Przeszłość Trémer

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Oryginalna wersja: 14. 07. 2020
Wersja po korekcie: 17.08.2021 

Kar

Następnego dnia rano obudził mnie dzwonek do drzwi. Ziewnąłem, po czym wstałem ze swojego łóżka. W kuchni już krzątała się mama przygotowywująca śniadanie. Po chwili do środka wszedł tata, a za nim Stuart, Rick, Alma, Dawn i Ash, który w nocy chyba nie zmrużył oka. Dowodziły tego jego nieco mocniej podkrążone oczy, niż miał zazwyczaj, a także dość średni humor. Szedł lekko przygarbiony.

Przywitałem się z nimi, po czym usiedliśmy na kanapach w salonie. Spojrzałem na zegarek, który od wczoraj leżał na stoliczku od kawy. Nie wiedziałem,czego powinienem się spodziewać. Może się tam znaleźć wszystko.

— Kar — zwróciła się do mnie mama.

— Wiem...

Wziąłem do ręki zegarek naciskając jednocześnie na ekran.

~PODAJ HASŁO~

Spojrzałem na wszystkich, a oni kiwnęli głowami. Westchnąłem zestresowany.

— La liberté sera nôtre... — powiedziałem hasło, które podała Tremi.

~GŁOS NIEROZPOZNANY~
~PODAJ ODPOWIEDŹ~
~CO CHCĘ ZROBIĆ DLA MUTANTÓW?~

Wszyscy ze zdziwienia szeroko otworzyli oczy, kiedy pytanie zostało wypowiedziane głosem Tremi. Każdy z nas zaczął się zastanawiać, jednak nikt nie podawał żadnych pomysłów. Po chwili siedzący na fotelu po mojej prawej stronie Ash wyciągnął w moim kierunku rękę, dlatego podałem mu urządzenie. Poprawił się i oparł łokciem o swoje kolano.

— Utorować im drogę do wolności... — podał odpowiedź, a ekranik zaświecił się na zielono.

~GŁOS NIEROZPOZNANY~
~ODPOWIEDŹ POPRAWNA~
~WITAJ~

Spojrzałem na niego zaskoczony.

— Skąd wiedziałeś jaka będzie odpowiedź? — zapytała Alma.

— Zauważcie, że spędzałem z nią całkiem sporo czasu. Poza tym powiedziała, że chce to zrobić. Pierwszego dnia, gdy ją poznaliśmy — odpowiedział, jednocześnie szukając czegoś na panelu, który się wyświetlał. — Masz, czyń honory...

Podał mi zegarek, a ja spojrzałem na to, co było zaznaczone. Jeden niżej również był z tego samego dnia, ale z innej godziny. Wcisnąłem pierwszy zapis, który miał tę samą datę, ale czas był odmienny. Urządzenie odłożyłem na stolik stojący na samym środku. Kilka sekund później usłyszeliśmy westchnienie Tremi.

~ Nie wiem, od czego powinnam zacząć... Mam zapisać swoją ostatnią wolę, ale... Ja kompletnie nie wiem, czego chcę. Moim jedynym celem było to, aby dać wolność mutantom... Tak jak chciał tego Kar. Nie mam nikogo, komu mogłabym powierzyć misję bycia Libérateur, dlatego, aby dalej to trwało, na moim dysku jest zapisany program do hakowania. Tworzyłam go przez ostatnie trzy lata, więc nie ma w nim ani jednej luki. Wystarczy wpisać imię i nazwisko mutanta. Reszta zrobi się sama... Wiem, że mam od groma tajemnic... I wiem, że raczej nigdy nie będę w stanie wam ich powiedzieć w twarz... Dlatego powiem je przez nagranie... ~

Zacięła się na moment.

~ ... Gdy...gdy moja rodzina została pojmana, aby przeżyć robiłam naprawdę okropne rzeczy... ~

Doszedł nas dźwięk skrzypnięcia, przez co podejrzewałem, że była to kwestia fotela w jej starym pokoju.

~ Między innymi okradałam ludzi... Jeśli nie ukradłam wystarczająco dużo, to brałam się za swoją drugą robotę... Szłam do opuszczonego budynku jakiejś upadłej fabryki... Co wieczór w tamtym miejscu zbierały się najgorsze szumowiny ze slumsów Edenu... Osoby pracujące na czarnym rynku... I mutanty takie jak ja... Które potrzebowały pieniędzy, aby przetrwać do następnego dnia... W tamtej fabryce odbywały się nielegalne walki... To tam nauczyłam się walczyć... I jak łatwo można się domyślić, tam również zdobyłam bliznę na moim boku... Pewnie znowu was zaskoczę, bo... Byłam numerem jeden w czołówce tych walk... Nazwali mnie Białą Śmiercią... A później Białą Królową... Jak już kiedyś powiedziałam Ash'owi, moja przeszłość jest tak mroczna, że jej nic nie wymaże... Chociaż... Ona nie jest mroczna... Ona jest aż czarna... Jeśli zastanawiacie się, dlaczego to robiłam... To dlatego, że ostatnią wolą mojego brata, było to, abym żyła... Kazał mi żyć... Ale to jeszcze nie koniec... Po trzech latach, podczas których mieszkałam na ulicy, kradłam i brałam udział w walkach... Poznałam mojego mentora... Jekyll'a... A jak? Próbowałam go okraść, ale mnie nakrył... Na początku nie wiedziałam dlaczego, ale... Przygarnął mnie... Chociaż był człowiekiem, a ja mutantem... To on był hakerem Libérateur, zanim ja się nim stałam... Wszystkiego mnie nauczył... Nauczył mnie czytać, pisać... Nauczył mnie wszystkiego, co jest związane z komputerami... Dzięki niemu, stałam się hakerem... Powiedział nawet, że mój geniusz komputerowy przewyższa jego... Był moim najlepszym i jedynym przyjacielem, a także wsparciem, kiedy straciłam rodzinę... Ale dyktator go odkrył... I skazał na publiczną egzekucję... Widziałam to... Jak dyktator osobiście przyłożył mu pistolet do głowy i strzelił... Znowu straciłam jedyną bliską mi osobę... Miałam wtedy czternaście lat... ~

Usłyszeliśmy jakieś szuranie, a po nim nastąpiło jej głębokie westchnięcie, które brzmiało tak, jakby próbowała się uspokoić.

~ Załamałam się po jego śmierci i znowu zaczęłam robić to co wcześniej... Wtedy wpadłam w złe towarzystwo, które obracało się na czarnym rynku... Sprzedawali narkotyki i mnie też w to wciągnęli... Chodziliśmy na imprezy i sprzedawaliśmy na nich towar pijanym ludziom... Podczas jednej takiej imprezy, gdy sami również postanowiliśmy się trochę pobawić... Za dużo wypiliśmy... Nie widzieliśmy praktycznie na oczy i straciłam wtedy swoje dziewictwo... W wieku piętnastu lat... Po tamtym wydarzeniu, urwałam kontakt z tymi dilerami... Nastraszyłam ich trochę swoją mutancką mocą... Tamtego dnia pierwszy raz odsłuchałam ostatnią wolę Jekyll'a... A raczej połowę z niej, bo reszty nie dałam rady... Od tamtego momentu zmieniłam się nie do poznania... Urwałam kontakt ze wszystkimi osobami, z którymi w ogóle miałam jakiś kontakt... Ścięłam włosy, które sięgały mi do pasa, a teraz były do ramion... Zaczęłam ukrywać swoje moce... Zaczęłam nosić rękawiczki i okulary... Nie dałam po sobie poznać, że jestem mutantem... Udawałam albinoskę, aby nie wzbudzać podejrzeń... Zawsze podawałam imię Blank... Choć tak naprawdę nazywam się T... ~

Sam koniec został zaznaczony charakterystycznym piknięciem. Po nim włączyło się kolejne nagranie.

~ Na czym to ja skończyłam? A, tak. Tak naprawdę nazywam się Tremér Geler. Jestem mutantem, który panuje nad lodem i w pewnym stopniu trochę nad wodą. Jej brak to dla mnie nic innego jak śmierć. Dlatego tak często brałam prysznice... Jeśli nie dostarczę odpowiedniej ilości wody, to wpadnę w hibernację... Raz już to miało miejsce. Spałam przez trzy dni. Jekyll oblał mnie wtedy wodą i włączył klimatyzację na najniższą temperaturę. Po kilku godzinach już nie spałam. ~

Chyba właśnie dostaliśmy odpowiedź, jak wybudzić Tremi...

~ Wiem, że ciężko jest w to wszystko uwierzyć, ale taka jest moja przeszłość. Na każdym kroku, jaki zrobiłam, życie rzucało mi kłody pod nogi. Ale ja nie ustępowałam. Jestem tak samo uparta jak Kar. Nie jestem pewna, czy nadal będziecie chcieli mnie znać po tym wszystkim, czego się o mnie dowiedzieliście, ale jesteście pierwszymi osobami od śmierci Jekyll'a, którym to wszystko powiedziałam. Może przez nagranie, ale mimo wszystko. Zrozumiem, jeśli nie będziecie chcieli znać dziewczyny, która brała udział w nielegalnych walkach, a tam biła każdego przeciwnika, dopóki ten nie stracił przytomności, która okradała każdego człowieka, który przeszedł obok niej, która bez mrugnięcia okiem zastrzeliła człowieka, która zwykłym dotknięciem, spojrzeniem czy oddechem jest w stanie zamrozić wszystko.... Jedyne, czego chciałam, to tylko i wyłącznie tego, aby mutanci mogli być wolni. Chciałam spełnić marzenie mojego brata. Ostatnia zasada, jakiej trzymam się jako haker, mówi o tym, żeby trzymać się swojego celu do samego końca. I ja to zamierzam robić, dopóki osobiście nie zobaczę świata zewnętrznego. ~

~KONIEC NAGRAŃ Z DNIA: DRUGI LIPIEC TRZY TYSIĄCE SZÓSTEGO ROKU~

Spojrzałem na każdego. Alma i Dawn płakały. Stuart, Rick i Ash mocno nad czymś myśleli. Tata uspokajał również płaczącą mamę. A ja? Ja nie potrafiłem znaleźć żadnego odpowiedniego słowa na to, co przeżyła moja siostra. Byłem zły, ale nie na nią. Na samego siebie. Jak ja mogłem pozwolić, aby przeżywała coś takiego? Miałem ochotę coś zniszczyć, aby wyładować gotującą się we mnie furię. Ale z drugiej strony czułem smutek. Ona miała wtedy dziesięć lat. Od dziesiątego roku życia była skazana na samotność. Na tułanie się tam i z powrotem. Na walkę o życie każdego jednego dnia.

Podniosłem się z kanapy, po czym poszedłem do pokoju mojej siostry. Usiadłem obok niej na łóżku, a następnie złapałem jej prawą rękę, która była w całości pokryta szronem.

— Przepraszam, że musiałaś przejść przez coś takiego, Tremi... — Przytuliłem jej dłoń do swojego policzka. 




W sumie to jestem ciekawa jednej rzeczy.

Jak wam się podoba imię głównej bohaterki?

Ciekawostka o jej imieniu:

Wpisywałam w tłumacza różne frazy związane z zimnem, lodem czy chłodem, aż w końcu natrafiłam na łacińskie znaczenie słowa „Dreszcze".
Dokładny zapis tego słowa to „Tremere", ale nieco je zmieniłam.
Natomiast jej nazwisko „Geler", jest z francuskiego i oznacza ono „Zamrażać".

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro