Rozdział 7 || Opowieść Obi Wana

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kira wróciła do domu, ale Luna została w apartamencie na noc. Anakin już jej zapowiedział, że z samego rana zabierze ją do Świątyni na spotkanie z Obi Wanem.

Dziewczyna była tym nieco zdezorientowana. Co Kenobi miał z tym wspólnego? Z drugiej strony chciał jednak odkryć prawdę, więc wszelkie pytani pozwoliła zachować dla Obi Wana.

***

Świątynia była o wiele większa niż Luna przypuszczała i czuła się malutka w korytarzach oraz jak jakiś wybryk natury wśród mieszanki ras ubranych w szaty Jedi. Dziewczyna zauważyła też, że niektórzy zerkali na nią, ale temu jakoś się nie dziwiła.

Anakin zaprowadził ją do windy, którą jechali też Jedi, którzy należeli do Rady.

Luna przyglądała się im po kolei, a jej wzrok nieco dłużej się zatrzymał na ciemnoskórym Jedi. Miała wrażenie, że skądś go powinna znać, mimo, że nie widziała go nigdy wcześniej.

- Jesteśmy – powiedział Anakin, wyrywając dziewczynę w transu.

Wszyscy z windy skierowali się do sali, a Anakin kazał dziewczynie poczekać na zewnątrz.

- Poczekaj do końca spotkania – powiedział i wszedł na salę.

Luna powstrzymała chęć, żeby zajrzeć do środka i usiadł na parapecie, oglądając tętniący życiem, ruch powietrzny na Courscant.

***

Spotkanie trwało już ponad godzinę, ale Luna czuła, że do końca jeszcze daleko. Nagle drzwi się otworzyły i ze środka wyszedł Jedi, ten sam, któremu dziewczyna się wcześniej przyglądała. Ten przystanął, przyjrzał się jej, po czym podszedł do niej i spytał:

- Jesteś Luna Sorenti-Skywalker-Blanck?

Luna była zdezorientowana.

- T-tak. Proszę pana – powiedziała, czując, że się rumieni.

Mistrz Jedi zmierzył ją wzrokiem i odszedł bez słowa.

,,Dziwny on jest", pomyślała dziewczyna.

***

Tamten Jedi wrócił potem na zebranie, ale, gdy wszyscy już wychodzili, to nawet nie zerknął na Lunę. Dziewczyna go jednak zignorowała i wzrokiem szukała wujka Anakina i Mistrza Obi Wana.

Oni wyszli, jako ostatni, a Kenobi zbliżył się do dziewczyny.

- To ja was zostawiam – powiedział szybko Anakin i gdzieś zniknął.

Obi Wan uśmiechnął się delikatnie do dziewczyny.

- Chodźmy porozmawiać na osobności.

***

Obi Wan zaprowadził Lunę do swojej kwatery, dając jej znak, żeby usiadła na łóżku.

Mistrz Jedi usiadł naprzeciwko niej i spojrzał jej w oczy.

- Podejrzewam, że Anakin już ci opowiedział o nieudanej próbie igraszek z Kirą?

- Tak.

- A jesteś ciekawa, czemu do niej w ogóle doszło?

- Bo Sik i mama nie mogli mnie spłodzić wcześniej?

- Racja, ale twój ojciec przecież nie lubi lekarzy, prawda?

- Tak, ale ojcem bym go jeszcze nie nazwała.

- Cóż, widać, że jesteś uparta, ale posłuchaj uważnie...

***

Trzy miesiące po ślubie Sika i Kiry

Obi Wan zajrzał do mieszkania młodego małżeństwa. Sik leżał z głową na kolanach Kiry, a kobieta głaskała go po włosach. Jedi kątem oka zobaczył test ciążowy w dłoni kobiety.

- I jak? – spytał Kenobi.

- Nijak – odparł Sik.

- Równy setny test – dodała Kira.

- To chyba naprawdę powinniście iść do lekarza.

- Ja byłam – kobieta wzięła ze stolika kartkę papieru. – Jestem całkowicie zdrowa.

- A Sik?

Mężczyzna powoli podniósł się z kanapy.

- Ja nie potrzebuję. Historia z Leroun i tak dalej.

Nagle Obi Wan zrobił wielkie oczy.

- Leroun? Ruby Leroun?

Sik spojrzał na niego zaskoczony.

- Tak, ale skąd wiesz? Nigdy nie mówiłem, jak się ona nazywała.

- Ona była Jedi.

- Wiem, przecież zaszła w ciążę ze mną i przez to ją wyrzucili.

Obi Wan skrzyżował ręce na piersi.

- O Mocy. Można się było tego spodziewać...

- Niby czego?

Kenobi usiadł między Sikiem i Kirą i poprawił swoja szatę.

- Ta Leroun to była kłamczucha i manipulantka. Mniej więcej cztery lata, zanim cię odkryliśmy to wysłaliśmy ją z pokojową misja na Alderaan. Wróciła i przez parę dni był względny spokój.

- Bez obrazy, ale ja znam tą część historii – odparł Sik. – Potem okazało się, że ją zgwałciłem, ale ją wyrzucili.

Obi Wan przewrócił oczami.

- Nie do końca. Jakiś czas po jej misji, ktoś wysłał do Rady filmik, na którym było widać, że ONA się dostawiała do łowcy, ale ten odrzucał jej zaloty, mimo, że był już mocno pijany. W końcu zauważono, że Ruby dosypała czegoś do jednego z drinków łowcy, a potem jak ciągnęła go nieprzytomnego na zaplecze. Dalej już się chyba domyślasz, co było.

Kira wstała, podeszła do męża i mocno go przytuliła.

- Ona... zgwałciła mnie?

- Ten, kto wysłał filmik to dodał też fragment, gdy wyciągano cię z zaplecza, gdy byłeś całkiem rozebrany. Dlatego wyrzuciliśmy Leroun od razu bez chwili wahania, ale swoją zemstę skierowała prosto na ciebie.

- A niby czemu? – powiedział Sik, z trudem powstrzymując łzy.

- Może, gdybyś jej uległ to nie robiłaby afery? – wtrąciła Kira.

- Prawdopodobnie tak – dodał Kenobi. – Ale myślę, że wiesz, co trzeba zrobić...

***

Chwila obecna...

- Więc Sik już tego samego dnia umówił się do lekarza i pewnie się domyślasz wyniku – Obi Wan zakończył swoją opowieść.

Luna poczuła zimny dreszcz przebiegający jej po plecach.

- Coś mi się obiło z tą Leroun, ale nie przypuszczałam czegoś takiego. Z reguły to się raczej mówi o gwałcie kobiety przez mężczyznę.

- Prawdopodobnie Leroun chciała to wykorzystać na swoją korzyść – odparł Obi Wan i wstał z łóżka. – Teraz musisz się spotkać z Ahsoką.

Luna była zaskoczona.

- Padawanką wujka Anakina?

- Tak, gdyby nie ona to ciebie i Sika już dawno, by nie było.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro