7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

— Ktoś tutaj jest niespokojny — Odezwał się Niall.

Malik wzruszył swoimi ramionami, nie mogąc się doczekać, aż schody w końcu się wysuną i zejdą na dół.

— Nie mogę doczekać się powrotu na solidny grunt — Odparł — Głowa rozbolała mnie od tych turbulencji.

— Czy na pewno to jest jedynym powodem? A może to ten przystojny mężczyzna, który tam na ciebie czeka?

Książę roześmiał się na te słowa.

— Liam jest moim przyjacielem. Jesteśmy tylko przyjaciółmi, Niall. Mówiłem ci już, że on również jest Alfą.

Wciąż czuł się odrobinę winny z tego powodu, iż zdradził sekret swojego męża, ale wiedział, iż Niall nigdy nie mógłby zawieść jego zaufania. Byli dla siebie, jak bracia i Zayn ufał mu tak bardzo, jak samemu sobie.

— I co z tego? — Odparł Niall, a jego błękitne oczy wypełniły się czymś w rodzaju rozbawienia — To nie tak, że Alfy nie mogą pieprzyć innych Alf.

— Liam nie lubi Alf — Mruknął Malik, odwracając się w stronę drzwi.

— Liam nie lubi Alf — Powtórzył powoli Niall, po czym roześmiał się głośno, spoglądając w jego stronę — Właśnie udowodniłeś mi, że mam rację, Zee.

Malik rzucił mu zirytowane spojrzenie.

— Zaczynam żałować, że zabrałem cię ze sobą.

— Jakbyś w ogóle mógł zapobiec mojemu towarzystwu. Wystarczy, że nie zostałem zaproszony na ślub.

— Tylko moi rodzice byli obecni — Mruknął z roztargnieniem, kiedy w końcu zeszli na dół po schodach i dostrzegł swojego męża.

Liam nie parzył jednak na niego; miał delikatnie zmrużone oczy, które utkwione były w jego kuzynie, oceniając go z lekkim niezadowoleniem.

— Spójrz tutaj, Liam, to ja jestem twoim mężem — Odezwał się książę, uśmiechając się szeroko, gdy w końcu się do niego zbliżył.

Liam w końcu przeniósł na niego swój wzrok, a jego nozdrza znacznie się rozszerzyły; zanim książę mógł się w ogóle odezwać, Liam chwycił jego ramiona i przyciągnął go do ciasnego uścisku. Malik westchnął, gdy Liam przysunął swoją twarz bliżej jego szyi, ale nie dotknął go w taki sposób, w jaki robił to zawsze. Zayn doskonale czuł, jak spięte było ciało jego męża; prawdopodobnie chciał oznaczyć go swoim zapachem, ale oczywiście nie mógł zrobić tego w obecności nieznajomego.

— Również witam — Malik odezwał się z uśmiechem, a jego powieki stały się odrobinę cięższe, gdy znajomy zapach mokrej ziemi i ozonu zaatakował jego zmysły; zapach ten był gęsty i odurzający i bardzo szybko zachmurzył jego umysł, gdy Liam zaczął pompować swoje feromony.

Chęć odsłonięcia gardła stawała się nie do odparcia i Zayn z całych sił walczył, aby tego nie zrobić. Cholera, to było takie dziwne. Będąc w Pelugii, zaczął wątpić w samego siebie. Jego zachowanie i sposób, w jaki się czuł, było niepokojące, ponieważ regularnie i potulnie obnażał swoje gardło innej Alfie, nie mając z tym większego problemu.

Ktoś nagle zakaszlał.

Dopiero po chwili Malik przypomniał sobie o tym, iż nie byli sami. Uchylił swoje powieki, ostrożnie odsuwając się od męża. Spodziewał się, że zobaczy rozbawienie na twarzy swojego kuzyna, ale Niall marszczył swoje brwi, uważnie przesuwając swoim wzrokiem pomiędzy nimi.

Pachniało zakłopotaniem i czymś jeszcze.

— Niall Horan-Malik — Odezwał się w końcu, wyciągając dłoń w stronę senatora, aby się przywitać — Jestem księciem Westcliff i kuzynem twojego męża.

Chwilę później Liam uścisnął jego dłoń, przyglądając mu się tak uważnie, iż jego wzrok mógłby wywiercić dziurę w jego duszy. Wciąż pompował swoje feromony, co sprawiło, iż Malik odrobinę się zdenerwował. Chciał rozpocząć kłótnię. Chciał obnażyć swoje gardło. Chciał uciec. Chciał wszystkiego w tym samym czasie.

Działo się z nim naprawdę coś dziwnego.

Wziął głęboki oddech, starając się otrząsnąć ze sprzecznych potrzeb i pragnień.

— Liam Payne — Odezwał się senator, a jego głos był suchy i ostry, aż w końcu spojrzał w stronę swojego męża — Wszystko w porządku?

Zayn skinął głową.

— Tak, ale czy moglibyśmy wejść już do środka?

Liam rzucił w jego stronę niepewne spojrzenie, ale zgodził się natychmiast, kiwając swoją głową. Jego zapach stał się odrobinę mniej przytłaczający; odrobinę mniej było kluczową częścią.

Zayn stłumił westchnienie, doskonale wiedząc, iż Liam prawdopodobnie nie mógł się powstrzymać, biorąc pod uwagę zaistniałą sytuację. Każda Alfa byłaby w takich okolicznościach nieco terytorialna. Prawdopodobnie nie pomogło również to, iż Niall był Alfą Xeus, a jego zapach był naprawdę silny. Dorastając z nim, Malik ledwo mógł wyczuć jego zapach, ale doskonale wiedział, iż inni uważali go za nieco szorstki. Trudno było znaleźć się w pobliżu Alfy tego rodzaju; zwykle sprawiały one, iż inni czuli się niekomfortowo. Nawet Bety miały z nimi problem.

— Nie wiedziałem, że weźmiesz ze sobą gościa — Odezwał się Liam, układając swoją dłoń na ramieniu męża i prowadząc go w stronę rezydencji.

Dotyk wydawał się być absurdalnie terytorialny i ostrzegawczy, a Zayn doskonale wiedział, iż wcale go sobie nie wyobraził, gdy dostrzegł, w jak bardzo niedowierzający sposób spojrzał na niego Niall.

— Niall zaprosił sam siebie — Mruknął — Zignoruj go. Będzie trzymał się z daleka i będzie potulny tak długo, jak długo będzie miał własny pokój i dostanie coś do zjedzenia.

— Słyszę to.

— Wiem — Odpowiedział Zayn, spoglądając przez ramię w stronę swojego kuzyna, gdy uśmiechnął się delikatnie.

Niall chciał go szturchnąć, ale Liam natychmiast przyciągnął go do siebie w obronnym geście, zaciskając silniej dłoń na jego ramieniu.

— Wszyscy na ciebie czekają. Naprawdę tęsknili.

Malik uśmiechnął się delikatnie. Liam prawdopodobnie przesadzał, ale oczywiście miłe z jego strony było to, iż powiedział coś takiego.

— Wszyscy? A może masz na myśli siebie? — Odparł, uderzając swoim ramieniem w to jego i uśmiechając się szeroko.

— Oh, oczywiście, strasznie za tobą tęskniłem. Zwłaszcza za twoim wyśmienitym zapachem.

— Ała — Mruknął Malik, przewracając swoimi oczami i uśmiechając się delikatnie — Nie ma potrzeby dogryzania sobie.

Gdy tylko dotarli do ogromnego salonu, Liam praktycznie pchnął jego kuzyna w stronę swojej matki i zaciągnął swojego męża do najbliższego pustego pokoju, podczas gdy Karen i Niall zaczęli rozmawiać niezręcznie.

— O co chodzi? — Odezwał się Malik, gdy Liam zamknął za nimi drzwi.

— Powiedziałeś mu o mnie — Warknął Payne, robiąc kilka kroków w jego stronę, aby się zbliżyć.

Malik naprawdę nie wiedział w jaki sposób Liam sprawiał, iż był dla niego tak bardzo potulny i uległy, podczas gdy tak naprawdę mięli mniej więcej ten sam wzrost i podobną wagę. Książę przełknął głośno ślinę, czując, jak jego własny zapach wystrzelił do góry, co oczywiście pogorszyło stan jego męża.

— To nic — Odezwał się w końcu Malik — Niall jest praktycznie moim bratem. Jestem pewien, że nikomu nie powie.

— A co jeśli się mylisz? Moja kariera może ucierpieć, a moja matka poniesie prawne konsekwencje. Zaufałem ci, Zayn.

Książę poczuł ukłucie poczucia winy.

— Nikomu nie powie. Niall nie jest taki.

Liam skrzywił się odrobinę.

— To Xeus. Impulsywność jest jego normą. Mógłby się wygadać, nawet tego nie chcąc.

— Myślałem, że wcale nie jesteś tak bardzo uprzedzony i staroświecki, jak inni ludzie. Twój brat, to również Xeus.

— Właśnie dlatego wiem, o czym mówię — Odparł z ponurą miną — Wiele uprzedzeń w stosunku do tych Alf jest nieuzasadniona, ale niektóre rzeczy, o których się mówi, rzeczywiście są prawdziwe. Kierują się emocjami i instynktami. Nie myślą racjonalnie. Co jeśli Niall się na ciebie wścieknie? Zdradzi wszystkie twoje sekrety, aby zrobić ci na złość.

— To wciąż świetne uogólnienie. Jesteś Alfą Torryn, ale wokół mnie nie jesteś wzorem zdrowego rozsądku.

— To nieistotne — Odparł szorstko.

— Naprawdę?

Liam ścisnął grzbiet swojego nosa, intensywnie się nad czymś zastanawiając, gdy spojrzał w jego oczy.

— W porządku, więc nawet jeśli zdarzają się rozsądne Alfy Xeus, to czy naprawdę myślisz, że Niall jest jedną z nich?

Malik skrzywił się odrobinę. Nie mógł kłamać; zdrowy rozsądek był ostatnim słowem, który mógłby skojarzyć ze swoim kuzynem. Niall był zbyt agresywny nawet jak na Alfę Xeus. Mógł częściowo zmienić się w swoją zwierzęcą formę nawet podczas braku pełni księżyca. To był jeden z powodów, dla których było tak wiele uprzedzeń wobec Alf, takich jak Niall; ludzie sądzili, że byli bardziej zwierzętami niż ludźmi.

— Przepraszam — Odezwał się Zayn — Nie powinienem tego powiedzieć bez uprzedniej rozmowy z tobą.

Twardy wyraz twarzy jego męża nieco złagodniał.

— Dlaczego to zrobiłeś?

— Chciał, abym kogoś po ciebie wysłał, żebyś mógł pomóc mi podczas mojej rui. Musiałem powiedzieć, dlaczego nie możesz mi pomóc.

Liam wyprostował swoje plecy, natychmiast się spinając, gdy usłyszał te słowa.

— Czy był z tobą podczas twojej rui?

Malik prychnął.

— Nie, nie był ze mną. Nie wygłupiaj się. To jest Xeus. Mógłby rozerwać moje gardło. Rozmawialiśmy przez wideorozmowę.

Liam wydawał się być odrobinę udobruchany tą odpowiedzią, podczas gdy Malik uśmiechnął się wbrew własnej woli, odrobinę rozbawiony.

— Czy znowu chodzi o twoje rzeczy? Nie chcesz mieć innej Alfy wokół swoich rzeczy?

— Zamknij się — Warknął, odwracając się z napiętymi ramionami, gdy na jego policzki wpłynęły rumieńce.

— Chodź tutaj — Książę odparł z westchnieniem, przechylając głowę, aby obnażyć swoje gardło.

— Nie potrzebuję tego — Odpowiedział sucho Liam, nie mogąc oderwać swoich oczu od szyi męża, więc po prostu zacisnął swoją szczękę — Potrafię się kontrolować.

— Nie mówię, że tego potrzebujesz, ani że nie potrafisz się kontrolować. Po prostu chodź tutaj.

Nie trzeba było powtarzać mu dwa razy. W ciągu kilku sekund znalazł się w osobistej przestrzeni księcia, przyciskając swoją twarz do jego nagiego gardła. Malik zmusił się do odprężenia, ponieważ początkowy moment poddania się zawsze był najtrudniejszy; jego instynkty podpowiadały mu, że było to naprawdę coś złego, ale chwilę później wszystko stawało się łatwiejsze. Idealne. Wymuszony relaks stawał się naturalny, a jego ciało odprężało się, gdy odurzające feromony jego męża zaczęły wykonywać swoją pracę.

Dlaczego musiał być silny, skoro ktoś inny mógł być taki dla niego? To było tak dziwne uczucie.

Choć było w nim coś, co podpowiadało mu, że jego zachowanie było złe, że powinien był walczyć o dominację i zmusić swojego męża do tego, aby to on obnażył dla niego gardło, to było też coś inne... i naprawdę to uwielbiał.

Jego umysł był błogo pusty; liczył się jedynie Liam oraz jego mocny i cudowny zapach.

Kiedy Liam odrobinę się odsunął, jego mięśnie były wyraźnie rozluźnione i nawet Zayn mógł dostrzec, iż się uspokoił.

— Lepiej? — Mruknął z rozbawioną miną.

— Tak — Odparł z odrobinę zawstydzonym wyrazem swojej twarzy.

Książę poklepał go po ramieniu.

— Nie ma potrzeby się wstydzić. Po prostu powiedz mi, kiedy będziesz tego potrzebował, zamiast zachowywać się w taki sposób, jakbyś chciał oderwać mi głowę lub rozszarpać moje gardło.

Liam niepewnie skinął głową i odwrócił się w stronę drzwi.

— Teraz musimy uratować moją matkę.

— Niall nie jest aż taki zły — Odpowiedział, przewracając swoimi oczami, gdy ruszył tuż za nim — Jestem nawet przekonany o tym, że zostaną przyjaciółmi.

— Jaaasne.

Książę mógł jedynie śmiać się z jego sceptycznej miny. Dobrze było wrócić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro