18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Liam wrócił z pracy do domu, gdy jego matka natychmiast zjawiła się tuż u jego boku.

— Chcę, abyś przejrzał listę Omeg, które wybrałam jako potencjalne kandydatki na żonę dla twojego brata — Odezwała się Karen.

Liam skrzywił się odrobinę, gdy przypomniał sobie o tym, co wydarzyło się kilka dni temu, gdy on i jego mąż schowali się w szafie. Szczerze wątpił, że Louis byłby zadowolony, gdyby usłyszał o planach matki.

— Jestem zmęczony — Odpowiedział krótko, natychmiast kierując się w stronę pokoju, który należał do jego męża.

Książę nie odbierał od niego telefonu przez cały dzień, a po porannym spotkaniu z Perrie, prawdą było to, że Liam był zaniepokojony, ponieważ Zayn prawdopodobnie zadzwonił już do ojca i coś mogło pójść źle, więc chciał się z nim zobaczyć i upewnić się, że wszystko było w porządku.

— Liam — Warknęła Karen, przyspieszając swojego kroku, aby go dogonić — Przestań mnie ignorować, gdy staram się z tobą porozmawiać.

— Powiedziałem, że jestem zmęczony — Warknął, a Karen cofnęła się o krok do tyłu, spoglądając w jego stronę z wyrazem szoku na swojej twarzy i właśnie wtedy zdał sobie sprawę z tego, iż użył swojego władczego głosu Alfy.

Liam skrzywił się, ponieważ nigdy wcześniej nie uciekł się do tego tonu swojego głosu w stosunku do matki lub siostry, ale tak bardzo pragnął zobaczyć męża. Nie miał cierpliwości do planów swojej matki, jeśli chodziło o małżeństwo jego brata.

— Przepraszam — Odezwał się, a jego głos tym razem był spokojny i cichy, co było godne podziwu, ponieważ nie sądził, że mógł się do tego zmusić — Naprawdę przepraszam, ale jestem zmęczony, a Zayn z pewnością na mnie czeka. Muszę z nim porozmawiać.

Jego matka wydawała się jeszcze bardziej poirytować niż uspokoić, gdy usłyszała jego słowa.

— Zayn — Mruknęła — Nie mam nic przeciwko niemu, ale czy zdajesz sobie sprawę z tego, ile czasu z nim spędzasz, gdy jesteś w domu? Prawie cię nie widujemy!

— Jest moim mężem — Odparł, czując, jak jego złość zaczęła rosnąć — Więc to chyba oczywiste, że spędzam z nim dużo czasu.

Karen zacisnęła usta w wąską linię.

— Ale to nie jest prawdziwe małżeństwo.

Liam zmrużył swoje oczy, pozwalając na to, aby jego zapach zgęstniał i wypełnił powietrze pomiędzy nimi.

— Zapewniam, że moje małżeństwo jest prawdziwe. To, co powiedziałem w salonie, gdy wrócił Louis, było szczere. Jest moim mężem. Chcę, abyś traktowała go, jak syna.

Zdumienie przemknęło przez jej twarz.

— Nie jesteście przeznaczonymi partnerami. Nie jesteście bratnimi duszami.

Coś gorącego i nieprzyjemnego rozlało się głęboko w jego klatce piersiowej, gdy zacisnął swoje dłonie w pięści.

— Oczywisty fakt, iż jest Alfą i nie posiada hormonów, które są niezbędne do przyjęcia znaku godowego, nie czyni go gorszym. To moje. Jest mój. Nie pozwolę nikomu z was traktować go w taki sposób, jakby był obcy, więc nie popełniaj tego błędu.

Karen przez chwilę po prostu spoglądała w jego stronę, po czym skinęła głową w zgodzie, a Liam odwrócił się i odszedł; nerwowość pozostała w jego ciele, ponieważ sam był zaskoczony i zaniepokojony tą reakcją, ale przede wszystkim był po prostu zły.

Nie jesteście przeznaczonymi partnerami. Nie jesteście bratnimi duszami.

Coś w tych słowach go zaniepokoiło i sprawiło, że chciał sięgnąć po swojego męża i położyć na nim swój znak. Swój znak.

Zayn był jego. Zayn do niego należał.

Tylko, że to nie była prawda. Właśnie to było problemem. Dopóki Zayn nie przyjąłby jego ugryzienia na stałe, Liam, a raczej Alfa w nim nigdy nie byłaby usatysfakcjonowana, bez względu na to, jak bardzo było to niemożliwe, ponieważ Zayn również był Alfą. Ugryzienie nigdy nie mogłoby pozostać na jego szyi na stałe, ale wiedza o czymś racjonalnym nie była tym samym, co uczucia. Chciał oznaczyć swojego męża. Chciał, aby pachniał jak on.

Kurwa.

Był jego.

Liam wziął głęboki oddech, aby się uspokoić, gdy stanął przed drzwiami, które prowadziły do pokoju męża. Mógł być spokojny i opanowany, a nie zachowywać się jak jakieś cholerne zwierzę, które musiało oznaczyć księcia, aby poczuć się lepiej.

Jednak w ciągu ostatnich kilku dni kontrolowanie tej części siebie było niezwykle trudne.

Przewracał się w swoim łóżku każdej nocy, pragnąc pójść do pokoju swojego męża i dochodzić swoich praw małżeńskich, a po incydencie w szafie, był pewien, że Zayn by go nie odrzucił.

Problem polegał na tym, w jaki sposób dwie Alfy miałyby uprawiać seks? Nawet jeśli Zayn też tego chciał, to był Alfą, więc z pewnością nie chciał być pieprzony. Książę z pewnością chciałby mieć go pod sobą, a choć Liam uważał się za osobę otwartą, to nie mógł walczyć ze swoimi instynktami Alfy.

Nie mógł zmusić się do odgrywania uległej roli w łóżku, ponieważ jego myśli buntowały się już na samą myśl, a coś nieprzyjemnego bulgotało w jego żołądku. Nie mógł walczyć z własną naturą, a jeśli on nie mógł tego zrobić, to nie byłoby sprawiedliwym prosić o to, aby Zayn to zrobił. Bez względu na to, jak bardzo Liam tego chciał, jak bardzo pragnął rozciągnąć go swoim węzłem i wypełnić go swoim nasieniem, to nie było możliwe.

Kurwa.

Liam był podekscytowany na samą myśl o tym, więc musiał wziąć kilka głębszych oddechów, aby odrobinę się uspokoić, zanim zapukał do drzwi. Minęło trochę czasu, aż Malik w końcu otworzył, a kiedy to zrobił, to od razu oczywistym stało się, dlaczego zajęło mu to więcej niż powinno było. Na podłodze leżała prawie pełna walizka.

Payne poczuł, jak jego serce zaczęło szybciej bić, gdy spojrzał w stronę swojego męża, a następnie z powrotem przesunął wzrok do walizki.

— Powiedz, że to nie tak, jak wygląda.

Malik skrzyżował ramiona na wysokości własnej klatki piersiowej.

— Przykro mi, ale mój ojciec kazał mi wrócić do domu, Liam.

Senator pokręcił głową w geście niedowierzania, po czym roześmiał się, a było to ostre i nieprzyjemne.

— Co stało się z twoją determinacją, aby żyć własnym życiem?

Książę odwrócił swój wzrok i zacisnął szczękę.

— Przestań, to niesprawiedliwe, ponieważ nie znasz mojego ojca, a gdybyś go znał, to wiedziałbyś, że nie można powiedzieć mu nie.

— Nie sądziłem, że jesteś tchórzem.

Zayn zadrżał, a jego zapach zagęścił się ze złości, gdy spojrzał w stronę swojego męża.

— Pierdol się — Warknął — Nie wiesz, o czym mówisz, Liam.

— Może nie — Odpowiedział, starając się zignorować głos, który warczał w jego umyśle. Nie możesz mnie opuścić. Nie wolno ci. Należysz do mnie. Powinieneś być u mojego boku, w moim łóżku, pode mną. Jesteś mój. Zamknę cię tutaj, jeśli będę musiał.

Odwrócił się, przerażony tak intensywnymi myślami. Nigdy nie czuł się w ten sposób; nawet przy Omegach, z którymi spotykał się przez dłuższy czas. Współczesne Alfy nie powinny były odczuwać czegoś takiego. Jako członek Partii Liberalnej, walczył z przestarzałymi poglądami mizoginizmu, szowinizmu i agresywnego oraz terytorialnego zachowania Alf, więc jego własne myśli go przerażały. Musiał być lepszy niż coś takiego. Musiał, więc nie powiedział żadnej z tych rzeczy, ale te myśli i instynkty wciąż na niego wpływały, zagłuszając zdrowy rozsądek i sprawiając, iż jego słowa zabrzmiały ostrzej niżby tego chciał.

— Ale masz trzydzieści lat — Zauważył — Nie sądzisz, że nadszedł czas, aby przestać pozwalać na to, by ktoś dyktował, w jaki sposób masz żyć i co masz robić, a czego nie?

Malik roześmiał się głośno, a było to ostre i szorstkie, jak potłuczone szkło.

— Imponujące przemówienie — Odparł — I mówi to ktoś taki.

Liam poczuł, jak jego ramiona zesztywniały, gdy zmrużył swoje oczy, dokładnie mu się przyglądając.

— Co to ma znaczyć?

Książę zrobił kilka kroków przed siebie, zbliżając się do niego, a coś niejasnego mrugnęło w jego oczach.

— Doskonale to czuję — Uśmiechnął się, ale nie był to jego zwykły, piękny uśmiech, a coś szyderczego i nawet jego dotyk był kompletnie nieznany i obcy, gdy ułożył swoją dłoń na klatce piersiowej męża, gładząc jego krawat — Czuję twoje pragnienie i doskonale wiem, że kochasz to i jednocześnie tego nienawidzisz, ponieważ nie jestem wystarczający, aby spełnić twoje upodobania, bo nie jestem Omegą — Mruknął, a spomiędzy jego ust wydobył się chichot, który zabrzmiał dość okrutnie — Nie jestem dla ciebie wystarczająco Omegą, zupełnie tak, jak dla swojego ojca nigdy nie będę wystarczającą Alfą, więc tak naprawdę nie ma żadnej cholernej różnicy pomiędzy nim a tobą, ponieważ oboje okazujecie, że jestem zepsuty, ale na różne sposoby. Po prostu niewystarczający.

— Nigdy tego nie powiedziałem — Warknął Liam — Nigdy nie powiedziałem, że chciałbym, abyś był Omegą.

Malik znów się roześmiał.

— Nie musiałeś.

— Posłuchaj...

— Nie musiałeś, ponieważ twoje czyny i działania, a także sposób, w jaki zachowujesz dystans pomiędzy nami, nawet jeśli wydajesz się chcieć czegoś więcej, mówią znacznie głośniej niż jakiekolwiek słowa — Odezwał się, jego głos był szorstki i twardy, gdy przechylił swoją głowę nieco w prawą stronę, a jego miodowe oczy błyszczały, gdy zbliżył się jeszcze odrobinę — Pieprzylibyśmy się przez cały czas, gdybym był Omegą — Wyszeptał wprost w jego usta — Przyznaj.

Liam chciał temu zaprzeczyć, ale nie mógł, ponieważ było to prawdą; cholera, prawdopodobnie nie chciałby nawet rozluźnić swojego węzła przez kilka dni. Gdyby Zayn tylko był Omegą, wszystko byłoby łatwiejsze.

Malik skinął głową, może odrobinę rozczarowany, gdy gorzki uśmiech rozlał się na jego ustach.

— Wynoś się — Wyszeptał — Chcę skończyć pakować swoje rzeczy.

— Nie.

— Słucham?

Liam chwycił jego biodra.

— Nigdzie nie wyjedziesz.

— Nie bądź żałosny i zachowaj to gówno Alfy dla siebie, ponieważ nie jesteś moim szefem ani panem — Warknął, a jego nozdrza rozszerzyły się ze złości, gdy zrobił krok do tyłu, aby uwolnić się z uścisku.

— Oczywiście, że nie jestem — Odpowiedział, spoglądając głęboko w jego oczy, gdy spróbował chwycić jego nadgarstek, ale Malik odepchnął go w stronę drzwi — Jestem twoim mężem.

Książę przesunął językiem po dolnej wardze, odrobinę zwilżając swoje usta, gdy chwycił klamkę, aby otworzyć dla niego drzwi.

— Fałszywym mężem.

— Fałszywym? — Warknął Liam — Nasze małżeństwo jest prawdziwe i zatwierdzone w obu krajach, panie Malik-Payne.

— Przestań — Odpowiedział, chcąc wypchnąć go na korytarz, ale Liam miał wystarczająco dużo siły, aby się mu przeciwstawić; senator chwycił kołnierz jego koszuli, przyciskając jego ciało do najbliższej ściany, a Malik warknął wściekle — Doskonale wiem, co masz na myśli, wiem, że chcesz zachować pokój...

— To nie ma nic wspólnego z pokojem pomiędzy naszymi krajami, Zayn — Przerwał, zbliżając do niego swoją twarz na tyle, aby poczuć jego oddech na swoich ustach — To o wiele prostsze niż ci się wydaje. Jesteś mój. To tyle.

Malik przełknął głośno ślinę, spuszczając wzrok, co sprawiło, iż Liam westchnął ze zmęczeniem.

— Ale nie jestem twoją Omegą.

— Nie chcę, abyś był Omegą! — Warknął wściekle, zaciskając swoje palce na jego podbródku, który szarpnął ostrożnie ku górze, aby zmusić go do tego, by spojrzał w jego oczy — Wiesz dlaczego utrzymywałem pomiędzy nami dystans? Ponieważ to, co mogłeś mi dać, co już mięliśmy, nie było dla mnie w pewnym momencie wystarczające. Chcę cię mieć, ale nie chciałem cię do niczego zmuszać.

— Liam...

— Kocham cię, Zayn.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro