcesz. Tylko zastanów się nad tym porządnie bo jak się wykrwawię to nikt ci po śniadanie nie pójdzie.

-Nie bądź taki przemądrzały-przewrócił oczami Min.

-Jeon! Nie ma spania. Odwracaj się i to już inaczej zobaczy cię Ji-

Do pomieszczenia wszedł niski chłopak ubrany w czarny dres i czapkę z daszkiem. Yoongi nie miał okazji posłuchać głosu Jimina, tak samo jak Tae. Dlatego gdy spojrzeli w jego stronę nie byli zbyt zadowoleni. Jimin jednak nie zniechęcił ich do siebie, wręcz przeciwnie wymusił od nich uśmiechy. Gdy ten jako pierwszy ich nim obdarzył.

-Ładnie tu macie. Z twojego opisu wywnioskowałem że mieszkacie na wysypisku.

Znajomy głos dotarł do uszu Jungkooka. Wnet się obrócił i przyjrzał chłopakowi. Nie kto inny jak Jimin stał przy drzwiach wejściowych. Zamrugał kilkakrotnie nie mogąc uwierzyć w to co widzi.

-To był sarkazm? Prawda? Jimin nie rozśmieszaj mnie-zaśmiał się głośno Hobi spoglądając na Guka z jeszcze większym rozbawieniem.

-Ej Hoseok, kto to jest?-mruknął Min prostując się na materacu.

-Właśnie zaprosiłeś kogoś, bez naszej zgody i to jeszcze w sam poranek-dodał Kim.

-Oh przepraszam za najście. Jestem Park Jimin stały klient "0 o clock" czyli barze, w którym występowaliście wczoraj.

-Tak, to jest Jimin. Nawet nie wiecie jaki ma głos. Przez to że zajmowaliście się sprzętem wcześniej, nie mogliście go usłyszeć. Prawda Jeon?

Jungkook dopiero na zawołanie, ocknął się z transu. Spojrzenie z Jimina powędrowało na przyjaciół, uśmiechnął się nerwowo i kiwnął głową. Tae na jego reakcje zaśmiał się głośno a Yoongi od razu po nim prychnął.

-Nie śmiejcie się z niego. Chłopaczyna ma kaca i żyje na jawie.

-Wcale nie! Jak stoi tu przede mną Jimin to wszytsko jest prawdziwe i możliwe. Jak widać.

Park na te słowa się zaśmiał. Podszedł do Jeona chwytając go za podbródek. Odległość pomiędzy ich twarzami była znikoma.

-Jungkookiee szalejesz za mną..-wyszeptał Park przybliżając swoje usta do tych jego.

-Jeon! Nie ma spania. Zaraz idziemy do pracy!

Jeon otworzył szeroko oczy. Przed sobą widział tylko zabrudzony sufit. Zdał sobie sprawę, że po tym jak się odwrócił, od razu zasnął. To wszystko co przed chwilą widział było tylko fikcją. Zbyt realną fikcją.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro