♫ Płonące whiskey♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dźwięk obijających się o siebie szkieł było słychać w całym barze. Ludzie młodzi, to w średnim wieku ,dyskutowali o przeróżnych tematach. Barman przygotowywał drinka za drinkiem. Uśmiechał się szeroko spoglądając na zadowolone miny klientów.
Nikt nigdy nie powiedział czegoś złego na jego temat. Ludzie go szanowali a on szanował ich.
Oddawał tam całego siebie. A kochał ,jak jego klienci rozkoszują się jego własnoręcznie robionym trunkiem.

-Jeszcze raz to samo Namjoon-mruknął jeden z jego stałych... klientów.

-Park Jimin czy ty możesz upijać się gdzieś indziej niż w moim barze?

-W takim razie od czego jest bar? Nie mogę po ludzku się upić?-przewrócił oczami szatyn bawiąc się szklanką z lodem.

-Do testowania alkoholu. Jego smaku i-

-I sprawdzeniu jak mocniej cię sieknie. Otóż to Nam, otóż to.

-Nie wytrzymam z tobą naprawdę.

-Nie narzekaj. Patrz na pozytywy, to ja codziennie oddaje tu swoje pieniądze. Beze mnie byś splajtował-uśmiechnął się szeroko ujrzawszy napełnioną szklankę z whiskey.

-Ta, bardziej to już utrzymam się bez twojej pomocy.

-Nam powiedz mi jedną rzecz.

-Co znowu?

-Dlaczego stworzyłeś bar dla gejów?-czarnowłosy westchnął głośno dając na tace dane zamówienia. Mimo ,że Jimin zawsze zadawał mu to pytanie po wypiciu danej dawki alkoholu ,to i tak zawsze na nie odpowiadał. Sam nie wiedział dlaczego. Tak po prostu już było. Możliwe że w taki sposób powstała już ich tradycja. 

-By osoby takie jak ja czy ty ,mogli czuć się komfortowo. Oczywiście mój bar nie jest jedynym w mieście ,ale zaliczam się do tych bardziej bezproblemowych. Poza tym chce czerpać przyjemność z mojej pracy, nie zwracając uwagi na dziwne spojrzenia czy szeptania na mój temat "bez pokazywania palcem". Chociaż w dzisiejszych czasach rzadko kto zwraca na to już uwagę -uśmiechnął się lekko-Spotkałem wielu ludzi którzy byli na tyle wścibscy ,że nawet do łóżka mi zaglądali. Wiesz przecież. Po co ja ci to znów mówię?

-Bo lubisz o tym opowiadać. A ja lubię cię słuchać-puścił mu oczko biorąc łyka alkoholu.   

-Gdybyś jeszcze ograniczył alkohol byłoby idealnie.

To nie tak ,że Namjoon uznawał swojego przyjaciela za alkoholika. Umiał znaleźć umiar w tym co robił. Nie pił tak wielkiej ilości alkoholu by doprowadzić się do nieprzytomności.
Oczywiście przyjaciel od czasu do czasu dawał Jiminowi do zrozumienia ,że przesadza. Na mężczyźnie jednak nie robiło to jakiegoś wrażenia. Kontynuował swoją rutynę. Uznał ,że póki nic się jeszcze nie stało to można to kontynuować. 

-Namjoon czemu scena jest pusta? Nikt nic nie gra? 

-Bo zespół pojawi się dopiero o dwudziestej trzeciej. Błagam nie rób nic głupiego.

-Co powiesz na to bym zaśpiewał? 

-Nie.

-No weź! Wiesz ,że ludzie mnie tu kochają. Każdy mnie kojarzy. Niektórzy znają mój dar ,ale inni muszą go jeszcze poznać! Nie daj się prosić-uśmiechnął się szeroko wypijając cały alkohol ze szklanki.

-Nie puszcze cię tam po piątej szklance mojego najmocniejszego whiskey. Chyba cię pojebało. Do tego zespół zaraz ma się zjawić. Jak zobaczą ciebie na scenie pomyślą ,że ich zastąpiłem.

-Nikt nikogo nie będzie zastępował. Moje show zajmie mi tylko trzy minuty. Mam coś nowego!

-Chyba nauczyłeś się czegoś nowego. Eh, dobra ale tylko trzy minuty i wracasz do domu. Rozumiemy się?

-Dobrze, mamo?

Park wstał od baru podciągając czarne smukłe spodnie. Podszedł do sceny biorąc mikrofon z półki. Ludzie słysząc dźwięk podłączanego urządzenia spojrzeli w stronę drewnianej sceny.  Mimo ,że w głowie Jimina szumiało ,umiał utrzymać równowagę. Podłączył swój telefon do głośników ,wyłączając tym samym tutejsze radio. Stanął na środku umieszczając mikrofon na stojaku.

-Witam państwa serdecznie!-na przywitanie goście zaśmiali się ,głośno klaszcząc-A więc do czasu aż pojawi się zaproszony zespół, mam czas by was zauroczyć moim wokalem. Wiem ,że nie wszyscy tutaj jeszcze mogli zapoznać się z moim głosem. Dlatego macie teraz okazje! -zaśmiał się, a publiczność razem z nim. Można również było usłyszeć gwizdanie. Jednak nikogo to nie dziwiło. Park Jimin był naprawdę atrakcyjnym mężczyzną i wszyscy w barze mogli to potwierdzić.

-Co nam dzisiaj przedstawisz Jiminie?-tym razem odezwał się barman.

-Dobrze ,że pytasz Namjoon! Otóż zaśpiewam wam dzisiaj coś spokojniejszego albowiem "Astronomy" od samego Conan'a Gray'a!-Kim niczym kontroler ,wszedł na spotify by zobaczyć ile dana piosenka ma minut. Zmarszczył brwi widząc ponad cztery minuty.

-Miały być trzy minuty ,nie ponad cztery!

-Nie marudź!-pokazał na niego palcem na co wszyscy się zaśmiali-Wszyscy chcą mnie usłyszeć ,więc nie masz nic do gadania.

Na to publiczność głośno zaklaskała spoglądając na barmana. Ten tylko pokręcił głową i machnął ręką. Dało to wszystkim do zrozumienia by Jimin robił to co chciał. Po chwili głośnych oklasków, pojawiła się cisza. Z głośników zaczęła wydobywać się spokojna melodia i już po chwili można było usłyszeć delikatny nurtujący głos Jimina.

-We drive through the woods, rich neighborhoods to watch

Głos roznosił się po całym pomieszczeniu. Wszyscy ludzie siedzieli jak zahipnotyzowani. Słuchali go ze skupieniem i uśmiechem na twarzy. Jimin chciał to przekazać, swoje dotychczasowe uczucia. Pokazać tym swoje aktualne życie. Z początku pierwszej zwrotki miał zamknięte oczy by pozwolić muzyce płynąć nurtem. Do którego planował dołączyć

-We've traveled the seas, we've ridden the stars. We've seen everything from Saturn to Mars.As much as it seems like you own my heart.It's astronomy, we're two worlds apart~

Tym czasem przed wejściem do baru, stało kilku chłopaków. Trójka z nich kłóciła się koło samochodu a jeden wyciągał powoli swój sprzęt z bagażnika.

-Taehyung czemu ja ci powierzyłem tą kwestie, japierdole.

-Nie wiedziałem ,że to bar dla gejów! Poza tym właściciel był taki miły.

-Może mu się spodobałeś-palnął Hoseok.

-Jeszcze tego by brakowało. Weź nawet go nie pogrążaj.

-To może sam byś się tym zajął! Wielki Min Yoongi się znalazł!

-Masz racje, od jutra ja ogarniam nam to gdzie będziemy grać. Nigdy w życiu już ci nie powierzę tej funkcji Tae.

-A proszę bardzo!

-Wiesz co nawet nie mam ochoty tam grać.  Odwołujemy to!

-Chyba se jaja robisz.

-Nie. Jestem śmiertelnie poważny.

Chłopak ,który wyciągał sprzęt, mimo że stał dalej od reszty zespołu słyszał ich wyraźnie. Założył na siebie bas ,stając tym samym przed drzwiami do baru. Wpatrywał się w niego dość zaciekawiony. W ogóle nie przypominał baru dla gejów. Z resztą żaden bar nie krzyczy dla kogo jest on przeznaczony.

-Wchodzicie czy dalej będziecie tak stać?-przerwał ich kłótnie dalej spoglądając na nazwę lokalu. Wszyscy skierowali wzrok w jego stronę ze zdziwieniem. A po chwili na twarzy Yoongiego pojawiło się zażenowanie. 

-Nie mów mi że chcesz tam grać.

-A mamy jakieś inne wyjście? I tak nikt inny nas nie przyjmie mimo ,że chcemy grać za darmo. Cieszcie się ,że w ogóle coś nam się w końcu udało, a nie kłócicie się o byle co-wszyscy stali w ciszy, a nawet Yoongi nic nie odpowiedział. 

-Jungkook  ma racje. Cieszmy się tym ,że powoli już rozwijamy skrzydła. Początki zawsze są trudne i dobrze o tym wszyscy wiemy-odparł Hoseok zabierając ze sobą gitarę. 

Reszta bez zastanowienia zrobiła to samo. Jedynie z czym był problem to wniesieniem perkusji do środka. Dlatego Jungkook i Hobi weszli jako jedyni do baru. Pierwsze co poczuli to zapach alkoholu i kadzidełek. A tym co usłyszeli, był delikatny głos. Lekko zdziwieni spojrzeli po sobie i ruszyli do przodu aż ujrzeli scenę. Zobaczyli szczupłego chłopaka,który ponosił się muzyce.

-Stop trying to keep us alive.You're pointing at stars in the sky that already died.Stop trying to keep us alive.You can't force the stars to align when they've already died.Oh, we've died~

Jungkook całą swoją uwagę skupił wyłącznie na soliście. Widział jak ten poświęca swoje uczucia słowom i melodii. Gdy ten wydobył z siebie wysoki dźwięk w ostatnim słowie, nie mógł nie otworzyć buzi ze zdziwienia. Hobi natomiast napotkał wzrok barmana ,który lekko się uśmiechnął w ich stronę i machnął ręką by ten podszedł. Zostawił Guka samego by porozmawiać z właścicielem.

-Oh, we've traveled the seas, we've ridden the stars. We've seen everything from Saturn to Mars.As much as it seems like you own my heart.It's astronomy, we're two worlds apart.

Jeon wsłuchiwał się z uwagą w słowa, czując niesamowity przekaz ze strony nieznajomego. Widział od kogo była ta piosenka. Znał ją doskonale ,ale nigdy nie widział tak pięknego wykonania aż do teraz. Gdy chłopak wypowiadał ostatnie słowo widownia z grobowej ciszy ,zaczęła wiwatować i klaskać. Ten tylko się szeroko uśmiechnął ,machając wszystkim po kolei. Po czym skierował swój wzrok na bar. Jungkook zrobił dokładnie to samo. Zauważył ,że Hoseok odszedł znacznie dalej. Poszedł w jego stronę. 

-Nie bójcie się nikogo nie załatwiłem na wasze zastępstwo-zaśmiał się niezręcznie-On po prostu jest zbyt uparty i pijany.

-Pijany?-odparł lekko zaskoczony jungkook-Uh, przepraszam. Jeon Jungkook, basista-podał rękę w stronę barmana. Ten uśmiechnął się delikatnie ściskając jego dłoń. 

-Tak, pijany. Spokojnie zaraz zejdzie ze sceny i wróci do domu-rzekł stanowczo machając do Jimina by zszedł ze sceny. Dał mu do zrozumienia ,że zespół już jest. Tym sposobem wzrok Jimin spotkał się z tym Jungkooka. Dla Jeona ta chwila była niczym w filmie. Miał wrażenie ,że zatraca się w spojrzeniu chłopaka. W naprawdę wolnym tempie. Czuł jakby ktoś go zahipnotyzował.

-Drodzy widzowie! Dziękuję za wysłuchanie i mam nadzieje ,że jeszcze sobie przed wami pośpiewam! 

-Czekamy na ciebie jutro Jiminie!-krzyknął jakiś głos mężczyzny.

-Otóż to mój drogi! A teraz dla wszystkich po szocie płonącego whiskey! Na mój koszt!-wszyscy  w pomieszczeniu zaczęli wiwatować. Jedynie Namjoon oparł rękę o czoło kiwając głową z zrezygnowaniem. 

Jimin zszedł ze sceny uśmiechając się do każdego. W połowie drogi lekko się zachwiał, co spowodowało śmiech gości. Park jakimś sposobem doszedł do blatu, opierając na nim rękę. Jungkook  cały czas go obserwował ,nawet gdy chłopak znalazł się tuż przy nim.

-Jimin zwariowałeś z tymi szotami?

-Daj się im bawić Nam. Poza tym dla mnie też jednego.

-Nie ma opcji.

-Płacę ci dawaj! Ooo, czy to ten zespół?-powiedział zachwycony spoglądając na Heoseoka i Jungkooka ,z którym dłużej utrzymał kontakt wzrokowy. 

-Tak to oni. Gitarzysta Jung Hoseok i basista Jeon Jungkook. Dwójce musze pomóc z zaniesieniem sprzętu. Dlatego, Kai!

-Tak Nam?

-Musisz zrobić wszystkim płonące szoty whiskey.

-Jimin pojebało cię? Zaraz sam będziesz to robił.

-A jestem nawet chętny -uśmiechnął się szeroko znów kierując wzrok na muzyków- Park Jimin, miło mi was poznać. Dla was również po szocie? Tak by tremy nie było-zaśmiał się na co Jeon prychnął z uśmiechem.

Po chwili przed nimi pojawiły się trzy szoty. Jimin od razu chwycił za swojego, przyglądając się ogniowi. Lekko zamieszał trunkiem przez co ogień zniknął ,tak samo jak po chwili ciecz. Chłopaki natomiast wzięli swoje szoty i również je wypili. Namjoon od razu po tym podszedł do Parka ,chwytając go pod ramię.

-A teraz do domu Park. Obiecałeś.

-Już mamo. Nie panikuj tak-zaśmiał się idąc razem z Namjoonem do wyjścia.

-Jimin!-krzyknął w ich stronę Jungkook. Na co Park się odwrócił lekko zaskoczony-Obudź się jutro.

Zaskoczenie na jego w twarzy dalej widniało jednak po chwili uśmiechnął się szeroko i kiwnął głową. Wraz z Namjoonem opuścili bar.

-Co to było Guk?

-Odpowiedz na piosenkę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro