♫ Tęsknota ♫

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

  Tygodnie mijały a temperatura na zewnątrz stawała się coraz niższa. Końcówka września była dla Jimina jednym z kolejnych gorszych okresów. Po raz kolejny został osamotniony. I to nie tak ,że się poddał. Chciał walczyć. Dzwonił do niego mnóstwo razy, mając nadzieję. Jednak chłopak nie odbierał, ani nie pisał. Próbował również porozmawiać z chłopakami z zespołu jednak to nic nie dał . Mimo ,że co miesiąc dawali zapłatę za pomieszkiwanie w użyczonym apartamencie, tak nic poza tym. Jimin chciał wiedzieć co się dzieje z Jungkookiem. Raz zapytał Taehyunga, którego spotkał w holu, odmówił odpowiedzi. Tak samo było z resztą. Nie rozumiał. Nie był w stanie zrozumieć co tak właściwie się dzieje. 

Jego bariera alkoholowa, pękła w połowie września. Nie był wstanie pozbyć się uczyć wyłącznie poprzez papier. Brakowało mu gorzkiego, ostrego smaku. Wtedy nalał sobie whiskey, dorzucił lodu i wrócił do pisania. Kolejnego dnia, wyciągnął gitarę. Wraz z gotowymi słowami tworzył melodię. Nie szło mu to szybko i sprawnie. Jednak pomoc trunków i dobijającej samotności,  napędzała go do działania. A co jeśli ta piosenka sprawi ,że on wróci? Przyjdzie do baru i go usłyszy. Zmieni zdanie i będą mogli znów razem spędzać wieczory?

Przez brak Jungkooka u swojego boku, cierpiał bardziej niż wcześniej. Czuł jak z jego odejściem stracił część siebie, a przecież oni nawet nie byli razem. Mimo tego czuł tęsknotę gorszą od tej ,która była mu znajoma od wypadu samochodowego. Wtedy stracił matkę, ojca i najbliższego brata. Wciąż ich kochał i gdyby mu napisali by wrócił. Zrobiłby to. Byle poczuć się tak samo ważny jak kiedyś.

Któregoś dnia nie potrafił usiedzieć na miejscu. Chodził od pokoju do pokoju byle tylko czymś się zająć. Nie chciał rozmyślać o tym co robi teraz Jungkook. Jednak same rzeczy w jego mieszkaniu, przypominały mu o nim. A  w szczególności kuchnia, w której ten zawsze coś gotował.  Wieczorem chciał obejrzeć jakiś serial. Odciąć się od własnej rzeczywistości by żyć decyzjami fikcyjnych bohaterów. Jednak widząc tytuł "Lucyfer" na głównej netflixa. Wyłączył telewizor i więcej go już nie włączył.

-Jimin?

-Hej, o co chodzi?

-Jako ,że chłopaki ostatnio mają ważne rzeczy na głowie. To czy nie chciałbyś wystąpić dzisiaj wieczorem?

-Nie sądziłem, że dożyję dnia, w którym sam poprosisz mnie o występ w barze-zaśmiał się.

-Ja też nie. To jak?

-Umówiłem się z-

-Zaś Jungkook? Kiedy wy się od siebie odkleicie w końcu?

Zacisnął palce na telefonie. Prawda była taka, że Namjoon o niczym nie wiedział. A Jimin nie chciał go niepotrzebnie martwić. Jednak słowa przyjaciela zdołowały go jeszcze bardziej. Nie chciał iść do baru. Musiał wrócić do klubów.

-Nie-odparł cicho- Idę z Suzann.

-Co?-Kim zdawał się nie rozumieć sytuacji, miał wrażenie ,że się przesłyszał-Kto to jest Suzann?

-Opowiadałem ci kiedyś jak z Jungkookiem poszedłem do klubu. Tam poznaliśmy Suzann. Świetnie się w trójkę bawiliśmy tej nocy. Aż za bardzo. Od jakiegoś czasu wychodzę z nią na kawę czy wino. I do klubów oczywiście. To cudowna dziewczyna.

-Jungkook wie? Nie jest zazdrosny?

-O co ci chodzi?

-Jak to o co? Jesteś  z Jungkookiem więc to logiczne-

-Nie jestem z nim. Skąd ci to przyszło do głowy?-burknął- Namjoon do cholery przestań dopowiadać sobie różne rzeczy. Jakoś wcześniej spotykałem się z mnóstwem ludzi i nic takiego nie mówiłeś.

-Problem w tym, że Jungkook dla ciebie nie był jak inni ludzie-wtrącił. Jimin spiął się mimowolnie na te słowa- Widziałem to i sam dobrze zdajesz sobie z tego sprawę. Nie wiem co zaszło między wami i nie będę wypytywał. Nie moja sprawa, jasne- tym razem to on miał zdenerwowany ton głosu- Szkoda ,że jak coś ci się dzieje to nigdy mi nie mówisz. Czuje się z tym chujowo, wiesz? Niby jestem twoim przyjacielem, a tak naprawdę nie wiem co się u ciebie wyprawia.

-Nam..

-Nie, Jimin. Skończ-westchnął- Jeżeli dalej chcesz wystąpić, postawić wszystkim drinki i pić, to przyjdź jutro wieczorem. Skoro dzisiaj nie możesz. 

Rozmowa zakończyła się, a Jimin rzucił telefon na kanapę. Wściekły na siebie, Jungkooka i Namjoona, zaczął płakać. Nie umiał sobie poradzić. Zbyt bardzo uzależnił się od niego. Zdał sobie sprawę dopiero teraz. Nie umiał tak dłużej. Dlatego tym razem zamiast uciekać postanowił pierwszy raz zawalczyć.

Napisał szybkiego esemesa do Suzann ,że nie może się dzisiaj spotkać. Dziewczyna jednie napisała ,że nawet lepiej się złożyło. Okazało się ,że jutro ma kolokwium z jednego ważnego dla niej przedmiotu. Jimin jedynie odpowiedział jej jakimś gifem, który życzył powodzenia. Schował urządzenie do kieszeni spodni i udał się przed drzwi apartamentu zespołu.

Zapukał delikatnie. Nie dbał o to jak wygląda i czy widać na twarzy stróżki łez. Chciał zobaczyć Jungkooka, teraz. Drzwi otworzył mu Hoseok, który sztucznie się uśmiechnął.

-Coś się dzieje, Jimin?

-Jest Jungkook?-członek zespołu zastanowił się trochę nad odpowiedzią.

-Jimin, nie wiem czy to-

-Wpuść mnie do niego.

-On nie chce żebyś-

-Gówno mnie to obchodzi. Za długo się naczekałem w życiu na odpowiednie momenty. Wpuść mnie-Jung z rezygnacją otworzył szerzej drzwi.  Wszedł z pewnym krokiem do środka. Szedł w kierunku pokoju Jungkooka, ale gdy tam już był, chłopaka nie zastał.

-Gdzie on jest?-zapytał tym razem całej trójki, która stała za nim.

-Chyba wyszedł na papierosa-mruknął Tae nie przemyślając tego co powiedział.

-Żartujesz sobie ze mnie? Na papierosa mógł iść na balkon-Taehyung przeklną cicho- Powiedzcie mi gdzie on jest albo-

-Nie wiemy.

-Yoongi-gitarzysta przesłał mu ostre spojrzenie, kręcąc głową na boki- Nie możemy go w to wciągać.

-Jak widać sam przyszedł do tego bagna. Nie mam zamiaru znów go zbywać. Wie o jego przeszłości. Czy to nie wystarcza? Był już wcześniej w tym jedną nogą.

-O czym wy mówicie?

Yoongi westchnął ,krzyżując ręce na piersi. Pozostali członkowie zespołu usiedli na jednym z  łóżek. Jimin nie miał pojęcia co się działo. Myślał ,że Jungkook cały czas przebywa tutaj i jakimś cudem się jeszcze oboje nie minęli. 

-Jungkook nie pojawia się tutaj od miesiąca.

-Co?-nie był w stanie nic więcej powiedzieć. Nie spodziewał się takiej odpowiedzi. Jak to możliwe ,że Jungkook porzucił zespół? Kochał go najbardziej na świecie. Mówił mu kilka razy dziennie jak bardzo jest mu wierny- Jungkook nigdy by od was nie odszedł.

-Tu masz rację, ale nasz Jungkook ,a ten ,który jest uzależniony to dwie różne osoby.

-Sugerujesz ,że powrócił do brania?

Wtedy Jimin  zrozumiał jego zachowanie sprzed tygodni. Jak się trząsł i zachowywał jak nie on. Jungkook chciał o czymś porozmawiać. Przybiegł do niego będąc w takim stanie. Chciał zastąpić pragnienie, nim. A Jimin sam go odrzucił. Przypomniał sobie swój strach gdy ten podniósł na niego głos. I to jak szybko wyszedł.

-Po tym jak Hobi przyłapał go na jaraniu, poszedł do ciebie. Po tym przyszedł tu kilka razy, ale-przerwał na chwilę spoglądając na Taehyunga i Hoseoka- Nie był sobą. Prawie rozwalił swój bas. Śmiał się i gadał głupoty. Po chwili zrobił się znów agresywny. Trochę nas wszystkich poobijał-prychnął- Jak się obudził rano od razu mu to powiedziałem.

-Co mu potem powiedziałeś?

-Że albo idzie samodzielnie na odwyk, który mu opłacimy albo odchodzi z zespołu.

-J-jak mogłeś mu to powiedzieć. Dobrze wiesz ,że jesteście dla niego wszystkim. 

-Jimin nie rozumiesz, przerabialiśmy z nim to wiele razy. Zawsze było tak samo. I mimo tego ,że nie szliśmy na przód chciałem go z powrotem. Takiego jakim był. Jednak teraz mamy za dużo by stracić.

-Dla sławy porzucasz własnego członka zespołu?

-Nie! Kurwa nie o to chodzi.

-Yoongi-perkusista chwycił go za dłoń.

-Jimin z nim inaczej się nie da. Nie przemówisz mu do rozsądku. Nawet nie wiem czy rano wciąż nie był pod wpływem jakiegoś gówna. Ewidentnie wtedy wziął coś mocniejszego. 

-Co wybrał?

-Nie wiem, nie wrócił do teraz. 


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro