Rozdział 1

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Akcja zaczyna się jak Ichigo wtargnął do społeczności dusz aby uratować życie Rukii Kuchiki. I podczas tego zamieszania spotyka kogoś wyjątkowego.
Zapraszam do czytania 😙
~~~~~~~

Siedziałam sobie na schodach prowadzących do Wzgórza Sokkyokuu. Wyciszyłam swoje Reitsu aby nikt niewiedział gdzie się znajduje. Wyczułam potężną energię duchową pochodzącą od intruzów którzy kierowali się w tym kierunku.

-"Ciekawe, bardzo ciekawe" - Takie właśnie słowa chodziły mi po głowie, czując co raz bliżej energię duchową intruzów.

- Hej Ichigo zaczekaj! - Wykrzyczał jakiś męski głos.

- Nie mogę czekać Ishida! Muszę uratować Rukie! - Odpowiedział kolejny. Mniemam że, domniemany Ichigo.

- Kurosaki!! Zaczekaj, ktoś... - Przerwał  prawdopodobnie głos należący do wcześniej wspomnianego Ishidy, którego reiatsu bardziej przypominało to Quincy niż normalnego człowieka.

Nagle doszli na szczyt schodów, aby zatrzymać się kilka metrów przede mną.
Pomarańczowo-włosy gdy tylko mnie zobaczył już szykował się do walki.

- Uspokuj się. Nie chce walczyć. - Wypowiedziałam spokojnie spoglądając w czekoladowe oczy pana truskawki.

- Dlaczego mamy ci wierzyć?! - Wykrzyknął do mnie rudowłosy chłopak.

- Jeżeli mi nie wierzysz, to zapytaj tej kobiety w formie kota, który siedzi obok ciebie. Nie udawaj że mnie nie znasz Yoruichi!! - Podniosłam ton głosu, patrząc z lekkim uśmiechem ale także z powagą na czarną kotkę.

Yoruichi: Dawno żeśmy się niewidziały San-chan. - Powiedziała to w ciele czarnego kota.

( Ryoka że przyjaciele Kurosakiego)

Ryoka: Znacie się!?!?

Yoruichi: Oczywiście że się znamy. Dzieciaki przedstawiam wam
Księżniczkę Piekieł...Urie San...

- Urie Sandra. Miło mi. -Uśmiechnęłam się łagodnie do nich.

Ichigo: Kurosaki Ichigo.

Reszta także się przedstawiła.

Ichigo: Wybacz Urie ale musimy uratować Rukie.

Dopiero pochwili zorientowałam się o czym on mówi.

- Rozumiem. Dlatego z czystej uprzejmości i chęci pomocy , powiem ci Kurosaki Ichigo. Uratuj Kuchiki Rukie! - Powiedziałam to takim tonem żeby ich przekonać do siebie.

Ichigo: Jasne Urie-san. - Powiedział Uśmiechnięty rudzielec.

- I na przyszłość, zwracaj się do mnie po imieniu.. - Zwróciłam mu uwagę.

Yoruichi: Idziesz z nami San-chan?

- Nie, mam jeszcze coś do załatwienia, możliwe że później dołączę do was, a teraz idźcie zanim ktoś się pojawi.- Odpowiedziałam im, pokazując ruchem dłoni w którą stronę powinni się udać.

Ichigo: Jeszcze jedno, dlaczego nam pomagasz? - Spytał marszcząc swoje cienkie brwi.

- Ponieważ mam nadzieję że nikt nie zostanie ranny. - Gdy to powiedziałam użyłam szybkiego kroku aby zniknąć im z zasięgu wzroku. Pojawiłam się na wzgórzu i ukryłam swoją energię duchową, zaczęłam uważnie obserwować całą tą sytuację z jedną wielką mieszaniną uczuć wewnątrz siebie. Najbardziej zżerała mnie ciekawość ale także gniew.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro