♫ Spięcie ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wczesnym rankiem nad morzem w Busan można było usłyszeć szum fal lub skrzeczące mewy. Tym bardziej w miejscu gdzie mieściły się apartamenty chłopaków. Jimina dzisiaj dla odmiany obudziły donośne krzyki. Wczorajszy wieczór jak i noc była jedną z najlepszych jaką przeżył i to samotnie. Uznał to za coś dobrego. 

Słysząc kolejną głośną wymianę zdań dobiegającą z drugiego mieszkania, wstał z łóżka. Zignorował je ponownie sądząc ,że może być to jakaś para, która wynajęła trzeci mieszczący się tam apartament. Jednak gdy usłyszał donośny męski krzyk od strony chłopaków z zespołu, lekko się przeraził. Szybkim krokiem udał się do frontowych drzwi lekko je uchylając.

-Jak kurwa mogłeś to zrobić ?Czy ty myślisz Jungkook?-wrzasnął Yoongi- Mówiłeś tym razem będzie inaczej, a to kurwa proszę. Jedno i to samo.

-Mówiłem ci, że zapaliłem z nim tylko dwa. Co mogłem zrobić ,jak kurwa spytał się czy mam z tym jakieś problemy? Od razu by nagadał temu drugiemu by nas nie przyjmował-brunet również podniósł głos.

-Kurwa Jungkook ty nie rozumiesz. Co teraz z tobą może się dziać? Ile razy wracałeś w ciągu tych lat do tego? Kurwa mać, znając życie znajdziesz jeszcze coś dzisiaj i zażyjesz.

-Pierdol się, nie będzie tak.

-Sam się pierdol i nie odchodź jak kurwa z tobą rozmawiam. Co ty masz pięć lat?

-Zamknij się już bo wszyscy cię słyszą-Jimin słyszał jak Jungkook zbliża się do wyjścia z mieszkania, dlatego zamknął szybko swoje drzwi. Nie spodziewał się jednak tego ,że ten zacznie wbijać kod do jego apartamentu.

-Najlepiej ucieknij do Jimina. Pewnie kurwa. Niech dowie się co odjebałeś!

Po tym zdaniu basista otworzył drzwi, a  Jimin mógł dostrzec jak pokazuje w stronę Yoongiego, środkowy palec. Wszedł do środka i zamknął za sobą drzwi. Oboje teraz stali na przeciwko siebie. Jungkook po przetarciu twarzy dłonią spojrzał na chłopaka. Objął go po chwili. Chciał się tylko do niego przytulić. Jimin jedynie stał nieruchomo by następnie jedną dłonią pogładzić chłopaka po plecach. 

-Słyszałeś prawda?

-Nie do końca. Jedynie kilka zdań. Obudziliście mnie-Jungkook zaszokowany czując cynamonowy zapach, a nie alkoholu oddalił się od chłopaka- No co?

-Spałeś tu? Nie piłeś?

-Tak, spałem i nie piłem-uśmiechnął się z dumą, a Jungkook pod wrażeniem takiego obrotu spraw, niekontrolowanie ujął w dłonie twarz Jimina, całując go szybko.

-Jestem taki dumny Jimin. Cudowna wiadomość-znów objął go ramionami.

-O co kłóciłeś się z Yoongim?-na te słowa Jimin czuł jak basista się spiął. Uwolnił go z uścisku i poszedł w stronę kuchni by z lodówki wyciągnąć  wodę-Jungkook? To brzmiało dość poważnie. Nie słyszałem by kiedyś on stracił taką kontrolę nad sobą-poszedł w jego stronę- Do tego coś chyba stłukliście.

-Tylko szklankę i przypadkiem. Za szybko stanąłem od stołu-westchnął-On tylko reaguje tak na mnie gdy-nie dokończył, widząc od razu dość mocno przejętą minę Jimina- Gdy zaczynam brać.

Powiedział to. Właśnie poinformował Jimina o tym ,że znów zetknął się z używkami, przez które miał tyle problemów. Park słysząc te słowa usiadł na jednym krześle znajdującym się w kuchni. Przyglądał się Jungkookwi gdy ten zaczął wypijać całą zwartość wody z butelki.

-Jak to zacząłeś brać? Jungkook jak to się stało?

-Ja tylko zapaliłem zioło-powiedział jak gdyby nigdy nic- I to tylko dwa skręty. To nie dużo, nie maiłem wyboru.

-Zawsze ma się wybór-niższy zmarszczył brwi przez co to samo zrobił brunet. Odstawił butelkę na blat kuchenny i oparł na nim ręce-Skoro wiesz ,że masz z tym problem i ,że przeważnie zaczyna się nawet od takiego zioła. To tym bardziej nie powinieneś tego palić.

-Nie rozumiesz. Byliśmy na kolacji z producentem muzycznym i prezesem HYBE Entertainment. Gdy zostałem sam z jednym prezesem zaproponował mi to. I dopytał się jeszcze czemu odmawiam-gestykulował- I tak, z początku odmówiłem. To zaczął dopytywać czy mam jakieś z tym problemy. Nawet przed tym mi rozkazał nawet. Kurwa, Jimin co ja miałem zrobić niby?-głos zaczął mu się łamać- Wiem ,że nie powinienem ,ale gdybym się nie zgodził odrzuciliby nas.

-Może nie? Znam prezesa-

-Kurwa nawet nie próbuj. Nie chce polegać na twoich znajomościach. Dobrze zdajesz sobie z tego sprawę. Chociaż i tak sądzę ,że zainteresowali się nami, bo ty tam byłeś. Nie chce byś był jakąś kartą przetargową.

-Przestań-warknął-Zaczynasz wątpić w talent zespołu. Wiem ,że dużo wam pomogłem ale od tego są przyjaciele. A ja mam jakieś znajomości dzięki ,którym mogę pomóc. Nie zawdzięczaj mi sukcesu a wam. Nigdy mnie do tego nie wciągaj-burknął- A co do tego zioła mogłeś odmówić. Bang Si-hyuk by z was nie zrezygnował.

-Nie wiesz tego.

-Kurwa Jungkook przyznaj po prostu ,że chciałeś zapalić. To już lepiej brzmi niż jakieś wielkie poświęcenie. Chciałeś też sobie ulżyć przez stres na tej "wielkiej" kolacji. 

-Wcale kurwa nie chciałem-walnął ręką w blat przez co Jimin niekontrolowanie podskoczył. Nikt się nie odzywał. Nastała niezręczna cisza. Jungkook chciał uniknąć kłótni z Yoongim, a spowodował kolejną i to z Jiminem- Przepraszam. Ja po prostu.. 

Głos mu się łamał. Schował twarz w dłonie, nie kontrolował pojawiających się łez. Zdał sobie sprawę ,że chciał to zrobić. Od razu jak zobaczył marihuanę na stole ,to coś mu mówiło by uległ. Mógł stanowczo zaprzeczyć, ale tego nie zrobił. Uległ własnej pokusie i tego nie można było już nazwać poświeceniem. Yoongi to wiedział, ale Jungkook dalej przy nim sądził ,że to nic takiego. Dopiero gdy Jimin wprost mu oznajmił co zrobił. Załamał się. 

-Jungkook, już będzie lepiej-poczuł jak oplatają go ciepłe ramiona, a on bez wahania schował twarz w zagłębienie szyi Jimina-Wybacz ,że tak ci to powiedziałem, mogłem lżej-brunet jedynie pokręcił przecząco głową- Może faktycznie nie pójdzie nic dalej? W końcu masz zespół i do tego mnie, tak? Uznajmy ,że na blancie się skończyło.

-Przepraszam ,że spowodowałem kłótnie-mruknął, pociągając po chwili nosem-Po prostu się boje.

-Zrozumiałe Jungkookie. Z uzależnień naprawdę jest trudno wyjść, sam mam problem-pocałował go w głowę- Dopiero tej nocy nic nie piłem i wytrzymałem sam, tutaj. To dzięki tobie.

Jungkook podniósł głowę patrząc następnie w oczy Jimina. Uśmiechnął się szeroko na te słowa, mimo mokrych śladów na policzkach. Wyglądało to dość marnie ,ale Jimin tego nie skomentował. Również obdarzył go uśmiechem przez co brunet prychnął.

-No co?

-Dalej sądzę ,że nic nie widzisz jak się uśmiechasz w ten sposób.

Na te słowa Jimin jedynie zareagował śmiechem, uderzając basistę w ramię. Przypomniał sobie o ich wspólnym wypadzie na plaże, z piwem w ręku. I nagle jego myśli zawędrowały daleko w przyszłość. Widział siebie razem z chłopakiem w jakimś innym kraju. Z dala od tych wszystkich problemów. A z dalszych wyobrażeń wyrwał go Jungkook.

-Mam ochotę porzucić to wszystko w cholerę i gdzieś uciec. Chociaż na jeden dzień-westchnął. Nastawił wodę by zalać im poranną kawę. To cud, że Jimin w ogóle miał ją w szafce.

-Polećmy do Włoch. Co ty na to?

-Co?

Jungkook z szokiem spojrzał w jego stronę ,czy dobrze usłyszał. To prawda ,że wcześniej wspominali o wycieczce do Włoch by wspólnie zjeść lody z najlepszych lodziarni, plus pozwiedzać tak piękne państwo. 

-Lećmy teraz. Na jeden dzień-oznajmił-Nikt się nawet nie zorientuje ,że polecieliśmy. No chyba ,że wstawisz coś na instagrama. 

-Nie wiem czy tyle mam-

-Ja zapłacę za lot. A ty mi po prostu kupisz jedzenie. Co ty na to?

Jungkook kiwnął twierdząco głową. Nie miał ochoty kłócić się już nawet o koszty. A wymiana pieniędzy i tak nastąpi na miejscu. Jimin od razu pochwycił telefon by zarezerwować najszybszy lot do Włoch, a w szczególności do Florencji. Musieli przecież odwiedzić słynną lodziarnie "Perche no!".


Oboje przechadzali się ciasnymi uliczkami w centrum Florencji. Przy sobie mieli tylko drobne bagaże mimo ,że do samego miejsca lecieli jedenaście godzin. Byli zmęczeni. Dlatego z jednego dnia wyjazdu postanowili zrobić dwa. Tak profilaktycznie. Nie mieli wypływu na to jak daleko Korea Południowa mieści się od Włoch. Jungkook powiadomił tylko, krótką wiadomością chłopaków ,że wróci za dwa dni. Oczywiście nie obyło się bez komentarzy Yoongiego ,który oznajmił ,że już zapewne wziął jakieś prochy. Basista nie odpowiedział na tą wiadomość. Zdawał sobie sprawę ,że go martwi ale nie miał na to już siły.  Może później wyśle im jakieś wspólne zdjęcie z Jiminem. 

Po przylocie zdecydowali się zdrzemnąć chwilę w jakimś hotelu by nabrać sił na zwiedzanie. I tak oto, znaleźli się w centrum samej Florencji. Szukali lodziarni ,którą tak bardzo chcieli odwiedzić. Pogoda dopisywała przyjemnymi promieniami słonecznymi i lekkim wiaterkiem.

-Chyba za tym zakrętem już będziemy.

Oznajmił Jimin. Był ubrany w beżowe spodenki do kolan, białą koszulkę, na którą narzucił zwiewną w tym samym kolorze co spodnie, koszule i zwykłe białe trampki. Jungkook natomiast był jego całkowitym przeciwieństwem. Ubrał długie czarne spodnie, tego samego koloru koszulkę i jeans kurtkę. A na nogach miał dość masywne czarne buty. 

-Chyba ją widzę. Ma czerwony szyld-poinformował niższego na co ten z podekscytowaniem pociągnął go za rękę. 

Po zdobyciu ich wymarzonych deserów udali się w stronę mostu Ponte Veccio, który był dość tutaj popularny. Po drodze, w centrum targów oboje dotknęli złotego dzika ,który zapewniał turystom powrót do Florencji. Przy okazji porobili sobie wzajemnie mnóstwo zdjęć.  A w szczególności to Jungkook robił zdjęcia Jiminowi. Nie miał profesjonalnego sprzętu ,ale zwykłe fotografie z telefonu mu wystarczały. W pewnym momencie nawet zrobili sobie kilka tych "romantycznych". Zdarzały się nawet pocałunki w dość wąskich uliczkach. I mimo ,że Jimin za każdym kolejnym miał obawy to i tak postanowił na wolność. Ten wyjazd miał na celu uwolnić ich od jakichkolwiek zmartwień i zagwozdek. Dlatego ,żaden nie zwracał uwagi co robi. We Włoszech byli inni. 

-Jungkookie, nie możesz mnie tak ciągle zaciągać w jakieś ciasne uliczki-przewrócił oczami, uśmiechając się. Jungkook na to bez słowa znów połączył ich usta. W tym mieście czuł ,że żyje. Miał przy sobie kogoś na kim mu cholernie zależało. Spędzał naprawdę cudowne chwile w swoim życiu.

-Wydaje mi się ,że tutaj mogę wszystko-poruszył sugestywnie brwiami na co Jimin tylko przewrócił oczami.

-O zawieszają kłódki na moście złotników. Musimy przywiesić swoją-oznajmił-Byśmy nigdy nie stracili takiej relacji.

-Dobrze wiesz ,że to miłosne kłódki.

-I co z tego-prychnął, wychodząc z zaułku.

 Podszedł do jakiejś pani by zakupić ją wraz  z dwoma kluczykami. Pożyczyli od niej również czarny pisak. Napisali na wielkiej kłódce ,w kolorze fioletowym, swoje inicjały, a na drugiej stronie Jimin napisał I still want you. Jungkook niestety to przeoczył. Widział tylko pierwsze literki ich nazwisk oraz imion. Uśmiechnął się lekko gdy niższy zapinał kłódkę na most.

-Trzymaj. Na trzy rzucamy do rzeki- podał mu jeden z kluczyków. I gdy doliczyli do trzech, oboje rzucili je do rzeki Arno.



-Nie mam ochoty wracać. Tu jest tak pięknie-odparł Jimin, trzymając basistę na rękę. Głowę natomiast miał opartą o jego ramię. Siedzieli na ławce, która umiejscowiona była na wysokim budynku.

-Też nie chcę wracać. Najchętniej zostałbym tu na zawsze-westchnął, zamykając oczy gdy przyjemny wiatr zawiał w ich stronę-Z tobą oczywiście.

-I bariera językowa ci w tym nie przeszkadza?

-Jak ty będziesz obok to nic mi nie będzie przeszkadzać.

Jimin nic nie odpowiedział. Czuł jedynie jak przyjemne ciepło rozlewa się po jego ciele, a policzki zaczynają go piec. Nie kontrolował już uczuć, zdawał sobie powoli sprawę ,że powoli zakochuje się w basiście. Jasne był przerażony, ale państwo ,w którym się znajdywali zmieniało jego podejście. I zamiast myśleć o konsekwencjach swoich słów po prostu je powiedział.

-W takim razie zostańmy tu kiedyś do końca swojego życia. Kupimy jakieś mieszkanie, kota i będziemy pić świeże wino o poranku. 

-Oczywiście na trawienie?

-Jakżeby inaczej.

Zaśmiali się, przed sobą mieli niesamowity nocny widok na całą Florencję. Światła domków odbijały się od rzeki, a czerwone kwiaty dodawały klimatu. Tak właśnie spędzili najcudowniejszy dzień w ich życiu. I pragnęli go powtórzyć. 

Znów.

Razem.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro