12

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Co teraz zrobimy? — Odezwała się Karen, załamując swoje ręce, gdy przygryzła dolną wargę ze zmartwieniem.

Karen nie wyglądała najlepiej; jej twarz była zupełnie blada, a jej zwykle idealnie ułożone włosy, tym razem były nieco rozczochrane.

— Będę miała okropne kłopoty za sfałszowanie twoich dokumentów i tak naprawdę nikogo nie mogę za to winić, ponieważ to było moją decyzją.

Malik spojrzał w stronę swojego męża, którego wyraz twarzy był poważny, a ciało niezwykle napięte; jego silny zapach unosił się w powietrzu i ciężko było go zignorować, ponieważ był to czysty zapach Alfy. Książę z pewnością nie mógł go zignorować, a mało pomocne było prawdopodobnie to, że siedzieli bardzo blisko siebie, ale ostatnio siedzieli jedynie w ten sposób, ponieważ terytorialna postawa jego męża nie zmniejszyła się w ogóle od czasu jego rui.

Liam przez cały czas znajdował się w osobistej przestrzeni księcia, a za każdym razem, gdy Zayn starał się uzyskać jakąś przestrzeń pomiędzy nimi, to Liam po prostu zgarniał go w swoje ramiona, przytulając mocno i oznaczając go swoim zapachem, a to sprawiało, iż umysł księcia stawiał się zamglony i nieostry od tych wszystkich feromonów.

Niall właściwie stwierdził, że Zayn przez cały czas wyglądał odrobinę w taki sposób, jakby był naćpany.

— Pieprzysz się z nim czy nie? — Wyrzucił poprzedniego dnia Horan, co sprawiło, iż Malik natychmiast się zarumienił, przecząco kiwając swoją głową i szepcząc ciche nie, a Niall spojrzał w jego stronę w taki sposób, jakby był szalony — Jeśli nie, to dlaczego pozwalasz na to, aby oznaczał cię swoim zapachem? Wygląda to tak, jakbyś był jego własnością i poczujesz się tak, jakbyś był jego rzeczą jeszcze bardziej tylko wtedy, gdy dosłownie wyciągnie swojego kutasa i się na ciebie spuści. Jestem w stanie ledwo wyczuć twój własny zapach pod jego smrodem.

— Liam wcale nie pachnie tak źle — Mruknął niezręcznie Malik, powstrzymując się przed powiedzeniem tego, iż jego mąż tak naprawdę pachniał bardzo ładnie — W każdym bądź razie, to wcale mi nie przeszkadza, więc daj temu spokój, Niall.

Wracając do chwili obecnej, prawdą było to, że Malik był dość zadowolony, iż Niall był gdzieś poza pokojem, w którym się znajdowali, ponieważ nie mógł zobaczyć tego, że Liam obejmował go ramieniem, przyciskając go do swojego boku i przesuwał swoją dłonią po jego ciele z roztargnieniem.

— Tradycjonaliści urządzą piknik — Odezwał się z westchnieniem Liam — Moja partia będzie musiała przedstawić innego kandydata do wyborów.

— Bycie Alfą nie jest tutaj problemem, prawda? — Mruknął Malik — Kłamstwo twojej matki jest.

Liam skinął głową.

— Co jeśli... — Mruknął książę, zastanawiając się nad tym, co mogłoby być dobrym wyjściem w tej sytuacji — A co, jeśli ogłosimy podczas konferencji prasowej, iż naprawdę byłeś Betą, ale z nieaktywnymi genami Alfy, które zostały aktywowane w momencie, gdy się pobraliśmy? Wydaje mi się, że w Pelugii wydarzyły się podobne precedensy.

Liam spoglądał przez chwilę w jego stronę, aż w końcu się uśmiechnął, zaciskając swoje palce na jego ramieniu, gdy przyciągnął go bliżej siebie.

— Mógłbym cię teraz pocałować — Mruknął.

Malik przesunął językiem po swojej górnej wardze, nie mogąc powstrzymać uśmiechu, który szarpnął kąciki jego ust.

— Możesz to zrobić — Wyszeptał, wskakując swoim palcem na własny policzek, który zarumienił się delikatnie, gdy jego serce przyśpieszyło swojego bicia.

Cholera, czy oni właśnie flirtowali?

Liam roześmiał się głośno, po czym pochylił się w jego stronę i złożył miękki pocałunek na jego policzku, muskając jego skórę zarostem. Malik skrzywił się delikatnie, ponieważ nie było to wystarczające; chciał mieć jego usta na swojej skórze, więc odchylił swoją głowę do tyłu, obnażając swoją szyję.

Liam pochylił się jeszcze odrobinę, układając swoje usta na siniaku, który zdobił szyję jego męża, po czym zaczął ssać jego skórę, co sprawiło, iż przeciągły jęk wyrwał się spomiędzy ust księcia. Malik wsunął swoje szczupłe palce w jego włosy, aby przytrzymać go w ten sposób, ponieważ wciąż chciał więcej. Liam przesunął językiem po śladach swoich zębów na jego skórze, ssąc żarliwie, gdy Malik zarzucił jedną ze swoich nóg na jego kolana. Tak, tak, właśnie tak.

Niezręczny kaszel sprawił, że natychmiast się od siebie odsunęli, przypominając sobie o tym, że wcale nie byli sami. Malik zmusił się do tego, aby odwrócić swój wzrok od swojego męża, po czym spojrzał w stronę Karen, która wyglądała na nieco niewygodną.

— Cieszę się, że znaleźliśmy akceptowalne rozwiązanie, które nie przysporzy nam żadnych problemów — Odezwała się, a jej głos był nieco formalny, spięty i sztywny, gdy odwróciła się na pięcie, aby opuścić pomieszczenie — Pójdę już i przepraszam, że najwyraźniej wam przeszkadzam — Dodała, zatrzaskując za sobą drzwi znacznie silniej niż było to konieczne, zostawiając ich samych.

— Myślę, że twoja mama chyba już mnie nie lubi, Liam — Odezwał się z westchnieniem Malik.

— Od zawsze była nieco zaborcza wobec wszystkich swoich dzieci — Mruknął, pocierając czubkiem swojego nosa o szyję męża, gdy objął go ramieniem — Po prostu nie lubi dzielić się z tobą moją uwagą.

Malik roześmiał się na te słowa.

— Może — Mruknął — Wydawało mi się, że naprawdę mnie lubiła, gdy się poznaliśmy, czyli mniej więcej wtedy, kiedy ty i ja wcale nie mogliśmy się dogadać.

Liam mruknął pod nosem.

— Prawdopodobnie łatwiej było jej cię
polubić, kiedy byłaś po prostu drugą stroną politycznego małżeństwa, podczas gdy teraz jesteś osobą, która zmieniła dynamikę naszej rodziny.

Malik mruknął coś wymijającego i ponownie przymknął swoje powieki; czuł się tak dobrze, siedząc tam, skulony na kanapie i słuchał głosu swojego męża, wdychał jego zapach, gdy ten muskał ustami jego szyję. Doskonale wiedział, że nie było to normalne, że nie powinien był cieszyć się, gdy inny Alfa oznaczał go swoim zapachem. Wiedział, że to nie powinno było być przyjemne.

Ale było.

— Prawdopodobnie się tego nie spodziewałeś — Mruknął Malik, z delikatnym uśmiechem na swoich ustach; cholera, on również się tego nie spodziewał.

— Oczywiście, że się tego nie spodziewałem — Odpowiedział, a jego głos był pełen zdumienia, oszołomienia i frustracji — Jeśli mam być szczery, to zawsze przewracałem oczami na Alfy, które nie mogły żyć bez zaznaczania swojego terytorium przez cały czas, a teraz stałem się jednym z nich.

Malik przeczesał palcami włosy swojego męża, ciesząc się tym, jak gładkie i miękkie były; pomimo tego, że były krótkie, nie były szorstkie.

— Nie obchodzi mnie to.

— Mnie to obchodzi — Warknął Liam, ponownie wsiąkając nos w gruczoł zapachowy swojego męża, po czym westchnął z frustracji — To nie jest dla mnie normalne, Zayn. To naprawdę nie jestem ja. Niall przez cały czas żartuje, że pachniesz tak, jakbym na ciebie nasikał, ale kurwa, momentami mam wrażenie, że mógłbym to zrobić, gdybyś mi na to pozwolił — Wymamrotał, po czym roześmiał się z nutą goryczy w swoim głosie — Nienawidzę tego, że nie jestem już taki, jaki byłem.

— Obawiam się, że nie lubię sportów wodnych — Zachichotał, a dziwne uczucie skręciło jego żołądek w ciasny supeł, gdy przypomniał sobie sposób, w jaki Liam doszedł na jego twarz, a myśl o bycia brudnym i zdegradowanym w ten sposób przez inną Alfę była naprawdę zła.

— Ja też nie — Odetchnął Liam — Myślę, że akurat to jest dość obrzydliwe, ale jeśli chodzi o to, co wydarzyło się podczas mojej rui, to do jasnej cholerny, coś w tobie pokrytym moją spermą było akurat... — Urwał, drżąc odrobinę, gdy wypuścił spomiędzy swoich ust powietrze — To jest popieprzone.

Malik poczuł dreszcze, które przemknęły w dół jego kręgosłupa, gdy Liam na głos wspomniał o tym, co się pomiędzy nimi wydarzyło; nie rozmawiali o tym od poprzedniego poranka, więc pomyślał, że to tylko coś, co wydarzyło się podczas rui i więcej się nie powtórzy, ale w tamtym momencie Liam zabrzmiał w taki sposób, jakby...

— Wydaje mi się, że cię to kręci — Mruknął Malik, starając się zachować najbardziej neutralny ton swojego głosu, a po jego słowach zapadła chwilowa cisza i przez chwilę pomyślał, że Liam zamierzał zaprzeczyć.

Ale tak się nie stało.

— Ciebie też — Warknął Liam, układając jedną ze swoich dłoni na jego ramieniu, gdy przesunął czubkiem swojego nosa wzdłuż jego szyi.

Malik wbił swój wzrok w przeciwległą ścianę.

— To prawdopodobnie ma sens — Przyznał z wahaniem — Ale wciąż jeszcze jest pełnia księżyca, więc to też wpływa na ciebie w jakiś sposób.

Liam odetchnął.

— Nie pomyślałem o tym, ale moja ruja rzeczywiście nie zakończyła się tak, jak powinna.

Malik wstrzymał swój oddech na krótką chwilę, a jego serce zaczęło szybciej bić w klatce piersiowej.

— Możesz to zrobić ponownie, jeśli chcesz. Chodzi o to, że tak naprawdę o to nie dbam, nie obchodzi mnie to i nie dotyka w jakikolwiek sposób — Odpowiedział, słysząc sarkastyczny głos w głębi swojego umysłu, który powtarzał, iż nie obchodziło go to tak bardzo, że myślał tylko o tym przez ostatnie dni.

Liam spiął się natychmiast, odsuwając się odrobinę, a jego spojrzenie było ciemne i tak intensywne, że wywołało to trzepot nerwów w klatce piersiowej księcia.

— Poważnie? — Odparł ochryple Liam, pachnąc podekscytowaniem i wyglądając w ten sposób.

Malik wzruszył swoimi ramionami.

— Nie jest to coś, z czego bym żartował, Liam. No dalej, to wyjątkowa oferta.

Prawdą było to, że wcale nie trzeba było dłużej go przekonywać, ponieważ nie minęło zbyt wiele czasu, zanim sięgnął dłonią do swojego rozporka, powoli go rozsuwając, po czym wciągnął swojego półtwardego kutasa. Wystarczyło jedynie kilka szarpnięć dłonią, aby dopłynęło do niego więcej krwi i stał się gruby oraz twardy w dłoni, a jego główka lśniła kilkoma mokrymi kroplami.

Malik oblizał swoje usta.

— Moja twarz? — Wykrztusił, a udało mu się to z trudem, ponieważ jego gardło stało się nieco suche.

Liam potrząsnął głową, aby zaprzeczyć, gdy jego spojrzenie odrobinę się zaszkliło, a po chwili zsunął swój wzrok nieco niżej.

— Chcę...

— Moja klatka piersiowa? — Mruknął Malik.

Książę uniósł swoje dłonie ku górze, zaczynając rozpinać guziki swojej szarej koszuli, gdy otrzymał twierdzące skinienie głowy. Był bardziej niż świadomy spojrzenia swojego męża i jego twardego kutasa, który nie tylko wyglądał cholernie bosko, ale i z pewnością smakował w ten sposób. Jakaś jego część nie mogła jednak uwierzyć, że naprawdę zamierzał zrobić to kolejny raz, ponieważ było to bardziej niż szalone.

W momencie, gdy w końcu udało mu się rozpiąć swoją koszulę, jego mąż przesunął swoim wzrokiem po jego nagiej klatce piersiowej, zatrzymując się na jego twardych sutkach.

— Wyglądają cholernie dobrze — Odezwał się Liam, gładząc swojego kutasa z roztargnieniem, co sprawiło, iż Zayn się zarumienił.

— Nie ma co być zazdrosnym — Wymamrotał, żartując odrobinę, gdy delikatny uśmiech szarpnął jego usta; zrobił to przede wszystkim dlatego, aby zignorować dziwne ciepło, które otuliło jego żołądek.

— Dotknij ich.

Malik zrobił to, o co poprosił go Liam, czując się przy tym znacznie cieplej niż powinien był; sięgnął dłonią do własnej klatki piersiowej, ściskając opuszkami swoich palców własne sutki, co sprawiło, iż Liam wydał cichy jęk z głębi swojego gardła, dociskając swojego twardego kutasa do płaskiego, choć umięśnionego brzucha swojego męża. Pochylił się nieco do przodu, kolejny raz wciskając czubek swojego nosa w jego szyję, po czym zaczął ssać jego skórę w tamtym miejscu. Malik szarpnął się pod nim, jęcząc przeciągle, gdy Liam zatopił swoje zęby w jego szyi.

Malik był tak cholernie twardy i podniecony, gdy uderzyła go nagła świadomość tego, co tak naprawdę się działo; znajdował się w półleżącej pozycji na kanapie w jednym z pomieszczeń, do którego w każdej chwili ktoś mógł wejść, a Liam znajdował się tuż nad nim, przyciskając swojego twardego i ociekającego kutasa do jego brzucha.

— To naprawdę cię kręci — Mruknął Liam, mając czelność brzmieć w taki sposób, jakby był zaskoczony, a to sprawiło, iż Malik się roześmiał.

— Prawda jest taka, że nie uprawiałem seksu od miesięcy, więc zgaduję, że w tej sytuacji wszystko mogłoby mnie podniecić — Odpowiedział, doskonale zdając sobie sprawę z tego, iż odrobinę przesadzał, ale po części było to prawdą.

Był cholernie napalony; to było to i tak naprawdę Liam przecież nie mógł działać na niego aż tak bardzo. Chciał po prostu dojść, rozładować swoje napięcie, które szaleńczo wrzało pod jego skórą. To wcale nie miało nic wspólnego z jego mężem ani z jego kutasem, a przynajmniej właśnie to Malik powtarzał w swojej głowie.

Liam przez cały czas składał gorące pocałunki na jego szyi, ssąc i liżąc jego skórę w tamtym miejscu, gdy przycisnął się do jego ciała jeszcze bardziej.

— Nigdy nie byłem tak blisko podekscytowanej Alfy.

Malik skrzywił się odrobinę, słysząc te słowa, ponieważ Liam tak naprawdę wcale nie musiał przypominać im o tym, jak bardzo złe było to, co robili.

— No dalej, skończmy to, Liam — Mruknął, rozpinając własny rozporek, aby uwolnić swojego kutasa od nacisku materiału.

— Tak — Mruknął, poruszając się odrobinę i mocniej ocierając się o brzuch swojego męża; jego kutas zaczął już obficie przeciekać, co zdecydowanie pomogło w tarciu, ale ich pozycja okazała się być odrobinę niewygodna, ponieważ dłoń księcia uderzała w jego biodro za każdym razem, gdy przesuwał nią po swoim własnym kutasie.

Liam wypuścił spomiędzy swoich ust sfrustrowany dźwięk, odsuwając się odrobinę, po czym szarpnął za spodnie oraz bokserki swojego męża, zsuwając je, aby pozostawić go nagiego od pasa w dół.

— Nie bój się — Warknął, rozsuwając jego uda, po czym wepchnął się pomiędzy jego rozchylone nogi i docisnął ich twarde kutasy do siebie.

Malik się nie bał, choć było to odrobinę dziwne, ponieważ leżał płasko pod inną Alfą, z rozłożonymi szeroko nogami, jakby był jakąś chętną do pieprzenia Omegą; ta myśl wywołała w jego ciele gwałtowny przypływ podniecenia, co sprawiło, iż wydał z siebie zdezorientowany jęk, a jego umysł zmętniał i nieco zwolnił.

Wpatrywał się w sufit, odrobinę oszołomiony, gdy Liam zacisnął swoje palce na jego biodrach, poruszając się powoli, co w rezultacie poskutkowało tym, iż ich kutasy ocierały się o siebie przez cały czas; pozycja ta graniczyła z czymś niewygodnym, ale jednocześnie cudownie dobrym. Było w tym coś surrealistycznego, zupełnie tak, jakby przydarzyło się to komuś innemu, a nie jemu. Nie mógł być tą osobą, biernie leżą pod innym Alfą i pozwalając na to, aby wtargnęła pomiędzy jego nogi.

A jednak był.

To był tak okropnie złe; ciężar innej Alfy na jego ciele, odurzający zapach jego męża i ta uległa pozycja, a jednak nigdy w życiu nie był bardziej podniecony. Przez cały ten czas starał się zachowywać spokój, nie wydając żadnego dźwięku i udając, że nie czerpał z tego aż tak wielkiej przyjemności, ale najwyraźniej było to bezużyteczne, ponieważ nie minęło zbyt wiele czasu, gdy zaczął ciężko sapać, a każdy jego oddech był urwany, gdy jego twardy kutas ocierał się o udo jego męża.

W którymś momencie z własnej woli owinął swoje nogi wokół bioder swoje męża, wciskając swoje paznokcie w materiał koszuli na jego plecach, gdy Liam wciąż się poruszał, ocierając się swoim twardym kutasem o jego brzuch, co było złe i tak dobre jednocześnie. Książę zaczął poruszać się tuż pod nim, więc oboje zaczęli szukać tarcia, które było mocnym i szybkim bałaganem. Liam ukrył swoją twarz w jego szyi, agresywnie ssąc jego gruczoł zapachowy, podczas gdy Malik jęczał, nie potrafiąc zignorować sposobu, w jaki kręciło mu się w głowie.

Liam wydobył z siebie coś, co było mieszanką jęku i chrząknięcia, gdy doszedł, zalewając brzuch swojego męża ciepłą spermą, a potem opadł na jego ciało; ciężki oraz spocony.

Malik miał ochotę szlochać z frustracji, ponieważ był tak cholernie blisko, a Liam jakby odczytał jego myśli, unosząc się na łokciach i spojrzał w jego zamglone oczy.

— No dalej.

Gdyby Malik był znacznie mniej podniecony i podekscytowany, to z pewnością byłby również zbyt skrepowany, aby to zrobić, ale w tamtej chwili zacisnął swoje palce na własnym kutasie, który był niemal obolały, a jego zaczerwieniona główka ociekała, a kiedy przesunął dłonią w dół, jęknął przeciągle, czując, jak bardzo dobre to było.

Patrząc w ciemnobrązowe oczy swojego męża, mocno i szybko przesuwał swoją dłonią w górę i w dół, łapczywie wdychając zapach, który wydzielał Liam.

Payne nie spuścił swojego wzrok nawet na krótką chwilę, wciąż spoglądając w jego oczy, gdy ułożył jedną ze swoich dłoni na brzuchu księcia, po czym rozsmarował swoją spermę w tamtym miejscu, a Malik jęknął, gdy przebłysk czystej przyjemności spłynął w dół jego kręgosłupa. Wszystko stało się jeszcze bardziej gorące i intensywne, gdy Liam przesunął swoją dłoń wyżej, brudząc jego klatkę piersiową swoją spermą, a przy tym musnął jeden z jego sutków, co sprawiło, że Malik jęknął przeciągle. Co do cholery?

Liam wahał się przez krótką chwilę, aż w końcu chwycił jego sutka pomiędzy swoje palce, ściskając delikatnie i gładząc skórę w tamtym miejscu, a Malik czuł, jak bardzo gorąca była jego twarz, gdy jego ręka poruszała się coraz szybciej i szybciej na własnym kutasie.

Malik użył swojej wolnej dłoni, zaciskając ją na karku swojego męża, po czym przyciągnął jego twarz do swojej szyi, ponieważ było to wszystkim, czego potrzebował; chciał być znowu oznaczony i chciał jego ust na swojej szyi.

Liam zatopił swoje zęby w jego skórze w miejscu, w którym znajdował się jego gruczoł zapachowy, a Malik doszedł z jękiem, gdy przyjemność przepłynęła przez całe jego ciało i poczuł rozlewając się spermę na swoich palcach.

Liam wydał z siebie niski jęk, choć bardziej przypominało to warczenie, gdy wciąż ssał szyję swojego męża, a jego własny zapach wzbił się w powietrze oznaczając jedynie poddaj się, jesteś mój, poddaj się.

Malik zadrżał, mając wrażenie, iż jego instynkty znajdowały się wszędzie, zupełnie rozsiane po pomieszczeniu. Chciał odepchnąć drugą Alfę, ale jednocześnie chciał owinąć wokół niej wszystkie swoje kończyny i zatrzymać tuż przy sobie.

Oddychał ciężko, leżąc spokojnie, gdy starał się zrozumieć to, co się pomiędzy nimi wydarzyło; nie sądził, iż to liczyło się jako seks, co nie miało nawet znaczenia, ponieważ był wiele mniej przestraszony niż powinien był być.

Dźwięk dzwonka telefonu komórkowego przerwał ciszę, sprawiając, że Liam natychmiast uniósł się z miejsca, sięgając do kieszeni swoich spodni, aby go odszukać.

— Mówi Payne — Mruknął, gdy udało mu się odebrać połączenie, po czym spojrzał w stronę męża — To mój menadżer ds. PR — Wyjaśnił, szepcząc cicho, gdy Malik skinął głową, również unosząc się ze swojego miejsca, po czym wsunął na siebie spodnie i zapiął ich rozporek, ale nie zrobił nic, aby naprawić swój cudownie potargany wygląd.

Malik starał się nie spoglądać w stronę swojego męża, ponieważ coś w tym, jak bardzo rozczochrany i zrelaksowany był Liam zaraz po swoim orgazmie sprawiało, iż jego żołądek się ściskał.

— Wyjdź i porozmawiaj z nią na spokojnie — Mruknął książę, ponieważ Liam prawdopodobnie musiał omówić wiele rzeczy związanych z tym, w jaki sposób zamierzali pozwolić, aby fałszywa wiadomość o jego opóźnionym przedstawieniu się jako Alfa dotarła do mediów.

Liam spojrzał w jego stronę na kilka krótkich sekund, po czym opuścił pomieszczenie, podczas gdy Malik wciąż starał się rozszyfrować to spojrzenie, ale nie udało mu się to. Wypuścił powietrze spomiędzy swoich ust, a część mgiełki, która wcześniej osiadła na jego umyśle, zniknęła w momencie, gdy Liam zatrzasnął za sobą drzwi. Malik nie był w stanie myśleć, gdy jego mąż znajdował się w jego osobistej przestrzeni, co prawdopodobnie mogło być problemem.

Malik odchylił swoją głowę nieco do tyłu, układając ją na oparciu fotela, po czym roześmiał się głośno, wpatrując się w sufit.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro