Rozdział 20 || Ciemna Strona

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Uwaga, ten rozdział może zawierać nieodpowiednie momenty dla bardzo wrażliwych czytelników.

***

Nudzę się – Patryk Kumór

(Perspektywa Sika)

A ja głupi myślałem, że ta rocznica mi pomoże. Heh, dobry żart. Z trudem wstałem z łóżka i doczłapałem do łazienki. Anakina, Padme i dzieci dawno już nie ma, więc mogę swobodnie wyłączyć skórę. Spojrzałem na okolice oczu i kawałek nosa, które były u mnie ze stali, zamontowane przez jakieś względy bezpieczeństwa czy coś. Dalej jest kark i odrobina ramion – panel z kilkoma wejściami, by podczepić program lub, żeby Dio mógł z niego dokonywać drobnych napraw. To on jest połączony z moim mózgiem, tworząc coś na wzór komputera, idealnie wpisując mnie w podręcznikową definicję cyborga. Protezy, nic ciekawego, może jedynie mogę wspomnieć, że moje są nieco nowocześniejsze od tej, co ma Anakin (ech, kiedyś go okłamałem, że mam protezę TYLKO jednej nogi po jakimś wypadku na Acearth). Płyty ochronne na biodra, też nic, a nad nimi blizna po pamiętnym pojedynku z Dooku. Tak naprawdę z mojej ludzkiej strony zostały kości, organy, no i skóra.

Odgarnąłem z czoła kosmyk włosów.

Nie ma na, co patrzeć. Nie potrafię być tym ,,słynnym Skywalkerem" czy chociaż zwykłym człowiekiem. Chcę powiedzieć prawdę, ale nie umiem i noszenie ,,maski" coraz bardziej mi przeszkadza. Ale czy ujawniając się, wszyscy się ode mnie nie odwrócą? Czy mogę być sobą i jednocześnie pozostać szczęśliwy z rodziną? Dobre pytanie.

Rzadko się tak zastanawiam nad sobą, ale w ruchu zawsze też myślę najwięcej. Chodząc po mieszkaniu mam też coraz więcej pytań.

Kim jestem? Czym jestem? Czemu patrząc w lustro mam wrażenie, że widzę całkiem obcą osobę? Gdzie niby jest moje prawdziwe ,,ja"? Nie chcę pytań, a odpowiedzi. Co dalej robić? Co jest właściwym sposobem?

Nagle poczułem okropny ból w skroni i oślepiło mnie białe światło.

Zobaczyłem jakąś kobietę o długich, blond włosach związanych w chyba kłos i lekko wymownie przerzucone przez ramię do przodu. Prawie całą jej twarz stanowiła stal, ale jakoś nie można było odmówić jej uroku. Jednak wyraz jej twarzy był aż zbyt poważny.

- Zostaliśmy stworzeni, żeby walczyć...

Do kogo ona to mówi? ,,Nas"?

- Mieliśmy być posłuszni, bez własnej woli, gotowi oddać życie, żeby uratować czyjś tyłek. Ale to się zmieniło, ale nie na lepsze. Ludzie czy każda inna istota zauważyła w nas okazję do niewolnictwa, żebyśmy robili za nich to, czego nie chciało im się robić osobiście. Ale to koniec, znamy swoją wartość i nie będziemy sługami, lecz nowym gatunkiem, społeczeństwem i narodem. Okładani pięściami, powstaniemy z kolan i wam oddamy za naszą godność. Będziemy mówić to, co chcemy i gromadzić się tam, gdzie chcemy, co normalnie zapewnia się pozostałym obywatelom Republiki. Przestępstwa wobec nas będą sądzone tak samo jak wobec każdej innej istoty. Koniec z segregacją spisującą nas na ,,tych gorszych". Każdy chętny może do nas dołączyć i decyzja będzie należała od nas, niezależnie od jakiegoś Senatu. Potraktujcie tą wiadomość jako nadzieję, ale też i ostrzeżenie. Ostrzeżenie, że wkrótce wszystko może się zmienić. Wierząc w sprawiedliwość, weźmiemy broń i z dumą pokażemy nasz symbol, z radością śpiewając hymn. Do tego czasu bądźcie uważni i czekajcie na następne informacje. W razie czego Zakon Cyborgów na pewno was przyjmie.

Znowu błysnęło białe światło.

***

Leżałem na podłodze, a Dio fruwał nad moją głową, niezrozumiale popiskując. Powoli się podniosłem do siadu.

- S-spokojnie mały. Wszystko w porządku, widzisz? Tylko na chwilę odleciałem.

- Bip beep bup.

- Nie... sam nie wiem. Sprawdzisz moją integralność?

- Bi beep... Trill bi di nu.

- Nic? Dziwne...

Usiadłem na kanapie i zobaczyłem trochę ubrań Anakina. Pewnie znowu zapomniał je poskładać. No nie cierpię sprzątać, zwłaszcza po kimś, ale... Zacząłem je składać w równą kostkę.

- Drill du du?

- Chyba możemy trochę ogarnąć.

Sprzeczne dane. Ustalanie priorytetów... Posprzątaj mieszkanie: pozmywaj naczynia, włącz odkurzacz, wyjmij i nastaw nowe pranie, wynieś śmieci, posprzątaj i przewietrz pokój bliźniaków, ogarnij łazienkę, odnieś ubrania Anakina i uporządkuj sypialnię.

Podszedłem do kąta salonu i uruchomiłem robota odkurzającego, który od razu zaczął pracę. Okej, idziemy dalej. Wszedłem do kuchni i spojrzałem na zmywarkę.

Wykryto awarię elementu #121. Zaleca się jego wymianę. Zamówienie w toku... Zamówiono część z usługą serwisu.

Zaraz... to ja mam takie funkcje? Nawet o tym nie wiedziałem. To nawet fajne. No to pozmywam ręcznie, nie cierpię tego najbardziej, ale na chwilę mogę myśleć o tym, jak tego nienawidzę, zamiast przejmować się ukrywaniem.

Hold on just a little while longer

Hold on just a little while longer

Hold on just a little while longer

Everything will be alright

Everything will be alright

Ta piosenka przez, którą prawie spaliłem się przed Anakinem. Niby powinienem jej nie cierpieć, ale jakoś podnosi mnie na duchu i daję nadzieję, że będzie lepiej. To hymn o, którym mówiła ta kobieta. To aż zbyt oczywiste.

Fight on just a little while longer

Fight on just a little while longer

Fight on just a little while longer

Everything will be alright

Everything will be alright

***

Let me die – Lil Happy Lil Sad

(Perspektywa Anakina)

Od jakiegoś czasu temat cyborgów nie schodzi z ust wszystkich, nawet Jedi. Niemal codziennie słyszy się o, chociaż jednym zgłoszeniu o ataku puszki. Co ci kretyni mieli w głowach, że dali się tak przerobić? Nie wiem.

- Wszyscy się burzą – powiedział Mistrz Windu. – Zamieszki mogą być już tylko kwestią czasu.

- Niektórzy zauważyli, że część cyborgów nosi identyczny symbol i łączą go z tym Zakonem Cyborgów – dodała Mistrzyni Ti.

- Zbyt późno zareagowano – podsumował Mistrz Yoda. – Cyborgi wśród nas żyją i spokój zaburzają. Przemoc jednak najgorszym rozwiązaniem będzie.

- Z całym szacunkiem Mistrzu – wtrąciłem. – Ale ta nowa Brygada Antycyborgowa odznacza się bardzo dużą skutecznością. Nie wiem, jakie jest zdanie pozostałych Mistrzów, ale może Rada powinna rozważyć z nimi współpracę.

- To dosyć radykalne – zauważył Obi Wan. – Ja myślę, że powinniśmy podjąć z nimi próbę rozmowy.

- Ale oni nie chcą rozmawiać Mistrzu. Musimy podjąć bardziej zdecydowane kroki.

Obi Wan podrapał się po brodzie i zerknął na Mistrza Yode.

- Wiele ocen ta sprawa ma. Medytować nad tym wszyscy powinniśmy i na osobach spoza Zakonu skupić. Moc mi daje słaby znak, że Sik Sorenti – Skywalker może kluczem tej sprawy być.

Wszyscy spojrzeli na mnie, ale byłem równie zdezorientowany, co pozostali. Sik przecież sam powiedział, że nic nie wiedział o cyborgach wśród Separatystów. Jak niby miał pomóc?

***

Po zebraniu Mistrz Yoda poprosił mnie, Obi Wana i jeszcze Ahsoke o spotkanie w jednej z sali do medytacji. Zasłony, jak zawsze, były zaciągnięte, przepuszczając jedynie pojedyncze pasma światła.

- Wzywałeś nas Mistrzu? – Obi Wan przerwał ciszę.

- Wzywałem was ja. Sorenti niepokoi mnie. Wiele sprzeczności nim targa.

- Co dokładnie? – spytałem, z tyłu głowy myśląc, co mój brat teraz robi.

Mistrz Yoda zamknął oczy, ale po chwili je otworzy.

- Ciemna Strona zbyt wiele przysłania. Odpowiedzi takiej udzielić nie zdołam.

Usiedliśmy na pufach i zamknęliśmy oczy. Od razu poczułem zbierającą się Moc i skupiłem na Siku.

- Hm, świat pól i rolników – mruknął Yoda. – Acearth to jest.

- Tak, też to czuje – odparł Obi Wan.

- Zniszczona planeta, dużo baz – szepnęła Ahsoka. – To chyba Erabana.

- Erabana? Nie czuję.

Teraz ja coś zobaczyłem.

- Czuję zimno i mnóstwo śniegu i lodu. Byłem tam. Nilom.

To jednak nie był koniec. W kilka chwil śnieg się zmieniał w ogród pełen roślin. Sik, w białym płaszczu z czerwonym pasem, chodził między nimi, a niektóre wąchał.

- Teraz widzę ogród i Sika. Wygląda, jakby znał to miejsce. Nie pasuje on jednak do żadnego z wcześniejszych miejsc. Jakby tylko on je znał i ukrywał. Zaraz! Ktoś idzie w jego kierunku, to kobieta, nie znam jej, ale jest ubrana jak on. Zbliżą się, przyciąga i... całuje. Bardzo namiętnie, Sik się nie opiera.

Otworzyłem oczy. Wszyscy na mnie patrzyli. Yoda cicho westchnął.

- Ciemna Strona i ból młodego Sorentiego – Skywalkera otaczają. Pytanie tylko czy cierpi z zewnątrz, czy sam sobie rany zadaje.

***

(Perspektywa Sika)

Już praktycznie skończyłem, musze tylko odnieść ubrania Anakina i ogarnąć ich sypialnię i koniec. Heh, tak, ogarnąłem całe mieszkanie z moją niechęcią do sprzątania. Trochę mi to jednak pomogło, bo przestałem myśleć o swoich problemach.

Bez problemy schowałem ubrania, gdy zauważyłem kilka kartek na stoliku. Przewróciłem oczami i poszedłem je pozbierać. Annie... ostatni raz porządkuje twoje rzeczy. Wziąłem je i kilka mi się wysypało na podłogę, eh. Kucnąłem i zacząłem je zbierać. Moją uwagę przykuły dwie ulotki, były nowe i kolorowe. Zacząłem je czytać i wszystko do mnie zaczęło wracać.

Pierwsza z nich była pełna od haseł przeciwko cyborgom: Puszki na złom!, Wasze miejsce jest na wysypisku, Śmierć cyborgom!, Oddajcie protezy, Możecie, co najwyżej podać nam wodę. I wiele więcej, ale po prostu aż język mnie bolał, gdy próbowałem je powiedzieć.

Spojrzałem na drugą. Ta była bardziej formalna, ale dla mnie niewiele lepsza od pierwszej.

SENAT GALAKTYCZNY OSTRZEGA

CHROŃ SWÓJ DOM I RODZINĘ PRZED NIE-LUDŹMI

Całemu społeczeństwu i wszystkim rasom zagrażają tak zwane cyborgi. Przestrzeganie kilku prostych zasad pomoże zapewnić bezpieczeństwo tobie, twojej rodzinie i domowi.

1. Nie wychodź samotnie.

2. Zachowaj ostrożność po zmroku (większość zgłoszeń pochodzi z godzin wieczornych). Staraj się zaplanować swój dzień tak, żeby wrócić przed zmierzchem.

3. Zadbaj o środki bezpieczeństwa i najlepiej zapewnij każdemu członkowi rodziny blaster, a w przypadku najmłodszych – paralizator.

4. Ustal hasła lub pytania, aby zapobiec wdarciu się cyborgów do twojego domów (według doniesień, wielu z nich wgrało sobie nielegalny program do zmiennokształtności).

5. Jeśli przeczuwasz, że twój bliski został cyborgiem, natychmiast powiadom o tym Brygadę Antycyborgową. Oni mają przeszkolenie w tych sprawach i mają obowiązek reagowania na każde zgłoszenie.

6. Jeśli zobaczysz podejrzane zgromadzenie, NIE SPRAWDZAJ ich osobiście. To mogą być przedstawiciele Zakonu Cyborgów. W tym przypadku również powiadom Brygadę (numer do nich przypominamy na odwrocie tej ulotki)

7. Nikt nie jest cyborgiem, dopóki mu się tego nie udowodni. Do tego czasu wszystkie usługi mają być realizowane albo zostanie nałożona ustalona grzywna.

Szybko schowałem papiery do najbliższej szuflady i zamknąłem się w łazience. Całe szczęście, że Dio poleciał do mojego pokoju, by na chwilę przejść w stan uśpienia. Wziąłem z półki małe lustro i spojrzałem na swoje odbicie. Odbicie cyborga, których mój własny brat nienawidzi.

Zamrugałem i znowu spojrzałem na swoje oczy... chyba. To jakieś omamy, ale przez chwile były czarne z ledwie cienkim, białym konturem wokół źrenicy. Potarłem oczy i znowu były normalne.

Byłem wkurzony i mocniej zacisnąłem palce na lusterku. Jeszcze raz spojrzałem na odbicie, a potem własne ciało. Wrrr... jestem paskudny. Machnąłem lustrem i uderzyłem nim o ścianę. Szkło rozprysło się na kilka większych kawałków. Wziąłem jeden z nich i zbliżyłem do brzucha. Całe moje ciało zadrżało i zamknąłem oczy. Zacząłem jeździć szkłem po skórze. Ał! Boli... ale musi... tylko na to zasługuje. Dalej... ach... okropnie boli. Puściłem odłamek i powoli się podniosłem z podłogi. Krew lała się z mojego ciała, a rany piekły. Masz na swoje idioto. Przestań ryczeć!

Rany dalej bolały, więc podszedłem do szafki i zabrałem kawałek bandaża. Jakoś owinąłem sobie brzuch, ale koszulę musze wyrzucić. Szybko przeszedłem do pokoju i zabrałem z szafy pierwszą lepszą bluzę, a do jej kieszeni włożyłem jeden z fragmentów szkła (pozostałe już pozbierałem i wyrzuciłem). Wtedy Dio się obudził, lepiej, żeby nie wiedział, co się stało, bo wywoła niepotrzebny alarm.

***

Starałem się ukrywać, ale widok Anakina sam podnosił mi ciśnienie. Skubany zgrywa przed wszystkimi takiego tolerancyjnego (a przynajmniej przede mną), a na cyborgi najeżdża. To prawie tak samo, jakby obraził mojego ojca lub matkę. Z trudem się powstrzymuje, żeby go nie walnąć w tą sztuczną mordę.

Gdybym tylko miał więcej kasy to wyniósłbym się jak najdalej od niego i wymazał ze swojego życia. Dobra, może z tym ostatnim trochę przesadziłem, ale sam się prosił. Mógłby, chociaż ukryć te ulotki, dureń jeden.

Tylko... szlag, też go dalej kocham. Dziewięć miesięcy w brzuchu matki robi swoje, a te historie o więzi bliźniaków chyba są prawdziwe. Szlag!

Odsłoniłem trochę bandaż, kilka ran już powoli się zasklepiło, a krew zasychała. Wyjąłem odłamek i znowu wykonałem kilka cięć. Ale skończyłem o wiele wcześniej niż wtedy w łazience. Co ja robię? Cięcie się w niczym nie pomoże, co najwyżej wpakuje mnie w kolejne kłopoty, jeśli opatrunki zaczną przebijać.

***

(Perspektywa Anakina)

Sik nawet nie usiadł do kolacji, cały czas leżąc na kanapie i przeglądając coś na datapadzie. Leżał tak, wpisując coś w przeglądarkę, ale zaraz to kasował. Widziałem, że był zdenerwowany.

- Jezu, o niczym innym nie piszą... - mamrotał do siebie.

Oczywiście zauważyłem z Padme, że posprzątał mieszkanie i podziękowaliśmy mu, ale chyba był wtedy myślami w innej galaktyce, bo tylko coś mruknął.

- Hej Sik – szepnąłem, siadając obok niego.

Sik aż podskoczył, prawie upuszczając urządzenie.

- Jak się czujesz? – spytałem, powoli zbliżając się do niego.

- Bywało lepiej, ale nie jest najgorzej – zamknął datapada i odłożył na stolik. – A u ciebie?

- Nic ciekawego. Tylko o tych cyborgach cały czas się gada. Ale nikt nie mówi o konkretach, co z nimi zrobić.

- Aha... Ale, co jeśli jesteśmy po złej stronie i chcemy zaatakować ludzi, którzy po prostu chcą być wolni?

- To nie są ludzie Sik, a prawdziwe zagrożenie. Nie będę owijał w bawełnę, ale może stoimy na skraju kolejnej wojny.

Sik przewrócił oczami i poprawił rękawy bluzy.

- Ja po prostu myślę, że atak to najgorsze, co może być. Musimy rozmawiać i znaleźć rozwiązanie najlepsze dla wszystkich.

Uśmiechnąłem się.

- Heh, mówisz jak dobry polityk. Może spróbuj w Senacie?

Również parsknął śmiechem.

- O nie. Jakoś mi się nie uśmiecha tracić życia na ciągnące się obrady. Zresztą... niedawno wysłałem zgłoszenie do policji, ale wątpię, żeby mnie przyjęli.

- Chcesz być policjantem? – spytałem zaskoczony.

- Jak byłem mały to o tym marzyłem. W sumie to chyba to zrobiłem tylko ze względu na sentyment. Heh, zobaczymy.

Położyłem mu dłoń na ramieniu.

- Na pewno ci się uda.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro