16

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Malik pozostawił swój telefon wyłączony, ale jego ojciec znalazł inne rozwiązanie i wysłał mu kilka wiadomości e-mail, a książę był na tyle masochistyczny, aby je przeczytać; wszystkie były krótkie i do rzeczy.

„Nigdy tak bardzo nie wstydziłem się posiadania dziecka. Włącz telefon. Jeśli tego nie zrobisz, doprowadzisz do tego, że będę musiał przylecieć do Kadar i zabrać cię do domu, jak jakiegoś bezczelnego i nieusłuchanego bachora."

Absolutnym faworytem księcia była jednak jedna z ostatnich wiadomości.

„Twój brat z pewnością przewraca się w grobie. Cieszę się, że nie żyje, ponieważ nie doczekał tego dnia. Nigdy nie pozwoliłbym na to, aby nasz wróg zmienił go w swoją sukę."

Malik dosłownie drżał ze złości, gdy odrzucił tablet na kanapę i zacisnął swoje dłonie w pięści, kierując się w stronę drzwi wyjściowych. Potrzebował świeżego powietrza, aby oczyścić swój umysł i odrobinę się uspokoić.

Przecież Yaser wcale się nie myli. Usłyszał sarkastyczny głosik w głębi swojego umysłu. Nie jesteś lepszy niż byle suka, gdy jesteś w pobliżu tej Alfy. Upadłeś na kolana i ssałeś jego kutasa w pieprzonej szafie, podczas gdy twój szwagier robił coś podobnego poza nią. Dławiłeś się tym kutasem. Kutasem innej Alfy. Malik opuścił rezydencję, a jego twarz dosłownie płonęła z wściekłości, gdy zimne powietrze uderzyło w jego ciało. Yaser ma rację. Jesteś beznadziejny. Ignorujesz swojego króla, ponieważ boisz zmierzyć się z tym, kim się stałeś. Taka jest prawda, bez względu na to, jak bardzo starasz się ją jakoś zmodyfikować.

— Zamknij się — Warknął Malik.

— Czy teraz rozmawiasz sam ze sobą?

Malik zmarszczył swoje brwi, przyśpieszając nieco kroku, aby się oddalić.

— Nie jestem w nastroju, Niall.

— Widzę, że nie — Odparł, doganiając go, aby znaleźć się z nim ramię w ramię.

Malik był zirytowany łatwością, z jakąś Niall za nim podążył; mógł być w najlepszej formie fizycznej, ale Alfy Xeus wciąż miały te zalety, z którymi się urodziły, co uniemożliwiało ucieczkę, chyba, że Niall poddałby się i zostawił go w spokoju.

— Dlaczego jesteś wściekły? — Zagaił, a w jego głosie rozlała się nutka rozbawiania, gdy spojrzał w stronę swojego kuzyna.

— Czego chcesz? — Warknął.

— Przyniosłem ci coś, co mogłoby być czymś w rodzaju rozejmu pomiędzy nami, ponieważ nasza ostatnia rozmowa nie należała do najmilszych. Może też przestaniesz się wściekać.

— Nie wściekam się.

— Jasne.

Malik zatrzymał się, spoglądając w końcu w jego stronę, dzięki czemu dostrzegł butelkę swojego ulubionego alkoholu w jego dłoniach. Jego kuzyn uśmiechnął się chytrze.

— Więc rozejm? — Odezwał się Niall — Czy zdajesz sobie sprawę z tego, jak trudno było znaleźć butelkę twojego ulubionego alkoholu w tym kraju?

Malik parsknął, natychmiast przyjmując butelkę, którą otworzył, przyciskając do ust; wziął długi i chciwy łyk. Nie pił zbyt często, ale potrzebował tego w tamtym momencie.

Część napięcia zniknęła z jego ramion, gdy alkohol spłynął w dół jego gardła, atakując jego system.

— Dzięki.

Horan wzruszył swoimi ramionami, odkręcając własną butelkę, po czym upił łyk.

— Niedługo wracam do Pelugii, a nie chciałbym opuszczać tego miejsca ze świadomością, że jesteśmy skłóceni.

— Nie mam żadnych pretensji — Mruknął — Myślałem, że unikasz gniewu Lorda Cowella, a jednak chcesz tam wrócić?

— Nie mogę ukrywać się przed nim przez całe życie, a ten stary idiota musi w końcu uświadomić sobie to, że jego córka nie była niewinną dziewicą, którą zepsułem, gdy ją poznałem. Poza tym, to wcale nie chce wyjść za mnie za mąż, a ja nie chcę jej poślubić.

Malik wziął kolejny łyk.

— Zostań jeszcze przez kilka dni. Potrzebuję wsparcia, gdy mój ojciec albo wujek zdecydują się w końcu mnie zmiażdżyć.

— Nie masz od tego męża?

— Biorąc pod uwagę fakt, że jest powodem, przez który są na mnie wściekli, to jego obecność raczej niczego nie poprawi — Wyjaśnił, starając się uniknąć jego spojrzenia, gdy ruszył wzdłuż ścieżki.

— Ah.

— Zamknij się.

— Nic nie powiedziałem.

Malik odetchnął.

— Okej, powiem ci coś, ale jeśli mnie wyśmiejesz, to od razu wyrzucę cię z domu.

— Brzmi intrygująco.

Malik przygryzł dolną wargę, biorąc głęboki oddech, gdy starał się odnaleźć odpowiednie słowa.

— W pewnym sensie uprawiałem seks ze swoim mężem — Wymamrotał — Kilka razy.

— Czy powinienem być zaskoczony? — Odparł Niall — Sposób, w jaki zachowuje się wobec ciebie sprawia, że mam wrażenie, że usycha, aby wsadzić w ciebie swojego kutasa.

Malik ułożył jedną z dłoni na swoim policzku, natychmiast wyczuwając narastające ciepło.

— Myślę, że... mogę być w nim trochę zakochany — Wyznał — Właściwie, to bardzo.

— Nareszcie — Odpowiedział Niall — Cieszę się, że nie jesteś tak głupi, jak myślałem, że jesteś.

— Pieprz się — Warknął, szturchając go swoim łokciem, co sprawiło, iż Niall przewrócił oczami — Nie sądzisz, że to dziwne?

— To bardzo dziwne, ale każdy ma inny gust, więc właściwie, to jest to dość możliwe — Odpowiedział, spoglądając w stronę swojego kuzyna, gdy ten nie odpowiedział po kilku sekundach ciszy — O co chodzi? Czy chodzi o twojego ojca?

Malik roześmiał się na te słowa. Kiedy o niego nie chodziło?

— Między innymi, ale chodzi również o to, że relacje pomiędzy dwoma Alfami nigdy nie działają i wszyscy o tym dobrze wiedzą, Ni.

Horan zanucił pod nosem, przez chwilę zastanawiając się nad tym, co powinien był odpowiedzieć.

— Niemal zawsze istnieją wyjątki od każdej reguły. Osobiście nie wyobrażam sobie, abym mógł pragnąć innej Alfy, kochać na tyle, aby żyć wbrew swojej naturze, ale jeśli pomysł poddania mu się nie sprawia, że chcesz to wszystko rzucić, to dobry znak. Związki pomiędzy Alfami są rzadkie, ponieważ wszystko wydaje się być nieprzyjemne i nieprawidłowe, bo chemia naszego organizmu nie jest związana z uległością, a nie dlatego, że to błędne i dziwaczne.

Malik spojrzał w jego stronę z zaciekawieniem.

— Mówisz o tym tak, jakbyś miał jakieś doświadczenie.

Horan wzruszył ramionami.

— Eksperymentowałem, gdy byłem na studiach. Próbowałem raz spędzić trochę czasu z inną Alfą, ale prawie się pozabijaliśmy, nie potrafią wybrać, który z nas powinien był być na górze, więc się nie udało — Wyjaśnił — Szkoda, bo był naprawdę piękny, Zee — Dodał, a coś w rodzaju rozmarzenia rozlało się na jego języku, gdy spojrzał w stronę swojego kuzyna z zaciekawieniem — Wyobraź sobie, że Liam cię pieprzy. Pozwoliłbyś mu na to? Myślę, że to ostateczny test, aby się dowiedzieć, czy to się uda.

Malik przełknął głośno ślinę, nie odpowiadając; oboje pozostali w milczeniu podczas reszty spaceru, aż Niall wrócił do swojego pokoju, a Malik kontynuował swój spacer, wciąż myśląc o jego pytaniu. Spróbował sobie to wszystko wyobrazić.

Wyobraził sobie siebie na czworaka, wystawiając swój tyłek w taki sposób, jakby był Omegą, a coś na dnie jego żołądka zacisnęło się z mieszaniną wstydu i umartwienia. Pomysł był upokarzający, ale nie odrażający.

Nie miał pojęcia, jak to było być pieprznym, ponieważ to on zawsze był tym, który kogoś pieprzył, gdy miał w swoim łóżku Bety oraz Omegi, ale pomysł bycia podporządkowanym swojemu mężowi, pozwalając, aby inna Alfa wykorzystała go w ten sposób, był...

Malik zwilżył swoje usta, ponieważ to powinno było być obrzydliwe, bo był Alfą, a Alfy nie chciały tych rzeczy.

Nie powinien był tego chcieć, nawet jeśli pragnął swojego męża, a w tamtym momencie było to niezaprzeczalne. Powinien był fantazjować na temat pieprzenia, a nie bycia pieprzonym; choć pomysł opalonego i muskularnego ciała swojego męża pod nim był szalenie atrakcyjny, to wciąż jednak myślał o tym, jak to ciało wyglądałoby na nim. Jakby to było, gdyby gruby i duży węzeł rozciągnął go do granic możliwości, a ciepła sperma wypełniłaby go tak bardzo, że jego żołądek spuchłby. Coś w tej myśli było tak satysfakcjonująco brudne, że Malik prawie miał ochotę jęczeć.

Spuścił swój wzrok, spoglądając na wybrzuszenie w swoich spodniach i westchnął. Zakładał, że było to odpowiedzią na pytanie kuzyna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro