Mroczna przeszłość

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oryginalna wersja: 06.07.2020
Wersja po korekcie: 06.08.2021

Siedziałam jeszcze przez chwilę przy stole. Ash cały czas gładził mnie po plecach. Czułam na sobie wzrok każdego z nich. Oni chcieli wiedzieć. Miałam wrażenie, jakby coś wisiało w powietrzu. Będą pytali o to, co się wydarzyło w więzieniu. Co powinnam im powiedzieć?

— Dlaczego wcześniej nie powiedziałaś, że umiesz walczyć w taki sposób? — przerwał ciszę Rick.

— Długa historia... — ledwo dałam radę cokolwiek powiedzieć.

— Czemu zawsze na wszystko odpowiadasz, że to długa historia? — zapytał Stuart.

— To brzmi zupełnie tak, jakbyś wstydziła się swojej przeszłości — zauważył Ark, a ja na jego słowa się wzdrygnęłam.

Trafił w sedno. Wstydziłam się wszystkiego, co było związane z tamtymi czasami. Za każdym razem, gdy do tego wracałam, czułam dreszcze.

— Bo to prawda. — Podniosłam delikatnie głowę. — Wstydzę się swojej przeszłości. Gdybyście dowiedzieli się, co kiedyś robiłam, to w tym momencie wyszlibyście z tego pokoju i nie chcielibyście już mnie znać.

Zdziwili się.

— A co, byłaś prostytutką, aktorką porno czy czym, bo nie rozumiem — powiedział Ark, a ja poczułam, że robiło mi się niedobrze.

— Ark, starczy... — zwrócił mu uwagę Ash, przez co wszyscy zwrócili na niego wzrok. — Widzisz, że trudno jest jej o tym mówić. Każdy z nas ma swoje tajemnice..Jak Blank będzie chciała, to nam o tym powie, więc nie zmuszaj jej do gadania....

— Fakt. Przepraszam, Blank...

Pokręciłam głową.

— Nic się nie stało... Powinnam zająć się tymi bransoletkami...

Wstałam z krzesła i wróciłam do łazienki, gdzie zostawiłam swój zegarek. Założyłam go na prawy nadgarstek, a następnie włączyłam. Wyszłam z toalety, po czym wyjęłam z torby odpowiedni kabel. Zhakowałam oprogramowanie w każdej bransoletce za pomocą programu, który kiedyś stworzyłam.

— Musimy pozbyć się tych bransoletek... Mogą mieć wbudowany lokalizator... — powiedziałam, gdy skończyłam hakować ostatnią.

— Stuart, otwórz portal... Gdziekolwiek... — Odezwał się Ark, a Stuart kiwnął głową.

Otworzył mały portal, przez który w kolejnej chwili wyrzuciliśmy wszystkie bransoletki. Wstałam z krzesła, wyjęłam z torby wszystkie swoje rzeczy, które odłożyłam na odpowiednie miejsca. Podeszłam do szafy. Wzięłam z niej kuferek, w którym wcześniej był pistolet. Schowałam do niego broń. Będę musiała kupić magazynki. Zamknęłam pokrywę, a następnie ruszyłam do mebla, aby z powrotem schować przedmiot.

— Tak przy okazji, Blank. Masz naprawdę lodowate ręce... — na słowa Almy potknęłam się o własną nogę.

— Musiałaś mi to akurat wypomnieć? — Spojrzałam na nią z wyrzutem wymalowanym na twarzy.

— A.....Wybacz... — Podrapała się po głowie, a ja schowałam kuferek.

Podniosłam się z kucka, po czym założyłam włosy za ucho.

— A! Masz przebite uszy! — zauważyła Dawn, a ja spojrzałam na nią zaskoczona.

— Tak, ale nie noszę kolczyków... — powiedziałam, przy okazji wyjmując z szafy bluzę na zamek, bo coś czułam, że temperatura mojego ciała zaczynała się rozchodzić po pokoju.

Może jednak niepotrzebnie zdejmowałam sweter, kiedy weszłam do łazienki. Ściągnęłam buty, bo w końcu byłam u siebie, a następnie schowałam je do szafy.

— Blank... — zwrócił moją uwagę Ark. — Czy blizna na twoim biodrze jest związana z tym, że umiesz walczyć? Jeśli nie chcesz, to nie musisz mi odpowiadać, ale naprawdę byłbym wdzięczny, gdybyś powiedziała...

Zaskoczył mnie swoją dedukcją.

— Tak. Osoba, z którą się biłam, miała na ręce zabandażowany kastet i... tak trochę mnie uszkodziła... — Opuściłam wzrok.

— Rozumiem. Dziękuję, że odpowiedziałaś.

Przytaknęłam lekko, a on spojrzał na resztę. Wszyscy mi się przyglądali, ale na nich teraz nie patrzyłam. Wstydziłam się.

Chyba powiedziałam już za dużo...

— Dobra... Powinniśmy się zbierać...

Powiedział, po czym ruszył w kierunku drzwi. Po chwili reszta poszła w jego ślady, poza Ash'em, który siedział na krześle oparty o kolana i z założonymi rękoma. Patrzył na podłogę. Postanowiłam podejść do okna balkonowego, aby je otworzyć.

— Zaskoczyłaś mnie wtedy... — powiedział niespodziewanie, zanim złapałam za rączkę przy drzwiach.

— Wiem... — wyrzekłam tak cicho, że nie byłam pewna, czy mnie usłyszał.

— Blank, co ty jeszcze ukrywasz? — Spojrzał w moim kierunku, a ja złapałam się za ramiona i opuściłam wzrok.

Nie wiedziałam, co powinnam mu odpowiedzieć. Czułam na sobie jego uważny wzrok, ale nie umiałam teraz nic powiedzieć. Zupełnie tak, jakbym straciła język w gębie. Nie miałam pewności, czy Ash byłby w stanie zaakceptować wszystko, czego kiedykolwiek się dopuściłam. Usłyszałam, jak głęboko westchnął, a po chwili wstał z krzesła.

— Nieważne, prześpij się... — Spojrzałam na niego zaskoczona.

Ruszył w kierunku drzwi. Serce oraz rozum kazało mi do niego podejść i zatrzymać, ale ciało kompletnie nie chciało się ruszyć.

Blank, rusz się do cholery! Jeśli tego nie zrobisz, to na twoim koncie pojawi się kolejny, największy błąd twojego życia – skarciłam się w myślach.

— Jekyll?

Spojrzał na mnie, gdy akurat gotował obiad.

— Co to znaczy, że jest się w kimś zakochanym?

— Dlaczego pytasz? — był wyraźnie zdziwiony. — Hmmm... Nie jestem pewien, czy dam radę ci na to odpowiedzieć tak, abyś to zrozumiała, ale... bycie zakochanym, to takie uczucie, kiedy czujesz do drugiej osoby coś tak silnego, że nie chcesz jej stracić... — Oparł się o blat. — Chcesz być cały czas przy tym kimś... Chcesz go bronić za wszelką cenę... Tego uczucia nie da się tak dokładnie opisać... To się po prostu czuję...

— Czy to znaczy, że byłam zakochana w moim braciszku?

Szeroko otworzył oczy.

— Co?! Nie! Nie porównuj miłości do członka rodziny a do drugiego człowieka! — podniósł głos, ale po chwili dodał spokojniej: — To są dwie różne rzeczy...

— Nie rozumiem... Czym to się różni? — Oparłam się brodą o przedramiona.

— Kiedyś zrozumiesz. — Potarmosił mnie po głowie.

W tym momencie moje nogi samoistnie się ruszyły. Podbiegłam do Ash'a, przytuliłam się do jego pleców. Wzdrygnął się i w tej samej chwili zatrzymał. Zaskoczyłam go.

— Bla...

Nie dokończył.

— Przepraszam... — wyszeptałam prawie łkając.

Ponownie się wzdrygnął, a ja zacisnęłam materiał jego koszulki w dłoniach.

— Za co przepraszasz? — Spróbował rozplątać moje ręce.

— Za to, że mam tyle sekretów. Obiecuję, kiedyś wam wszystko powiem, ale jeszcze nie teraz... Moja przeszłość jest tak mroczna, że nic już jej nie wymażę i wiem o tym doskonale... A każda rzecz, którą przed wami ukrywam mnie rani, bo naprawdę chciałabym wam o tym powiedzieć. Ale jeśli wszystkiego się o mnie dowiecie... — Pociągnęłam nosem. — Znienawidzicie mnie...

Odwrócił się do mnie, po czym uniósł mój podbródek.

— Blank... — Przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego ramiona. — Ja cię nigdy nie znienawidzę... Nie umiałbym... Przepraszam za tamto....

Ash

Chyba przesadziłem. Sam ochrzaniłem Ark'a za to, że chciał z niej wyciągnąć informacje, a ja nie byłem lepszy. Doprowadziłem ją do łez. Zgasiłem światło, wziąłem jej ręce, które następnie oplotłem dookoła swojego karku, po czym ją podniosłem i przeniosłem na łóżko. Położyłem Blank na posłaniu, a ona pociągnęła mnie za sobą.

— Możesz ze mną zostać? — zapytała swoim zachrypniętym od płaczu głosem.

— Zawsze z tobą zostanę...

Zdjąłem buty i położyłem się obok. Dziewczyna od razu się do mnie przytuliła, a ja objąłem ją prawym ramieniem i swoim ogonem. Jeździłem palcami po jej plecach, gdy nagle głośniej wciągnęła powietrze. Przez przypadek najechałem na linię kręgosłupa.

— Przypadkiem. — Położyłem rękę luźno.

— Jesteś jedyną osobą, która może robić tego typu rzeczy... — powiedziała cicho, po czym założyła na mnie nogę.

Zaskoczyła mnie tym wyznaniem. Przytuliłem ją z całej siły, a następnie zamknąłem oczy. Chłód, jaki od niej bił, był zbawieniem na tak upalne noce. Po chwili poczułem, jak nadchodził błogi spokój zwany snem.

„Blank"

Słyszałam i czułam jego równomierny oddech. Zasnął. Udało mi się w miarę uspokoić. Podniosłam głowę, aby spojrzeć na jego spokojną twarz. Opuściłam wzrok, po czym zaczęłam szeptać.

— Powiem wam wszystko... Ale dopiero, gdy uda nam się wydostać spod trzymającej nas w niewoli kopuły... Dopiero wtedy powiem wam, że, aby przetrwać, okradałam ludzi.... Brałam udział w nielegalnych walkach... A po śmierci Jekyll'a, gdy wpadłam w złe towarzystwo... Sprzedawałam razem z nimi towar na imprezach... I powiem wam to, że tak samo jak wy... Jestem mutantem...

Po moich słowach, zamknęłam oczy, aby oddać się w ramiona snu. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro